Jak nieoficjalnie dowiedział się serwis Prawo.pl, we wszystkich oddziałach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Polsce zostały utworzone kilkuosobowe specgrupy pracowników, czyli komórki, których zadaniem jest weryfikacja Tarcz Antykryzysowych, a w ich ramach - świadczeń postojowych. – To odbywa się po cichu, bo wiadomo, że jest okres wyborczy i przedsiębiorcy by się zdenerwowali, gdyby dostali zawiadomienia. Działalność grupy miała ruszyć z kopyta w sierpniu, potem zostało to odłożone na wrzesień, a teraz też pewne działania zostały przełożone, ale pracownicy dostają na razie małe, szczątkowe wykazy podmiotów do weryfikacji. Na duży komplet z centrali ZUS czekamy – mówi serwisowi Prawo.pl, prosząc o anonimowość, pracownik ZUS, dobrze zorientowany w sprawie. I dodaje: - Centrala nie chce tego na razie udostępniać, bo gdyby wypłynęła informacja, że w danym województwie czy powiecie trzeba zweryfikować powiedzmy 2 tys. firm, to zrobiłby się szum.

Czytaj również: Coraz więcej zawiadomień do prokuratury na nadużycia z tarcz finansowych>>

Co ZUS wie

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że problem dotyczy głównie świadczeń postojowych, czyli jednej z części Tarcz Antykryzysowych, o którym  mowa w art. 15zq ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 1327, dalej: ustawa w sprawie COVID-19). Wszystko ma być zweryfikowane i sprawdzone, czy automaty (algorytmy), którymi dysponuje ZUS - i które zostały wykorzystane przy przyjmowaniu wniosków - działały prawidłowo i wypłaty zostały dokonane przedsiębiorcom, którym ta pomoc się należała i czy była wypłacona w prawidłowej wysokości.

Zobacz procedurę: Świadczenie postojowe – osoby uprawnione i zasady nabywania >

– Teraz okazuje się, że jest mnóstwo błędów i mnóstwo informacji potwierdzających, że pieniądze nie powinny zostać przekazane z uwagi na niekompletną dokumentację czy podawane w nich nieprawdziwe dane. Automaty przyjmowały wnioski i automatycznie kierowały do wypłaty, jeśli wszystkie rubryki były wypełnione. Nie było natomiast ich merytorycznej kontroli – czy to, co zostało podane we wniosku jest zgodne ze stanem faktycznym. Nie sprawdzano np., czy i jaki jest stan zatrudnienia. W efekcie to, co zostało napisane na PUE ZUS a automat uznał, że jest poprawne, było puszczane. I takich spraw była większość. Teraz my musimy to wszystko sprawdzać i odkręcać, a następnie przekazywać to osobom, które będą wydawały decyzje nakazujące zwrot pieniędzy – mówi nasz informator. Jak twierdzi, dotyczy to spraw z całego okresu pandemii, czyli od 2020 r. do teraz, bo od odwołania stanu zagrożenia epidemicznego (tj. od 1 lipca 2023 r.) płatnicy mają 6 miesięcy na weryfikację swoich wniosków albo złożenie wniosków, jeśli tego wcześniej nie zrobili.

A są też sprawy, w których automat wstrzymał wypłatę, choć ta powinna trafić na konto przedsiębiorcy.

