W jednym z poprzednich tekstów publikowanych w ramach naszej rubryki „5 minut o PWI” poruszaliśmy temat relacji między instytucją sprostowania, uregulowaną w prawie prasowym a żądaniem publikacji oświadczenia określonej treści i formy (tzw. przeprosin), przewidzianym w kodeksie cywilnym jako środek usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych. Nawiązując do tego tematu, chciałabym przyjrzeć się bliżej samej formie i miejscu publikacji takich oświadczeń – a konkretnie temu, czy dopuszczalne jest „doklejenie” ich bezpośrednio do materiału prasowego.

Czytaj także: Odmowa publikacji sprostowania nie zamyka drogi do dochodzenia swoich praw

Zobacz szkolenie w LEX: Dziurda Marcin, Nowe zasady egzekucji wyroku nakazującego publikację przeprosin>

Co do zasady, zarówno sprostowania, jak i przeprosiny zamieszczane są jako odrębne, nowe publikacje, w miejscu analogicznym do tego, w którym pojawił się pierwotny materiał. Nie sposób bowiem czy to zapewnić odbiorcy możliwości skonfrontowania tych treści, czy to usunąć skutków zaistniałego naruszenia, inaczej niż poprzez dotarcie z takim oświadczeniem do odbiorców, którzy zapoznali się z pierwotnym materiałem. W tradycyjnych środkach przekazu nie jest to możliwe w innej formie niż poprzez nową publikację w tożsamym, bądź przynajmniej zbliżonym, miejscu. Ale co w przypadku materiałów internetowych, które wciąż są rozpowszechniane? Czy dopuszczalne jest takie sformułowanie roszczenia, aby sprostowanie lub oświadczenie zostało umieszczone na tej stronie internetowej, na której wciąż znajduje się oryginalny materiał, przykładowo nad lub pod danym tekstem?

Sprostowanie a specyfika internetu

Procedura publikacji sprostowania jest generalnie dość rygorystyczna. O ile sformułowane żądanie spełnia wszystkie wymogi formalne, redaktor naczelny ma obowiązek publikacji sprostowania w kolejnym numerze dziennika lub czasopisma (bądź w numerze następującym po nim) albo w najbliższym analogicznym przekazie za pomocą dźwięku lub obrazu i dźwięku, innym niż dziennik. W drukach periodycznych sprostowanie powinno być ponadto opublikowane w tym samym dziale. Inaczej jest w przypadku elektronicznych form dzienników lub czasopism. W odniesieniu do nich przepis nie stanowi już, że publikacja ma nastąpić w najbliższym przygotowanym do opublikowania numerze czy kolejnym przekazie, lecz jedynie „w terminie trzech dni roboczych od dnia otrzymania sprostowania”.

Czytaj artykuł w LEX: Obrębski Robert, Zdolność sądowa redaktora naczelnego w sprawach o sprostowanie publikacji prasowej>

Wydaje się, że literalne brzmienie tego przepisu otwiera furtkę do dostosowania miejsca publikacji sprostowania do specyfiki internetowych treści, poprzez stwierdzenie, że dopuszczalne jest umieszczenie go na tej samej stronie internetowej, na której zamieszczono pierwotny materiał prasowy. Mam tu na myśli nie tyle tę samą domenę (to nie wywołuje żadnych wątpliwości), co konkretny adres URL. W taki sposób sprostowanie mogłoby znaleźć się bezpośrednio pod/nad materiałem prasowym, do którego się odnosi, a odbiorca miałby możliwość zapoznania się z oboma tekstami w tym samym czasie. W przypadku filmów, przykładowo materiałów informacyjnych lub reportaży dostępnych w streamingu, można by ponadto rozważyć publikację sprostowania w ramach takiego materiału (w taki sposób, by sprostowanie zostało wyświetlone na planszy lub odczytane przez lektora bezpośrednio przed lub po filmie). Oczywiście dopuszczenie takiej możliwości w pewien sposób przełamuje generalną zasadę, zgodnie z którą sprostowanie publikowane jest w najbliższym analogicznym przekazie prasowym. Nie dostrzegam jednak powodów, dla których zasada ta miałaby mieć charakter bezwzględny.

Należy zauważyć, że nadrzędnym celem publikacji sprostowania w kolejnym numerze jest to, aby odbiorcy mogli jak najszybciej się z nim zapoznać i skonfrontować oba materiały. Z oczywistych względów, w przypadku telewizji czy prasy drukowanej, nie jest to możliwe ani wraz z pierwotną publikacją, ani poprzez jej zmianę. Sytuacja jest zgoła odmienna w przypadku materiałów internetowych. Funkcja edycji stron internetowych umożliwia łatwą aktualizację już opublikowanych materiałów i „doklejenie” do nich sprostowania. Co więcej, w przeciwieństwie do tradycyjnych mediów, gdzie raz opublikowana informacja (np. w pojedynczym wydaniu gazety) co do zasady nie dociera już do nowych odbiorców, treści zamieszczane w internecie pozostają stale dostępne i nieustannie trafiają zarówno do dawnych, jak i nowych użytkowników. Można do nich również łatwo dotrzeć, korzystając z wyszukiwarki czy przeglądając zawartość danej strony internetowej. W konsekwencji, zamieszczenie sprostowania w bezpośrednim sąsiedztwie pierwotnego materiału prasowego, oczywiście wraz z jego odpowiednim wydzieleniem i oznaczeniem, wydaje się bardziej efektywną formą dotarcia do nowych odbiorców niż publikacja sprostowania jako odrębnego materiału, dostępnego co prawda na tej samej stronie, ale pod innym linkiem. Nowy odbiorca, który nie zapoznał się z materiałem bezpośrednio po jego publikacji, a dopiero po jakimś czasie, będzie bowiem mógł od razu skonfrontować te materiały ze sobą.

