- Chcę doprowadzić do tego, aby ceny energii w Polsce, i dla gospodarstw, i dla przemysłu nie zmieniły się, ale gwarantować tego nie mogę – powiedział Krzysztof Tchórzewski, minister energii, podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji do Spraw Energii i Skarbu Państwa. Zaznaczył jednak, że ministerstwo nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać problemu. – Prezes Urzędu Regulacji Energetyki podejmuje decyzje niezależnie. W momencie, kiedy wyjdą od niego zatwierdzone taryfy, przedstawimy nasze propozycje. Naszą reakcją może być tylko projekt ustawy - dodał.  

Resort pracuje nad projektem ustawy rekompensującej podwyżki

O tym, że specjalna ustawa ma złagodzić skutki podwyżek energii dla ludności oraz dla małych i średnich przedsiębiorstw minister Tchórzewski mówił na początku grudnia. W czwartek podkreślał, że głównym zainteresowaniem rządu jest poziom życia ludności. - Dlatego mogę zapewnić, że ceny energii dla gospodarstw domowych w 2019 r. nie wzrosną w porównaniu do 2018 r. Wszystkie inne rzeczy zostaną pokazane w projekcie. To jednak nie nastąpi wcześniej niż przed zatwierdzeniem taryf przez prezesa URE – podkreślał podczas komisji minister Tchórzewski.

- Tylko gospodarstwa domowe mają ceny prądu określone w taryfach chronionych (G) zatwierdzanych przez prezesa URE. Reszta podmiotów – MŚP, duzi odbiorcy, w tym energochłonny przemysł ma uwolnione ceny. Zawierają oni umowy na bieżąco lub rzadziej na podstawie długoterminowych kontraktów – tłumaczy Michał Hetmański z Fundacji Instrat, ekspert od transformacji energetycznej. Dlatego podwyżka cen prądu z tego roku na Towarowej Giełdzie Energii odbiła się od razu na instytucjach i firmach, a z opóźnieniem na gospodarstwach domowych, czyli nas wszystkich. I dodaje, że chronione taryfą G gospodarstwa domowe stanowią ok. 25 proc. rocznej konsumpcji energii, zaś przemysł i MŚP zużywają pozostałe ok. 75 proc., więc w tej grupie będzie największe odbicie cen.

Sonia Buchholtz, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan, dodaje, że  turbulencje wokół cen energii na 2019 rok przekładają się obecnie na dużą niepewność firm.  - Warto pamiętać, że powody, dla których ceny energii miałyby wzrosnąć w 2019, mają charakter ekonomiczny, globalny i długofalowy zarazem. Rosną globalne ceny węgla, który dominuje w polskim miksie energetycznym, a krajowe zasoby nie wystarczają do ich pokrycia. Rosną również ceny praw do emisji CO2, które stają się przy takim miksie energetycznym szczególnie dotkliwe - tłumaczy Sonia Buchholtz. I potwierdza, że na rynku dostawców energii mamy do czynienia z upaństwowionym oligopolem skoncentrowanym wertykalnie (od kopalni do dostawcy prądu). - Jeden z nielicznych powodów, dla których można byłoby oczekiwać spadku cen energii – tj. spadek kosztów energii odnawialnej – właściwie nie dotyczy Polski. Dlatego też, bez względu na ostatecznie przyjęte rozwiązanie polityczne, wzrost cen energii wydaje się nieunikniony - zauważa.

Minister Tchórzewski zapewniał jednak posłów, że dąży do tego, aby podwyżki nie przeniosły się na funkcjonowaniu na MŚP, które stanowią 97 proc. firm, a także, że jest przygotowany na różne warianty.

