Związek Miast Polskich wystąpił do ambasadora Norwegii w obronie samorządów, które zostały wykluczone z  możliwości korzystania ze środków Nor­weskiego Mechanizmu Finansowego przez to, że podjęły uchwały związane z powstrzymaniem ideologii LGBT.

Według dyrektora ZMP Andrzeja Porawskiego, który napisał list do Andersa Eide, ambasadora Królestwa Norwegii w Polsce, należy zwrócić uwagę na okoliczności pominięte w międzynarodowej „spłyconej debacie na ten temat”. Zdaniem dyrektora Porawskiego, „samorządy zostały uwikłane w wojnę ideolo­giczną, toczoną przez główne partie polityczne w ramach dwóch kam­panii wyborczych”.

W niektórych samorządach uchwały te wyraźnie mówią o „sprzeciwie wobec promowania ideologii LGBT”. Takie uchwały przyjęło kilkadziesiąt samorządów. Za sprzeczne z prawem europejskim uznał je Rzecznik Praw Obywatelskich i zaskarżył do sądów administracyjnych. Kolejne są uchylane przez sądy administracyjne. A Prokuratura Krajowa skarży do Naczelnego Sądu Administracyjnego już drugi taki wyrok.

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Dopuszczalność kontroli sądowoadministracyjnej i legalność tzw. uchwał „anty-LGBT”, podejmowanych przez organy stanowiące jednostek samorządu terytorialnego >

 


Uchwały anty LGBT a karty praw rodziny

Andrzej Porawski w liście wskazał jednak m.in., że całkowicie inny charakter ma Samorządowa Karta Praw Rodziny, której w „medialnej wojnie propagandowej” przypisano podobne cechy jak uchwałom odnoszącym się do ideologii LGBT. Jak podkreśla Andrzej Porawski, jest to działanie z gruntu niesprawiedliwe, ponieważ nie ma potwierdzenia w żadnym punkcie Karty - ma ona wyłącznie pozytywny wydźwięk i dotyczy wspierania rodzin. Karty przyjęły takie miasta jak Mielec, Przasnysz i Tomaszów Mazowiecki.

Marcin Witko, prezydent Tomaszowa Mazowieckiego podkreśla, że „nie ma i nie będzie zgody na jakiekolwiek zachowania dyskryminacyjne”, jeżeli chodzi o kwestie równego traktowania ze względu na wyznanie, poglądy, orientację itd. Zdaniem prezydenta zupełnie czym innym jest tworzenie stref wolnych od LGBT. - Chcę podkreślić, że jestem absolutnie przeciwny ich tworzeniu, miasto to dom wszystkich. Natomiast popieram wszystkie działania wzmacniające rodzinę. Jedno nie wyklucza drugiego. Wszyscy powinniśmy się wzajemnie szanować – mówi.

Sprytnie napisane

Dr Marcin Górski, radca prawny i adiunkt Uniwersytetu Łódzkiego, mówi, że samorządowe karty praw rodziny napisane są takim językiem, że wymagają od sędziego kontrolującego legalność takiej uchwały „szczególnego wyrafinowania”, co powoduje, że nie zawsze sądy administracyjne są w stanie wychwycić ich dyskryminujący charakter.

Jego zdaniem można próbować rozróżnić dwa rodzaje uchwał – anty-LGBT i karty praw rodziny. – Jednak zasadniczo oba rodzaje uchwał, dokonując czysto arbitralnego wyboru normatywnej konotacji pojęcia „rodziny”, sytuują się poza zakresem kompetencji każdego spośród szczebli samorządu w Polsce - mówi. - Uchwały zwane kartami praw rodzin nie używają co prawda „propagandowego” języka, są „sprytnie” napisane przez prawników, ale zasadniczy problem z nimi dotyczy tego, że nie jest rolą samorządu określanie, co w Polsce jest rodziną – dodaje.

Czytaj omówienie w LEX: Prawa osób LGBT to prawa człowieka. Omówienie wyroku ETPC z dnia 16 lipca 2019 r, 12200/08, 35949/11 i 58282/12 (Zhdanov i inni) >

Mec. Górski podkreśla, że ustalanie zakresu pojęcia „rodziny” nie jest też rolą ustawodawcy, bo regulacja konstytucyjna, odczytywana całościowo i zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, określa to w sposób inkluzywny, a wszelkie próby definiowania rodziny zwłaszcza na poziomie samorządu, to jest „uzurpacja”. – Samorząd nie ma tego rodzaju kompetencji, samorząd działa na podstawie prawa, zgodnie z art. 7 Konstytucji, a te uchwały to rodzaj „cwaniactwa legislacyjnego”, które nie ma podstawy ustawowej – mówi.

