Do Sejmu trafił już rządowy projekt nowelizacji ustawy o CIT. Zawiera on m.in. propozycje zmian w tzw. minimalnym podatku dochodowym i odraczające jego wprowadzenie do 2024 roku. To efekt m.in. postulatów organizacji biznesowych, które określiły tę daninę jako karę za niską rentowność.

Czytaj też: Zmiany w CIT mają uprościć rozliczenia>>

Nad dyrektywą o podatku o identycznej nazwie pracuje też Komisja Europejska. Miałaby to być 15-procentowa danina od firm wielonarodowych lub dużych firm krajowych, których skonsolidowane przychody z co najmniej dwóch z ostatnich czterech lat przekroczyły 750 mln euro.

Wyrównywanie szans kontra fiskalizm

Czy polskim przedsiębiorcom grozi zatem, że za dwa lata będą płacili dwa "minimalne" podatki równocześnie? Wiceminister finansów Artur Soboń przyznaje, że na razie nie ma gotowej odpowiedzi na to pytanie. - Na dziś mamy tylko projekt zmian w istniejącym już podatku minimalnym. Jeśli zostanie wprowadzona europejska dyrektywa, to zastanowimy się nad demarkacją zasięgu obu podatków - zadeklarował podczas czwartkowej konferencji prasowej. Zastrzegł przy tym, że nie jest ideą MF dublowanie podatku minimalnego. - Nie chcemy tworzyć nadmiarowych przepisów - powiedział Soboń.

Czytaj też: Opodatkowanie podatkiem minimalnym CIT spółek komunalnych >>>

Jak zauważa Agnieszka Wnuk, doradca podatkowy i partner w MDDP, podatek minimalny według europejskiej koncepcji ma dotyczyć ponadnarodowych firm, które wykorzystują fakt posiadania transgranicznych struktur dla zwiększenia efektywności podatkowej. - Zgodnie z założeniami, taka danina mogłaby pełnić funkcję nie tylko fiskalną, lecz wyrównywałaby do pewnego stopnia szanse dla mniejszych firm, które nie mają takich możliwości kreowania swojej polityki podatkowej jak te transgraniczne - przypomina ekspertka.

 

Polski podatek minimalny dotyczy natomiast nie tylko wielkich międzynarodowych korporacji, ale firm z siedzibą tylko w Polsce i to osiągających znacznie mniejsze przychody. Proponowany w nowelizacji nowy próg przychodów to bowiem 2 mln euro, a więc 375 razy mniejszy, niż w projekcie KE.

Czytaj też: Wirski Jakub, Kilka uwag o minimalnym podatku dochodowym >>>

- Oznacza to po prostu zwiększenie efektywnej stawki CIT, i tak przecież podnoszonej w ostatnich latach chociażby za sprawą licznych rozwiązań prezentowanych jako antyabuzywne, a w praktyce prowadzących do wyłączeń z kosztów uzyskania przychodu kolejnych rodzajów wydatków - konkluduje Agnieszka Wnuk. Przyznaje ona, ze zawieszenie podatku minimalnego na dwa lata jest dobrym wyjściem, ale jeszcze lepszym byłoby zupełne zniesienie go i zaprzestanie prac nad kolejnymi jego wersjami. - Tym bardziej, że koncepcja "europejska" i tak prawdopodobnie będzie musiała zostać wdrożona i wydaje się korzystniejsza dla polskich firm - uważa ekspertka.

MF oblicza, że podatek minimalny w formie, która będzie obowiązywała po nowelizacji, dotyczyłby około 7 tys. podatników. Artur Soboń przypomniał też, że na razie nie zapłaciła go żadna firma. Ma on być bowiem obliczany płacony dopiero po zakończeniu roku podatkowego, a przepisy o tej daninie obowiązują dopiero od niecałych ośmiu miesięcy.

Sprawdź też: Czy podatek minimalny można płacić kwartalnie? >>>

 

 

Zmiany konieczne, ale całość szkodliwa

Według proponowanej przez rząd nowelizacji, podatek ten byłby zawieszony na lata 2022-2023, jednak gdyby już zaczął obowiązywać, objąłby firmy wykazujące straty lub wykazujące rentowność do 2 proc. Mogłoby to oznaczać zwiększenie liczby firm zobowiązanych do jego płacenia, bo dzisiejsze przepisy obciążają nim firmy o rentowności poniżej 1 proc.

Obniżony ma być za to najważniejszy element podstawy opodatkowania.  Byłoby to 1,5 proc. przychodu zamiast dzisiejszych 4 proc. Stawka podatku pozostałaby bez zmian na poziomie 10 proc. Efektywnie zatem stawka wynosiłaby 0,015 proc. przychodu zamiast dzisiejszych 0,4 proc.

W projekcie przewidziano też liczne nowe zwolnienia. Dotyczą one m.in. podatników o przychodach poniżej 2 mln euro, przedsiębiorstw komunalnych, świadczących usługi zdrowotne, prowadzących sprzedaż towarów i usług objętych cenami regulowanymi a także przedsiębiorstw górniczych. wyłączono też firmy, które w jednym z trzech lat podatkowych poprzedzających dany rok uzyskały rentowność przekraczającą 2 proc.

- To są zmiany konieczne, oczywiste, i potwierdzające to, jak bardzo idea podatku minimalnego była błędna – komentuje Przemysław Pruszyński, ekspert podatkowy Lewiatana. Wskazuje on, że ta danina obciąży firmy znajdujące się w trudnej sytuacji ekonomicznej, bądź działające w branżach o niskich marżach i dlatego powinien powinien zostać uchylony.

- Niezwykle skomplikowana konstrukcja tego podatku, w szczególności sposób ustalenia podstawy opodatkowania oznacza jeszcze większe skomplikowanie systemu podatkowego, wzrost kosztów i ryzyka związanego z wypełnianiem obowiązków podatkowych – podkreśla Przemysław Pruszyński.

 

Sprawdź również książkę: Estoński CIT w praktyce >>