Skąd pieniądze na rekompensaty

Jednym z nich miały być rekompensaty dla odbiorców energii elektrycznej. Według wcześniejszych zapowiedzi środki na ewentualne finansowanie wartego ok. 4-5 mld zł programu  miałyby pochodzić m.in. z oszczędności w spółkach energetycznych. ME oszacowało, że mogą one dać nawet 1 mld zł. 
Być może jednak nie będzie to potrzebne, ponieważ we wtorek 11 grudnia prezes URE wezwał dystrybutorów oraz sprzedawców energii do przedstawienia szczegółowych informacji na temat możliwych oszczędności w spółkach, a także poprosił ministra energii o przekazanie danych, które pozwoliły na oszacowanie oszczędności.  W ocenie URE ponadto przedsiębiorstwa energetyczne powinny ponownie przeanalizować i skorygować wnioski taryfowe. Prezes URE oczekuje na odpowiedzi przedsiębiorstw do wtorku 18 grudnia br. W czwartek Tchórzewski powiedział w TVN24, że spółki wycofają złożone wnioski zgodnie z poleceniem prezesa URE.

Minister: samorządy sobie poradzą

Posłowie pytali jednak, co z podwyżkami dla samorządów. Minister Tchórzewski uważa, że samorządy stać jest na ich pokrycie. - Co roku dochody samorządów wzrastają szybciej niż inflacja. W 2019 r. będą o 20 mld zł wyższe niż w 2015 r., a w stosunku do 2018 r. o 5 mld zł.  Te kilkaset milionów złotych związane z założonymi podwyżkami cen energii nie są dla samorządów tak drastyczne. Jako były samorządowiec zaznaczył, że wie, że ich potrzeby są zawsze duże, ale jego zdaniem w tym momencie są w stanie pokryć podwyżki.

Samorządy mniej optymistyczne

Nie ma jeszcze oficjalnej odpowiedzi na pismo samorządów w sprawie podwyżek cen energii. Związek Miast Polskich zwrócił się na początku grudnia do prezesa URE Macieja Bando z wnioskiem o zbadanie cen energii elektrycznej i podjęcie interwencji. Jak wynika z opinii miast, podwyżka jest „drastyczna” - ceny, jakie zaproponowali dostawcy energii, są o 50-70 proc. wyższe niż przed rokiem. A samorządy pobierają energię dla świadczenia usług lokalnych dla mieszkańców, więc, zdaniem samorządowców, to oni będą finalnie obciążeni kosztami.

Czytaj też: Samorządy: ceny energii drastycznie rosną, minister apeluje do firm o obniżki>>

Jak nas informuje rzeczniczka olsztyńskiego magistratu opłaty za energię elektryczną w Olsztynie wzrosną o 5,9 mln zł netto. Za oświetlenie uliczne miasto zapłaci o prawie 700 tys. zł więcej, a za zużycie prądu w budynkach należących tylko do gminy -  szkołach, przedszkolach, jednostkach budżetowych, spółkach gminy - o ponad 5,2 mln zł więcej. 

- Tak radykalny wzrost cen energii elektrycznej wymusza konieczność zarezerwowania w gminnym budżecie dodatkowych środków na utrzymanie obiektów, w tym również obiektów oświatowych. Oprócz wyższych opłat za energię elektryczną dotnie nas także wzrost kosztów za ogrzewanie, dostawy wody i odprowadzenie ścieków oraz usługi podwykonawców. Tych kosztów nie da się ograniczyć, więc musimy liczyć się z ograniczeniem wydatków gminy na planowane inwestycje – mówi rzeczniczka.

W 2019 r. Łódź i instytucje miejskie będą musiały wydać ponad 11 mln zł więcej na energię elektryczną. Na przykład Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi na oświetlenie uliczne wyda ponad 5 mln zł więcej, Aquapark Fala zapłaci za prąd więcej o 270 tys. zł, a łódzkie lotnisko aż o 400 tys. zł. - W skali całego kraju podwyżki cen energii elektrycznej dla samorządów liczyć trzeba w miliardach zł. To bardzo niepokojące. W tej sytuacji konieczna jest interwencja premiera, w którego gestii znajdują się państwowe spółki zajmujące się wytwarzaniem i dystrybucją energii elektrycznej – mówi wiceprezydent Tomasz Trela.