- Mało tego. Żeby otrzymać pomoc, to musiało dojść do pogorszenia sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, tymczasem w trakcie sprawdzania przez inspektorów kontroli okazywało się, że w sprawach tego drastycznego spadku nie było, a nawet był wzrost przychodów, czyli przedsiębiorca nie powinien korzystać z tarcz pomocowych. A mimo to masowo z tej pomocy korzystali. Jednocześnie mogło się zdarzyć, że przedsiębiorca, który w pandemii rzeczywiście znajdował się w trudnej sytuacji, tej pomocy nie otrzymał – mówi pracownik ZUS. Potwierdza też nasze informacje, że są przedsiębiorcy-obcokrajowcy, którzy prowadzili działalność w Polsce i otrzymali pomoc z ZUS, ale w międzyczasie wyjechali za granicę i ślad po nich zaginął, a ZUS nie jest w stanie teraz ich namierzyć, by zweryfikować pomoc im udzieloną. – Mamy mnóstwo takich przypadków. Gdy np. właściciel firmy był narodowości ukraińskiej i zatrudniał Ukraińców, a on zlikwidował działalność i się rozpłynął, a jego pracownicy zniknęli z naszego pola widzenia, to jest olbrzymi problem w uzyskaniu dokumentów od tych ludzi. A jest jeszcze kwestia firm, które wykorzystywały studentów do uzyskania pomocy z tarcz – słyszymy. 

Czytaj też w LEX: Opodatkowanie i ewidencja pomocy udzielonej w związku z koronawirusem >

Zapytaliśmy ZUS m.in. o to, ilu osobom łącznie Zakład wypłacił pomoc finansową w ramach Tarcz Antykryzysowych i w jakiej wysokości oraz ile osób zostało już zweryfikowanych pod kątem zasadności otrzymania pomocy, a ile osób ZUS nie jest w stanie zweryfikować i z jakiego powodu. W odpowiedzi Paweł Żebrowski, rzecznik prasowy ZUS, przekazał nam, że złożono 3,8 mln wniosków o świadczenie postojowe, a kwota wypłat wyniosła 6,4 mld zł. Z kolei liczba spraw o dodatkowe zasiłki opiekuńcze wyniosła 1,6 mln, a wypłacona kwota - 1,1 mld zł.

Według ZUS, w okresie do 31 lipca 2023 r. przeprowadzono:

  • 6,2 tys. kontroli płatników składek w zakresie weryfikacji wniosków o świadczenia postojowe, a kwota pomocy w postaci świadczenia postojowego dla osób prowadzących działalność gospodarczą, dla wniosków zweryfikowanych w trakcie prowadzonych kontroli wyniosła 14,2 mln zł;
  • 17,1 tys. kontroli płatników składek w zakresie weryfikacji wniosków o zwolnienie z obowiązku opłacania należności z tytułu składek, a kwota otrzymanej pomocy w postaci zwolnienia z obowiązku opłacania należności z tytułu składek, dla wniosków zweryfikowanych w trakcie prowadzonych kontroli wyniosła 830,7 mln zł.

Jak przekazał Paweł Żebrowski, Departament Kontroli Płatników Składek (DKP) nie posiada informacji dotyczących wysokości otrzymanej pomocy w postaci wypłaconych świadczeń dla osób wykonujących umowy cywilnoprawne (konieczne byłoby przeprowadzenie szacowania wielkości). ZUS nie prowadzi też statystyk dotyczących liczby podmiotów, których nie jest w stanie zweryfikować.

Wiadomo natomiast, że w okresie od stycznia do lipca 2023 roku liczba nienależnie pobranych świadczeń postojowych wynosiła 2,1 tysiąca.

- To są tylko podmioty, o których ZUS już wie – mówi krótko nasz informator.

Paweł Żebrowski twierdzi, że system, który realizował w ZUS tarczę antykryzysową działał poprawnie i realizował pomoc zgodnie zobowiązującymi przepisami i nie jest prawdą, że automat ZUS mylił się w przyznawaniu środków. - Od samego początku informowaliśmy, że ZUS ma obowiązek kontrolowania osób, które otrzymały pomoc od państwa. Zgodnie z przepisami przy udzielaniu wsparcia zasadą było, że przyjmowanie wniosków odbywało się na podstawie oświadczeń przedsiębiorców. Dzięki temu ZUS mógł szybciej przyznać środki w czasie kryzysu wywołanego COVID-19 - mówi. I dodaje: - Należy podkreślić, że osoby, które wnioskowały o pomoc biorą pełną odpowiedzialność za przekazane informacje w oświadczeniach. ZUS ma prawo sprawdzić te dokumenty 5 lat od wypłaty świadczeń. Do kontroli typowane są oświadczenia, gdzie istnieje duże ryzyko wprowadzenia urzędu w błąd. Ponadto o możliwych nieprawidłowościach informują ZUS również sygnaliści. Niekiedy są to osoby, z którymi pracodawca zawarł umowy cywilnoprawne.

