Film z manifestacji przeciwko wprowadzanym obostrzeniom epidemicznym wywołał prawdziwą burzę. Widać na nim jak policjant zbliża się do uczestniczki protestu i uderzą ją pałką w nogę, po czym szarpie się z nią, próbuje ją obezwładnić i w końcu powala na ziemię. Sama policja twierdzi, że to jedynie fragment całego zajścia, że wcześniej kobieta była agresywna, nie stosowała się do poleceń, a sam funkcjonariusz był przez nią szarpany i znieważany słownie.  

Oceny samej akcji są też podzielone wśród ekspertów. Poza głosami bardzo krytycznymi, pojawiają się też takie, że trzeba oceniać przebieg całej sytuacji, wszystkie okoliczności i to jak zostały zastosowane obowiązuje przepisy. A przypomnijmy funkcjonariusz na podstawie art. 19 ust. 1 i art. 11 pkt 1 i 13 w zw. z art. 14 ustawy o środkach przymusu bezpośredniego oraz art. 12 ust. 1 pkt 2 lit. a i art. 11 pkt 1 i 4 tej samej ustawy - może użyć środka przymusu bezpośredniego w postaci pałki służbowej, siły fizycznej i kajdanek zakładanych na ręce. Z drugiej jednak strony i tu tkwi problem, ma je używać lub wykorzystywać "w sposób niezbędny do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania proporcjonalnie do stopnia zagrożenia" i - co ważne - wybierając środek jak o najmniejszej szkodliwości. 

Czytaj: Szyk zwarty, szykiem bezkarnym? Prawnicy chcą identyfikacji policjanta na proteście>>

Na demonstracjach łatwiej puszczają hamulce

To prawda, która dotyczy i policjantów, i demonstrujących. Jednak ci pierwsi, jako profesjonaliści, powinni sobie radzić ze stresem i z agresją tłumu oraz unikać sytuacji, w których można byłoby im zarzucać przekroczenie uprawnień. 

- Żeby dokonać oceny takiej interwencji nie można oceniać tylko jednego fragmentu, ale cały przebieg i są takie materiały. Zacznijmy od tego w rozumieniu obowiązujących przepisów było to nielegalne zgromadzenie, funkcjonariusze podjęli działania zgodnie z obowiązującym prawem i uczestnicy powinni się do tego zastosować. Z pozostałych materiałów wynikało, że dziewczyna już wcześniej zwracała się agresywnie i wulgarnie w kierunku policjantów, było szturchanie, stawiała czynny opór i nie stosowała się poleceń. I teraz tak na filmie udostępnionym opinii publicznej funkcjonariusz zastosował środek przymusu bezpośredniego w postaci pałki służbowej i siły fizycznej i co trzeba powiedzieć, biorąc pod uwagę obowiązujące przepisy, miał to tego prawo - mówi Jacek Kudła, biegły ekspert z zakresu czynności operacyjnych. 

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Legalność kar nakładanych za naruszenie ograniczeń związanych ze stanem epidemii >

Dodaje, opierając się też na innych materiałach, z którymi się zapoznał, że w tym przypadku zostały spełnione przesłanki do podjęcia przez policjanta określonego działania - próbował wyegzekwować wymagane prawem zachowania, wydał polecenia, plus przeciwdziałał naruszeniu porządku lub bezpieczeństwa publicznego. - Pałką służbową uderzył nie w głowę, uszy, ale w miejsce umięśnione, w udo - zgodnie z metodyką działania policji, tak jak go uczono na szkoleniach. Następnie - i tu trzeba przyznać, że nieudolnie - próbował zastosować chwyt obezwładniający. Trzeba też zastrzec, że takie chwyty są bardzo trudne i w takich działaniach w praktyce trudno je stosować. Tu ważna jest siła policjanta, postawa - wskazuje Jacek Kudła. 

