Debata "Nowe technologie – Nowa sprawiedliwość. Wyzwania czasu pandemii a przyszłość sądownictwa" odbyła się we wtorek online, transmitowana była na profilu na Facebooku. Jej patronem medialnym był serwis Prawo.pl. 

Uczestnicy wskazywali, że problemy polskiego sądownictwa z nowymi technologiami obnażył m.in. COVID-19. W ich ocenie pandemia może być jednak punktem zwrotnym, tym bardziej, że pokazała wagę informatyzacji. Bez niej - jak wskazali - sądy czeka walka z coraz większymi zaległościami. HFPC opublikowała też raport który miał pokazać, jak wiosenny lockdown wpłynął na pracę wybranych 10 sądów okręgowych: w Białymstoku, w Gdańsku, w Katowicach, w Krakowie, w Łodzi, w Poznaniu, w Rzeszowie, w Warszawie, dla Warszawy-Pragi w Warszawie, we Wrocławiu.

I tak z uzyskanych danych wynika, że już w marcu 2020 roku liczba rozpraw/posiedzeń była niższa względem marca 2019 roku. Przykładowo w samym Sądzie Okręgowym w Warszawie w sprawach cywilnych odbyło się w marcu 2020 roku 1 160 rozpraw/posiedzeń, podczas gdy w marcu 2019 roku było ich 2 863 - odnotowano więc ponad dwukrotny spadek. Podobna sytuacja miała miejsce w Sądzie Okręgowym w Poznaniu - w marcu 2020 roku odbyło się tam 824 rozpraw/posiedzeń w sprawach cywilnych, a rok wcześniej w tym samym okresie 2 057. 

 

 

Nie ma co czekać, sądy potrzebują zmiany

W ocenie prezesa Krajowej Rady Radców Prawnych Macieja Bobrowicza, COVID-19 pokazał, że informatyzacja w sądownictwie staje się koniecznością. - Możemy oczywiście czekać i zastanawiać się, czy to ten moment, czy trzeba poczekać. Ale takie oczekiwanie będzie się wiązać się z coraz większymi problemami w sądach. W mojej ocenie jesteśmy w takim momencie, w którym pewne sytuacje, które nastąpiły na zewnątrz wymiaru sprawiedliwości, będą wymuszały reformę - mówił. 

Przypomniał, że część zmian  - które miały wspomóc sądy w tym zakresie i ułatwić kontakt z nimi - zostało wprowadzonych już na początku epidemii. W ocenie prezesa konieczna jest jednak ich kontynuacja i stworzenie swoistej mapy drogowej przy uwzględnieniu potrzeb pełnomocników, stron, sędziów i pracowników sądów. Jak wskazał są to bowiem naczynia połączone.  

- To jest w naszych głowach, że jeśli zmienia się otoczenie wokół nas, to budzi to naturalny opór, bo tracimy poczucie bezpieczeństwa. Trzeba więc pokazywać korzyści płynące z informatyzacji a moment jest dobry, by zacząć zmiany. Przykład tomediacje, ja wszystkie mediacje prowadzę obecnie online. I wszyscy mieli co do nich wątpliwości, w zakresie choćby poufności. A po zakończeniu jest ulga i przekonanie, że to jest bardzo dobre rozwiązanie. To jak z automatyczną skrzynią biegów, jeśli ktoś spróbuje to nie będzie chciał wrócić do standardowej - dodał. 

 

Obowiązkiem państwa - zapewnienie dostępu do sądu

Także adwokat Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, wicedziekan warszawskiej ORA przyznała, że kryzys może być początkiem rewolucji. W jej ocenie sytuacja związana z koronawirusem, może być choćby punktem wyjścia do wprowadzenia zdalnych rozpraw. 

Dodała równocześnie, że Polska powinna w tym zakresie brać przykład z innych krajów, które proces ten przeprowadzały etapowo. Począwszy od drobniejszych spraw cywilnych, administracyjnych i odwoławczych, z zastrzeżeniem spraw karnych, które są trudniejsze w zakresie zapewnienia gwarancji procesowych m.in. dla oskarżonych. 