Rzecznik zawraca uwagę, że w niektórych przypadkach, gdy ZUS miał informacje o tym, że mogło dojść do złamania prawa była powiadamiana prokuratura. - Warto zaznaczyć, że pomoc wypłacana w ramach świadczenia postojowego to środki publiczne. Wnioski o postojowe to oświadczenia, które w założeniu opierają się na dużym zaufaniu do obywateli. To nie oznacza, że informacje podane w tych wnioskach nie będą analizowane - zaznacza Żebrowski. Według niego, dzięki wysiłkom pracowników ZUS udało się odzyskać miliony złotych publicznych pieniędzy. Przykładem jest głośna sprawa z Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie przedsiębiorca fikcyjnie zatrudnił na zleceniu kilkuset osób, posiadających status studenta i wyłudził ponad 1 mln złotych. - Za wyłudzenie świadczeń odpowiedział nie tylko przedsiębiorca, ale także kilkuset studentów skuszonych perspektywą łatwego zysku. To za ich sprawą doszło do poświadczenia nieprawdy we wnioskach składanych do ZUS. Tylko w tej sprawie Zakład odzyskał już 1 mln złotych – wskazuje Żebrowski.

Rzecznik prasowy ZUS twierdzi, że nie jest prawdą, że w ostatnim czasie w ZUS powstały supergrupy pracowników, którzy ręcznie weryfikują udzieloną pomoc. Jednocześnie twierdzi jednak, że ZUS zakończył pilotażowy projekt, który ma pomóc oszacować ryzyka nadużyć. - Dotyczy to również kwestii przekazywania fałszywych informacji do ZUS. Oddziały zostały oficjalnie zobowiązane do tego, aby nadal realizować ten projekt. Jego głównym zadaniem jest ochrona publicznych pieniędzy i walka z nieuczciwymi ludźmi, którzy próbują wyłudzić pieniądze z ZUS - podkreśla. 

 

Nowość
Nowość

Eliza Maniewska, Małgorzata Gersdorf

Sprawdź  

Problem jest, i to duży – a rządzący byli o nim ostrzegani

O tym, że pomoc udzielana w ramach Tarcz Antykryzysowych, i to nie tylko ta udzielana przez ZUS, ale i na styku ZUS i PFR (czyli tarcz finansowych) oraz ZUS i WUP-ów, czyli wojewódzkich urzędów pracy, będzie problemem, wiadomo było od dawna. Powodem były przepisy ustawy w sprawie COVID-19 pisane szybko i na kolanie, na co zawczasu wskazywali prawnicy.

- Problemy związane z tą ustawą, a dotyczące kryteriów udzielania pomocy, ich nieadekwatności i trudności, jakie mogą pojawić się przy weryfikacji, były sygnalizowane na etapie prac nad projektem ustawy. Ja ostrzegałem na bieżąco, gdy te przepisy powstawały i w niektórych przypadkach rząd się wsłuchał w ten głos i korygował, jak stało się np. przy zasadach przyznawania zwolnienia z opłacania składek na ZUS, a w niektórych rzeczach się nie słuchał. Przy wyjątkowo niejasnych niektórych kryteriach sugerowałem wnioskującym, by szczegółowo opisywali swoją sytuację w dodatkowych dokumentach składanych do wniosków, by organy weryfikujące nie mogły w przyszłości stwierdzić, że o czymś nie wiedziały. Wówczas były nieoficjalne zapewnienia, że jakichś takich wielkich weryfikacji nie będzie, a okazuje się, że jednak są i będą. Ci, którzy rzeczywiście opisali swoją sytuację składając dokumenty mogą być nieco spokojniejsi - mówi dr Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje: - W tej chwili organy państwowe znajdują się między Scyllą a Charybdą: czyli z jednej strony kontrolą finansów publicznych np. przez NIK, a z drugiej strony – presją polityczną, która nie chce pokazywać skali błędów i niedopatrzeń organu oraz nadużyć, które wykorzystywali ci, którzy aplikowali. Przy czym wiele z tych nadużyć, które będą nazwane przez te komórki ZUS nadużyciami, wynikały po prostu ze źle napisanych przepisów. Bo tak jak to było ze studentami – przepisy były tak źle napisane, że aż prosiło się, aby to zrobić, a wszystko zgodnie z przepisami.