Hanna Surma, rzecznik prasowy prezydenta i Urzędu Miasta Poznania, podkreśla, że w związku ze wzrostem cen energii w projekcie poznańskiego budżetu na 2019 r. zwiększono środki m.in. na pracę przewozową realizowaną przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunalne Sp. z o.o. o 10,7 mln zł, na oświetlenie ulic - o 6,9 mln zł, a koszty funkcjonowania urzędu miasta - o 400 tys. zł.

Czytaj też: Nie ma samorządów bliskich bankructwa, ale 43 mogą być w grupie ryzyka>>

Samorządy ratują się zakupem grupowym

Poznań, okoliczne gminy i miejskie spółki po raz kolejny zdecydowały się na grupowy zakup energii i gazu. Jak nas informuje Hanna Surma, dzięki temu miasto zaoszczędzi prawie 4 mln zł. Poznań przeprowadził procedurę przetargową na grupowy zakup energii elektrycznej już siódmy raz. 

Olsztyn również, już po raz 10., podpisał umowę na grupowy zakup energii elektrycznej. - Wybraliśmy oferenta, który zaproponował najkorzystniejszą cenę, ale i tak jest ona dużo wyższa niż cena, którą uzyskaliśmy w ubiegłorocznym postępowaniu – mówi Marta Bartoszewicz i podkreśla, że podwyżka cen energii elektrycznej będzie „bolesna”. 

Łódź od 2014 r. kupuje energię elektryczną w trybie przetargu nieograniczonego, w ramach Łódzkiej Grupy Zakupowej. Jak zaznacza wiceprezydent Tomasz Trela, gdyby nie grupa, to skutki podwyżek cen energii dla poszczególnych podmiotów były jeszcze większe. 

Szpitale też mają słono płacić za prąd

Szpitale również mają problem, ponieważ one na rynku energii są traktowane jak przedsiębiorstwa. Część z nich już otrzymała wycenę stawek energii, która będzie ich obowiązywać w 2019 r. Już wiadomo, że o 600 tys. zł wzrosną rachunki za prąd dla Miejskiego Centrum Medycznego im. Karola Jonschera w Łodzi w 2019 roku.

Dariusz Madera, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Opolu oraz członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali rozstrzygnął postępowanie przetargowe dotyczące energii elektrycznej  i wie, że w przyszłym roku za prąd będzie musiał zapłacić o 1 mln 200 tys. zł. - To wzrost stawki o 65 proc. w porównaniu rok do roku – mówi Madera. - Nie jesteśmy w stanie zaoszczędzić na prądzie, bo dużo go zużywa nowoczesny sprzęt, który mamy w szpitalu taki jak np.: tomograf komputerowy czy sala hybrydowa.

Dyrektor opolskiego szpitala podaje, że będzie szukał oszczędności wprowadzając nowoczesne systemy oświetleniowe oraz fotowoltanikę, ale nie zmienia to faktu, że nie mają pieniędzy na tak znaczący wzrost podwyżek energii.

- Wysłaliśmy list do NFZ oraz do ministerstwa zdrowia z prośbą o interwencję w tej sprawie, ale nie mamy żadnej informacji zwrotnej  – mówi Madera. – Liczymy na to, że dojdzie do wzrostu wycen procedur lub zostaną wprowadzone rekompensaty.  Madera podkreśla, że wydatki na prąd stanowią od 1 do 2 proc. wartości budżetów szpitali.

Krzysztof Jakubiak, rzecznik ministerstwa zdrowia podkreśla, że są w stałym kontakcie z ministerstwem energii  w sprawie wzrostu cen. Dane o tym, jakie podwyżki otrzymały szpitale zbiera centrala NFZ. Jednym szpitalom umowy kończą się teraz, innym za kilka miesięcy.