Projekt ustawy o nieletnich w najbliższych tygodniach powinien trafić na posiedzenie rządu. Jest regulacją wyczekiwaną i przez samych sędziów i m.in. kuratorów sądowych. Zakłada m.in. wsparcie prawnika na każdym etapie postępowania, wprowadzenie właśnie ośrodków wychowawczo-adaptacyjnych i granicy przejawów demoralizacji na poziomie 10 lat.
Kolejnym istotnym rozwiązaniem jest zapis dający dyrektorom szkół możliwość karania niesfornych uczniów - zgodę muszą jednak wyrazić na to rodzice, a chodzić ma o wykroczenia i czyny karalne ścigane na wniosek. Z nieoficjalnych informacji Prawo.pl wynika też, że do projektu przygotowano już 23 rozporządzenia.       

Panaceum na problemy z trudną młodzieżą? 

Jedną z istotniejszych zmian proponowanych w postępowaniu wobec nieletnich jest wprowadzenie nowego środka - czyli ośrodków wychowawczo-adaptacyjnych. Placówki te mają być dla sędziów dodatkowym narzędziem w postępowaniu z trudną młodzieżą, pomiędzy młodzieżowymi ośrodkami wychowawczymi a zakładami poprawczymi. 

Trafiać mają tam nastolatki, które ukończyły 13 lat, są zdemoralizowane i popełniły czyn karalny jakim jest przestępstwo. W szczególnych sytuacjach podstawą ma być też wykroczenie, ale jeśli ma chuligański charakter, wiąże się z działaniem w sposób zasługujący na szczególne potępienie - np. pod wpływem alkoholu czy substancji psychotropowych. Kolejną przesłanką do umieszczenia mają być ucieczki z MOW-u - co jest, jak podkreślają m.in. sędziowie dużym problemem. 

Sprawdź w LEX: Co dyrektor szkoły może uczynić w sytuacji, kiedy uczeń jest agresywny wobec uczniów i pobił nauczyciela? >

Dyrektor Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich Dariusz Cieślik w rozmowie Prawo.pl (cała ukaże się w serwisie w najbliższy weekend) mówi, że ta propozycja to m.in. efekt skarg samych dyrektorów MOW-ów, którzy wprost przyznają, że mają wychowanków z którymi trudno sobie poradzić.  

Czytaj: Od ośrodka wychowawczego po więzienie - wadliwy system psuje dzieci>>

- W ostatnich latach mieliśmy tam kilka poważnych incydentów, w tym także np. gwałty, znęcanie się nad innymi wychowankami. To są tacy nieletni, którzy popełnili różnego rodzaju czyny karalne i z różnego powodu zostali umieszczeni w MOW-ach, ale nie poddają się procesom resocjalizacji. Dodatkowo uciekają - są jeden dwa dni i znikają. Sąd wydaje nakaz doprowadzenia, starostwo skierowanie do placówki, proces trwa czasem latami, bo jeśli nastolatek nie popełni kolejnego czynu karalnego nie ma podstaw, by zastosować wobec niego surowszy środek - czyli zakład poprawczy - mówi. 

Sprawdź w LEX: Czy uczniowi, które przebywa w zakładzie poprawczym, przysługuje stypendium szkolne? >

I dodaje, że problemem jest m.in. to, że MOW-y nie posiadają żadnych szczególnych zabezpieczeń, które by uniemożliwiły oddalenie się z placówki, często nawet ogrodzenia. - Dlatego powstała koncepcja by dla osób popełniających czyny karalne, które nie muszą być umieszczone jeszcze w zakładach poprawczych, stworzyć nowe miejsca, odpowiadające lepiej na ich potrzeby, mówiąc wprost - MOW z zabezpieczeniem zewnętrznym - czyli ośrodek wychowawczo-adaptacyjny - wskazał. 

Sprawdź w LEX: Jakie dokumenty powinien skompletować powiat w celu umieszczenia dziecka w młodzieżowym ośrodku wychowawczym? >

500 wychowanków w pierwszym roku 

O tym, że resort planuje przekształcać w nowe placówki zakłady poprawcze lub schroniska, pisaliśmy powołując się na nieoficjalne informacje już w ubiegłym roku. Rozmówcy Prawo.pl przyznawali, że to wynika też z konieczności "zagospodarowania" kadry i placówek do których trafia coraz mniej nieletnich. 

