Prezes UODO w komentarzu dla Prawo.pl odniósł się do problemu, który opisaliśmy w artykule Technologia deepfake. Regulacja obejmie tylko materiały powstałe z użyciem AI.

Opisaliśmy w nim stanowisko Ministerstwa Cyfryzacji, zgodnie z którym korzystanie z technologii deepfake będzie uregulowane od 2 sierpnia 2026 r., wraz z wejściem w życie kolejnych przepisów unijnego rozporządzenia AI Act. Definiują one deepfake jako „wygenerowane przez AI lub zmanipulowane przez AI obrazy, treści dźwiękowe lub treści wideo, które przypominają istniejące osoby, przedmioty, miejsca, podmioty lub zdarzenia, które odbiorca mógłby niesłusznie uznać za autentyczne lub prawdziwe”.

Regulacja ta nie obejmie więc np. sytuacji, gdy ktoś przerobi cudze zdjęcie i opublikuje w internecie w nieprawdziwym kontekście przy użyciu technik niewykorzystujących sztucznej inteligencji. Przykładowo - użyje programu graficznego do stworzenia fotomontażu.

Deepfake a fotomontaż

Prezes UODO, który apelował wcześniej o uregulowanie technologii deepfake, zaznacza, że należy ją odróżnić od fotomontażu. Dodaje jednak, że w obu przypadkach może mieć do czynienia z naruszeniem praw osoby, której wizerunek posłużył do wykorzystania nieprawdziwego obrazu.

- Przerobienie zdjęcia danej osoby bez użycia technologii opartych o algorytmy sztucznej inteligencji w taki sposób, aby ciężko było odróżnić je od oryginału wymaga określonych umiejętności graficznych i nakładu pracy. Jeszcze wyższych kwalifikacji (związanych z tworzeniem filmowych efektów specjalnych) i nakładów pracy, ale i pieniędzy wymaga stworzenie w taki sposób materiału filmowego z wykorzystaniem czyjegoś wizerunku – uważa Mirosław Wróblewski.

Technologia deepfake, jak opisuje, dzięki algorytmom sztucznej inteligencji pozwala na łatwiejsze i szybsze wygenerowanie fałszywych obrazów, które przypominają np. rzeczywiście istniejące osoby.

- Niebezpieczeństwo wykorzystania tej technologii w niewłaściwych celach polega na tym, że taki obraz może wygenerować osoba, która nie zna się nawet na grafice czy animacji – zwraca uwagę prezes UODO. I dodaje, że taką technologią potrafią się posługiwać nawet dzieci, które nie mają kwalifikacji jak animatorzy i graficy w hollywoodzkich studiach filmowych.

Ponadto technologia pozwala wygenerować, poza obrazem filmowym, także dźwięk. To wszystko pozwala wykorzystać czyjś wizerunek czy głos do ośmieszenia, wprowadzania w błąd, szantażu czy podszycia się pod daną osobę w celach przestępczych – tzw. kradzież tożsamości.

Nie tylko zakazy, ale też możliwość dochodzenia praw

Prezes UODO tłumaczy, że zwrócił się do Krzysztofa Gawkowskiego, wicepremiera i ministra cyfryzacji, o zainicjowanie prac nad przepisami, które będą miały dwojakie zastosowanie:

  • uregulują odpowiedzialność prawną za rozpowszechnianie fałszywych treści w postaci deepfake’ów,
  • zapewnią skuteczną ochronę danych osobowych.

Zdaniem Mirosława Wróblewskiego, obecne regulacje nie są dostosowane do specyfiki nowych technologii. Jak podaje, kodeks cywilny (przewidujący ochronę dóbr osobistych), prawo autorskie i RODO odnoszą się m.in. do wizerunku. Z kolei kodeks karny przewiduje kary m.in. za:

  • rozpowszechnianie wizerunku nagiej osoby bez zgody (art. 191a),
  • publiczną prezentację lub produkcję, rozpowszechnianie, przechowywanie i posiadanie treści pornograficznych (art. 202),
  • zniesławienie lub zniewagę (art. 212 i 216),
  • oszustwo (art. 286).

- Jednak w obliczu możliwości, jakie daje technologia deepfake, która jest oparta o coraz bardziej zaawansowane algorytmy sztucznej inteligencji konieczne są zmiany prawa, które będą odnosić się do rozpowszechniania szkodliwych treści w postaci deepfake’ów, zapewniając ofiarom możliwość skutecznego i szybkiego dochodzenia ochrony swoich praw – podsumowuje prezes UODO.