Uregulowanie tych spraw przewiduje projekt ustawy o nieletnich, który w ciągu kilku tygodni powinien trafić na posiedzenie rządu. Prace nad nim zostały zainicjowane w związku z wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z 30 czerwca 2015 r. w sprawie nastolatka umieszczonego w schronisku dla nieletnich. Resort powołał specjalną komisję, składającą się m.in. z sędziów rodzinnych i przedstawicieli kilku resortów i powstały założenia do nowej ustawy o nieletnich.

Prace nad projektem są obecnie na finiszu, skonsultowany został z ponad 70 podmiotami zewnętrznymi. Rozwiązać ma on problemy, na które wskazywał ETPC – przewidując zwiększenie kontroli sądów w przypadku kierowania, przenoszenia i umieszczania nieletniego w poszczególnych placówkach. 

Czytaj: MS: Ośrodki wychowawczo-adaptacyjne powstaną ze schronisk i poprawczaków>>
 

Patrycja Rojek-Socha: Jedną z głównych propozycji jest wprowadzenie nowego środka pomiędzy MOW-em a zakładem poprawczym, czyli ośrodka wychowawczo-adaptacyjnego. Eksperci pytani o to są dość sceptyczni. Część z nich uważa, że nowe narzędzia nie są potrzebna, a za to potrzebne są zmiany w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych…

Dariusz Cieślik: Zacznijmy od tego skąd się wziął ten pomysł. Przypomnę, że w 2012 r.  z katalogu środków wychowawczych usunięto młodzieżowe ośrodki socjoterapii, uznając że na umieszczanie w nich wystarczy zgoda rodziców i akceptacja nieletnich. Tymczasem w młodzieżowych ośrodka wychowawczych jest umieszczana młodzież, z którą jak mówią sami dyrektorzy trudno sobie poradzić. W ostatnich latach mieliśmy tam kilka poważnych incydentów, w tym także np. gwałty, znęcanie się nad innymi wychowankami. To są tacy nieletni, którzy popełnili różnego rodzaju czyny karalne i z różnego powodu zostali umieszczenie w MOW-ach, ale nie poddają się procesom resocjalizacji. Dodatkowo uciekają - są jeden dwa dni i znikają. Sąd wydaje nakaz doprowadzenia, starostwo skierowanie do placówki, proces trwa czasem latami, bo jeśli nastolatek nie popełni kolejnego czynu karalnego nie ma podstaw, by zastosować wobec niego surowszy środek - czyli zakład poprawczy. 

 


Tak do pełnoletności? 

Czasem tak. W tym czasie się nie uczy, nie zdobywa kwalifikacji, nie ma więc perspektyw. Efekt? Staje się przyszłym, potencjalnym klientem wymiaru sprawiedliwości. 

Zabezpieczenia, programy w MOW-ach nie wystarczą?  

MOW-y nie posiadają żadnych szczególnych zabezpieczeń, które by uniemożliwiły oddalenie się z placówki, nie ma nawet często ogrodzenia. Teoretycznie można z nich bez problemu wychodzić. Dlatego powstała koncepcja by dla osób popełniających czyny karalne, które nie muszą być umieszczone jeszcze w zakładach poprawczych, stworzyć nowe miejsce, odpowiadające lepiej na ich potrzeby, mówiąc wprost - MOW z zabezpieczeniem zewnętrznym - czyli ośrodek wychowawczo-adaptacyjny.
 

Nie będzie można go swobodnie opuścić...

Ale przede wszystkim wychowanek będzie chodzić do szkoły, bo chcemy by te dzieci nadrabiały zaległości edukacyjne. Dodatkowo wdrażane będą programy umożliwiające im zdobycie kwalifikacji zawodowych, po to by dać im szansę na pracę, po opuszczeniu ośrodka, czyli na normalne funkcjonowanie.

Sprawdź w LEX: Co dyrektor szkoły może uczynić w sytuacji, kiedy uczeń jest agresywny wobec uczniów i pobił nauczyciela? >

Terapia również?  

Tak, oczywiście. Będzie też podział na ośrodki dla dziewcząt i dla chłopców. Ośrodki  będą uwzględniać stopień upośledzeń. Będziemy czerpać i z doświadczeń i z wyspecjalizowanej kadry zakładów poprawczych. Zespół kierowania, który będzie wysyłał nieletnich do tych placówek będzie brał pod uwagę opinię psychologiczną sporządzoną o nieletnim, tak by dobór ośrodka był jak najtrafniejszy. 

Ile  takich placówek powstanie?