 

Podstawą zasada minimalnej szkody

Inaczej sprawę oceniają obrońcy praw człowieka. Dr Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich mówi wprost o obrazie białoruskim.  - Zgodnie z ustawą o środkach przymusu bezpośredniego stosuje się je proporcjonalnie i w jak najmniej dolegliwy sposób. Zresztą widać różnice w traktowaniu przez policję choćby zjazdu motocyklistów na Jasnej Górze, gdzie było kilka tysięcy osób i nikt nie podejmował żadnych działań, a tego protestu w której niewielka grupa osób. Jako Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur przedstawiliśmy oświadczenie stwierdzające, że policjant – zwłaszcza przy tak ogromnej przewadze sił policyjnych - dopuścił się nieproporcjonalnego użycia i to drastycznego środka, jakim jest pałka oraz niewłaściwego traktowania zatrzymanej kobiety - mówi.

W jej ocenie nie zachodziły okoliczności uzasadniające taki wybór. - Rodzi się pytanie, czy policjanci nie wiedzą, jak reagować w sytuacji konfliktu? Jeśli tak do tego podchodzimy to możemy powiedzieć, że i taser byłby zasadny. A przecież obowiązkiem policjanta jest dobranie środka do sytuacji. Zresztą było wielu policjantów i użycie tak brutalnych środków wobec jednej kobiety to w mojej ocenie było demonstrowaniem siły - wskazuje dr Machińska.

Z kolei adwokatka Małgorzata Mączka-Pacholak, z kancelarii Pietrzak Sidor&Wspólnicy, wiceprzewodnicząca Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej dodaje, że osoba stosująca te środki ma obowiązek kierować się zasadą szkody minimalnej, czyli używać lub wykorzystywać środki w sposób wyrządzający możliwie najmniejszą szkodę, a od użycia lub wykorzystania środków przymusu bezpośredniego lub broni palnej odstąpić, gdy cel ich użycia lub wykorzystania został osiągnięty. 

- Środki przymusu muszą być stosowane z zachowaniem szczególnej ostrożności, z uwzględnieniem ich właściwości, które stanowić zagrożenie życia lub zdrowia uprawnionego lub osoby, wobec której są stosowane. Znam jedynie nagranie opublikowane w internecie i nie mam pewności, czy obrazuje ono całą zaistniałą sytuację, jaka doprowadziła do użycia pałki oraz siły fizycznej względem kobiety. Jeśli jednak powodem użycia tych środków było wyłącznie szarpnięcie funkcjonariusza przez kobietę, to reakcję funkcjonariusza trzeba uznać za oczywiście nieproporcjonalną - dodaje. 

Czytaj: Aktywistka zatrzymana jak bandyta - kolejne pytania o standardy pracy policji>>

Żeby stosować chwyty trzeba wiedzieć jak

Również Jacek Kudła podkreśla, że proporcjonalności środków nie można lekceważyć. Dodaje, że policjant w takiej sytuacji mógł użyć pałki ale nie musiał tego robić. 

- Ja będąc na jego miejscu bym tego nie zrobił, użyłbym tylko i wyłącznie siły fizycznej - mówi, dodaje jednak, że nie widzi podstaw do tego by wobec policjanta w tym przypadku wyciągać konsekwencje związane z przekroczeniem uprawnień. Pytany, jak funkcjonariusze w takiej sytuacji powinni się zachować, mówi że podstawą jest próba uspokojenia danej osoby, potem wezwanie do określonego zachowania, a jeśli byłaby nadal agresywna, zastosowanie chwytu transportowego i doprowadzenie szybko do radiowozu, oraz zatrzymanie. 

- Co ważne, siła fizyczna musi zostać zastosowana profesjonalnie (zgodnie z taktyką i techniką interwencji). Zatem jeśli funkcjonariusz jest słabszy od osoby agresywnej powinien dokonać tej czynności wespół z innym funkcjonariuszem. Siła fizyczna powinna zostać zastosowana, w podobny sposób jak to robią przeszkoleni funkcjonariusze Biura Operacji Antyterrorystycznych. Bo jeśli jest stosowana nieudolnie - a tak było w tym przypadku - to wzbudza jeszcze większą agresję - mówi Jacek Kudła. 

Eksperci zwracają uwagę jeszcze na jedną kwestię - charakter manifestacji i fakt, że organizowano ją przeciw politycznym decyzjom. A w takich sytuacjach - jak dodają - zbyt mocne działania służb wyjątkowo rażą. 

