Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wstrzymał prowadzenie robót budowlanych, ponieważ uznał, że są one wykonywane bez pozwolenia. Jednocześnie organ nałożył na inwestora obowiązek przedstawienia zaświadczenia o zgodności budowy z ustaleniami obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego albo decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. W dalszej kolejności miały zostać dostarczone cztery egzemplarze projektu budowlanego oraz oświadczenie o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością na cele budowlane.

Inwestor wniósł zażalenie, ale wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego uchylił sporne postanowienie jedynie w zakresie terminu i dał więcej czasu na dostarczenie dokumentów. W pozostałym zakresie akt ten został utrzymany w mocy. Mając powyższe na uwadze, inwestor wniósł skargę.

Czytaj także: WSA: Legalny remont nie legalizuje samowoli budowlanej >>>

Trzeba ustalić stopień naruszenia

Rozpoznający sprawę Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie ocenił, że organ nie dysponował dowodami pozwalającymi na dokonanie ustaleń w oparciu, o które wydano sporne postanowienie. Sąd wskazał, że postępowanie zmierzające do likwidacji skutków samowoli budowlanej jest podzielone na kilka etapów. Pierwszy to ustalenie, że obiekt został zrealizowany bez wymaganego pozwolenia na budowę. Kolejny etap polega na dokonaniu przez organ oceny czy obiekt można zalegalizować. Konieczne jest wówczas ustalenie czy nie zostały naruszone przepisy o planowaniu przestrzennym oraz czy stan techniczny nie narusza obowiązujących przepisów w stopniu uniemożliwiającym doprowadzenie go do stanu zgodności z nimi. Pozytywna weryfikacja tych okoliczności pozwala na wydanie przez organ postanowienia o wstrzymaniu prowadzenie robót budowlanych i nałożeniu obowiązku przedłożenia dokumentacji umożliwiającej legalizację. Następnym etapem jest ustalenie wysokości opłaty legalizacyjnej. Natomiast zakończenie postępowania sprowadza się do zatwierdzenia projektu lub nakazania rozbiórki.

 


Kwestia samowoli nie była jasna

Tymczasem organ nie ustalił podstawowego faktu, czyli czy przedmiotowy obiekt został wybudowany nielegalnie. W aktach sprawy znalazła się bowiem decyzja z października 1997 r. o udzieleniu pozwolenie na budowę i zatwierdzeniu projektu budowlanego oraz decyzja o zgodzie na zmianę sposobu użytkowania obiektu. Sąd wskazał, że organ nie ustalił, jaki obiekt miał być realizowany w oparciu o tę decyzję i jak obiekt istniejący ma się do obiektu, który inwestor mógł w oparciu o to pozwolenie na budowę realizować. Ustalono jedynie, w oparciu o dowolne kryteria, że obiekt był zrealizowany na początku lat 2000-nych. Organ drugiej instancji nie dokonał w tym zakresie żadnych ustaleń. Natomiast organ pierwszej instancji jedynie szczątkowo i chaotycznie zbadał ten wątek. WSA wskazał, że intencją inspektora mogło być wyrażenie poglądu, że zrealizowany obiekt jest innym niż ten, na który inwestor uzyskał pozwolenie na budowę. Nie było zatem wiadomo, czy według organu doszło do budowy nowego obiektu czy rozbudowy już istniejącego, który został zrealizowany w oparciu o decyzję z 1978 r.

Najpierw trzeba poczynić dokładne ustalenia

Nie była to jedyna wadliwość postępowania, jakiej dopatrzył się sąd. Organy nie dokonały bowiem oceny czy obiekt nie naruszał przepisów o planowaniu przestrzennym, a stan techniczny nie naruszał obowiązujących przepisów w stopniu uniemożliwiającym doprowadzenie go do zgodności z tymi przepisami. WSA wskazał, że inspektor powinien wezwać inwestora do przedłożenia dokumentacji umożliwiającej legalizację samowolnie wybudowanego obiektu wyłącznie po weryfikacji, że legalizacja jest możliwa. Żądanie ich przedstawienia by później nakazać rozbiórkę z powodu niezgodności obiektu z przepisami, kłóci się bowiem z ogólnymi zasadami, jakimi rządzi się postępowanie administracyjne. W świetle powyższego, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uchylił zaskarżone i poprzedzające je postanowienie.

Wyrok WSA w Krakowie z 27 listopada 2019 r., sygn. akt II SA/Kr 1074/19