Z szacunków stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu wynika, że do 2019 roku banki wystawiły blisko 30 tysięcy nakazów zapłaty, które już zapewne zakończyły się licytacją. Część z nich zapewne dotyczyła kredytów frankowych: indeksowanych i denominowanych. Ile jest obecnie spraw frankowiczów w sądach? W największym sądzie w Polsce - w Sądzie Okręgowym w Warszawie - ponad 4 tysiące. W 2017 roku do wydziałów pierwszoinstnyjnych wpłynęło ich 999, w 2018 roku - blisko 2600, a w pierwszych dwóch kwartałach 2019 roku - 1617.  We wszystkich sądach jest ich ok. 8 tysięcy. Znaczna część jest jednak zawieszana w oczekiwaniu na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Dziubaków przeciwko Raiffeisen Bank (sprawa  C-260/18).

Czytaj co orzekł TSUE w sprawie Dziubaków >>

Ma on wskazać m.in.: jaki jest skutek uznania klauzuli waloryzacyjnej za nieważną zgodnie z dyrektywą 93/13 w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Zdaniem prawników broniących frankowiczów, TSUE już wielokrotnie się wypowiadał w tej i podobnych kwestiach. - zawsze wskazując, że prawo ma chronić konsumentów, czyli słabszą stronę umowy. Autorzy analizy "Kredyty walutowe – zagadnienia węzłowe", opublikowanej niedawno przez Sąd Najwyższy – wskazali ich 16. Żaden jednak nie dotyczył  polskiej sprawy. A polskie sądy powszechne, również za sprawą orzecznictwa SN, dotychczas orzekały różnie. Z danych Związku Banków Polskich wynika, że w latach 2017-2109 na korzyść banków zapadło 1019 wyroków, a kredytobiorców 117.  
Zdaniem prof. Witolda Modzelewskiego z Uniwersytetu Warszawskiego nie zawsze zgodnie z podstawowymi zasadami prawa cywilnego i unijną dyrektywą. Wyrok TSUE może odwrócić te proporcje.

 

O co polski sąd zapytał TSUE

Trybunał Sprawiedliwości UE ma odpowiedzieć na cztery pytania skierowane do niego w kwietniu 2018 roku przez Kamila Gołaszewskiego, sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie. Zadał  je rozpatrując sprawę małżeństwa Justyny i Kamila Dziubaków, które w 2008 roku zawarło umowę kredytu hipotecznego na 40 lat. Bank udzielił kredytobiorcom kredytu wyrażonego w złotych polskich, ale indeksowanego do franka szwajcarskiego. Kredytobiorcy domagali się stwierdzenia nieważności umowy ze względu na nieuczciwe klauzule indeksacyjne, które umożliwiały bankowi jednostronne i dowolne określanie kursu walut. Gdyby sąd nie podzielił tego poglądu, domagali się, usunięcia klauzuli z umowy. Pozostałaby zatem kwota kredytu ustalona w złotówkach ze stopą procentową określoną na podstawie LIBOR i stałej marży banku - byłby to najtańszy kredyt na rynku.

LIBOR, z ang. London Interbank Offered Rate, to referencyjna wysokość oprocentowania depozytów i kredytów na rynku międzybankowym w Londynie. Obecnie LIBOR jest minusowy (-0,7), gdy WIBOR , czyli referencyjna wysokość oprocentowania pożyczek na polskim rynku międzybankowym dodatni (ok. 1,7).  

Sędzia Kamil Gołaszewski zapytał TSUE:

  1. Czy możliwe jest uzupełnienie luki w umowie w oparciu o przepisy prawa krajowego, jeśli  wskutek uznania klauzul indeksacyjnych za niedozwolone w rozumieniu  dyrektywy 93/13/EWG  umowa musiałaby upaść, co było niekorzystne dla  państwa Dziubaków?
  2. Czy ewentualna ocena skutków upadku całej umowy dla konsumenta powinna następować przy uwzględnieniu okoliczności istniejących w chwili jej zawarcia, czy też w chwili zaistnienia sporu?
  3. Czy możliwe jest utrzymanie w mocy postanowień stanowiących w myśl norm dyrektywy 93/13/EWG nieuczciwe warunki umowne jeśli przyjęcie takiego rozwiązania byłoby w chwili rozstrzygania sporu obiektywnie korzystne dla konsumenta?
  4. Czy możliwe jest, że po usunięciu niedozwolonej klauzuli indeksacyjnej umowa dalej istnieje, a w efekcie kredyt zamienia się w złotowy oprocentowany stawką LIBOR?

 

W czwartek TSUE udzieli odpowiedzi na te pytania. Frankowicze i ich prawnicy oczekują, że będzie ona zbieżna z dotychczasowymi wyrokami, a także z przedstawioną w maju 2019 roku opinią rzecznika generalny TSUE Giovanniego Pitruzzelliego.

Co stwierdził rzecznik TSUE

Rzecznik generalny TSUE wskazał, że to sąd krajowy ma ustalić, czy w wyniku uznania klauzul za abuzywne i ich usunięcia umowa może nadal funkcjonować i określać kredyt złotówkowy oprocentowany stawką LIBOR. Taka klauzula powinna być wyeliminowana, sąd nie może samodzielnie uzupełnić powstałej luki. Nie odpowiedział jednak, czy może istnieć kredyt w złotówkach oprocentowany stawką LIBOR – to należy do kompetencji sądu krajowego.

