W akcie desperacji samorządowcy postanowili odwołać zaplanowany na 18 czerwca br. Zespół ds. Edukacji, Kultury i Sportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Po naradach ze stroną rządową ustalili jednak, że Zespół zbierze się i zaopiniuje przesłane projekty, a za tydzień, najprawdopodobniej 25 czerwca spotka się jeszcze raz – by omówić przede wszystkim kwestie finansowe nowelizacji Karty Nauczyciela.

Zespoły KWRIST opiniują projekty aktów prawnych przygotowywanych przez rząd. Tymczasem jedna z najważniejszych wprowadzanych ostatnio zmian – przyjęta 13 czerwca br. przez Sejm nowelizacja ustawy Karta Nauczyciela - została złożona w Sejmie w trybie nagłym przez grupę posłów PiS. Przyjęcie takiej ścieżki  oznacza, że KWRiST nie mogła wypowiedzieć się w tej sprawie, bo projekt omija konsultacje i uzgodnienia. Co więcej - zdaniem samorządowców - posłowie złamali art. 36 Regulaminu Sejmu, bo nie przekazali projektu do zaopiniowania przez organizacje samorządowe wchodzące w skład Komisji Wspólnej. Nie zachowali też terminu na zaopiniowanie projektu.

A samorządowcy obawiają się, że to z ich pieniędzy rząd sfinansuje swoje obietnice, bo „ich sytuacja finansowa (zwłaszcza udziały w PIT) jest bardzo dobra”, jak napisali posłowie w Uzasadnieniu projektu. Projekt poselski zakłada – zgodnie z wynegocjowanym z „Solidarnością” porozumieniem - że średnie wynagrodzenie nauczycieli od 1 września br. wzrośnie o 9,6 proc., wzrośnie  też do minimum 300 zł dodatek za wychowawstwo, nauczyciele stażyści otrzymają 1000 zł dodatku, a także skróci się ścieżka awansu zawodowego.

 

Co na to samorządowcy?

Jak podkreślają samorządowcy, zapis w uzasadnieniu nie uwzględnia faktu, że wpływy z podatku PIT bardzo różnie rozkładają się w skali kraju, co oznacza, że nie wszystkie gminy korzystają z dobrej koniunktury. A wszystkie mają na swoim terenie szkoły i nauczycieli.

Czytaj w LEX: System wewnętrznej kontroli finansowej w jednostkach samorządu terytorialnego >

Do tego w ostatnim czasie znacząco wzrosły ceny wielu usług, np. budowlanych czy transportowych, mediów i surowców. W ostatnich latach, w związku z reformą edukacji gwałtownie wzrosły też bieżące wydatki na oświatę.

Samorządy również mocno zwiększyły zaangażowanie w inwestycje rozwojowe po to, by zapewnić jak najlepsze wykorzystanie środków z polityki spójności Unii Europejskiej.

Czytaj też: Dla nauczyciela bombonierka, a nie weekend w SPA>>
 

To wszystko powoduje, że samorządy nie mają wolnych środków, by – w trakcie roku budżetowego – znaleźć tak duże pieniądze na realizację obietnic rządu. Do tego projekt, który nakłada nowe zadania własne i rodzi skutki finansowe dla gmin i powiatów nie zapewnia adekwatnych dochodów na ich realizację. A to narusza art. 167 ust. 4 Konstytucji RP, który mówi Zmiany w zakresie zadań i kompetencji jednostek samorządu terytorialnego następują wraz z odpowiednimi zmianami w podziale dochodów publicznych.

Czytaj w LEX: Transmisja i utrwalanie obrad organu jednostki samorządu terytorialnego >

Te argumenty przytoczył w liście do Dariusza Piontkowskiego, ministra edukacji narodowej Krzysztof Żuk, prezydent Lublina, który od czerwca pełni też funkcję współprzewodniczącego KWRiST. W związku z tą sytuacją samorządowcy domagają się, by do spotkania Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu 25 czerwca br. resort edukacji przekazał szczegółowe wyliczenia skutków znowelizowanej ustawy Karta nauczyciela wraz z informacją o przeznaczonych na to środkach w budżecie państwa na 2019 rok. Podczas prac sejmowych bowiem wiceminister Marzena Machałek, jak również posłowie Prawa i Sprawiedliwości zapewniali, że samorządowcy otrzymają pieniądze na realizację nowych zapisów Karty Nauczyciela.

Czytaj: Morawiecki: są pieniądze na nauczycielskie podwyżki. W budżetach samorządów>>

- Sytuacja finansowa samorządów nie jest łatwa – komentuje Michał Pierończyk, wiceprezydent Rudy Śląskiej. - Pieniędzy brakuje na wiele różnych zadań (...) Liczę, że na dalszym etapie legislacyjnym, bo ustawą zajmie się jeszcze Senat, te dochody w kwocie ponad miliarda złotych zostaną wskazane, czy to standardowo w subwencji oświatowej czy przez podwyższenie innych dochodów JST. Wszyscy wiedzą, że samorządy dokładają do subwencji, by utrzymywać szkoły, ale czasem dokładają nawet do wynagrodzeń nauczycieli. Sytuacja jest dramatyczna, liczę na rozsądek posłów i senatorów, a także Prezydenta Rzeczypospolitej – mówił wiceprezydent Rudy Ślądkiej.