Mobbing w sądach - jak podkreślają prawnicy i związkowcy - jest związany w dużym stopniu z nadmiarem pracy i obowiązków. A to w okresie koronawirusa i ruchów związanych choćby z informatyzacją, znaczenie się zwiększyło. Do tego dochodzą jeszcze kwestie kadrowe, braki w zakresie pracowników choćby w sądowych sekretariatach, niskie wynagrodzenia, czy uznaniowe nagrody i dodatki.

- Podstawowym problemem jest nadmierne obciążenie pracą, a mobbing, który dzieje się w sądach jest mobbingiem zasadzonym na konflikcie interesów, opartym m.in. na podległości kilku szefom równocześnie. Pracownicy na co dzień funkcjonują w konflikcie interesów bo mają np. trzech lub czterech szefów i każdy chce coś - często „na już” - mówi dr Katarzyna Orlak, psycholog, współzałożycielka Stowarzyszenia „Zdrowa Praca", która opracowywała badanie "Stres zawodowy w sądach powszechnych i jego skutki zdrowotne".  Badanie przeprowadzone było w 2016 r. i już wtedy ponad 66 proc. osób pracowało w sądach w warunkach sprzyjających, i to w wysokim stopniu, mobbingowi. 

Część sądów próbuje problem rozwiązać - ale jak podkreślają rozmówcy Prawo.pl, nie tak jak trzeba. Powstają kolejne dokumenty - procedura antymobbingowa, albo polityka antymobbingowa, niezwiązane z regulaminem pracy, czyli mówiąc wprost bez tego co najważniejsze - umocowania w przepisach prawa. 

Czytaj: Mobbing sądów nie oszczędza, pracownicy mówią dość>>
 

Dobra nazwa, a potem "kopiuj wklej" 

Sądowy mobbing przebił się do opinii publicznej w związku z protestami pracowników sądów. Hasło stop mobbingowi zostało wyniesione na sztandary obok postulatów dotyczących m.in. wzrostu wynagrodzeń. Już kilka miesięcy temu Justyna Przybylska, przewodnicząca Krajowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Ad Rem zwracała uwagę na problem z wewnętrzmi regulacjami. - W wielu sądach nie ma żadnych przyjętych regulaminów, informacji, szkoleń co to jest mobbing. Pracownik jest przyjmowany, podpisuje oświadczenie wymagane przez Kodeks pracy i tyle. W innych nawet jeśli są regulaminy, są one tendencyjne, nie uwzględniają przepisów prawa pracy, albo zgoła je naruszają - mówiła i dodawała, że w sądach generalnie obowiązuje sztywna struktura zarządzania, a także brak właściwego nadzoru i kontroli.

Część sądów postanowiła się więc poprawić, efekt? Tam gdzie ich nie było, zaczęły powstawać dokumenty, które teoretycznie są odpowiedzią na konieczność przeciwdziałania mobbingowi, a w praktyce - jak mówią rozmówcy Prawo.pl - są zasłoną dymną.  

Zobacz wzór dokumentu w LEX: Procedura przeciwdziałania mobbingowi i dyskryminacji >

- Często zdarza się sytuacja, że procedura antymobbingowa, albo polityka antymobbingowa są odrębnym dokumentem, a w regulaminie pracy sądu znajduje się odniesienie, że pracownik ma obowiązek przestrzegać tej procedury. I rodzi się wątpliwość. Bo w jaki sposób regulamin pracy, który jest źródłem prawa pracy, może odsyłać do dokumentu, który źródłem prawa pracy nie jest. Druga rzecz. W sądach powstają dwa rodzaje dokumentów: polityki antymobbingowe albo procedura antymobbingowa. Tylko, że często ta polityka antymobbingowa jest jedynie procedurą postępowania ze skargą antymobbingową i jest to absolutnie niewystarczające - mówi Prawo Dariusz Kadulski, wiceprzewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Sądownictwa i Prokuratury. 

Jak dodaje, dużą bolączką jest również to, że wystarczy wkleić fragment takiego dokumentu do internetowej wyszukiwarki aby przekonać się, że powstał na zasadzie "kopiuj, wklej" - bez specjalnej analizy. 

Sprawdź w LEX: Kiedy roszczenie pracownika z tytułu mobbingu ulega przedawnieniu?  >

 

Co mi zrobisz jak mnie złapiesz? 

