W związku z trwającą już ponad rok pandemią COVID-19 podatnicy w wielu przypadkach pracują z domu. Dzieci zaś przez większą część roku prawie nie uczęszczały na zajęcia stacjonarne, miały lekcje online. Praca w tym trybie ma wiele zalet, zwłaszcza dla domatorów. Mamy jednak cały katalog wydatków, które podczas pracy czy nauki zdalnej uległy podwyższeniu. Chodzi tu m.in. o energię elektryczną, internet, aranżację części mieszkania na przestrzeń biurową. Jednak bez dostępu do internetu ani praca z domu, ani nauka nie były możliwe. Zasadne wydaje się więc, że przepisy w zakresie ulgi internetowej powinny być zmienione.

Ustawodawca powinien dać możliwość odliczenia wydatków na ten cel w całym okresie trwania pracy i nauki zdalnej.  Warto też przy okazji wziąć pod uwagę inne wydatki np. energię elektryczną. Problem jest istotny, bo cały czas nie ma przepisów o pracy zdalnej ani żadnych regulacji w zakresie rekompensat dla pracowników, których rachunki za domowe media, wzrosły z powodu konieczności pracy zdalnej. Problem wymaga więc kompleksowej zmiany.

Zobacz również: W rocznym PIT można odliczyć wydatki na internet >>

 

Ulga na internet tylko przez dwa lata

Z przepisów wynika, że podatnicy mogą odliczyć od dochodu poniesione przez siebie wydatki na internet, w wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym kwoty 760 zł. Co istotne, ulgę na internet można odliczyć tylko w dwóch następujących po sobie latach, jeżeli w okresie poprzedzającym te lata nie korzystano z tego odliczenia.

- Zmiana charakteru ulgi na internet z obowiązującej przez dwa lata na ulgę nieograniczoną czasowo stałaby się rozwiązaniem problemu wyłącznie w odniesieniu do wydatków ponoszonych na sieć internetową. Powstaje pytanie, co z pozostałymi wydatkami (energia elektryczna, materiały biurowe, środki czystości, wyposażenie) oraz metodami określania wysokości limitów – zwraca uwagę Agnieszka Czernik, doradca podatkowy.

 

 

Koszty uzyskania przychodów powinny być wyższe

Zdaniem naszej rozmówczyni, być może najlepszym rozwiązaniem, uwzględniającym różnorodność ponoszonych kosztów, jak również rozmaitość wykonywanych zawodów wśród osób świadczących pracę w trybie zdalnym, byłoby stworzenie kolejnego wariantu kosztów uzyskania przychodów dla pracowników, poprzez dopisanie punktu 5 do art. 22 ust. 2 ustawy PIT, z którego wynikałoby, iż koszty uzyskania przychodów wynoszą 1000 zł miesięcznie, a za rok podatkowy łącznie nie więcej niż 12 000 zł – w przypadku, gdy podatnik uzyskuje przychody z ramach pracy świadczonej w systemie zdalnym. Teraz koszty pracownicze w podstawowym wariancie (w przypadku pracy u jednego pracodawcy, który ma siedzibę w miejscu zamieszkania pracownika) wynoszą 250 zł miesięcznie.

Podobnego zdania jest także Monika Brzostowska, doradca podatkowy w kancelarii KiB. Zwraca jednak uwagę, że obecnie ustawodawca nie ma interesu w rozszerzeniu stosowania ulgi na internet na okres, w który panuje pandemia, ani umożliwienia ponownego rozliczenia tej ulgi. Koszty internetu nie są teraz wysokie. Jej zdaniem, podatnicy by na tym więc i tak za bardzo nie skorzystali. - Podatnik może odliczyć maksymalnie 760 zł, co nie daje realnie dużego zwrotu – zauważa Monika Brzostowska. Ekspertka zwraca jednak uwagę, że skoro praca i nauka zdalna są inicjowane przez rząd, ustawodawca powinien wyjść naprzeciw podatnikom i wprowadzić stosowną ulgę, ale o znacznie większej wartości, by realny zwrot z budżetu państwa wsparł gospodarstwa domowe.

 


 

Zwrot wydatków od pracodawcy możliwy, ale skutki podatkowe niepewne

Warto też zwrócić uwagę, że niektórzy pracodawcy zdecydowali się na wsparcie swoich pracowników i zaczęli zwracać im pieniądze na prąd czy internet. Nie do końca jest wiadomo, jak takie zwroty traktować dla potrzeb podatkowych. Niedawne interpretacje potwierdzają, że nie jest to przychód i podatku płacić nie trzeba. Nie ma jednak gwarancji, że w przypadku ewentualnej kontroli takie podejście nie zostanie przez skarbówkę zakwestionowane.

Zobacz również: Praca zdalna - oszczędność firmy i koszty pracowników >>

- Katalog zwolnień, zawarty w art. 21 ust. 1 uPIT (m.in. pkt 11, 11a i 13) ze swoimi warunkami zapisanymi w przepisach BHP, odrębnych ustawach, przepisach wykonawczych,  wyliczaniem ekwiwalentów pieniężnych na mglistych zasadach, mogących podlegać w każdej chwili zakwestionowaniu przez organy kontrolujące, również wydaje nieadekwatny do sytuacji, w jakiej obecnie znalazło się wielu pracowników – podsumowuje się Agnieszka Czernik.

Przypomnijmy - zgodnie z treścią art. 21 ust. 1 pkt 13 ustawy o PIT kwota wypłaconego ekwiwalentu korzysta ze zwolnienia od podatku dochodowego po spełnieniu łącznie następujących warunków:

  • ekwiwalent musi być wypłacony w pieniądzu,
  • kwota wypłaty powinna być ekwiwalentna co do wartości za używanie odpowiedniego sprzętu,
  • narzędzia, materiały lub sprzęt muszą stanowić własność pracownika,
  • narzędzia, materiały lub sprzęt należące do pracownika muszą być wykorzystywane przy wykonywaniu pracy na rzecz pracodawcy.


Problem pojawia się już w zakresie pierwszego warunku, dotyczącego ekwiwalentu. Grzegorz Symotiuk, doradca podatkowy w kancelarii TAX PFK, zwraca uwagę, że problemem może być wyliczenie jego wartości takiego ekwiwalentu. Jak bowiem policzyć zużycie komputera przez okres pracy zdalnej, czy np. zużycie prądu przez taki sprzęt (chociaż tutaj teoretycznie jest to możliwe)? - Mam głęboką nadzieję, że w związku z zaistniałą sytuacją organy podatkowe nie będą wymagały szczegółowych uzasadnień i kalkulacji wyliczonego ekwiwalentu, o ile będzie on na racjonalnym poziomie – wskazuje Grzegorz Symotiuk.