Projekt ustawy wprowadzającej bon wakacyjny zmienia się każdego dnia, a nawet z godziny na godzinę – mówił nam w piątek rozmówca ze źródeł zbliżonych do rządu.

Uruchomienie bonu turystycznego w wysokości 500 zł na każde dziecko na potrzeby wypoczynku krajowego zapowiedział w sobotę ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda. Zapewnił, że o szczegółach tego programu będzie mówił w kolejnych dniach, ale rozwiązanie jest już praktycznie gotowe. Tego samego dnia mówił też wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. - Wszystko wskazuje na to, że bon turystyczny - 500 zł - będzie dostępny w nadchodzące wakacje - oświadczył. Podkreślił, że proponowany bon jest elementem "Planu Dudy", mającego pobudzić rozwój i pozwolić wyjść polskiej gospodarce z zapaści.

W najnowszej wersji, do której dotarło Prawo.pl, nie ma niemal nic z pierwotnych założeń, poza nazwą pomocy. Zgodnie z nią bon wakacyjny będzie przysługiwał tylko rodzicom, którzy mają prawo do 500 plus. Radosław Fogiel pytany w Polsat News, dlaczego prezydent zapowiedział wprowadzenie bonu o wartości 500 zł dla dzieci, a nie - o czym wcześniej mówili przedstawiciele rządu - bonu o wartości 1000 zł dla pracowników, wyjaśnił, że "chodzi o to, żeby przede wszystkim mogły skorzystać z tej pomocy rodziny z dziećmi". - Dlatego decyzja zapadła taka, że idziemy tym tropem, co 500 Plus - dodał.

Dla kogo bon wakacyjny

Pierwotnie bon turystyczny o wartości 1000 zł miał przysługiwać osobom zatrudnionym na podstawie umowy o pracę, które nie przekraczają określonego kryterium przychodów (najpierw było to 3,7 tys. zł netto, potem 3 tys. zł. Kwotę 100 zł miał dokładać pracodawca, resztę finansować miało państwo.

Zgodnie z najnowszą wersją bon będzie przysługiwał osobie, która w dniu wejścia w życie ustawy ma przyznane prawo do świadczenia wychowawczego (500 plus) oraz rodzinie zastępczej i prowadzącemu rodzinny dom dziecka, który ma prawo do świadczenie na pokrycie kosztów na każde dziecko pod jego opieką. Wartość bonu na każde dziecko wyniesie 500 zł.

Będzie można go wykorzystać w kraju, w placówkach, które będą w bazie prowadzonej przez Polską Organizację Turystyczną. Ta ma być dopiero tworzona, a trafić do niej będą mogły nie tylko miejsca noclegowe, ale również restauracje, obiekty do zwiedzania, atrakcje turystyczne, itp. Rodzice jednak nie dostaną ani gotówki na konto czy do ręki, ani czeku, ani karty przedpłaconej – jak pierwotnie planowano. Na numer telefonu otrzymają wiadomość z kodem PIN, którym potwierdzą płatność. Jednym słowem transakcja będzie wyglądała jak ta przeprowadzana za pośrednictwem BLIK. Jak nieoficjalnie ustaliło Prawo.pl, operatorem tych transakcji ma być bank PKO BP i Krajowa Izba Rozliczeniowa. Co na to rodzice, pracodawcy i branża turystyczna?

 

Rodzice się cieszą

Rodzicom nowy bon wakacyjny się podoba. – Chcemy pojechać na wakacje, ale w obecnej sytuacji, boimy się zatłoczonych pensjonatów. Chcemy mieć domek lub apartament w niewielkim obiekcie, w którym będziemy sami przyrządzać posiłki. Taki nocleg jest jednak o wiele droższy, bon zatem bardzo nam się przyda – mówi Agnieszka Korczeń, mama dwójki dzieci w wieku szkolnym. Innym już nie. - Dlaczego rodzice mogą mieć dofinansowanie, a ja nie. Są otwarte sanatoria, chętnie bym odpoczęła po trzech miesiącach siedzenia w zamknięciu, i takie wsparcie przyjęłabym z radością - dodaje siedemdziesięcioletnia emerytka.  Z kolei to, by bon był też dla niepełnosprawnych na wyjazd do sanatorium czy turnus rehabilitacyjny apelowała posłanka Iwona Hartwich. Nowa koncepcja z pewnością obejmie dzieci z niepełnosprawnością, niezależnie od tego, czy rodzi jest zatrudniony.