Można mieć jednak wątpliwości, czy taka forma zapewni również realizację celu sprostowania, jakim jest dotarcie ze stanowiskiem zainteresowanego do dawnych odbiorców – czyli tych osób, które zapoznały się wcześniej z materiałem prasowym. Stosunkowo mało prawdopodobne wydaje się, by osoby te wracały do pierwotnej publikacji. Z różnych względów może jednak okazać się, że taka forma – która nie przyciąga po raz kolejny uwagi do danego materiału prasowego, a jedynie w pewien sposób, na przyszłość, ogranicza liczbę osób, które zapoznają się z nieścisłymi lub nieprawdziwymi informacjami – będzie w większym stopniu realizować cele podmiotu zainteresowanego (zwłaszcza te biznesowe). Pomijając szczególne przypadki, nie widzę podstaw do pozbawiania zainteresowanego możliwości takiego wyboru.

Wydaje się, że podobne stanowisko jest przyjmowane w orzecznictwie. Stawiam tę tezę jednak bardzo ostrożnie, z uwagi na brak szerszego uzasadnienia wyroków. Niemniej, w obrocie prawnym funkcjonują orzeczenia, w których sądy nakazywały publikację sprostowania pod konkretnym adresem internetowym, bezpośrednio pod treścią materiału prasowego, do którego sprostowanie się odnosi, a dopiero w razie usunięcia tego materiału – w tym samym dziale (zob. wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 15 grudnia 2020 r., sygn. akt III C 2102/20 oraz z 30 czerwca 2021 r., sygn. akt II C 1237/21).

Czytaj także artykuł w LEX: Zaremba Michał, Usunięcie skutków naruszenia dóbr osobistych w internecie - analiza orzecznictwa sądowego>

 

Cena promocyjna: 179.1 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 139.29 zł


„Odpowiednie” miejsce publikacji przeprosin

Pewnie ryzyko oddalenia powództwa będzie jeszcze mniejsze, gdy uprawniony będzie dochodził publikacji oświadczenia z art. 24 par. 1 kodeksu cywilnego, a nie sprostowania w trybie prawa prasowego. W przeciwieństwie do przepisów prawa prasowego, art. 24 par. 1 kodeksu cywilnego nie zawiera żadnych szczególnych wymogów w zakresie miejsca publikacji oświadczenia, poza ogólnym stwierdzeniem, że forma publikacji, w tym również miejsce, powinny być „odpowiednie”. W domyśle biorąc pod uwagę cel tego roszczenia, jakim jest usunięcie skutków naruszenia, poprzez dotarcie do kręgu osób, które zetknęły się z materiałem naruszającym dobra osobiste. Jeśli więc materiał ten został opublikowany w internecie i nie nakazano jego usunięcia, w mojej ocenie dopuszczalne jest, aby oświadczenie zostało opublikowane w bezpośrednim sąsiedztwie takiego materiału.

Sprostowanie i przeprosiny – różnice

Gdyby jednak przyjąć odmienne stanowisko, głównym argumentem, który mógłby przesądzić o dopuszczalności publikacji przeprosin w formie aktualizacji oryginalnego materiału i braku takiej możliwości w odniesieniu do sprostowania, są różne funkcje tych instytucji. Publikacja sprostowania – następująca czy to w standardowym trybie przewidzianym przepisami prawa prasowego, czy dopiero na skutek prawomocnego wyroku sądu nakazującego taką publikację – nie stanowi bowiem formy przyznania, że materiał prasowy faktycznie zawierał informacje nieprawdziwe lub nieścisłe. Nawet orzekając ten nakaz, sąd nie przeprowadza pełnego postępowania dowodowego, nie orzeka o prawdziwości owych informacji, nie przyznaje „racji” którejś ze stron. Inaczej jest w przypadku postępowania w sprawach o ochronę dóbr osobistych, w których orzeczenie o publikacji przeprosin następuje dopiero w konsekwencji stwierdzenia przez sąd, że naruszenie faktycznie nastąpiło i, co więcej, było ono bezprawne. W toku postępowania bada się zatem m.in. prawdziwość sformułowanych zarzutów. W konsekwencji, odbiorca, który zapoznaje się z oświadczeniem z art. 24 kodeksu cywilnego, ma więc względną pewność, że oświadczenie zawiera prawdziwe informacje. Takiej pewności brak jednak w przypadku sprostowania.

Na tę właśnie różnicę zwrócił uwagę Sąd Apelacyjny w Warszawie w sprawie o sygn. akt VI ACa 1491/22, wskazując na ryzyko powstania konfuzji u odbiorców, którzy zapoznawaliby się z tekstem sprostowania „przyklejonym” do materiału prasowego. Mam jednak wątpliwości, czy to ryzyko byłoby faktycznie większe niż w sytuacji, w której odbiorca, przeglądając dany portal, najpierw zapoznaje się z materiałem prasowym, a od razu po tym, zmieniając tylko zakładkę, z odrębnie opublikowanym sprostowaniem. W obu przypadkach może przecież powziąć przekonanie, że to redakcja „przyznaje się” do błędu i prostuje pewne informacje.

Możliwe, że ostatecznie zagadnienie to zostanie rozstrzygnięte przez Sąd Najwyższy – przyjął on do rozpoznania skargę kasacyjną powoda od ww. wyroku.

Autorka: Wiktoria Matysik, prawniczka w kancelarii Markiewicz Sroczyński Mioduszewski

Czytaj także artykuł w LEX: Targosz Tomasz, Naruszenia dóbr osobistych w Internecie - rewolucja orzecznictwa>