My jesteśmy przygotowani do przekształcenia obecnie istniejących placówek - zakładów poprawczych lub schronisk w ilości takiej jakie będzie zapotrzebowanie. Liczymy, że w pierwszym roku może to być grupa ok. 500 nieletnich. Z kilku powodów. Po pierwsze będzie to ośrodek, do którego będzie można skierować za popełnienie czynu karalnego, jeśli sąd uzna, że MOW w przypadku danej osoby, nie jest wystarczający. Przewidziana jest też sytuacja, kiedy będzie można skierować tam nieletniego, który nie popełnił czynu karalnego, ale ucieka z MOW-u, nie poddaje się prowadzonym tam programom. W takich sytuacjach dyrektor MOW-u będzie mógł wystąpić do sądu o przeniesienie dziecka do ośrodka wychowaczo-adaptacyjnego. Myślę, że początkowo to będzie ok. 5 placówek. 

Sprawdź w LEX: Czy uczniowi, które przebywa w zakładzie poprawczym, przysługuje stypendium szkolne? >

Poprawczak stanie się ostatecznością? Z ustawy wynika, że sądy mają obligatoryjnie kierować tam nieletnich, którzy popełnili  najpoważniejsze czyny, zagrażające życiu i zdrowiu…

Z drugiej strony pozostawiamy sądom pewną swobodę orzeczniczą. W uzasadnionych przypadkach nawet przy cięższych czynach, będzie można stosować inne środki, albo np. zawiesić stosowanie zakładu poprawczego, umieszczając nieletniego w lżejszej placówce. Ale tylko w sytuacjach wyjątkowych – gdy sposób i okoliczności popełnienia czynu karalnego, właściwości i warunki osobiste nieletniego, jego postawa i zachowanie uzasadniają przypuszczenie, że środki wychowawcze okażą się skuteczne lub rokują resocjalizację nieletniego.

Sprawdź w LEX: Jakie dokumenty powinien skompletować powiat w celu umieszczenia dziecka w młodzieżowym ośrodku wychowawczym? >

Czy w MOW-ach też się powinno coś zmienić? Wszyscy wskazują na nie, jako na najsłabsze ogniwo obowiązującego systemu.

Do MOW-ów trafia znacznie więcej osób niż do zakładów poprawczych. Jest to środek często i chętnie stosowany, również przez sądy. Liczymy, że jeżeli uda się wyciągnąć z tych placówek młodzież najbardziej zdemoralizowaną, tak naprawdę rozkładającą proces resocjalizacyjny, to ta sytuacja się poprawi. Razem z MEN udało się opracować wspólne przepisy dla wszystkich ośrodków wychowawczych, w tym MOW-ów i poprawczaków. Chociażby w zakresie środków dyscyplinarnych, nagradzania nieletnich, co było do tej pory rozdzielone pomiędzy przepisy wykonawcze osobno dla MOW-ów, osobno dla zakładów poprawczych. Niestety brakowało spójności, przepisy były niejednolite. Z drugiej strony nie ma co młodzieżowych ośrodków wychowawczych deprecjonować - bo w dużej części, biorąc pod uwagę liczbę wychowanków, są skuteczne. 

Jakie inne istotne rozwiązania proponujecie w projekcie ustawy? 

Z naszego punktu widzenia ważne są całościowe przepisy regulujące postępowanie wykonawcze, które tak naprawdę zajmują ok. 70 proc. nowego projektu. Kolejna kwestia to ustalenie granicy odpowiedzialności nieletnich od 10 roku życia. 

Sprawdź w LEX: Na jakich zasadach Policja może w szpitalu przesłuchać nieletniego? >

Chodzi o przejawy demoralizacji. 

Tak. Generalnie chodzi o to, że w postępowaniach w sprawach o nieletnich chcemy się zajmować tymi dziećmi, które te 10 lat ukończyły. Oczywiście nie znaczy to, że dzieci poniżej 10 roku życia, które w sposób niewłaściwy będą się zachowywać,  zostaną wyjęte spod ingerencji sądu. Jeśli do tego dojdzie trzeba wdrożyć oddziaływanie opiekuńcze. Czyli wsparcie lub ograniczenie władzy rodzicielskiej, rozmowy z rodzicami. Uznajemy, że świadomość takiego dziecka do 10 roku życia, jest jeszcze niewielka. Nie chcemy go też wtłaczać w te procedury - mało przyjemne - przesłuchanie przez policję, wysłuchanie przez sąd, rozprawy.

Rozpatrywane było też obniżenie granicy wiekowej w sytuacji odpowiedzialności za czyn karalny.

I z tego zrezygnowaliśmy. O co chodziło? Pierwotnie chcieliśmy ujednolicenia pojęć. Demoralizację chcieliśmy pozostawić jedynie w zakresie  zachowań nie stanowiących czynów karalnych, tak aby jasne było, że to pewien proces niepożądanych zmian u nieletniego. Takie podejście  rozwiązałoby inną kwestie - zrozumienia przez samych nieletnich i ich rodziców tego zagadnienia. Bo np. obecnie jeśli mam dwóch chłopców, którzy coś potocznie mówiąc ukradli, ale jeden skończył 13 lat, a drugi dopiero skończy, to temu młodszemu nie będziemy przypisywać popełnienia czynu karalnego a jedynie  to, że uległ demoralizacji poprzez to, iż - i tu opis zdarzenia taki jak przy czynie karalnym. Starszy z kolei odpowie za czyn karalny, a jego opis będzie właściwie taki sam jak dla młodszego – jedynie bez wskazania, że uległ przez to demoralizacji.