Kolejną kwestią - w ocenie rozmówców Prawo.pl - jest to, co dokumenty dotyczące polityki mobbingowie powinny zawierać. Według Kadulskiego powinny to być jasne zobowiązania dotyczące nie tylko pracowników – bo to się częściej zdarza, ale przede wszystkim pracodawców. Powinno być też wskazane, że pracownik, który jest pokrzywdzony przez sądowego mobbera będzia miał wsparcie. - Ostatnio do kilku sądów wysyłałem stanowisko naszej organizacji w sprawie konkretnych dokumentów i w tych dokumentach prosiliśmy o zamieszczenie zapisów, które funkcjonują w prawie unijnym. Chodzi o regulamin dotyczący urzędników instytucji UE, a konkretnie o zapisy zgodnie z którymi urzędnik UE, który podejmie działania związane z ochroną przed mobbingiem, nie poniesie żadnych negatywnych skutków. Tymczasem w sądach zasadą powszechną jest to, że jeżeli mamy do czynienia z mobbingiem pionowym, czyli takim, kiedy mobberem jest przełożony, to praktycznie zawsze przenosi się w inne miejsce osobę pokrzywdzoną. Nie przypominam sobie sytuacji by przełożony poniósł negatywne konsekwencje - dodaje. 

Sporo wątpliwości budzą także "sądowe" uregulowania dotyczące rozpatrywania skarg mobbingowych. Przykładowo pokrzywdzony pracownik jest zobowiązany stawić się na posiedzenia komisji, inni - świadkowie - mają obowiązek zeznawać. - Jeśli takie rzeczy mamy w dokumentach, które mają zapobiegać mobbingowi to oznacza, że ich autorzy nie mają najmniejszego pojęcia o tym problemie - mówi związkowiec. I przypomina, że osoby, które doświadczyły mobbingu są często odseparowane przez psychiatrę od środowiska pracy, mają "zakaz" stawiania się, uczestniczenia w trakcie terapii w jakimkolwiek kontakcie ze swoim zakładem pracy.

Czytaj w LEX: Marciniak Jarosław, Praktyka sądowa dotycząca zjawiska mobbingu >

Z kolei Grzegorz Ilnicki, prawnik z Kancelarii Aval-Consult Artykuł przypomina, że zgodnie z art. 9 par. 1 Kodeksu pracy, źródłem praw i obowiązków są tylko takie regulaminy czy procedury, które są oparte na przepisach prawa. Jego zdaniem by zapisy dotyczące polityki antymobbingowej działały, muszą być zawarte w treści regulaminu pracy, albo jego załącznika. - Wynika to z treści obowiązującej regulacji ustawowej, choć ustawodawca oczywiście mógłby doprecyzować to w Kodeksie pracy. Zwracam uwagę, że w przypadku przepisów dotyczących monitoringu i RODO przyjęto wprost, że powinno to zostać ustalone w regulaminie pracy. Nie sposób byłoby przyjąć, że monitorowanie jest takim zagadnieniem, które pracownicy powinni znać jako zasadę wynikającą z regulaminu pracy, a prowadzenie polityki antymobbingowej, działań antydyskryminacyjnych już nie. Oczywiście, to jest absurd i my wyinterpretowujemy to z przepisów w sposób bardzo bezpośrednio, to są rzeczy dużo większego kalibru niż monitoring - dodaje.

Czytaj: Sędziowie nie wystarczą, niedobór pracowników pogrąża sądy>>
 

Konieczny ruch ministerstwa

Ministerstwo Sprawiedliwości w odpowiedzi dla Prawo.pl wskazuje, że "w trosce o dochowanie najwyższych standardów w wymiarze sprawiedliwości już w 2017 r. powołano Zespół do spraw przeciwdziałania mobbingowi". I dodaje, że "na bieżąco analizuje informacje dotyczące regulacji antymobbingowych obowiązujących w sądach powszechnych". 