Autorzy analizy o kredytach walutowych opublikowanej przez Sąd Najwyższy uważają, że umowa może nadal istnieć, mimo usunięcia z niej bezprawnej klauzuli. Taki kredyt wyrażony w złotych jest oprocentowany według stawki LIBOR. Unieważnienie umowy byłoby bowiem niekorzystne dla frankowiczów. Rzecznik TSUE wskazał jednak, że to konsument w postępowaniu sądowym wskazuje, co leży w jego interesie na moment orzekania. Jego zdaniem nieuczciwa klauzula nie może być traktowana jako obiektywnie korzystna dla konsumenta i pozostawiona wbrew jego woli.

Jak już wskazał TSUE w sprawie Kasler, można ją zastąpić tylko w wyjątkowej sytuacji. Taka możliwość istnieje jedynie, gdy unieważnienie danej umowy powodowałoby szczególnie niekorzystne konsekwencje dla konsumenta, ale tylko za jego zgodą. Jak bowiem napisał rzecznik w odpowiedzi na trzecie pytanie, bez wyraźnej woli konsumenta sąd nie może utrzymać w mocy nieuczciwego warunku, nawet jeśli uważa, że byłoby to dla niego korzystniejsze.

W Polsce zróżnicowane orzecznictwo

Dotychczas w Polsce jednak wyjątkowo niektórzy sędziowie, np. z Białegostoku, Katowic czy Warszawy odnosili się wprost wyroków TSUE. Znaczna większość sędziów uznawała, że eliminacja niedozwolonych klauzul o przeliczeniach powoduje konieczność przejścia na średni kurs NBPRzadziej uznawano – jak wskazuje TSUE - że niedozwolone klauzule należy usunąć z umowy, a wówczas w przypadku kredytu indeksowanego pozostałoby zobowiązanie w złotówkach, oprocentowane stawką LIBOR.  Sąd Najwyższy uznał tak dopiero w kwietniu 2019 roku.  Równie rzadko pojawiały się wyroki, które unieważniały umowę kredytową w całości, choć według TSUE tak powinno być w przypadku kredytu denominowanego. –  W efekcie po 10 latach od wybuchu kryzysu finansowego, nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na proste pytania: jakie skutki abuzywności ostatecznie przyjmie sąd oraz dlaczego do sankcji nieważności, mimo sprzeczności z prawem, składy orzekające sięgają tak rzadko i z taką rezerwą – tłumaczy Iwo Gabrysiak, wspólnik zarządzający Gabrysiak i Wspólnicy, reprezentujący frankowiczów. To ma się zmienić po wyroku TSUE w polskiej sprawie i tego obawiają się banki. Frankowicze uzyskają bowiem potężny oręż w sądowych sporach z bankami. W 2015 roku, 14 października Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów uznał bowiem, że prejudycjalne orzeczenia wykładnicze TSUE mają względną moc wiążącą poza sprawą główną, a zatem działają podobnie jak uchwały SN (sygn. I KZP 10/15).

Czytaj również: Po wyroku TSUE sądy będą musiały zmienić część orzeczeń w sprawie kredytów we frankach >>

TSUE zachęci frankowiczów do drogi sądowej

Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że obecnie kredytów we frankach jest ok. 460 tys., które spłaca blisko 800 tys. osób (umowę rzadko podpisywała jedna osoba). Część z nich chętnie pozwie bank, by odzyskać swoje pieniądze, ale obecnie nie mają pewności, czy wygrają. Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia SBP, widzi zwiększone zainteresowanie frankowiczów dochodzeniem swoich praw w sądzie. Choć przyznaje, że większe było, gdy w 2017 roku Jarosław Kaczyński poradził im wziąć sprawy w swoje ręce i powalczyć w sądach. Być może dlatego SO w Warszawie zarejestrował w 2018 roku o ponad 250 proc. więcej spraw. Po wyroku TSUE może ich być jeszcze więcej, bo w końcu prawo zacznie być stosowane i ukształtuje się prokonsumencka linia orzecznicza - szacuje Arkadiusz Szcześniak.

Paweł Jadczak, partner w kancelarii JK przyznaje, że w ostatnich miesiącach niejednokrotnie można było zauważyć spowolnienie procedowania tam sprawy przez sądy, które - podobnie jak kredytobiorcy – wydają się oczekiwać na rozstrzygnięcie TSUE. - Orzeczenie nie rozwiąże oczywiście wszystkich problemów. W dalszym ciągu pozostaje na przykład budząca wątpliwości kwestia ewentualnej nieważności całej umowy jak i jej skutków. Po nim powinno jednak nastąpić ożywienie na skutek ujednolicenia linii orzeczniczej - podkreśla Paweł Jadczak.  I zastrzega, że to jednak nie nastąpi z dnia na dzień.

Banki boją się skutków orzeczenia TSUE

I tego ożywienia frankowiczów boją banki. Według agencji ratingowej Moody's niekorzystne dla banków orzeczenia mogą kosztować banki nawet 20 miliardów złotych. Związek Banków Polskich szacował wcześniej skutki na 60 mld zł. Ekonomista prof. Witold Orłowski szacuje jednak, że choć problem będzie poważny, to nie grozi nam katastrofa. prof. Witold Modzelewski, który współpracował ze stowarzyszeniem SBP, uważa, że tak naprawdę bez przeprowadzenia na zlecenie rządu niezależnego audytu, nie wiadomo jakie będę potencjalne straty banków na skutek negatywnych dla nich orzeczeń.