Dyrektor Cieślik mówi serwisowi, że początkowo będzie to ok. pięciu placówek, ale resort jest też przygotowany na tworzenie kolejnych - w zależności od zapotrzebowania.

Czytaj: Poprawczak obowiązkowo w przypadku gwałtu, zabójstwa czy... podpalenia>>

- Liczymy, że w pierwszym roku może to być grupa ok. 500 nieletnich. Z kilku powodów. Po pierwsze będzie to ośrodek, do którego będzie można skierować za popełnienie czynu karalnego, jeśli sąd uzna, że MOW w przypadku danej osoby, nie jest wystarczający. Przewidziana jest też sytuacja kiedy będzie można skierować tam nieletniego, który nie popełnił czynu karalnego, ale ucieka z MOW-u, nie poddaje się prowadzonym tam programom. W takich sytuacjach dyrektor MOW-u będzie mógł wystąpić do sądu o przeniesienie dziecka do ośrodka wychowaczo-adaptacyjnego - wyjaśnia. 

Sprawdź w LEX: Na jakich zasadach Policja może w szpitalu przesłuchać nieletniego? >

Ośrodki mają być dzielone na placówki dla chłopców i dla dziewcząt, mają też uwzględniać - np. stopień upośledzenia wychowanków. Dzieciom ma być zagwarantowana terapia, edukacja i programy przygotowujące je do przyszłej pracy.  -  Będziemy czerpać i z doświadczeń i z wyspecjalizowanej kadry zakładów poprawczych. Zespół kierowania, który będzie wysyłał nieletnich do tych placówek, będzie brał pod uwagę opinię psychologiczną sporządzoną o nieletnim, tak by dobór ośrodka był jak najtrafniejszy - dodaje dyrektor.

 


 

Poprawczak staje się  ostatecznością

Obecnie sędzia może, ale nie musi skierować do poprawczaka nastolatka, który dopuścił się najpoważniejszych czynów karalnych. Ministerstwo Sprawiedliwości chce to zmienić i w projekcie ustawy o nieletnich wprowadza zasadę obligatoryjnego orzeczenia zakładu poprawczego w przypadku części czynów zabronionych charakteryzujących się przemocą bądź sprowadzeniem powszechnego niebezpieczeństwa. Chodzi m.in. o zabójstwa, tragiczne wypadki drogowe, pożary i brutalne pobicia.

Resort chce też ograniczyć możliwość warunkowego zawieszania umieszczenia w zakładzie poprawczym. - Przyjmując podstawy do kategorycznego orzeczenia o umieszczeniu nieletniego w zakładzie poprawczym należało konsekwentnie opowiedzieć się za bezwarunkowym charakterem takiego umieszczenia - podkreślają autorzy regulacji. Dodają, że jeśli sąd rodzinny uzna, że są przesłanki do obligatoryjnego umieszczenia nastolatka w poprawczaku to - jak uzasadniono - "by skutecznie przeciwdziałać dalszej demoralizacji i dopuszczaniu się przez nieletniego czynów karalnych, orzeczony środek, powinien mieć co do zasady, charakter bezwarunkowy.

- Z drugiej strony pozostawiamy sądom pewną swobodę orzeczniczą. W uzasadnionych przypadkach nawet przy cięższych czynach, będzie można stosować inne środki, albo np. zawiesić stosowanie zakładu poprawczego, umieszczając nieletniego w lżejszej placówce. Ale tylko w sytuacjach wyjątkowych – gdy sposób i okoliczności popełnienia czynu karalnego, właściwości i warunki osobiste nieletniego, jego postawa i zachowanie uzasadniają przypuszczenie, że środki wychowawcze okażą się skuteczne lub rokują resocjalizację nieletniego - dodaje dyrektor Cieślik.

Sędziowie na tak, eksperci mają wątpliwości

Sędziowie - z którymi rozmawiało Prawo.pl - raczej dobrze oceniają  propozycje powołania nowego ośrodka. Przyznają, że luka w prawie była, a problem jest szczególnie z wychowankami, którzy uciekają. 