Czytaj w LEX: Marciniak Jarosław, Procedura antymobbingowa - poradnik krok po kroku >

Powołanie zespołu potwierdza też dr Katarzyna Orlak, nawiązując do badań z 2016 r. - Już wtedy dość przerażające było to, że pracownicy sądownictwa, w porównaniu do wszystkich innych grup, które były przebadane tym samym narzędziem, jako jedyni byli w wysokim stopniu narażeni na mobbingogenne środowisko pracy. Po opublikowaniu naszych wyników Ministerstwo zdecydowało się - z tego co mi wiadomo - na powołanie zespołu i sprawdzenie sytuacji „od wewnątrz”. Jakie efekty to przyniosło nie wiemy, bo resort odmówił nam udzielenia informacji wskazując, że abyśmy mogli zapoznać się z materiałem zgromadzonym przez ministerialny zespół, musimy wykazać interes publiczny. Wiemy, że na skutek skarg pracowników zabrano 74 tomy akt. To też wskazuje na skalę problemu - mówi. 

W jej ocenie konieczne są rozwiązania systemowe - regulujące choćby kwestie związane z obciążeniem pracą. - Przecież funkcjonowanie sądów i hierarchia sądowa są regulowane ustawowo. Więc zapewne trzeba by zacząć od przejrzenia systemowych rozwiązań - mówi. Zwraca uwagę, że przy tak dużym narażeniu na stres, który jest w pracy w sądzie, obowiązujące przepisy wymagają powołania resortowej służby medycyny pracy. - Oczywiście ochrona z zakresu medycyny pracy jest ogólnie realizowana, ale specyficzne dla sądownictwa problemy związane z pracą, higieną pracy, nie są podnoszone. A przecież Służba Więzienna ma swoją służbę medycyny pracy, policja podobnie, a sądownictwo nie ma, co nie pozostaje bez wpływu na sytuację pracowników. Ministerstwo odpowiedziało nam po poprzednim badaniu, że zgadza się z tym postulatem i temat wróci gdy zakończy się reforma sądownictwa, a reforma... dalej trwa - wskazuje dr Katarzyna Orlak.   

Rolę ministerstwa dostrzega także dr Liwiusz Laska, adwokat, były przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy. - W sądach mamy wiele grup pracowników, są sędziowie, są urzędnicy, są administracje - przypominam odpowiada dyrektor sądu. Resort powinien więc przygotować wzory wszystkich dokumentów z adnotacją, że są gotowe do wdrożenia, żeby polityka antymobbingowa prowadzona była w sposób jednolity. Procedury nie są skomplikowane, moim zdaniem problemem może być też podejście do tej problematyki, a nawet wręcz niechęć by to w sądach regulować - dodaje. 

 


Najciemniej pod latarnią 

Prawnicy podkreślają również, że sądy wbrew pozorom na mobbing są podatne. - W sądach - powtarzam - z różnych powodów mobbing będzie się pojawiać. Bo są np. często nietypowe godziny pracy, dyżury aresztowe, w sekretariatach brakuje pracowników, jest problem z wynagrodzenia, nie jest zadowalające dla wszystkich, nie zawsze są ekwiwalentne procedury przydziału nagród, dodatków, a do tego dochodzi odpowiedzialność, warunki pracy - za dużo akt, za mało miejsca. Problemów jest wiele - mówi mecenas Laska. W jego ocenie pomocne mogłyby by być np. szkolenia. 

Zobacz w LEX: Marciniak Jarosław, Przeciwdziałanie mobbingowi - szkolenie online >

Grzegorz Ilnicki zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Jak zaznacza, sądy mają problem z mobbingiem. - Jak popatrzymy statystycznie - to w sądach pracy jest deficyt kompetencji do orzekania w sprawach mobbingowych. I to wynika z trzech elementów. Po pierwsze, to jest orzekanie na granicy psychologii, socjologii i prawa, po drugie jest mało spraw mobbingowych, były prowadzone analizy, które wskazywały, że w całych okręgach tych spraw było czasem po kilka rocznie. Sędziowie nie mają więc okazji do systematycznej pracy nad tym tematem. A sądy pracy są bardzo obłożone pracą, sędziowie mają po kilkaset spraw w referacie, kolejni ministrowie likwidują wydziały sądów pracy. Orzekanie w nim zdominowane jest zresztą przez typowe tematy - zwolnienia, nadgodziny, premie, świadectwa pracy, wynagrodzenia, wypadki przy pracy, ustalenie istnienia stosunku pracy i odwołania od kar porządkowych - mówi. I dodaje, że jeśli sędzia ma 400 spraw w referacie, to nie zajmuje się prowadzeniem studiów z zakresu psychologii po to by orzekać w sprawach mobbingowych w sytuacji, gdy ma jedną taką sprawę na rok.