Biznes turystyczny widzi plusy, ale...

Pracodawcy, też nie kryją zadowolenia, bo według najnowszej wersji projektu, nie muszą dopłacać do wakacji pracowników. Branża turystyczna, choć nie mówi o tym wprost, to w koncepcji bonu widzi wciąż bardziej tzw. „kiełbasę wyborczą” niż pomoc dla turystyki. Choć doceniają kierunek zmian.

- Widzę pozytywną zmianę w podejściu do programu, która może sprawić, że obecna propozycja stanie się atrakcyjniejsza - mówi Łukasz Adamowicz wiceprezes  Stowarzyszenie Organizatorów Incentive Travel SOIT, członek Sztabu Kryzysowego branży MICE (z ang, Meetings, Incentives, Conferences and Exhibitions Industry, inaczej turystki biznesowej), członek sztabu kryzysowego turystyki. - Po pierwsze dobrze, że odbiorcą są rodzice, a nie pracownicy, o dochodach do pewnej wysokości i to pod warunkiem dodania przez pracodawcę 100 zł. Teraz pomoc jest lepiej wycelowana i jej wielkość może być dla branży większa. Rodzice w naturalny sposób korzystają z turystyki. W efekcie bon może sprawić, że poza zaplanowanym już wyjazdem wakacyjny, zdecyduje się jeszcze na wrześniowy weekend w górach czy nad morzem. Po drugie, wygląda, że nie będzie dowolności w wydaniu pieniędzy. W efekcie jest szansa, że nie trafią do branży spożywczej tylko turystycznej, którą czeka naprawdę bardzo ciężki rok - mówi Adamowicz.

punktuje minusy

Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Bon ma być realizowany w miejscach z bazy POT. Alina Dybaś-Grabowska, prezes Turystycznej Organizacji Otwartej zrzeszającej 740 członków wskazuje, że po pierwsze POT nie ma obecnie żadnej bazy. Potwierdziliśmy w POT, że dopiero będzie ją tworzyć. Przygotowanie jej do 1 lipca jest raczej niemożliwe. To oznacza, że bon nie ruszy razem z wakacjami. - Przede wszystkim firmy z branży nie mają obowiązku zgłaszać się do takiej bazy. Skoro płacimy podatki w Polsce, nie powinniśmy być pomijani tylko dlatego, że nie zgłosimy się do bazy – podkreśla prezes.

Łukasz Adamowicz, też wskazuje, że ważne do kogo bon trafi. - By pieniądz pomogły branży widzę dwie możliwości wydania bonu. Pierwsza to miejscu oficjalnie świadczącym nocleg turystom w ramach prowadzonej działalności gospodarcze, drugie to organizator turystyki, który np. oferuje jednodniowa wycieczka zorganizowaną przez biuro z przewodnikiem i posiłkiem, spływ kajakowy, wyjazd narciarski - mówi Adamowicz.

Sztab Kryzysowy branży MICE reprezentujący 30 organizacji w apelu z 29 maja do premiera Mateusza Morawieckiego, zaproponował ograniczenie bonu do sezonu niskiego, wrzesień – maj, wprowadzenie obowiązku dokupienia właśnie usług dodatkowych (wypożyczenie kajaka, kurs wspinaczki, itp), możliwość zakupu udziału w wydarzeniach artystyczno-rozrywkowych, obniżenie wartości bonu i rozszerzenie na większą liczbę konsumentów. Ten ostatni postulat najnowsza wersja spełnia. Andrzej Gut-Mostowy wiceminister rozwoju, wciąż jednak podkreśla, że głównym celem programu „bon turystyczny” jest wsparcie finansowe polskiej branży turystycznej.