Ministerstwo Energii skierowało do konsultacji dużą nowelizację ustawy Prawo energetyczne. Potrwają one do 9 listopada 2018 r. Projekt przewiduje m.in.: wprowadzenie przepisów o odzyskiwaniu energii elektrycznej wprowadzanej ponownie do sieci trakcyjnej w następstwie hamowania pojazdów, naborze na stanowisko prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE) i jego zastępców, możliwości cofnięcia koncesji po decyzji prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK). Przede wszystkim jednak określa zasady wprowadzenia inteligentnych liczników. Ok. 850 tys. odbiorców prądu powinno je dostać już w 2019 r.

Inteligentne liczniki do 2026 r.

Nowelizacja zakłada, że operatorzy systemów dystrybucyjnych będą musieli wyposażyć do 31 grudnia 2026 r. w inteligentne liczniki 80 proc. swoich obiorców,  podłączonych do sieci o napięciu znamionowym nie wyższym niż 1 kV. Oznacza to, że do tego dnia zostaną zamontowane u ok. 14 mln z 17,5 mln obecnych odbiorców prądu. Pierwsze 5 proc. odbiorców ma je dostać już w 2019 r. Według szacunków resortu koszt ich wdrożenia wyniesie ok. 3 mld zł. Tyle, że w tym samym czasie koszty odczytywania tradycyjnych liczników mogą wzrosnąć z 3,6 mld do 10 mld zł. Będzie to związane z koniecznością zwiększenia częstotliwości odczytów. Zgodnie z projektem zdalnie odczytywane jednostkowe dane będą przechowywane przez 3 lata, a zsumowane służące do rozliczenia - 5 lat.  Szczegółowe standardy komunikacji pomiędzy zdalnym licznikiem a urządzeniami domowymi, w tym dotyczące zachowania poufności danych, określi minister w ropzorządzeniu. Zgodnie bowiem z polityką Unii musimy odejść od rozliczania energii na podstawie prognozy.  Ma być ono oparte na rzeczywistym pomiarze.  Rozwiązanie to zapewnić obiorcom niezakłócony dostęp do energii elektrycznej oraz możliwość jej rozliczenia według rzeczywistego zużycia.  Oznacza to jednak, że inkasenci nie będą już chodzić od licznika do licznika. Z tym, że już niektórzy dostawcy sami wprowadzają inteligentne licznikii, np. klienci Taurona jako pierwsi pierwsi w Polsce mogli obserwować w czasie rzeczywistym zużycie energii poszczególnych urządzeń w domu lub biurze.

Efektywność energetyczna wykreślona

Projekt zmienia też brzmienie art. 13 Prawa energetycznego. Zniknie z niego jeden z celów polityki energetycznej państwa, jakim jest dążenie do wzrostu efektywności energetycznej. Ponadto ochrona środowiska została zastąpiona zmniejszeniem negatywnego oddziaływanie na nie. Sprawę skomentowała Justyna Piszczatowska, redaktor portalu WysokieNapiecie.pl. - Gdy w Niemczech od 2021 r. nowe budynki będą oddawane w standardzie zeroenergetycznym, u nas proponuje się wykreślenie efektywności energetycznej jako jednego z priorytetów polityki energetycznej? Powiem krótko: skandal – napisała Justyna Piszczatowska na Twitterze. - Jeśli od ochrony środowiska mamy przejść do minimalizacji negatywnego wpływu na środowisko, to też jest subtelna różnica, która zwiastuje bardzo zły kierunek, w którym idziemy - dodała. 

Czytaj także: 100 proc. energii trafii na giełdę >>>

Kto wyłoni kandydatów na szefa URE

Obecnie sposób powoływania prezesa URE określa art. 21 Prawa energetycznego. Zgodnie z nim premier wybiera go spośród osób wyłonionych w drodze otwartego i konkurencyjnego naboru. Jego przeprowadzeniem zajmuje się zespół powołany przez Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Natomiast nowelizacja zakłada przekazanie tej kompetencji do zespołu powołanego przez ministra energii. Ponadto prezes URE będzie miał do pomocy dwóch wiceprezesów, a nie jednego jak obecnie. Jeżeli zaniecha ich powołania, zrobi to za niego minister. Resort tłumaczy tę zmianę tym, że prezesowi URE przypisuje się szereg nowych zadań. Ponadto ma to zagwarantować większą skuteczność wykonywania obowiązków oraz mniejszą podatność na wpływy przy podejmowaniu decyzji w sektorze energetyki.

 


Cofnięcie koncesji po decyzji UOKiK

Autorzy nowelizacji uznali, że obecnie stosowane narzędzia walki z praktykami naruszającymi zbiorowe interesy konsumentów są niewystraczające. Dlatego przepisy zawarte w projekcie zakładają, że prezes URE będzie mógł cofnąć koncesję albo zmienić jej zakres, jeżeli prezes UOKiK wyda wobec przedsiębiorstwa energetycznego decyzję, w której uzna, że jego praktyki naruszają zbiorowe interesy konsumentów. Rozwiązanie to ma pozwolić, aby regulator skutecznie realizował swoje obowiązki oraz mógł zapewnić zrównoważoną pozycję przedsiębiorcy i konsumenta energii. Resort wskazuje, że do negatywnych praktyk, które szczególnie rozpowszechniły się na rynku energii należą:

  • podszywanie się pod dotychczasowego sprzedawcę prądu, czyli wprowadzanie konsumentów w błąd co do tożsamości przez przedstawicieli przedsiębiorstwa, 
  • sugerowanie, że podpisywane dokumenty stanowią aneks do umowy z dotychczasowym sprzedawcą, bądź wymóg ich podpisania wynika z jakiegoś zdarzenia np. zmiany przepisów prawa albo połączenia z innym przedsiębiorcą, 
  • wywieranie presji i stosowanie przymusu poprzez sugerowanie pozbawienia prądu, jeżeli konsument odmówi podpisania dokumentów,
  • manipulowanie informacjami o niższych rachunkach za energię, 
  • niezostawianie konsumentowi egzemplarza dokumentów, które podpisał.

 

Pociąg sprzeda energię 

Odpowiedzialne za projekt Ministerstwo Energii zdecydowało się też, aby wprowadzić do ustawy prawną podstawę dla rekuperacji (odzyskiwania) energii elektrycznej wprowadzanej ponownie do sieci trakcyjnej w następstwie hamowania pojazdów. Oznacza to, że pociągi, metro, tramwaje i trolejbusy będą sprzedawać energię, której nie wykorzystają. Natomiast sprzedawca zobowiązany (na podstawie art. 40 ust. 3 ustawy o OZE) będzie musiał ją kupić, jej ilość ma być ustalana na podstawie wskazań urządzeń pomiarowo-rozliczeniowych, w które co do zasady jest wyposażony pojazd szynowy. Resort deklaruje, że propozycja ta pozwoli na urealnienie kosztów, które ponoszą właściciele pojazdów. Ponadto przepisy te mają odzwierciedlić rzeczywiste zużycie energii elektrycznej i korzystanie z sieci.