Według wyjaśnień Ministerstwa Finansów sprawa jest prosta. Kluczowe znaczenie ma fakt, z kim dziecko mieszka. 

- W sytuacji gdy dziecko, zamieszkując wraz z jednym rodzicem, pozostaje pod jego stałą, codzienną opieką, a drugi rodzic jest zobowiązany jedynie do płacenia alimentów oraz zajmowania się dzieckiem doraźnie, status samotnego rodzica ma ten, przy którym dziecko zamieszkuje i który wykonuje wszystkie obowiązki, dzięki którym dziecko będzie wychowywane w sposób zapewniający jego prawidłowy rozwój – wyjaśnia MF.

Co to znaczy, że drugi rodzic zajmuje się dzieckiem doraźnie? Według resortu chodzi o ustalone przez sąd przedziały czasowe, np. niektóre święta, tydzień ferii, miesiąc wakacji, co drugi weekend każdego miesiąca oraz ściśle określone dni powszednie.

Natomiast żaden z rodziców nie skorzysta z preferencji w przypadku opieki naprzemiennej.

- Jeżeli władza rodzicielska została powierzona obojgu rozwiedzionym rodzicom i miejsce zamieszkania dziecka jest zarówno przy ojcu, jak i przy matce (naprzemiennie), niezależnie od podziału okresu zamieszkiwania u każdego z rodziców w trakcie roku, uznaje się, że dziecko wychowywane jest wspólnie przez oboje rodziców. Zatem żadnemu z rodziców nie przysługuje prawo do preferencyjnego rozliczenia – wyjaśnia MF.

Fiskus kwestionuje rozliczenia

Jednak praktyka często okazuje się inna.

- Problem w tym, że organy podatkowe interpretują przepisy bardzo niejednolicie. To często od urzędników zależy, czy dana sytuacja zostanie uznana za samotne wychowywanie dziecka, czy też nie. Fiskus próbuje kwestionować nawet oczywiste sytuacje – mówi Anna Misiak, doradca podatkowy, partner w MDDP.

Doradcy podatkowi często spotykają się z przypadkami, gdzie preferencyjne rozliczenie kwestionowane jest przy okazji rozliczania ulgi na dzieci. Przykładem może być sytuacja, w której sąd ustala miejsce zamieszkania dwójki dzieci przy matce, a ojciec, który mieszka w innym mieście i założył nową rodzinę, spotyka się z dziećmi raz na dwa tygodnie i płaci alimenty. Zdarza się, że byli małżonkowie ustalają co prawda, że każde z nich odlicza ulgę na jedno z dzieci, ale relacje między nimi nie są zbyt dobre. I każde z rodziców - przy wezwaniu z urzędu w sprawie ulgi na dzieci - broni swojej racji, kwestionując preferencyjne rozliczenie drugiej strony.

- Czasami udaje się wyjaśnić urzędowi jak faktycznie wygląda sytuacja, co zostało uzgodnione sądownie i z kim na co dzień dzieci mieszkają. Ale często argumenty drugiego rodzica, że on też zajmuje się dziećmi choć w innym wymiarze (co drugi weekend, określone dni w wakacje) mogą powodować, iż urząd nie zmienia swoich założeń i dąży do korekt zeznań – mówi Anna Misiak.

Często zdarza się, że urząd nakazuje  samotnym rodzicom skorygować rozliczenie ulgi na dzieci, gdy drugi rodzić też skorzystał z ulgi, twierdząc, iż powinni na każde z dzieci korzystać z ulgi po połowie.

-Trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie stanowiska urzędu, bo zgodnie z przepisami rodzice mogą dzielić się ulgą w dowolny sposób. A wybrany przez urząd sposób rozliczenie nie wpłynie w żaden sposób na kwotę odliczenia obojga rodziców – mówi Anna Misiak.

Pytanie nauczycieli i sąsiadów

Przypomnijmy, że rozliczenie samotnego rodzica i ulga na dzieci (rodzinna) to dwie odrębne preferencje, z których można skorzystać jednocześnie, o ile spełnia się warunki. Rozliczenie samotnego rodzica polega na tym, że płaci on podatek w podwójnej wysokości od połowy dochodów. Z kolei ulgę na dziecko odlicza się od podatku (po 1112 zł na pierwsze i drugie, 2000,04 zł na trzecie oraz 2700 zł na czwarte). Konieczne jest łączne spełnienie dwóch przesłanek - posiadanie władzy rodzicielskiej i jej faktyczne wykonywanie. Rozwiedzionym rodzicom przysługuje, co do zasady, połowa ulgi rodzinnej na wspólne dzieci. Mogą też podzielić się odliczeniem w inny dowolnie uzgodniony sposób tak, by nie przekroczyć wspólnego limitu.

Agata Malicka, współwłaścicielka biura rachunkowego, zaznacza, że z obu tych preferencji mogą skorzystać również osoby prowadzące działalność gospodarczą, jeśli rozliczają się na zasadach ogólnych (według stawek 12 i 32 proc.). Zeznania samotnych rodziców są co do zasady weryfikowane. Fiskus sprawdza przede wszystkim, czy rodzice nie sprawują opieki nad dzieckiem naprzemiennie i czy spełnione są inne podstawowe warunki, np. formalne bycie samotnym rodzicem.