 

Chcesz zapisać ten artykuł i wrócić do niego w przyszłości? Skorzystaj z nowych możliwości na Moje Prawo.pl

Załóż bezpłatne konto na Moje Prawo.pl >>

Na przepisy, a właściwie ich brak, jak było przy udzielaniu pomocy w ramach tzw. Tarczy Finansowej PFR zwraca uwagę Karolina Wojtas, adwokat z Działu Prawa Pracy kancelarii I wskazuje sprawę pomocy na linii ZUS i PFR. - Płatnik składek zmienił wymiar czasu pracy swoich pracowników z 1/8 wymiaru na pełny etat od 1 grudnia 2019 r. do 31 marca 2020 r., aby otrzymać subwencję z PFR. Organ rentowy uznał, że działanie zmierzało do uzyskania świadczeń w ramach Tarczy Antykryzysowej i zarzucił mu działanie w celu obejścia przepisów ustawy, tj. art. 58 par. 1 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim czynność prawna sprzeczna z ustawą albo mająca na celu obejście ustawy jest nieważna, chyba że właściwy przepis przewiduje inny skutek, w szczególności ten, iż na miejsce nieważnych postanowień czynności prawnej wchodzą odpowiednie przepisy ustawy. Organ nie wskazał jednak ustawy, którą płatnik miał zamiar obejść - mówi mec. Karolina Wojtas. I przypomina, że uchwałą nr 50/2020 Rady Ministrów z 27 kwietnia 2020 r. w sprawie programu rządowego „Tarcza finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju dla małych i średnich firm” rząd  przyjął program rządowy „Tarcza finansowa PFR dla małych i średnich firm”, stanowiący załącznik do uchwały, a realizację programu powierzono PFR SA. - Zgodnie z programem, instrumentem finansowym programu są subwencje finansowe, udzielane na podstawie umowy subwencji. Umowa subwencji określa również szczegółowe warunki wsparcia finansowego oraz zobowiązania beneficjenta programu, czyli m.in. płatnika składek. Podstawą przyznania subwencji (zaliczki zwrotnej) była więc umowa a nie ustawa – zauważa mec. Wojtas.

- Wcześniej przedsiębiorcy napotykali na trudności z przyznawaniem danej formy pomocy udzielanej w ramach tarcz antykryzysowych, a teraz mają problemy z ich rozliczaniem. Odnalezienie odpowiedzi na pytania, jak właściwie określić status firmy, czy też jak zdefiniować pracownika, okazało się nie lada zagwozdką. W przypadku tarczy finansowej PFR dla MŚP problemy przedsiębiorców rozpoczęły się dosłownie w momencie opublikowania pierwotnej wersji regulaminu, który nakazywał ustalać status przedsiębiorcy zgodnie z ustawą Prawo przedsiębiorców. Po pewnym czasie PFR doszedł do wniosku, że w zakresie pomocy publicznej wypadałoby jednak respektować wytyczne Komisji Europejskiej, co skłoniło go do zmiany sposobu określania statusu firm – niezbędnym stało się uwzględnianie podmiotów powiązanych i partnerskich. Rezultat? Konieczność zwrotu przyznanej tarczy w całości – uzupełnia Gabriel Jędrol, prawnik z Działu Prawa Podatkowego kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. Jego zdaniem, problemy przedsiębiorców z rozliczaniem tarczy antykryzysowych wynikają w dużej mierze z jakości polskiej legislacji ogółem, która akurat w tym przypadku dała pole do nadużyć i niesłusznie przyznawanego przez państwo wsparcia niektórym podmiotom. - Skoro Skarb Państwa stał się stratny z tego tytułu, to jakoś dziury w budżecie trzeba załatać. Drobne błędy w deklaracji JPK-VAT przy rozliczeniu to doskonały powód do wydania negatywnej decyzji PFR. A kto na co dzień mierzy się z polską rzeczywistością podatkową, ten się w cyrku nie śmieje, błędy przytrafiają się każdemu – zaznacza Gabriel Jędrol.