Czytaj w LEX: Pandemia COVID-19 a dostęp do prawa. Polska na tle wyników badania międzynarodowego >

"Proszę się uspokoić" od pałki lepsze 

W ocenie Kudły dużo zależy od szkoleń i w tym zakresie dostrzega braki. - Choćby brak umiejętności zastosowania przez funkcjonariuszy siły fizycznej rodzi później takie a nie inne konsekwencje, wpływa na odbiór społeczny. Policjanci muszą brać udział w symulacjach, które odzwierciedlają te rzeczywiste sytuacje. Pozorant musi wulgaryzować, atakować tak by policjanci przyzwyczajali się do takich sytuacji, nie dawali się wyprowadzić z równowagi. A potem trzeba takie akcje dokładnie analizować w jednostce. Ale muszą to robić merytorycznie przygotowani funkcjonariusze, którzy wskażą gdzie były działania uzasadnione, dobre gdzie nie - wskazuje. 

Dodaje, że nie wolno przechodzić nad takimi sytuacjami do porządku dziennego. - Szkolenia doskonalące powinny być organizowane w jednostkach każdorazowo po tego typu wydarzeniach. Musi być na to czas. W przeciwnym razie dojdzie w przyszłości nie do działań prawnych organów, a do działań chuligańskich niczym nie różniących się od zwykłej bójki. Wystarczy przeanalizować materiał filmowy i go omówić tak, żeby funkcjonariusz prowadzący interwencję dobrze go zapamiętał, a przy okazji inni funkcjonariusze uczestniczący w krótkim szkoleniu. Powtarzam, jeżeli funkcjonariusz nie potrafi czy nie jest fizycznie przygotowany do stosowania siły fizycznej, powinien opanować emocje i jeżeli jest to możliwe nawiązać rozmowę, która nie wywołuje agresji - wskazuje Jacek Kudła. 

A jaki sposób? Jak wskazuje, używając wyrażeń takich jak: "spokojnie, proszę się uspokoić", "jeszcze raz proszę o spokojne zachowane", "nie chcę stosować wobec pani/pana środków przymusu bezpośredniego, myślę, że nie będą potrzebne". 

W kolei w ocenie dr Machińskiej jest również zbyt duże przyzwolenie polityczne dla tego typu działań policji i poczucie bezkarności w formacji. - Zresztą widać to choćby w komendzie na Wilczej, następuje tam eskalacja działań wobec osób zatrzymanych. Przykład - kiedy sprowadzają do osoby zatrzymanej, starszej kobiety lekarza, to uczestniczy w tym badaniu funkcjonariusz, nie funkcjonariuszka. Co więcej nawet moja rozmowa z osobą zatrzymaną oraz rozmowa z jej prawniczką była ostentacyjnie nagrywana przez policjanta. Nie respektowane są żadne standardy - mówi. I ona dostrzega problem w szkoleniach, a konkretnie - jak mówi - drastyczne zredukowanie godzin szkoleniowych policjantów. 

 


Droga sądowa, drogą otwartą 

Mecenas Mączka-Pacholak dodaje, że jeśli okoliczności sprawy wskazują na to, to osoba pokrzywdzona może złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza stosującego środki przymusu bezpośredniego. 

- To, że funkcjonariusz miał zasłoniętą twarz nie ma tutaj znaczenia – ustalenie jego tożsamości, podobnie jak obiektywne i rzetelne wyjaśnienie okoliczności zdarzenia jest obowiązkiem organów ścigania. Zasłonięcie twarzy (zwłaszcza w obecnych czasach, gdy wszyscy jesteśmy zobowiązani do noszenia maseczek) jedynie utrudnia, ale nie uniemożliwia ustalenia danych funkcjonariusza, wykonującego swoje służbowe czynności - dodaje. 

I wskazuje, że po reakcjach i komentarzach po opublikowaniu nagrania ze zdarzenia w Głogowie można oceniać, że jest duże społeczne oczekiwanie, by organy ścigania obiektywnie i sprawnie wyjaśniły okoliczności tego zdarzenia. - Nagłaśnianie przypadków nieprawidłowego postępowania funkcjonariuszy sprawia też, że społeczeństwo i opinia publiczna, słusznie, coraz bardziej zdecydowanie domaga się transparentnego wyjaśniania nieprawidłowości i zapobiegania ich nadużyciu - mówi.