- Organy podatkowe często wzywają rodziców do złożenia wyjaśnień co do zaangażowania w wychowanie dziecka, jak np. częstotliwość kontaktów czy podejmowanie decyzji co do leczenia i kształcenia. Proszą też o dokumenty takie jak np. orzeczenie rozwodu czy wyrok sądu rodzinnego określający alimenty czy prawa rodzicielskie. Zdarza się też się jednak, że fiskus występuje z pytaniem do szkoły, który z rodziców bywa na zebraniach albo do sąsiadów, czy rodzice na pewno nie mieszkają wspólnie - mówi Agata Malicka. 

Ugoda mediacyjna jak opieka naprzemienna

Na niekorzyść samotnych rodziców działają też… zbyt dobre relacje z drugim rodzicem. Przykładem może być wciąż aktualna interpretacji z 24 lipca 2023 r. (nr 0111-KDSB2-1.4011.233.2023.2.EA), w której dyrektor KIS zakwestionował prawo do ulgi ze względu na zbyt częste kontakty dziecka z ojcem, ustalone w ugodzie mediacyjnej. Sprawa dotyczyła sytuacji, w której sąd ustalił miejsce zamieszkania dziecka każdorazowo przy matce. Sąd nie orzekł opieki naprzemiennej. Rodzice sprawują opiekę wspólnie, ponieważ żadne nie ma ograniczonej władzy rodzicielskiej. Były mąż płaci alimenty na dziecko. Matka jest osobą stanu wolnego, a jej były mąż ma z drugiego małżeństwa dwójkę dzieci.

Fiskus widzi problem w tym, że rodzice zawarli ugodę mediacyjną, zgodnie z którą ojciec widuje się z synem około trzech dni w tygodniu. Według dyrektora KIS, kobieta nie może rozliczyć się jako samotny rodzic.

- Okoliczność, że dwie osoby wychowują to samo dziecko w sytuacji bliskiej opieki naprzemiennej (ugoda mediacyjna) wyklucza możliwość uznania, że którakolwiek z tych osób wychowuje dziecko samotnie – stwierdził.

- To kolejna interpretacja potwierdzająca niezrozumienie sytuacji. Ugoda mediacyjna służy wypracowaniu rozwiązania dla stron konfliktu i jednocześnie narzuca (wymusza) pewne rozwiązania, w szczególności dla skłóconych rodziców. Może być jednak bardzo daleko od opieki naprzemiennej – mówi Anna Misiak.

Czytaj również: Fiskus znów ogranicza ulgę dla samotnych rodziców >>

Według Grzegorza Grochowiny, szefa Zespołu Zarządzania Wiedzą w Dziale Doradztwa Podatkowego w KPMG w Polsce, warto by Ministerstwo Finansów wydało objaśnienia w sprawie stosowania preferencji dla samotnych rodziców. 

- Widzimy, że interpretacje podatkowe są niejednolite. Z jednej strony fiskus dość liberalnie podchodzi np. do kwestii bycia samotnych rodzicem przez część roku podatkowego i zgadza się na zastosowanie ulgi w tej sytuacji. Z drugiej strony kwestionuje prawo do ulgi, gdy rodzice zawierają ugody mediacyjne. Nie wydaje się, by rozwiązaniem problemu niejednolitych interpretacji mogła być nowelizacja przepisów ustawy o PIT. Definicja samotnego rodzica nie obejmie co do zasady wszystkich możliwych problemów praktycznych, a może dodatkowo skomplikować niektóre sytuacje. Warto natomiast, by MF wydało objaśnienia w tej sprawie, co pomogłoby uniknąć rozbieżnych rozstrzygnięć - mówi Grzegorz Grochowina. 

 


Można dużo zaoszczędzić

Z wyliczeń firmy EY wynika, że samotni rodzice mogą dzięki zastosowaniu preferencji zaoszczędzić na podatku znaczne kwoty. Wyliczenia dotyczą osób zatrudnionych na umowę o pracę

Przykładowo osoba mająca roczne dochody 50 tys. zł nie zapłaci w ogóle podatku dzięki rozliczeniu z dzieckiem na preferencyjnych zasadach. Gdyby rozliczyła się sama, bez zastosowania preferencji, według stawki 12 proc., zapłaciłaby 1800 zł PIT. Rodzic mający roczny dochód 108 tys. zł zapłaci 5760 zł podatku. Gdyby nie zastosował preferencyjnego rozliczenia, zapłaciłby 9360 zł podatku. Zaoszczędzi więc 3 600 zł. Z kolei samotny rodzic z dochodami 190 tys. zł zapłaci dzięki wspólnemu rozliczeniu 12 800 zł podatku. Gdyby rozliczył się sam, zapłaciłby 33 200 zł podatku. Zaoszczędzi więc 20 400 zł. 

- Wspólne rozliczenie z dzieckiem przy wyższych dochodach pomaga uniknąć drugiego progu skali podatkowej. Natomiast przy niższych zarobkach może powodować, że podatek do zapłaty w ogóle nie wystąpi - komentuje Dagmara Leonik, doradca podatkowy, menedżerka w zespole People Advisory Services, EY Polska.