- Są poważne obawy, czy proces karny prowadzony w formie online spełni oczekiwania sprawiedliwego wyroku i zrealizowania tych wszystkich niezbędnych postulatów jakim jest chociażby prawo do obrony. Brak zaufania także obrońców, w przypadku sprawy online wynika z obawy nadużyć jakie ustawodawca może - mówiąc w cudzysłowie "zagwarantować" nam w prawie karnym. Taki przykładem jest choćby budzące duże kontrowersje posiedzenie aresztowe online - dodała. 

Czytaj: Prawnicy informatyzują się, sądy nadal papierem stoją>>

By "ruszyć" - ważna wola polityczna

Uczestnicy debaty zgodnie podkreślali, że do zmian potrzebna jest przede wszystkim wola polityczna decydentów. - Nie uda się tego zrobić bez spójnego i wspólnego działania ponad podziałami. Nie możemy mieć zdalnych sądów, jeśli nie będzie połączenia między prokuraturą, adwokaturą, radcami prawnymi, kuratorami, biegłymi, administracją sądową i wszystkimi uczestnikami procesu - wskazywała Gajowniczek-Pruszyńska. I dodała, że to władza dysponująca i pieniędzmi i zapleczem administracyjnymi musi takie reformy zainicjować.

W podobnym tonie wypowiadał się Maciej Broniarz z Centrum Nauk Sądowych Uniwersytetu Warszawskiego. - Nie wierzę, że jakakolwiek systemowa zmiana nastąpi bez woli rządzących, bo to się nie zdarza. Nie wierzę też, że strony zaczną chętnie korzystać z takich możliwości, muszą widzieć korzyści. A sędziowie sami nie do końca rozumieją rzeczywistość, w której żyją. Przykład z jednej z rozpraw. Sąd najpierw zgodził się na streaming, a potem z nonszalancją czytał dane z dowodów osobistych - mówił. 

W jego ocenie argumentem "za" udziałem w rozprawach online może być dla stron choćby perspektywa "szybszego załatwienia sprawy". - Zasadniczym problemem polskiego sądownictwa jest nadal przewlekłość, więc i argumentem za e-rozprawami może być to, że sądy będą działały szybciej i sprawniej - wskazywał. Podnosił też, że pandemia pokazała obywatelom, że wiele rzeczy mogą zrobić z domu, poprzez internet. - Społeczeństwo poradziło sobie świetnie z przestawieniem na zdalną rzeczywistość, dlatego nie obawiam się, że sobie nie poradzi z elektronizacją sądownictwa. Więcej obaw, mam co do instytucji. Przykładowo elektronizacja akt, e-doręczenia wprowadzą transparentność, każdy, kto złoży pismo, będzie widział, ile czeka na rozpatrzenie. Co więcej przygotowuję często opinie dla sądów jako biegły z zakresu nowych technologii i widzę, że sędziowie często nie rozumieją materii, w której się poruszają. Z dyskusji wynika, że także pełnomocnicy mają problem z nowymi technologiami. Dlatego potrzebne są szkolenia organizowane przez samorządy - dodawał.  

 

Sądy nadal w papierze "toną"

Kolejna kwestia, której rozwiązanie, jak wskazywano podczas debaty jest konieczne, to dygitalizacja akt. Uczestnicy podkreślali, że koronawirus znacznie utrudnił dostęp do akt papierowych, choćby ze względu na obostrzenia sanitarne. Sędzia dr Urszula Żółtak z wydziału cywilnego, Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa podkreślała, że e-akta ułatwiłyby choćby sędziom zdalną pracę.

- Rozwiązania systemowe powinny być odgórnie wprowadzone od wielu lat i cała reforma wymiaru sprawiedliwości powinna się łączyć z cyfryzacją, informatyzacją, by sądom ułatwić działanie. Tymczasem nadal nie mamy zdygitalizowanych akt, nie ma możliwości jakiegokolwiek dostępu do akt w formie elektronicznej, a to duże ograniczenie. Praca zdalna jest niemal niemożliwa, a na pewno nie w takim zakresie w jakim mogłaby przebiegać - mówiła.