 

To niezrozumiałe dla rodziców? 

Często rodzice i nieletni podnoszą, że owszem doszło do np. kradzieży, ale żadnej demoralizacji nie ulegli, to był incydent, nie ma z dzieckiem problemów wychowawczych. Rodzi to spore problemy w zrozumieniu tych zachowań. Oczywiście taka sytuacja  będzie się wiązała z różnicą przy stosowanych środkach – mimo takiego samego zachowania nieletnich prawie w tym samym wieku.  Wobec starszego mogą być zastosowane środki surowsze – włącznie z izolacyjnymi.  

Czytaj: Ośrodki kuratorskie mają służyć pracy z dziećmi sprawiającymi problemy>>
 

Projekt przewiduje również - co jest krytykowane - rozszerzenie czynów karalnych na wszystkie wykroczenia...

Ale chcę przypomnieć, że w 1982 roku, kiedy projekt obecnej ustawy powstawał, wszystkie wykroczenia były w Kodeksie wykroczeń. Dzisiaj inaczej to wygląda, a szereg przepisów dotyczących wykroczeń znajduje się również w innych ustawach, np. o imprezach masowych. Teoretycznie w takiej sytuacji nieletni byliby wykluczeni. Więc trzeba było to uwzględnić.

Kolejna istotna zmiana to zwiększenie kompetencji dyrektorów, będą mogli część spraw - kolokwialnie mówiąc - załatwiać na własnym podwórku.

I ta idea ogólnie nie jest kwestionowana. Bo wszystkie podmioty, które analizowały projekt są zgodne, że drobne sprawy nie powinny być kierowane do sądu. A tak było, dyrektorzy w bardzo drobnych sytuacjach kierowali do sądu zawiadomienia o popełnieniu czynu karalnego. Podstawienie komuś nogi, popchnięcie, przewrócenie, wyzwiska i tak dalej. Prawda jest taka, że kiedyś - co prawda bez umocowania ustawowego - ale takie sprawy nauczyciele, czy dyrektorzy załatwiali na terenie szkoły. I my też stawiamy na proces wychowawczy polegający na współpracy między rodzicami, nauczycielem i dyrekcją szkoły. To też chroni dzieci przed stygmatyzacją i przejściem przez stresujące procedury postępowania sądowego.

Czytaj: Dyrektor ukarze ucznia, ale sprawa może trafić też do sądu>>
 

To znaczy? 

Każda taka sprawa, jeśli trafi do sądu wymaga wstępnego przesłuchania przez policję, wszczęcia procedury, doręczeń zawiadomień, wezwań, przesłuchania świadków. Nie sprzyja to procesowi wychowawczemu. Uwagi koncentrowały się jedynie na tym, czy ta swoboda dla dyrektorów nie jest zbyt wielka. 

Został wypracowany kompromis?

Tak, i mam nadzieję, że zostanie zatwierdzony. Dyrektor będzie mógł stosować środki oddziaływania wychowawcze, w tym np. te wskazane w statucie szkoły, w przypadku zachowań o charakterze demoralizacji czy czynów karalnych, ale tych najdrobniejszych,  które nie są ścigane z oskarżenia publicznego. Nie będzie więc obawy, że ktoś popełni poważny czyn i zostanie ukarany tylko na terenie szkoły. 

A nie ma ryzyka podwójnych kar? 

Przede wszystkim nie mówimy o karach dla nieletnich, a o środkach wychowawczych. Może się zdarzyć tak, że nieletni otrzyma w szkole zwykłe upomnienie, a pokrzywdzony nie będzie tym usatysfakcjonowany. Wystąpi  wtedy do sądu, a sąd będzie mógł sprawdzić jak do tej pory wyglądała sprawa, czy były stosowane jakieś środki przez dyrektora. I jeśli uzna je za wystarczające, będzie mógł sprawę umorzyć.  Podkreślić należy, że dyrektor szkoły nie będzie stosował środków wychowawczych przewidzianych w ustawie o nieletnich, a jedynie środki oddziaływania wychowawczego.

Czy projekt rozstrzyga też kwestię stosowania wobec nieletnich prac społecznych ? 

Prace społeczne są istotnym elementem oddziaływań wychowawczych wobec nieletnich. Projekt reguluje czas prac społecznych, kontrolę ich wykonania i  wskazuje, że wydatki związane z ubezpieczeniem następstw nieszczęśliwych wypadków nieletnich wykonujących prace społeczne, ponosił będzie Skarb Państwa. Tryb postępowania w tym zakresie zostanie uregulowany w przepisach wykonawczych.