Starostowie chcą rozwiązania problemów finansowych, kadrowych, a także organizacyjnych, związanych z „odmrażaniem” szpitali i przygotowaniem ich na drugą falę epidemii. O problemach szpitali jednoimiennych, a także pozostałych szpitali powiatowych rozmawiali z wiceminister zdrowia, Józefą Szczurek-Żelazko. Projekty odpowiednich aktów prawnych jeszcze w sierpniu mają trafić do konsultacji z samorządowcami.

Plan działań pilnie potrzebny

Związek Powiatów Polskich alarmuje, że potrzebne jest pilne opracowanie planu powrotu szpitali jednoimiennych do normalnego funkcjonowania, i to pomimo trwającej epidemii. Do Związku napływają informacje dotyczące problemów, z jakimi borykają się te szpitale.

Czytaj w LEX: Zmiany w realizacji i rozliczaniu umów o udzielanie świadczeń w związku z epidemią koronawirusa - ułatwienia dla świadczeniodawców >

Jednym z takich szpitali jest Szpital Rejonowy im. dr. Józefa Rostka w Raciborzu. - Od ponad 4 miesięcy mieszkańcy powiatu pozbawieni są dostępu do szpitalnych świadczeń zdrowotnych na terenie Raciborza. Jednocześnie w szpitalach jednoimiennych systematycznie maleje liczba pacjentów wymagających hospitalizacji z uwagi na zarażenie koronawisusem i szpitale te w dużej mierze pozostają puste. To powoduje nieracjonalne wykorzystanie zarówno profesjonalnej kadry medycznej, jak i specjalistycznego sprzętu medycznego, który stoi nieużywany – mówił Marek Kurpis, wicestarosta raciborski.

 

Lekarze chcą leczyć, nie czekać

Osobnym problemem jest konieczność ograniczania przez personel szpitala kontaktów pozasłużbowych, co na dłuższą metę jest bardzo obciążające, a także - zakaz łączenia pracy w różnych miejscach. Po zamianie wielospecjalistycznego szpitala w jednoimienny doświadczeni lekarze, którzy pozbawieni są możliwości wykonywania operacji i zabiegów, czują się niepotrzebni i odchodzą z pracy. - Powiem wprost – mamy sygnały od lekarzy oddziałów zabiegowych, że jeśli w najbliższym czasie nie będzie „odcowidowania” ich pracy, to z połowa lekarzy od nas odejdzie. Mają gdzie – do Wodzisławia, Jastrzębia czy też Rybnika. I wtedy 100 tysięcy osób może zostać bez podstawowej opieki zdrowotnej – mówił Kurpis.

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność za błąd medyczny w czasie epidemii >

Finansowanie w okresie przejściowym i przygotowanie na jesień

Wicestarosta poruszył też kwestię finansowania szpitali jednoimiennych w okresie przejściowym, kiedy szpital będzie wracał do normalnej pracy. Wtedy nie będzie już zwiększonych środków na walkę z epidemią, a ryczałt jeszcze nie będzie realizowany w wysokości takiej, jak przed epidemią. – Analizując tę kwestię z dyrektorem szpitala doszliśmy do wniosku, że ten okres przejściowy może potrwać nawet pół roku po „odcovidowaniu”.

Kolejną kwestią jest dobre przygotowanie opieki zdrowotnej na miesiące jesienne, gdy rozpocznie się sezon grypowy, dzieci i młodzież powrócą do szkół i przedszkoli i zwiększy się liczba ognisk koronawirusa. Może być problem choćby z triażem, czyli podziałem pacjentów.

Czytaj też: Nowe przepisy dadzą szpitalom więcej czasu na rozliczenia z NFZ>>

Zespół wypracował koncepcję zmian

Jak zapewniła wiceminister Szczurek-Żelazko, problem stopniowego zmniejszania liczby szpitali jednoimiennych jest na bieżąco analizowany w resorcie zdrowia. Minister zdrowia powołał zespół specjalistów pod kierownictwem konsultanta krajowego ds. anestezjologii i intensywnej terapii. Zespół ten analizuje sytuację i zagrożenia, które mogą się pojawić w okresie jesiennym. Wypracował już pewne rozwiązania i rekomendacje, które przedstawił kierownictwu resortu. Nowy szef resortu podejmie decyzje strategiczne, które poskutkują w najbliższych dniach, najprawdopodobniej jeszcze w sierpniu konkretnymi rozwiązaniami legislacyjnymi. Projekty aktów prawnych w niedługim czasie mają być przedstawione samorządowcom do opiniowania, a potem – szybkiego wdrożenia.