Czytaj omówienie w LEX: Trybunał w Strasburgu ponownie przeciwko homofobii. Omówienie decyzji ETPC z dnia 11 czerwca 2020 r., 29297/18 (Lilliendahl) >

Zapytanie z miasta partnerskiego

Jak nam mówi Marietta Mateja–Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Mielcu, w mieście nie  została przyjęta karta praw rodzin związana z ideologią LGBT. - Wypracowaliśmy naszą  mielecką samorządową kartę praw rodzin i ona w żadnym akapicie nie odnosi się do środowiska LGBT. To nasz wewnętrzny dokument niezwiązany z przyjmowanymi w Polsce kartami, o których jest w ostatnim czasie głośno – mówi.

Rzecznik wyjaśnia, że karta wypracowana została przez Radę Miejską w Mielcu, a celem było obowiązywanie w mieście dokumentu odwołującego się do tradycyjnego wychowania i uznania klasycznego modelu rodziny jako fundamentu ładu społecznego. - Nie ma żadnego związku pomiędzy uchwałami podejmowanymi przez inne samorządy w sprawie stref wolnych od LGBT a uchwałą przyjętą w Mielcu – podkreśla.

Prezydent dodaje, że miasta partnerskie zagraniczne Mielca rozumieją, że to odrębny dokument i władzom zależy, żeby nie łączyć tego dokumentu z kartami podejmowanymi w innych samorządach. Żadne miasto partnerskie nie odmówiło partnerstwa. – Mieliśmy zapytanie od burmistrza miasta Loehne, który dopytywał na czym polega nasza karta, po wytłumaczeniu nie było mowy o rozwiązaniu partnerstwa – dodaje Marietta Mateja–Nowak.

Dookoła o LGBT

Ola Kaczorek ze Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza mówi nam, że w samorządowych kartach rodzin nie pada bezpośrednio sformułowanie LGBT, ale są tam zawarte zapisy np., że nie można przeznaczać środków publicznych na promowanie projektów, które podważają małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Jest tam mowa o społeczności LGBT nie wprost, ale opisowo, „dookoła”.

Jak dodaje, w zapisach sesji rad gmin, które przyjęły karty praw rodzin, a nie uchwały anty-LGBT wyraźnie słychać wypowiedzi padające podczas obrad. - Kiedy radni omawiali przyjęcie tych uchwał, widać, że nikt nie hamuje się specjalnie z homofobicznymi wypowiedziami - dodaje. Jej zdaniem nie jest więc niesłuszne stawianie takich uchwał na równi z uchwałami odnoszącymi się do ideologii LGBT bezpośrednio w treści. Według Oli Kaczorek podmioty decydujące o przyznawaniu środków nie podejmują decyzji o wstrzymaniu pochopnie, a na podstawie analiz i ekspertyz prawnych.

Czytaj też: „Wolne od LGBT”, ale też od funduszy UE – czy gminy mogą się odwołać?

Dlaczego kraje europejskie odmawiają gminom pieniędzy?

Zdaniem Marcina Górskiego powód odmowy udzielenia gminom środków finansowych, w tym wypadku norweskich, jest prosty. - Porozumienie o Europejskim Obszarze Gospodarczym jest zakorzenione w tej samej glebie aksjologicznej, z której wyrasta również integracja w ramach UE, co łatwo zauważyć już w pierwszym motywie preambuły Porozumienia z Oporto (POROZUMIENIE O EUROPEJSKIM OBSZARZE GOSPODARCZYM z 1994 roku – red.).

– Można odnieść wrażenie, że niektórzy nie wiedzą, jakie były historyczne uwarunkowania integracji europejskiej, i na jakie problemy jest ona odpowiedzią – trzeba mieć świadomość, że mamy w ten mechanizm wbudowaną klauzulę poszanowania dla wartości w postaci m.in. zasady niedyskryminacji, a integracja europejska to proces determinowany poszanowaniem wartości zasadniczych, w tym praw człowieka, a nie rodzaj bankomatu – wyjaśnia.

Jak dodaje, można udawać, że takie uchwały nikogo nie dyskryminują, ale to jest prawniczy „piłatyzm”, na który nie ma miejsca we wspólnocie wartości, której częścią nadal jest Polska. - Rolą sądów nie jest formalistyczny „piłatyzm”, tylko tak kompleksowa rekonstrukcja wzorców konstytucyjnych, która pozwala na jego uniknięcie – na co słusznie zwróciła ostatnio uwagę prof. Ewa Łętowska – zaznacza dr Górski.