Swoje żądanie przywrócenia do pracy w Urzędzie Wojewódzkim oraz zasądzenia odszkodowania za okres pozostawania bez pracy Janusz W. uzasadniał pozornością przyczyny dyscyplinarnego zwolnienia. Przyznał, że dał się wkręcić w internetowy spór, który przeniósł się następnie do rzeczywistości. Nie umiał jednak poradzić sobie w tej sytuacji, tym bardziej że atakowany był nie tylko on, ale także jego rodzina.

Pozwany odpierał te zarzuty, podkreślając, że od powoda, zatrudnionego na stanowisku inspektora, i prowadzącego w imieniu wojewody ważną sprawę, wymagał profesjonalizmu oraz staranności w wykonywaniu obowiązków. Tymczasem powód działając publicznie w Internecie, naraził go na utratę dobrego imienia oraz dawał powody do kwestionowania legalności działań pozwanego.

 


Szum wokół sprawy nikomu nie służy

Sąd Okręgowy uwzględnił powództwo w całości. Okoliczności sprawy nie były sporne. Powód, jako pracownik pozwanego Urzędu Wojewódzkiego prowadził egzekucję nakazu opuszczenia nieruchomości, w związku z planowaną, ważną dla Bydgoszczy inwestycją - budową Trasy Uniwersyteckiej. Były właściciel nieruchomości utrudniał egzekucję, komentując jednocześnie swoją sytuację na portalu społecznościowym, w sposób nieprzychylny dla włodarzy miasta oraz wojewody. Powód, nie ukrywając swojej tożsamości, wdawał się z nim w polemikę, która przeradzała się w zwykły hejt.

Screeny komentarzy powoda oraz wiadomości z portalu znalazły się w korespondencji kierowanej do pozwanego. Powód zawiadomił natomiast organy ścigania o groźbach karalnych ze strony właściciela nieruchomości. Pozwany, któremu zależało, by wyciszyć szum medialny wokół sprawy budowy Trasy Uniwersyteckiej, najpierw zaproponował powodowi urlop, a następnie zwolnił go dyscyplinarnie, jako przyczynę podając utratę niezbędnego zaufania do pracownika.

Sąd wyjaśnił, że wobec nieuregulowania tej kwestii w ustawie o służbie cywilnej, do powoda miały zastosowanie przepisy kodeksu pracy o rozwiązywaniu umów o pracę bez wypowiedzenia. To oznaczało, że przyczyną dyscyplinarnego zwolnienia powoda mogło być wyłącznie ciężkie naruszenie przez niego podstawowych obowiązków pracowniczych (art. 52 § 1 pkt 1 k.p.). Przesłanki podane przez pozwanego w wypowiedzeniu nie spełniały jednak tych wymogów.

Czytaj też: Hejt może dotknąć każdego

Wpisy wulgarne, ale robione w prywatnym czasie

Powodowi nie można było skutecznie stawiać zarzutu, iż swoim zachowaniem naruszył podstawowe obowiązki pracownicze. Wymagałoby to bowiem wykazania, iż komentując na internetowym forum oraz portalu społecznościowym działania właściciela egzekwowanej nieruchomości, utrudniał w ten sposób postępowanie egzekucyjne. Jego obowiązkiem, jako pracownika Urzędu Wojewódzkiego nie było też prowadzenie kulturalnej dyskusji na forum internetowym. Analizując treść wpisów i komentarzy, których dotyczył spór, sąd doszedł do wniosku, że to właściciel nieruchomości z premedytacją nakręcał spiralę mowy nienawiści, którą następnie kontynuowały osoby trzecie, niebędące stronami sporu i niemające żadnego interesu w jego rozstrzygnięciu.

Istotne było także to, że wciągając powoda, jako osobę bezpośrednio zaangażowaną w sprawę, do dyskusji, łatwo mógł przedstawiać siebie jako ofiarę urzędników. Prowokował go więc, zamieszczając wpisy odnoszące się nie tylko do niego, ale również do rodziny powoda. Trudno więc było oczekiwać, zdaniem sądu, by powód, jako adresat internetowych oszczerstw pozostawał całkowicie bierny i obiektywny. Dyskusja z internetowymi komentatorami była zatem formą obrony jego dobrego imienia.

Sąd zauważył, że powód w miejscu pracy nie miał opinii osoby konfliktowej, a wprost przeciwnie - był ceniony, lubiany, a nawet nagradzany przez przełożonych. Tym bardziej świadczy to, iż internetowy hejt, w którym brał udział, nie był jego pomysłem. Pozwany pracodawca miał przy tym rację, że treść wpisów urągała zajmowanemu przez powoda stanowisku w służbie cywilnej, to jednak fakt ich dokonywania nie stanowił ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków powoda, jako pracownika. Tym bardziej że powód nie zamieszczał przedmiotowych komentarzy, korzystając ze służbowego sprzętu i w czasie pracy, nie obrażał swojego pracodawcy, w miarę możliwości przedstawiając obiektywny punkt widzenia. Biorąc powyższe pod uwagę, sąd stwierdził, że przyczyna podana przez pozwanego w wypowiedzeniu była pozorna.

Wyrok Sądu Rejonowego w Bydgoszczy z 23.09.2019 r. VII P 41/19.