Czytaj w LEX: Tarcza 4.0 – wsparcie dla publicznych podmiotów leczniczych >

Szpitale jednoimienne stopniowo będą włączane do zwykłego trybu pracy

W myśl wypracowanych rekomendacji, na pewno nastąpi redukcja liczby szpitali jednoimiennych. W całym kraju prawdopodobnie zostanie po jednym szpitalu jednoimiennym na każde województwo lub nawet jednym na dwa województwa. Pozostałe zostaną włączone do normalnego trybu funkcjonowania.

Jak przypomniała wiceminister - ideą powołania szpitali jednoimiennych była możliwość udzielenia szerokospecjalistycznej pomocy pacjentom z koronawirusem. Tych świadczeń nie było aż tak wiele, jak się spodziewano na początku. Od początku czerwca następuje stopniowe „odmrażanie” szpitali jednoimiennych. – Oczekujemy od dyrektorów tych szpitali stopniowego uruchamiania działalności, które służą wszystkim mieszkańcom, a nie tylko chorym na COVID – dodała wiceminister.

Czytaj w LEX: Opieka w izolatoriach - zadania lekarza i pielęgniarki >

Zmiany będą dotyczyły również pozostałych szpitali, gdyż resort zdrowia chce zmienić sposób opieki nad pacjentami z koronawirusem. I tak szpitale, które mają oddziały zakaźne powinny przejąć również pacjentów covidowych. - Rozumiemy problemy personelu, rozumiemy problemy mieszkańców okolic, którzy do tej pory korzystali z tych szpitali. Dlatego wprowadzamy zmianę strategii - koncepcja stopniowego odmrażania działania szpitali jednoimiennych  spowoduje, że pacjenci zdiagnozowani na koronawirusa będą mieli poczucie bezpieczeństwa, ale też pozostali pacjenci będą mieli dobrą dostępność do świadczeń.

 


Sytuacja finansowa szpitali nie taka zła

Co do kondycji finansowej szpitali jednoimiennych, to z danych finansowych wynika jednoznacznie, że ich sytuacja wyraźnie się poprawiła, gdy zostały przekształcone w jednoimienne. Otrzymały bowiem dodatkowe środki z funduszu covidowego, czyli spoza Narodowego Funduszu Zdrowia, a także bezpłatne środki zabezpieczenia osobistego typu kombinezony, maseczki, rękawiczki jednorazowe czy płyny do dezynfekcji oraz sprzęt. Do tego potencjał tych szpitali nie był wykorzystany, co spowodowało, że koszty jego funkcjonowania były znacznie niższe niż zazwyczaj. Na razie minister zdrowia zdecydował, by wydłużyć dla szpitali okres sprawozdawczy i rozliczeniowy o pół roku, czyli do końca czerwca 2021 roku, co spowoduje łatwiejszy powrót do „normalności”.

Zobacz w LEX: Zadania podmiotów leczniczych i personelu medycznego w związku z epidemią koronawirusa >

Dyrektor departamentu ratownictwa medycznego i obronności w resorcie zdrowia, Jan Gessek dodał, że analiza sprawozdań finansowych szpitali wykazała znaczny spadek kosztów w związku z koronawirusem, w niektórych przypadkach wynoszący nawet 98 proc. Jednocześnie przykładowo szpital w Raciborzu w styczniu i lutym otrzymywał ryczałt w wysokości 6,3 mln zł, podczas gdy w miesiącach od marca do czerwca – ponad 9 mln. To pokazuje, że finansowanie szpitali jednoimiennych było na wysokim poziomie.

- Kiedy rozpoczynała się pandemia, nikt nie wiedział, jaki będzie miała zasięg – po to utworzono sieć szpitali jednoimiennych. Od maja stopniowo zaczynamy się wycofywać, ale musimy też pamiętać, że może pojawić się druga fala epidemii. Szpitale były tak wybierane, by mieszkańców spotkały jak najmniejsze problemy związane z dostępnością. Jednocześnie inne szpitale w czasie epidemii nie wykorzystywały swojego potencjału.

