Marek A. (dane zmienione) zawarł kontrakt na wykonywanie obowiązków w ramach ochotniczej służby wojskowej. W przyszłości chciał zostać żołnierzem zawodowym. Po prawie dwóch latach złożył oświadczenie o wypowiedzeniu kontraktu z powodu mobbingu. Komisja, która została powołana w celu zbadania sprawy nie stwierdziła nieprawidłowości.

Sprawa o mobbing trafiła do sądu

Marek A. pozwał więc Skarb Państwa. Zażądał 70 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę, której doznał w wyniku mobbingu i 11 tys. zł tytułem odszkodowania za utracone korzyści w związku z rozwiązaniem kontraktu przed upływem czasu na jaki został zawarty. Wskazywał, że zachowanie przełożonych wywołało u niego incydent depresyjny i konieczność korzystania z psychoterapii. Z treści pozwu wynikało, że według rezerwisty, zachowaniami wyczerpującymi znamiona mobbingu były między innymi:

  • rzucenie przez prowadzącego szkolenie na stół regulaminu ogólnego Sił Zbrojnych z poleceniem nauczenia się go przez weekend i zapowiedź "przemaglowania",
  • poświadczenie nieprawdy co do faktycznego powrotu powoda z przepustki (w księdze wejść i wyjść wpisano wcześniejszą niż faktyczna godzinę przybycia do jednostki);
  • wydawanie poleceń w sposób wyniosły;
  • odmowa udostępnienia planu szkolenia;
  • ignorowanie skarg zgłaszanych przełożonym na zachowanie osoby prowadzącej szkolenie;
  • szykanowanie przez przełożonych polegające m.in. na formułowaniu bezpodstawnych zarzutów np. dlaczego goli się o 6.50 w jednostce, a nie w domu;
  • uniemożliwienie skorzystania z drogi służbowej w celu zgłoszenia nieprawidłowości;
  • zmienianie zadań w toku ich realizacji;
  • niewyrażenie zgody na skończenie pracy w piątek o godzinie 13.00 i niespodziewanym wydaniu mu polecenia pozostania po godzinach;
  • częste zarzuty co do naruszania regulaminu;
  • dyskryminujące obniżenie dodatku funkcyjnego, niepowiadomienie o tej decyzji i jej przyczynach;
  • nieustanne obrażanie i nękanie stwierdzeniami, że Marek A. nie rozumie prostych poleceń.

 

Rezerwista nie udowodnił swoich twierdzeń

Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Słupsku, który uznał, że zgromadzony materiał dowodowy nie dawał podstaw do stwierdzenia naruszenia dóbr osobistych działaniami o charakterze mobbigu. Zgodnie bowiem z art. 6 ustawy Kodeks cywilny i art. 232 ustawy Kodeks postępowania cywilnego, to na powodzie, czyli Marku A. ciążył obowiązek wykazania dowodami faktów, z których wywodzi skutki prawne. Tymczasem, orzeczeniami wydanymi w sprawach karnych, udowodniona została jedynie okoliczność dotycząca wpisów godziny powrotu z przepustki. Czynność ta nie może być jednak potraktowana jako przejaw stosowania mobbingu. Jeżeli zaś chodzi o przyznanie dodatku w wysokości 5 proc. uposażenia, to nie było dowodów wskazujących na wrogie nastawienie przełożonych. W odpowiedzi na pozew wyjaśniono bowiem zasady przyznawania dodatku. Nie potwierdzono też, że zawsze był on przyznawany z "automatu" w maksymalnej wysokości.

Czytaj także: Pandemia sprzyja mobbingowi w pracy >>>

Nie doszło do mobbingu

Argumenty powoda ograniczały się w zasadzie jedynie do jego notatek. Na ich podstawie, żadna z przedstawionych okoliczności nie mogła jednak zostać uznana za działanie mobbingujące. Wykazywały one jedynie, że między żołnierzem, a jego przełożonym istniał pewien konflikt. Nie było też podstaw, aby twierdzić, że opisane zachowania stanowiły przykłady nękania, zastraszania, poniżania, ośmieszania i izolowania lub przemocy psychicznej oraz powodowały u rezerwisty zaniżoną ocenę. Sąd zwrócił uwagę, że opisywane sytuacje, oceniając je przy uwzględnieniu specyfiki służby wojskowej i wyjątkowo silnego zhierarchizowania, nie świadczą o wrogim nastawieniu przełożonych, nękaniu czy szykanowaniu. - Charakterystyczny dla służb mundurowych sposób wydawania poleceń, nawet przy uwzględnieniu, że granica między rozkazem a mobbingiem jest nieostra, polecenie zapoznania się z regulaminem i sprawdzenie stopnia jego opanowania, krytyka, powierzenie wykonywania prac odmiennych od tych na jakie powód liczył, brak zgody na wcześniejsze opuszczenie jednostki nie mogą same przez się być kwalifikowane jako działania mobbingowe naruszające dobra osobiste powoda tj. godność, dobre imię, zdrowie – wskazała sędzia Joanna Krzyżanowska w uzasadnieniu.

 


Rezerwista nie przejął się zachowaniem zwierzchników

Natomiast samopoczucie Marka A., że zachowania przełożonych nosiły cechy mobbingu, nie jest wystarczającą podstawą do stwierdzenia, że do niego doszło. SO podkreślił, że sporządzony przez rezerwistę opis zdarzeń był opatrzony komentarzami stanowiącymi subiektywną interpretację danych sytuacji, ocenę przełożonych i ich kompetencji oraz wyraz niechęci do nich. Zachowania zwierzchników określał jako "głupota" lub "patologia". Często opisywał, że "bawią" go pewne działania lub sposób wypowiedzi przełożonych. Świadczyło to o tym, że nie odbierał ich postępowania jako mobbingu. Ponadto nie przedstawił żadnych dowodów na potwierdzenie, że doszło u niego do rozstroju zdrowia. Same twierdzenia w tym zakresie nie były wystarczające. Sąd nie znalazł też podstaw do uznania roszczenia o odszkodowanie za utracone korzyści. Marek A. twierdził, że nie wypowiedziałby kontraktu, gdyby nie stosowano wobec niego mobbingu. Przyczyna ta jednak nie istniała, więc roszczenie nie było zasadne. Mając powyższe na uwadze, SO oddalił powództwo.

Wyrok SO w Słupsku z 28 października 2021 r., sygn. akt I C 603/19