Rozporządzenie 2023/1115, zwane też rozporządzeniem o wylesianiu lub EUDR, ma zminimalizować wpływ Unii Europejskiej na wylesianie i degradację lasów na całym świecie. Nakłada na firmy obowiązki związane przede wszystkim z monitorowaniem łańcucha dostaw i dochowaniem należytej staranności w celu udowodnienia, że ich produkty nie powodują wylesiania i zostały wyprodukowane zgodnie z właściwymi przepisami kraju produkcji.

Wbrew pozorom obowiązki te mogą objąć przedsiębiorców, którzy nie mają nic wspólnego z leśnictwem ani przemysłem drzewnym, a działają np. w branży spożywczej. Przepisy dotyczą wprowadzenia do obrotu i udostępnienia na rynku unijnym, a także wywozu z UE produktów z takich surowców jak bydło, kakao, kawa, palma olejowa, kauczuk, soja, drewno.

Dokładny wykaz towarów i produktów objętych regulacją zawiera załącznik I do EUDR. Możemy na nim znaleźć nawet dętki gumowe z kauczuku, ramy do obrazów z drewna czy „jadalne podroby z bydła, świeże lub schłodzone”.

Rozporządzenie weszło w życie 29 czerwca 2023 r. W środę Parlament Europejski zdecydował, że duże i średnie firmy będą zobowiązane do jego stosowania od 30 grudnia 2026 r., a małe i średnie firmy od 30 czerwca 2027 r. Oznacza to przesunięcie - już po raz drugi - terminu wdrożenie EUDR o rok. Ponadto Parlament Europejski chce, by obowiązek złożenia oświadczenia o należytej staranności spoczywał na przedsiębiorstwach, które jako pierwsze wprowadzają dany produkt na rynek UE, a nie na operatorach i przedsiębiorcach, którzy następnie nim obracają. PE opowiedział się też za tym by mikro- i mali przedsiębiorcy byli zobowiązani jedynie do składania jednorazowego, uproszczonego oświadczenia. Izba chce też, by KE dokonała do 30 kwietnia 2026 r. oceny wpływu rozporządzenia oraz związanych z nim obciążeń administracyjnych.

Kłopoty z systemem i sprawa polityczna

Przyczyną kolejnego przesunięcia są m.in.  problemy z wydajnością systemu informacyjnego, za pomocą którego przedsiębiorcy mają składać wymagane przez EUDR oświadczenia o należytej staranności.

- KE miała jednak dwa lata na jego przygotowanie, stąd takie uzasadnienie budzi wątpliwości i daje asumpt do spekulacji na temat rzeczywistych przyczyn opóźnienia – mówi Borys D. Sawicki, radca prawny współkierujący Zespołem ESG w kancelarii SK&S. - Pośród nich wymienia się naciski ze strony amerykańskiej, która zabiega o utworzenie nowej kategorii państw o zerowym ryzyku w kontekście EUDR (w której to kategorii Stany Zjednoczone będą chciały się znaleźć), a także podpisanie umowy handlowej z Indonezją, która jest dużym producentem oleju palmowego i kauczuku, a więc towarów objętych rozporządzeniem EUDR - dodaje.

Cena promocyjna: 206.1 zł

|

Cena regularna: 229 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 160.3 zł


Firmy muszą być gotowe bez względu na termin

Co w obecnej sytuacji mają robić przedsiębiorcy? Jak podpowiada Ewa Sitarz, adwokat w BWHS Wojciechowski Springer i Wspólnicy, zadbać o przygotowanie do wdrożenia rozporządzenie z wyprzedzeniem, nawet jeśli obowiązki są odroczone. Rozporządzenie stosowane jest bowiem bezpośrednio we wszystkich państwach członkowskich UE i nie wymaga transpozycji do prawa krajowego w postaci ustawy. - Oznacza to, że przedsiębiorcy będą musieli spełniać wymogi w nim wskazane w już momencie rozpoczęcia jego stosowania – mówi Ewa Sitarz.

Największym problemem jest uzyskanie informacji od dostawców spoza UE. - Zdarza się również, że przekazane informacje wskazują na brak zgodności towarów z EUDR – mówi mec. Sawicki. - W obu przypadkach oznacza to brak możliwości importu lub sprzedaży towarów i produktów z nich wytwarzanych w UE, a w konsekwencji wypadnięcie z rynku albo konieczność poszukania nowych dostawców. Są branże, w których zmiana dostawcy to wielomiesięczny proces – podsumowuje.

Łamanie przepisów o wylesianiu będzie oznaczać też kary, które dookreśli ustawodawca krajowy. W przypadku osoby prawnej grzywna może wynieść co najmniej 4 proc. rocznego obrotu w całej UE. Dodatkowymi środkami karnymi może być konfiskata produktów lub dochodów czy czasowe wykluczenie z przetargów.

Polska ustawa dopiero powstaje

Pewnym utrudnieniem jest też fakt, że Polska nadal nie przyjęła przepisów zapewniających pełnie wdrożenie EUDR. Dopiero w czerwcu br. do wykazu prac Rady Ministrów został wpisany projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z wdrożeniem rozwiązań dotyczących zwalczania wylesiania i degradacji lasów (nr UC101). Ma być przyjęty przez rząd w ostatnim kwartale br. i dopiero wówczas zostanie skierowany do Sejmu. Termin ten wydaje się i tak mocno optymistyczny.

- Nadal brakuje polskiej regulacji wdrażającej EUDR, ale 90 proc. istotnych przepisów znajduje się w rozporządzeniu i przedsiębiorcy, nawet bez krajowej ustawy, mogli się przygotować. Duża część z nich zresztą to zrobiła – komentuje Krzysztof Wiński. - Opóźnienia w wdrażaniu prawa unijnego to nie tylko kwestia EUDR. Od ponad roku toczą się prace nad potrzebną i prokonsumencką ustawą wprowadzającą rozporządzenie o ogólnym bezpieczeństwie produktów (GPSR) - dodaje.

- Brak polskiej ustawy wdrażającej EUDR nie jest sytuacją korzystną z punktu widzenia biznesu, ale tu problem jest mniejszy, ponieważ ustawa nie jest niezbędna, by przygotować się do wdrożenia w firmie obowiązków związanych z EUDR – dodaje mec. Sawicki. Jak tłumaczy, ustawa ma charakter techniczny i uzupełnia jedynie rozporządzenie w wybranych aspektach.

Projekt przewiduje m.in. wyznaczenie czterech tzw. organów właściwych, które będą dokonywać kontroli i innych czynności przewidzianych w rozporządzeniu EUDR. Mają nimi być: Inspekcja Ochrony Środowiska, Inspekcja Handlowa, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Inspekcja Weterynaryjna.

Czytaj także: Zbliża się EUDR. Niebezpieczne dla firm "zderzenie z rzeczywistością"