Wiele osób w Polsce zastanawia się obecnie, kiedy uchwalona zostanie nowa ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. Znaczna część postrzega tę regulację jako dodatkowe narzędzie realizacji interesów fiskalnych, czy też efektywniejszego zwalczania przestępstw skarbowych, takich jak np. tzw. karuzele w VAT. Warto jednak zdać sobie zawczasu sprawę, że szeroko pojmowana odpowiedzialność karna korporacji nie jest w świecie niczym nowym. Jak sobie z tym radzą za oceanem?

Czytaj również: Rząd chce surowiej karać spółki za przestępstwa >>
 

Korporacja jak osoba może popełnić przestępstwo

W amerykańskim prawie federalnym, a także w regulacjach stanowych, korporacje są co do zasady traktowane jako osoby, które mogą dopuścić się popełnienia przestępstwa. Odpowiedzialność karna nie jest tam zatem systemowo ograniczona wyłącznie do osób fizycznych.  Doktryna i orzecznictwo przez lata wypracowały szczegółowe zasady na jakich odpowiedzialność za przestępstwo może ponosić korporacja (obok bezpośrednich sprawców).

Prokuratorzy dysponują zaś specjalnymi wytycznymi jak prowadzić sprawy karne wobec korporacji. W przypadku popełnienia przestępstwa wobec spółki niejednokrotnie toczą się równolegle postępowanie karne oraz postępowanie cywilne (odszkodowawcze) lub administracyjne (regulacyjne). Korporacja może zostać skazana za przestępstwo popełnione przez pracownika lub przedstawiciela firmy. Spółki mogą ponosić odpowiedzialność karną za wszystkie przestępstwa z wyłączeniem tych, które ze swojej natury nie mogą być popełnione na rzecz korporacji. Firma niekoniecznie musi nawet odnieść realną korzyść z popełnionego przestępstwa. Odpowiedzialność korporacji za przestępstwa podlega sukcesji w ramach transakcji M&A. Sposób stosowanych wobec korporacji sankcji wiodącą rolę odgrywają mechanizmy kompensacji wyrządzonej przestępstwem szkody, grzywna oraz okresowy dozór nad działaniami korporacji.

 



Menedżerowie też odpowiadają

Kadra zarządzająca korporacji może ponosić osobistą odpowiedzialność karną za przestępstwa przypisane spółce, w szczególności na bazie doktryny „responsible corporate oficer” – czyli za zaniedbania, które doprowadziły do popełnienia przestępstwa. Na gruncie spraw „Caremark” (1996) oraz „Stone v. Ritter” (2006) wypracowano podejście, zgodnie z którym dyrektor poniesie odpowiedzialność osobistą, jeżeli zupełnie zaniedbał wdrożenia systemu informacyjno-raportująco-kontrolnego lub wprowadził taki system, ale świadomie zaniedbał monitorowania lub nadzorowania jego funkcjonowania, czym pozbawił się możliwości uzyskania informacji o problemie.

Posiadanie programu „compliance” nie zwolni automatycznie korporacji z ryzyka odpowiedzialności, natomiast posiadanie programu realnie funkcjonującego jest ważnym czynnikiem, który wpływa na wysokość sankcji, a może nawet na odstąpienie od oskarżenia. Co więcej sprawny program compliance pozwala korporacji wcześniej wykryć przestępstwo i ujawnić je dobrowolnie organom ścigania, korzystając z łagodniejszych mechanizmów odpowiedzialności np. ugody z prokuratorem.

 


 

Ważne są standardy

Organy ścigania w USA wyposażone są więc w rozbudowany katalog mechanizmów pozwalających efektywnie egzekwować odpowiedzialność korporacji za przestępstwa, a narzędzia jakie krajowy ustawodawca zamierza udostępnić polskim organom ścigania nie będą im istotnie ustępować. Warto natomiast zastrzec, że w funkcjonowaniu systemu odpowiedzialności karnej spółek w USA bardzo istotną rolę odgrywa praktyka organów ścigania poparta starannie przygotowywanymi wytycznymi, precedensowe orzecznictwo oraz wypracowywane przez lata standardy.

Czy można założyć, że polskie organy ścigania oraz wymiaru sprawiedliwości dysponują już obecnie analogicznym doświadczeniem, by odpowiedzialnie korzystać z równie szerokiego zestawu uprawnień i sankcji? Czas pokaże.