Czytaj w LEX: Zadania oraz nowe wzory deklaracji wyboru lekarza, pielęgniarki i położnej POZ >

Problemy szpitali powiatowych z ryczałtem

Andrzej Kalata, starosta żywiecki nawiązał do tych „pozostałych” szpitali, które z powodu epidemii również nie wykonały zaplanowanych ryczałtów. Dzisiaj obawiają się, że będą musiały „odpracowywać” ryczałt, na który podpisały umowy. Tymczasem nie mają one na to oszczędności. Zdaniem starosty szpitale powinny dostać ryczałt, choć nie wykonały świadczeń.

– Pacjenci boją się koronawirusa i jeśli choroba nie jest związana z ratowaniem życia, to omijają szpital. Dlatego kwot ryczałtu nie da się odrobić. Skutek będzie taki, że zostanie on jeszcze zmniejszony, co przy naszym nędznym ryczałcie będzie dramatyczne. Tak naprawdę resort zdrowia i NFZ chciałyby zarobić na pandemii; na szpitalach, które – podkreślam – w wielu sytuacjach zastępowały POZ-y (podstawową opiekę zdrowotną – przyp. red.), przejęły całą opiekę nad pacjentami, którzy nie mogli się nawet dodzwonić do przychodni. Natomiast POZ-y, które się totalnie zamknęły na pacjentów, nie straciły finansowo nic – argumentował starosta żywiecki.

Jak zapewniali przedstawiciele resortu, zespół powołany przez ministra zdrowia wypracował również rekomendacje dotyczące włączenia przychodni podstawowej opieki zdrowotnej w walkę z koronawirusem, diagnozowanie pacjentów czy szczepienia przeciw grypie osób z grup ryzyka. To sprawa priorytetowa, podkreślali.

- Będziemy analizować to, o czym pan mówi. Mamy świadomość wagi tych problemów- powiedziała wiceminister zdrowia. Zaznaczyła, że w kwestii POZ powstało rozporządzenie dotyczące standardów, udzielania porad. Zdefiniowano też zadania POZ w razie powrotu pandemii jesienią – powiedziała wiceminister

Czytaj w LEX: Kształcenie podyplomowe lekarzy po nowemu >

Wszystko drożeje, rosną pensje – samorządy nie mają na to pieniędzy

Z kolei starosta strzyżowski, Bogdan Żybura mówił, że sytuacja szpitali, mimo zwiększonych środków wciąż jest zła. Gdyby przedsiębiorcy i ludzie dobrej woli nie wsparli finansowo szpitali, to środki przekazane przez ministerstwo by nie wystarczyły. Zwłaszcza w sytuacji, gdy drożeją leki, energia elektryczna i płace pracowników medycznych. Apelował, by nie przerzucać kosztów utrzymania szpitali na samorządy. Dodatkowe środki, które ministerstwo zdrowia przekazało szpitalom nie wystarczą nawet na pokrycie podwyżek płacy minimalnej oraz podwyżek pracowników służby zdrowia.

Czytaj w LEX: Ograniczenia w udzielaniu świadczeń przez personel medyczny mający kontakt z pacjentami z koronawirusem >

Finansowanie szpitali to sfera finansów publicznych, pewne umowy zostały zawarte i trudno zmieniać zasady, zwłaszcza że są szpitale, które zrealizowały w tym samym czasie 25-30% zakontraktowanych świadczeń, a inne – zaledwie 70-80 proc. kontraktu. Tu wchodzi też kwestia sprawiedliwości między szpitalami – uważa wiceminister Szczurek-Żelazko. Jednak zarówno ministerstwo zdrowia, jak i NFZ widzą problem, stąd zaproponowały na razie wydłużenie okresu rozliczeniowego do czerwca 2021. Rozmowy dotyczące innych rozwiązań jeszcze trwają.  Działania rządu są nakierowane na to, by szpitale realizowały świadczenia i przyjmowały pacjentów planowych.

Samorządowcy uważają, że w interesie wszystkich stron jest systemowe rozwiązanie finansowania szpitali, a samo wydłużenie okresu rozliczeniowego nie jest wystarczające. Teraz nie pozostaje im nic innego, jak czekać na szybkie decyzje nowego ministra zdrowia.