- Ośrodki wychowawczo-adaptacyjne, jeśli będą zabezpieczone, mogą się rzeczywiście sprawdzić. Dodatkowo wprowadzanie takiej możliwości powoduje, że nieletni który będzie chciał uciec z MOW-u, będzie wiedział jakie są tego konsekwencje. To może zniechęcać - wskazuje prezes Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce Dorota Hildebrand-Mrowiec. Dodaje równocześnie, że jej zdaniem zarówno MOW-y jak i zakłady poprawcze spełniają obecnie swoją funkcję. 

Nieoficjalnie sędziowie przyznają, że na notorycznego uciekiniera praktycznie nie ma obecnie sposobu, nie ma też większych szans na to, by go zmotywować do udziału w programach czy edukacji. 

Eksperci podnoszą jednak, że to nie w ucieczkach tkwi problem, a w samych - nadzorowanych przez resort edukacji - MOW-ach. Cześć bolączek tych placówek przedstawiono m.in. w raporcie Zespołu Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur przy Biurze RPO dotyczącym opieki psychiatrycznej nad dziećmi, wychowankami  placówek resocjalizacyjnych. Najpoważniejsze to kary za samookaleczenie, leki psychotropowe zamiast terapii, właściwie brak terapii, wychowawcy z misją, ale bez szkoleń,  czy przerzucanie dzieci pomiędzy placówkami. Placówki też też nie są profilowane - efekt trafiają do niech dzieci z różnymi problemami, potrzebami, z równym stopniem demoralizacji. 

Dyrektor Cieślik zapewnia, że MS wspólnie z MEN opracował przepisy dla wszystkich ośrodków wychowawczych, w tym MOW-ów i poprawczaków. Chodzi m.in. o środki dyscyplinarne i nagrody.  

Czytaj: Projekt ustawy o nieletnich wkrótce do Sejmu? Zakończono konsultacje>>

Rozbudowywanie systemu nie pomoże?

W ocenie profesora Marka Konopczyńskiego z Uniwersytetu w Białymstoku wmontowywanie do istniejącego systemu kolejnego ośrodka nie uzdrowi sytuacji. - Istnieją - można powiedzieć - dwa rodzaje placówki - MOW-y oraz zakłady poprawcze i schroniska dla nieletnich. Dodawanie do któregoś z tych podsystemów czegoś nowego, moim zdaniem nie jest racjonalne. Lepiej by było wyspecjalizować zarówno jedne, jak i drugie placówki w odniesieniu do konkretnych uwarunkowań, zachowań, postaw młodych ludzi   - dodaje. 

I wyjaśnia, że taka specjalizacja mogłaby się opierać na uwarunkowaniach związanych zarówno z deficytami jak i potencjałami młodych ludzi. Jego zdaniem powinny na przykład powstać ośrodki dla uzdolnionych nastolatków. – Kolejna kwestia – powinien działać jeden system placówek, w jednym ręku, nie w dwóch resortach.  Wydaje mi się, że brakuje w Polsce czegoś takiego co jest w większości cywilizowanych państw, czyli Urzędu ds. Probacji, który by odciążył jedno i drugie ministerstwo, a dodatkowo zachowana zostałaby pewna stopniowalność i ciągłość resocjalizacji - dodaje prof. Konopczyński.

 

Eksperci problem dostrzegają też w samym kierowaniu nastolatków do ośrodków. Jak mówią, kuleje diagnoza. - Jestem zdecydowanie przeciwnikiem segregacjonizmu, czyli eliminowania tych, z którymi sobie nie dajemy rady w dotychczasowym systemie. A ten obecnie obowiązujący, w mojej ocenie jest już wystarczająco zróżnicowany. Mamy MOW-y, w strukturze zakładów poprawczych mamy zakłady poprawcze typu otwartego, zamkniętego o wzmożonym działaniu resocjalizacyjnym. Jest możliwość dostosowania placówki do potrzeb i do wymagań związanych z postępowaniem z dziećmi sprawiającymi szczególne trudności - mówi portalowi profesor Marek Heine z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.