W sobotę w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich odbywa się debata na temat praktycznych problemów w stosowaniu ustawy z 22 listopada 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. Jej tematem będą m.in. problemy związane z opiniowaniem przez biegłych psychiatrów, psychologów, seksuologów w sprawie osób, które do Gostynina mają trafić, lub w przypadku, których dyrektor placówki wnioskuje o zwolnienie z placówki.  Terapeuci oddziałów terapeutycznych w jednostkach penitencjarnych, biegli, jak również sądy, prokuratorzy, doświadczają szeregu problemów na etapie praktyki stosowania przepisów ustawy. Patronat medialny nad nią ma Prawo.pl.
 

Patrycja Rojek-Socha: Jak obecnie wygląda sytuacja w KOZZD, jakie są największe problemy? 

Ewa Dawidziuk: Po pierwsze Ośrodek  jest przeludniony. W placówce przebywają - według informacji, które do nas dotarły - 74 osoby. RPO skierował ponad 30 wystąpień generalnych do ministra sprawiedliwości, ministra zdrowia, premiera, prosząc o podjęcie inicjatywy legislacyjnej i wskazując na konkretną potrzebę zmian w wielu aspektach. Ustawa powinna zostać znowelizowana kompleksowo, bo zawiera tak ogromną ilość luk prawnych, bądź przepisów wymagających zmiany, że nie sposób mówić obecnie o respektowaniu przepisów Konstytucji RP czy standardów międzynarodowych.

 


Zmiany w ustawie wystarczą?

W naszej ocenie taka nowelizacja usystematyzuje pracę i sądów i rozwiąże różnego rodzaju problemy z którymi zmagają się i pacjenci i pracownicy KOZZD. Co ważne, zmiany powinna poprzedzić dyskusja nad filozofią funkcjonowania ośrodka, z uwzględnieniem zasad działania tego typu miejsc w innych krajach, np. w Niemczech i Holandii.

To znaczy? 

Istotne jest choćby to, czy kolejny budynek należy zlokalizować w Gostyninie, w pobliżu obecnego KOZZD, czy jednak pomyśleć o innej konstrukcji np. przy zakładach karnych - taki model obowiązuje w Niemczech. I jest to rozwiązanie, które ogranicza koszty finansowe, zapewnia kadrę terapeutyczną. Z drugiej strony najważniejsze jest ustalenie zasad przygotowania do opuszczenia Ośrodka i zasad ich życia wewnątrz tej placówki, której niektórzy mogą nigdy nie opuścić.  W zagranicznych ośrodkach wygląda to zupełnie inaczej. Mają przystosowywać osoby, które do nich trafiły do wyjścia na wolność i do funkcjonowania w społeczeństwie.

A w Polsce?

W KOZZD oprócz terapii, która też nie jest kompleksowa, nic z nimi nie robimy. Godzina wyjścia na świeże powietrze dziennie to reżim więzienny. Można postawić pytanie dlaczego nie mają swobody wychodzenia na dwór, dlaczego nie zapewnia im się możliwości uprawiania ogródka, wykonywania pracy, korzystania z komputera, czy wychodzenia na przepustki do sklepu w towarzystwie ochrony– jak jest np. w Niemczech. Co sprawia, że za granicą jest to możliwe, a w Polsce jednak nie? W moim przekonaniu zmiana  sposobu myślenia o takich osobach i izolacji postpenalnej, jest kluczowa.

Czytaj: RPO: pacjenci Gostynina pytają czy to dożywocie>>

Jak miałoby to wyglądać? Przygotowywanie do pracy, mieszkania poza ośrodkiem?

Po pierwsze podejście. To są osoby, które odbyły karę za to co zrobiły. Powinny być traktowane z godnością, podmiotowo, a ograniczenie ich praw może mieć miejsce tylko w ustawie. W Niemczech- przykładowo - mają możliwość robienia zakupów poza ośrodkiem, osobiście. Wychodzą na przepustki.  Zarówno w Niemczech, jak i w Holandii zapewnia się im też aktywność w postaci różnego rodzaju pracy, warsztatów, mają duży teren po którym mogą się poruszać, bibliotekę i pojedyncze pokoje, które mogą sami urządzić. W KOZZD w Gostyninie warunki bytowe są bardzo trudne. Wieloosobowe pokoje (nawet 8-osobowe), łóżka piętrowe i minimalna aktywność poza oddziałem. To wszystko nie wpływa na pozytywną atmosferę i pracę terapeutyczną. 

