Tylko w 2018 r. Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadziło 36 postępowań dotyczących wyłudzeń środków unijnych. Chodziło m.in. o wyłudzenie dotacji na budowę sieci szerokopasmowego internetu na kwotę ponad 13 mln zł, na budowę przechowalni warzyw (ponad 50 mln zł) czy wyłudzenie dopłat rolnośrodowiskowych i obszarowych z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ostatnio zaś CBA po kontroli wydatków unijnych stwierdziło, że Spółdzielnia Socjalna Nowe Miasto z Bydgoszczy wyłudziła prawie 200 tys. zł dotacji i wydała ją na restaurację. CBA chce zwrotu pieniędzy i likwidacji spółdzielni.

Czytaj również: Znamy harmonogram konkursów w Programie Polska Wschodnia na 2019 rok  >>

Te dane nie są pełne. Ani Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, nadzorujące  fundusze unijne, ani Prokuratura Krajowa nie odpowiedziały Prawo.pl, ile takich spraw prowadzą. Co więcej Ministerstwo Finansów jako Instytucja Audytora, która weryfikuje np., czy projekt jest realizowany zgodnie zasadami, nie dysponuje wyodrębnionymi danymi dotyczącymi przypadków wyłudzeń dotacji unijnych w skali kraju.   

 


 

Dlaczego brakuje danych

‒ Plany kontroli są przygotowywane przez właściwe instytucje i nie ma potrzeby podejmowania przez nasze ministerstwo nadzwyczajnych środków czy kontroli w związku z oszustwami dotacyjnymi - mówi Stanisław Krakowski, dyrektor Biura Komunikacji Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju. - To domena wyspecjalizowanych służb, jak policja czy prokuratura. Zbudowany przez nas system zarządzania, kontroli i audytu działa prawidłowo - co potwierdzają oceny Komisji Europejskiej. Jeśli tylko wystąpią podejrzenia popełnienia przestępstwa w związku z wykorzystaniem dotacji unijnych, to są zgłaszane do właściwych organów - ‒ wyjaśnia Stanisław Krakowski. I dodaje, że raportowanie o stwierdzonych nieprawidłowościach, w tym do Komisji Europejskiej, to zadanie koordynowane przez Instytucję Audytową.  Jak podkreśla, przestępstwem nie są nieprawidłowości ujawniane przy rozliczaniu poszczególnych projektów czy inwestycji, popełnionych na skutek błędów. One się zdarzają często i zwykle kończą się korektą w rozliczeniach.

Karane są działania, które mają charakter celowy i świadomy. Oszustwo może być też związane z przedłożeniem dokumentu lub oświadczenia, które zawiera nieprawdziwe lub nierzetelne informacje. Tyle, że przepisy dotyczące dotacji unijnych są na tyle skomplikowane, że nawet prosty, nieświadomy błąd może wiązać się z odpowiedzialnością karną.

Oszustwo dotacyjne: nowa moda…

Zdaniem Krzysztofa Brysiewicza, radcy prawnego, partnera w kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy, system aplikowania o środki publiczne jest złożony i  wymaga od beneficjenta wiedzy z wielu dziedzin prawa. Niektóre zagadnienia, jak twierdzi, są zbyt skomplikowane nawet dla prawników czy specjalistów z jednostek obsługujących unijne dofinansowania. Przykładem może być kwestia ustalania powiązań na potrzeby określenia statusu przedsiębiorstw.
‒ Szczególnie niepokojące są próby obarczania beneficjentów odpowiedzialnością za nieprawidłowe określenie statusu ich przedsiębiorstwa, a także niejasne zasady dotyczące identyfikacji budzących wątpliwości powiązań między beneficjentem a przedsiębiorstwem wykonawcy danego elementu projektu wybranym w postępowaniu konkurencyjnym ‒ mówi Krzysztof Brysiewicz.

Problem są są też zakupy przeprowadzane w projektach. Instytucje kontrolujące często zbyt formalistycznie podchodzą do przeprowadzanych przez beneficjentów postępowań przetargowych, dopatrując się błędów i nieprawidłowości tam, gdzie ich nie ma. Bardzo często idą też na skróty ograniczając się do twierdzeń, że „ktoś kiedyś zasiadał w organach spółek”, albo że dane osoby znają się jeszcze z wcześniejszych czasów.

… czy nadgorliwość urzędników

W ocenie ekspertów, stawianie zarzutów świadomego działania beneficjentów powinno być poparte kompleksowym materiałem dowodowym. Możliwe powiązania między przedsiębiorcami na gruncie przepisów dotyczących środków unijnych i pomocy publicznej są daleko bardziej złożone niż np. powiązania określane na gruncie innych ustaw, np. kodeksu spółek handlowych.

