Dyskusja dotycząca umowy o pracę budziła duże emocje, w jej trakcie pojawiły się m.in. sugestie o ryzyku powrotu do pomysłu połączenia obu samorządów. Stosowna uchwała ostatecznie nie przeszła. We wrześniu dr hab. Tomasz Scheffler, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych we Wrocławiu, zwrócił się do dziekana opolskiej izby adwokackiej Łukasza Wójcika, wyrażając "głębokie rozczarowanie i oburzenie" wypowiedziami (podczas tej dyskusji) byłego dziekana - adwokata Mariana Jagielskiego, dotyczącymi radców prawnych. Chodzi m.in. o stwierdzenia: "powtarzam moim aplikantom, radca prawny to prawnik, który udaje adwokata; on nie jest adwokatem, on nie będzie adwokatem" a także "adwokatem nie może być osoba pozbawiona własnej woli". W tym piśmie wskazano na potrzebę publicznych przeprosin. Z podobnymi pismami wystąpiły jeszcze dwie izby radcowskie.
Czytaj: Radcy prawni chcą przeprosin za wypowiedzi na Krajowym Zjeździe Adwokatury>>
Prezes Chróścik ubolewa, pisze o pogardzie i lekceważeniu
Prezes Chróścik w liście otwartym do prezesa Rosatiego wskazuje, że tegoroczny XIV Zjazd Adwokatury w Bydgoszczy odbywał się pod hasłem „Odpowiedzialni za przyszłość". – To przesłanie doniosłe i zobowiązujące, zwłaszcza wobec młodych adeptów prawa, którzy uczą się nie tylko z książek, lecz także z postaw i słów swoich doświadczonych koleżanek i kolegów. Tym bardziej ubolewam, że podczas obrad padły wypowiedzi, w których trudno doszukać się zarówno merytorycznych argumentów, jak i troski o przyszłość – zaznacza.
I dodaje, że zamiast rzeczowej dyskusji zabrzmiały słowa "nacechowane pogardą i lekceważeniem wobec radców prawnych". – Co więcej, wskazano, że są one nieodłącznym elementem nauki przekazywanej aplikantom. Nie jest moim celem ocena jednostkowej wypowiedzi, choć padła z ust członka Naczelnej Rady Adwokackiej, byłego Dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Opolu, pana mecenasa Mariana Jagielskiego. Ostatecznie, nawet najbardziej doświadczonym, zdarza się wypowiedzieć słowa nietrafione czy nieprawdziwe. Moje zdumienie budzi jednak reakcja sali. Oklaski zabrzmiały jak wyraz aprobaty. Jeszcze bardziej wymowne było milczenie prowadzących obrady, którzy nie uznali za stosowne zwrócić uwagę, że takie słowa nie licują ani z powagą wydarzenia, ani ze wspólną odpowiedzialnością, do której odwoływało się przesłanie Zjazdu – wskazuje.
Czytaj: W Adwokaturze na umowę o pracę nadal nie ma miejsca - uchwała nie przeszła>>
Prośba o stanowisko prezesa NRA
Chróścik dodaje, że nagranie obrad opublikowane w mediach społecznościowych wywołało – jak podkreśla – zrozumiałą żywą reakcję środowiska radców prawnych. – Przedstawiciele władz samorządu radcowskiego zwracali się o zajęcie stanowiska wobec wypowiedzianych słów, oczekując sygnału, że nie znajdują one akceptacji w środowisku adwokackim. Głos pozostał jednak bez odpowiedzi. Tymczasem milczenie w przestrzeni publicznej bywa odczytywane jako zgoda, a w najlepszym razie jako obojętność – zaznacza.
I podkreśla, że samorząd, "który daje przestrzeń do wypowiedzi podczas obrad i pozostaje bierny wobec słów padających podczas Zjazdu, musi liczyć się z tym, że opinia publiczna odczyta je jako stanowisko całej wspólnoty". – Dlatego ważne jest dla mnie, aby Adwokatura odniosła się do tych wydarzeń i przedstawiła ich właściwy kontekst. Moje stanowisko pozostaje jednoznaczne: nie akceptuję wypowiedzi naruszających zasady wzajemnego poszanowania. Hasło „Odpowiedzialni za przyszłość" zobowiązuje nas wszystkich. Choć nasze samorządy mają różne tradycje, misja, którą realizujemy, jest w ogromnej mierze wspólna. Tym bardziej liczę, że nie będziemy akceptować wypowiedzi, które podważają wzajemny szacunek i prowadzą do podziałów – pisze prezes KRRP.
Prosi równocześnie prezesa Rosatiego o przedstawienie swojego stanowiska oraz informację, czy władze samorządu adwokackiego podjęły jakiekolwiek działania w tej sprawie, a jeśli tak, to jakie.
Czego dotyczyła dyskusja?