- Nasi klienci ubiegali się o pomoc z tarcz finansowych i w trakcie kontroli organy stwierdzały, że pomoc została udzielona w sposób prawidłowy. Znamy jednak przypadki, kiedy organy zakwestionowały prawo do tej pomocy, bo przedsiębiorca uzyskał np. zgodę ZUS na rozłożenie składek na raty, co w ocenie kontrolującego kwestionowało zasadność udzielenia pomocy - mówi Łukasz Kuczkowski, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski. Przyznaje, że weryfikacja, jaką w takich sytuacjach prowadziły organy była rzeczywiście dosyć szczegółowa, a urzędy analizowały nie tylko stan deklarowany, ale także faktyczny. – Tyle tylko, że podmiotów ubiegających się o pomoc z tarcz finansowych czy o pożyczki było nieporównywalnie mniej niż tych, które występowały o pomoc z tarcz antykryzysowych i występowały do ZUS. Nie dziwię się więc, że po stronie ZUS może być problem z kontrolą. To nie jest przecież główne zadanie ZUS, nie taka jest rola tej instytucji, a dokładane są kolejne zadania. Poza tym pamiętać należy, że przepisy dotyczące tej pomocy były pisane na kolanie, więc ich stosowanie też może rodzić problemy – podkreśla mec. Łukasz Kuczkowski.

 

Sprawdź również książkę: Prawo pracy. Pytania i odpowiedzi >>


Przedsiębiorcy bez szansy na ratunek – pozostaną batalie sądowe

Mec. Karolina Wojtas ostrzega też przed trudnościami, jakie czekają przedsiębiorców, którzy korzystali z pomocy na linii ZUS-WUP. Jak mówi, zbliża się okres przedawnienia udzielonej przez wojewódzkie urzędy pracy pomocy finansowej i widać już wzmożone działania podejmowane przez WUP-y nakierowane na weryfikację i odzyskanie pieniędzy, gdy pomoc została udzielona bezzasadnie. – Urzędy wzywają już pierwszych przedsiębiorców do poprawienia wniosków, a gdy przedsiębiorca się nie odzywa wysyłają wezwanie przedsądowe do zwrotu pieniędzy. Problem polega jednak na tym, że przedsiębiorcy nie mają narzędzi, by swój wniosek sprzed lat poprawić, bo kalkulatory, które wcześniej były udostępniane na stronach internetowych wojewódzkich urzędów pracy zostały zarchiwizowane, podobnie jak i wnioski, przez co przedsiębiorcy nie mają do nich dostępu. Nie ma natomiast wzorów papierowych, które ręcznie mogliby wypełnić – podkreśla mec. Wojtas. Dlatego, jak zaznacza, jeśli przedsiębiorca nie ma kopii tamtego wniosku, to teraz nie jest w stanie samodzielnie go poprawić.

- Przewiduję, że będzie mnóstwo postępowań sądowych nie tylko z samym ZUS, ale i na linii ZUS-PFR oraz ZUS-WUP. I o ile do tej pory były to sprawy podmiotów, którym organ rentowy i urzędy odmówiły udzielenia pomocy finansowej, tak teraz będą sprawy o nienależycie udzielonej pomocy finansowej – przewiduje mec. Karolina Wojtas. – Przed końcem roku będzie wysyp takich spraw – twierdzi.