 

Maria Hass-Symotiuk, Magdalena Kludacz, Aleksandra Szewieczek

Sprawdź  

Krzysztof Brysiewicz twierdzi, że sami urzędnicy udzielający dofinansowań mają istotne problemy z rozpoznawaniem, kiedy pomiędzy przedsiębiorcami zachodzi normalna współpraca gospodarcza, a kiedy przeradza się ona w coś, co można nazwać powiązaniem. ‒ W tej sytuacji stawianie beneficjentom zarzutów świadomego działania bez rzetelnego udokumentowania i tylko dlatego, że „ktoś o czymś słyszał” albo „czegoś się domyślał”, uznać można za zbyt daleko idące ‒ uważa mec. Brysiewicz. Jak mówi, nie oznacza to jednak, że nie ma przypadków patologicznych. ‒ Oszustwo dotacyjne to coraz bardziej „popularne" zjawisko, co jest bezpośrednio powiązane z popularnością samych instrumentów dotacyjnych. Prawie każde działanie i program doczekały się beneficjentów, którzy z premedytacją pozyskiwali unijne granty nie w celu realizacji projektów, ale chcąc w łatwy sposób zarobić ‒ zauważa Brysiewicz.

Jak można oszukać

Mechanizmy wyłudzania dotacji są różne. W grę może wchodzić ubieganie się o dotację w wielu obszarach (w przypadku konkursów obszarowych) i eliminację konkurencji czy taka „organizacja" zamówień w projekcie, aby realizowały je podmioty związane z beneficjentem. Jeszcze inną możliwością są np. oszustwa w zakresie braku pomocy publicznej czy przekłamania w zakresie statusu przedsiębiorstwa (zamiast np. mikroprzedsiębiorstwa dotację bierze podmiot, który ma  spółkę z tzw. słupem). Podobnie jak i podawanie nieprawdziwych informacji w dokumentacji aplikacyjnej, np. w zakresie posiadanego potencjału czy doświadczenia lub zatajanie informacji o wykluczeniu danego podmiotu z możliwości ubiegania się o dofinansowanie ze świadomością, że nikt tych informacji nie zweryfikuje.
W każdym z tych przypadków, w opinii Krzysztofa Brysiewicza, kierować należy się starą zasadą cui bono, czyli zbadać przede wszystkim kto skorzystał na oszustwie. ‒ Trop pieniądza może w najprostszy sposób odpowiedzieć na pytanie, czy mamy do czynienia z przestępstwem ‒ mówi prawnik.

Koniec z zasadami w wytycznych

Problem z realizacją projektów pogłębia fakt, że większość zasad, według których te projekty mają być realizowane, ma charakter ogólny i określona jest w regulaminach, instrukcjach czy wytycznych. Przykład? Proces zamówień w projektach unijnych realizowanych przez przedsiębiorców został uregulowany w wytycznych, podczas gdy wcześniej regulowały go bardzo ogólne postanowienia umowy o dofinansowanie, wymagające od przedsiębiorcy wyboru kontrahentów w przejrzystej i rzetelnej procedurze, z zachowaniem zasady bezstronności.
‒ Takie ogólne klauzule nie zawsze są wystarczające do precyzyjnego określenia obowiązków przedsiębiorców ‒ uważa Krzysztof Brysiewicz. Zwłaszcza, że ‒ jak twierdzi ‒ sami urzędnicy czy prowadzący postępowanie mają problemy z ich interpretacją, z reguły, ze względu na dyscyplinę finansów publicznych, przyjmując tę najbardziej niekorzystną dla beneficjentów.
Doprecyzowanie norm regulujących wydatkowanie unijnych środków jest, zdaniem mec. Brysiewicza, konieczne. W szczególności w zakresie realizacji zamówień, sposobu ustalania powiązań między przedsiębiorstwami, osiągania wskaźników projektu i sposobu komunikowania się z instytucjami i zatwierdzania zmian. Co więcej, zasady te powinny też zostać określone w przepisach powszechnie obowiązujących, zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 12 grudnia 2011 r. (sygn. akt P 1/11).

Czytaj w LEX glosy do tego orzeczenia:

Wlaźlak Katarzyna, Regionalne programy operacyjne w systemie źródeł prawa. Glosa do wyroku TK z dnia 12 grudnia 2011, P 1/11 >

Wierczyński Grzegorz, Glosa do wyroku TK z dnia 12 grudnia 2011 r., P 1/11 >

Wyszomirski Łukasz M., Glosa do wyroku TK z dnia 12 grudnia 2011 r., P 1/11 >