Czytaj w LEX: Najważniejsze zmiany dużej nowelizacji procedury karnej z 2019 r. >

To powód głodówek w KOZZD? 

Nie może być tak, że ktoś jest zamykany na wiele lat w takim miejscu i nic nie robi i nie wie co mu wolno, a czego nie. Stąd w przeszłości głodówki pacjentów się zdarzały jako forma protestu wobec decyzji dyrektora KOZZD w różnych kwestiach. Co gorsza nie ma procedur, uregulowań, które dotyczyłyby przygotowywania do opuszczenia KOZZD-u. Nikt się nad tym nie pochylił, nie zastanowił. A przecież utrzymywanie choćby relacji rodzinnych powoduje, że ci pacjenci mają gdzie wrócić. A to z kolei jest gwarancją bezpieczeństwa i na teraz, podczas pobytu w ośrodku, i na przyszłość, kiedy go opuszczą. 

Czytaj: Odszkodowanie za pobyt w Gostyninie? - pozwów przybywa>>
 

A jak ocenić środek ograniczenia wolności jakim jest przewidziany w ustawie nadzór prewencyjny?

Tu można wskazać na kolejny problem, który z tym się wiąże. Mamy bardzo mało podmiotów leczniczych w skali kraju, oferujących terapię zaburzeń preferencji seksualnych, co oznacza konieczność dojeżdżania na bardzo duże odległości od miejsca zamieszkania. A to z kolei może utrudniać nadzór prewencyjny nad taką osobą. 

Wracając do protestów, w raporcie zwracali Państwo uwagę, że ośrodek - kolokwialnie mówiąc - jest na granicy wytrzymałości? 

To efekt tego o czym już wcześniej mówiłam. Pacjenci KOZZD-u są w zamknięciu, regulamin, który obowiązuje często się zmienia, nie ma jasności regulacji prawnych. Gdyby personel wiedział w jakich ramach ma się poruszać, jakie kary nakładać, jakie nagrody stosować, to zapewne wyglądałoby to lepiej. Reakcji ze strony władz nadal jednak nie ma, a tego typu kwestie muszą zostać uregulowane w ustawie.

 

Najpilniejsze potrzeby? 

Jeszcze raz powtórzę - jak najszybsza nowelizacja ustawy. Naprawdę problemy z przepisami są duże. Choćby ostatnio sprawa pacjenta, który z ośrodka w Gostyninie skierowany został do zakładu karnego, by odbyć karę pozbawienia wolności. Zdecydował o tym sąd karny. Z przepisów nie wynika co ma pierwszeństwo w takiej sytuacji: terapia w KOZZD czy kara pozbawienia wolności. 

A sytuacja pani Janiny, chorej na schizofrenię? 

Nie zmienia się od lat. Jest jedyną kobietą w ośrodku. Nie ma towarzyszki, z którą mogłaby choćby porozmawiać. Jej sytuacja prawna jest trudna o tyle, że są rozbieżne oceny jej stanu zdrowia psychicznego. Ustalenie, czy jest to choroba psychiczna czy zaburzenie osobowości, determinuje jej dalsze losy. Dlatego RPO postulował powołanie kolejnej grupy biegłych, którzy oceniliby jej stan jeszcze raz. Bez wątpienia bowiem KOZZD nie jest miejscem dla osób z chorobą psychiczną. 

 

Ale i w tym zakresie jest luka prawna, miała być usunięta. 

Były takie zapowiedzi ze strony resortu sprawiedliwości, ale ostatecznie nic z tym nie zrobiono. O co chodzi? Gdyby uznano, że ta pacjentka jest chora psychicznie, to w prosty sposób nie można jej przewieźć do zakładu psychiatrycznego gdzie są wykonywane środki zabezpieczające, bo ona nie popełniła żadnego czynu zabronionego. Tylko takie osoby tam trafiają, a z drugiej strony tylko tam są zabezpieczenia techniczno-ochronne.