Przypomnijmy, na KZA wniesiono dwa projekty - jeden autorstwa adwokatek i adwokatów: Dagmary Miler, Patrycji Kasicy, Michała Fertaka, Eweliny Zdunek, Kamila Szmida, Marii Sankowskiej-Borman, dr Karoliny Ziemianin oraz adwokatek egzaminowanych: Karoliny Łagockiej-Zielenkiewicz, Klaudii Twardowskiej i Agaty Kwasowskiej, drugi autorstwa adwokatki Małgorzaty Sander wniesiony przez adwokata Kamila Szmida. Zawierały zobowiązania dla NRA. Po pracach w Komisji Wnioskowej zobowiązania zmieniono na rekomendacje.
I tak, zgodnie z głosowanym projektem, Krajowy Zjazd Adwokatury miał rekomendować Naczelnej Radzie Adwokackiej podjęcie prac nad wprowadzeniem możliwości wykonywania zawodu również w ramach stosunku pracy – zarówno w kancelariach adwokackich, jak i u podmiotów zewnętrznych – z wyłączeniem obron w sprawach karnych. Miał jej też rekomendować proponowanie rozwiązań legislacyjnych dotyczących zatrudnienia adwokatów, które zapewniają:
- gwarancje niezależności formalnej i materialnej oraz tajemnicy zawodowej adwokata w relacji do pracodawcy, organów państwa i osób trzecich;
- możliwość odmowy świadczenia pomocy prawnej w przypadku konfliktu interesów lub konfliktu etycznego bez zgody pracodawcy, pod warunkiem uzasadnienia odmowy;
- możliwość zawierania umów o pracę z różnymi podmiotami bez konieczności uzyskiwania zgody na dalsze zatrudnienie przez wcześniejsze chronologicznie podmioty zatrudniające, chyba że strony indywidualnie, w ramach swobody umów, porozumieją się co do zakresu wyłączności;
- możliwość zawierania umów o pracę oraz jednoczesnego prowadzenia własnej działalności bez zgody podmiotu zatrudniającego, chyba że strony indywidualnie, w ramach swobody umów, porozumieją się co do zakresu wyłączności.
Uchwała jednak nie przeszła. – Jesteśmy w momencie kluczowym, to jest okres zmian. Jak na jednej szali stawiamy argumenty, że umowa o pracę to coś nienaturalnego dla adwokata, to na drugiej trzeba położyć te dotyczące tego, jak wygląda obecny rynek pracy i że adwokaci potrzebują czegoś, co wzmocni ich konkurencyjność. Dla mnie wartością są właśnie ludzie, a my, jako Adwokatura, co roku tracimy ok. 250 członków, których wcześniej wykształciliśmy. To tak, jakbyśmy stracili jedną małą adwokacką izbę – mówiła mec. Dagmara Miler. Wtórowała jej adwokat Magdalena Fertak, podkreślając, że z Adwokaturą związana jest od wielu lat. – Jesteśmy przygotowani do zmiany, przez te zmiany trzeba przechodzić, a ja mam wrażenie, że zaczyna nami kierować strach. Czy tak się źle cenimy, że wydaje nam się, iż nie potrafimy wychować takiego pokolenia, które w ramach działalności na podstawie umowy jest w stanie zachować niezależność? – pytała. – Pytanie jest wciąż aktualne: ile tak naprawdę osób w Adwokaturze jest zainteresowanych umową o pracę? Dlaczego musimy je zadać? Bo jesteśmy społecznością, w której interesy i cele wszystkich powinny być brane pod uwagę – mówiła z kolei adwokat Dorota Kulińska. Jak przyznała, nie jest do końca przekonana, że jeśli 2 proc. adwokatek i adwokatów chce umowy o pracę, to jest to już wystarczający sygnał, by Adwokatura podjęła ten temat. – W Adwokaturze mamy obecnie 26 tys. adwokatów, 23 tys. wykonujących zawód. Czy w takiej sytuacji, biorąc pod uwagę opinie 2 proc. spośród nas, mamy podjąć decyzję o umowie o pracę, która podważa wiele naszych wartości, założeń? – pytała.
Adwokat Jarosław Szczepaniak również krytycznie ocenił propozycję. – Kiedy kierowaliście swoje kroki do Adwokatury, to dlaczego to robiliście? Dlaczego nie wybraliście radców prawnych? Wybraliście Adwokaturę z pełnym przekonaniem, świadomością, że nie ma tu umowy o pracę. Ja też wybrałem ją także dlatego. Umowa o pracę to pewna podległość, niewola. I ja rozumiem, że są osoby, które chcą być pracownikami, a jeśli tak, to nie rujnujcie tego samorządu, który istnieje i istniał w takim kształcie – mówił. Powtarzały się też argumenty, że zakaz umowy o pracę to ostatnia różnica między adwokatami i radcami prawnymi.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.
















