Wszystkiego, o czym przez lata mówiono i co teoretycznie miano "wkrótce" wprowadzić, w zakresie choćby dostępu do nowych technologii, e-akt, informatyzacji - teraz brakuje. Koronawirus brutalnie pokazał, że polskim sądom nadal daleko do XXI wieku, nie tylko pod względem rozwiązań technologicznych, ale też mentalności i choćby umiejętności zarządzania. Jak w filmach Stanisława Barei - niby wszystko na miejscu, niby wszystko zabezpieczone, płyny antybakteryjne są, a... na "chorych" pracowników przymyka się oko, bo nie ma kto ich zastąpić.

Czytaj: 
Sądy "protezami" rozwiązują problem biegu terminów>>

Sytuacja w sądach wymyka się spod kontroli - może zabraknąć rąk do pracy>>
 

Papierologia - zalecenia, rekomendacje, niemal każdego dnia płyną z ministerstwa do sądów. I z jednej strony, może się wydawać, że to bardzo dobry sygnał, bo minister czuwa, reaguje, analizuje sytuację i rekomenduje najlepsze rozwiązania. Z drugiej jednak - i takie głosy coraz częściej się pojawiają - to dowód na bezradność, a nawet wręcz niekompetencję osób zarządzających sądami. 

 


Zalecenia są jednolite dla wszystkich, prezesi powinni szybko działać i je wprowadzać, nie oglądając się ciągle na "górę", i decydować - zgodnie z przepisami - mówią sędziowie. Trudno się z nimi nie zgodzić, bo "w czasach zarazy" - więc także kryzysu, to właśnie umiejętność zarządzania pomaga utrzymać się na powierzchni. Kolejna kwestia - choć zaległości są niewątpliwie wieloletnie i nie dotyczą jedynie obecnie rządzących, jak bumerang wraca pytanie o reformę sądownictwa. Czy nie za bardzo skupiono się na... kwestiach kadrowych? 

Czytaj: MS ratuje sądy przed koronawirusem, będzie zawieszenie terminów>>

Dużo mówi się o terminach procesowych, problemie z doręczeniami, konieczności uregulowania spraw pilnych - propozycje resortu są i zapewne wkrótce wejdą w życie. Sytuację trzeba ustabilizować, ale też czas już myśleć o tym, co nastąpi po epidemii. Sądy koronawirusa jakoś przetrwają, ale będą musiały się zmierzyć z jej konsekwencjami. Zaleją je sprawy zaległe i nowe. Bo państwo i jego obywatele obudzą się w całkowicie nowej,  w wymiarze sprawiedliwości - niestety, nie lepszej, rzeczywistości. Czy sądownictwo jest na to gotowe? Jeśli nie, najwyższy czas zacząć wyciągać wnioski.