Odnosząc się do rozpraw online wskazywała, że często jest opór stron i ich pełnomocników, który w trakcie i po takiej rozprawie mija. - Wielokrotnie zdarzają się sytuacje, że pełnomocnicy informują nas o braku możliwości połączenia się, ze względów technicznych lub wskazują wprost, że nie chcą uczestniczyć w takie formie rozprawy. Wola strony jest ważna, wszystkie muszą wyrazić zgodę, by rozprawa online się odbyła. Zazwyczaj jednak pełnomocnicy, którzy przy pierwszym podejściu niepewnie się czuli, po zakończeniu takiej rozprawy przyznają, że bardzo im to odpowiadało i chcą, by kolejna odbyła się w ten sam sposób - mówiła sędzia. 

Czytaj: Od obiegu dokumentów, po zespoły śledcze - innowacje wchodzą do polskich kancelarii>>

Problemy - jak dodała mają głównie wymiar techniczny np. związany z połączeniem. - Jest pewna zależność. To znaczenie lepiej zdaje egzamin w przypadku profesjonalnych pełnomocników niż zwykłych stron - dodała. Co po COVID-19 zostanie? W ocenie sędzi nawet jeśli e-rozprawy nie staną się codziennością, część rozwiązań na stałe wpisze się w działania sądów. W tym kontekście wymieniła choćby przedstawianie ustnych opinii biegłych poprzez wideokonferencję. 

 

 

Wykluczenie cyfrowe? Większym problem dostęp do sądu

Adwokat dr Marcin Ciemiński, partner w Departamencie Postępowań Spornych kancelarii Clifford Chance przyznał, że nadal w przestrzeni publicznej istnieje obawa, że zinformatyzowane sądy mogą być "niedostępne" dla osób wykluczonych cyfrowo. Wskazał jednak równocześnie, że międzynarodowe badania pokazują, iż większym problem od dostępu do internetu jest właśnie dostęp do sądów. 

- Ja nie mam wątpliwości, że to wykluczenie z dostępu do wymiaru sprawiedliwości, mogłoby by być zmniejszone właśnie przez cyfryzację. Nie mam też wątpliwości, że społeczeństwo nie będzie miało problemu z przestawieniem się na sądownictwo cyfrowe - mówił. I jako przykład podał m.in. informatyzację banków i fakt, że większość ich klientów korzysta teraz z możliwości online. 

- Zapominamy, że nowe technologie mają różny wymiar. W Wielkiej Brytanii już od kilku lat niektóre sprawy o wykroczenia są prowadzone na specjalnym czacie, asynchronicznie. Strony przedstawiają dowody, wypowiadają się. Każda, zawsze może powiedzieć, że chce jednak rozprawy w świecie rzeczywistym. Wiedzą Państwo ile takich wniosków jest? Mniej niż 10 proc. Nikt nie chce chodzić do sądów. Taką platformę oczywiście trzeba przygotować, ale już dziś wiele rozpraw może być prowadzonych online, ale ich odsetek jest znikomy - wskazywał mecenas.  

 


Trzeba pamiętać o zagrożeniach

O tym, jak wprowadzać zmiany mówił w swojej prezentacji prawnik HFPC dr Marcin Szwed. On również podkreślał, że cyfryzacja sądownictwa daje szansę na poszerzenie realnego dostępu do sądu i skrócenie czasu postępowań. - Wiąże się jednak także z pewnymi zagrożeniami. Powinna więc być wdrażana stopniowo i w sposób przemyślany - mówił. 

W jego ocenie konieczne jest rozstrzygnięcie m.in.:

  • w odniesieniu do jakich kategorii spraw całkowicie zdalny tryb procedowania byłby dopuszczalny;
  • jaka jest skala wykluczenia cyfrowego i jak sobie z nim poradzić w obszarze wymiaru sprawiedliwości;
  • jak zapewnić realizację zasady jawności postępowania bez uszczerbku dla prywatności stron i rzetelności
  • postępowania. 

- Dodatkowo, narzędzia cyfrowe powinny być łatwe w obsłudze dla każdego (nie tylko profesjonalnych prawników), a technologie wykorzystywane przez sądy przy sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości transparentne i wyposażone w odpowiednie zabezpieczenia - dodał Marcin Szwed. .