Takie rozwiązania zawiera projekt, nad którym pracuje Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Chce ono, by spółdzielcy mieli większą kontrolę nad tym, co robią spółdzielnie. Te ostatnie uważają, że nie mogą udostępniać wszystkich umów. Nie wszyscy jednak tak myślą.

Spółdzielnia nie odmówi okazania dokumentu

Chodzi o projekt nowelizacji dwóch ustaw: o spółdzielniach mieszkaniowych oraz prawa spółdzielczego. Zawiera  on zmianę m.in. do art. 18  par.3 prawa spółdzielczego.

W nowej wersji przepis przewiduje, że spółdzielnia nie  będzie mogła odmówić członkowi wglądu do umów zawieranych z osobami trzecimi, jeżeli naruszałoby to prawa tych osób lub jeżeli istnieje uzasadniona obawa, że  wykorzysta on pozyskane informacje w celach sprzecznych z interesem spółdzielni i przez to wyrządzi spółdzielni znaczną szkodę. Za nieudostępnienie umowy ma grozi grzywna do 5 tys. zł.

Prezesi spółdzielni są podzieleni. Części podobają się propozycje, a części nie. Zwolennicy nowych rozwiązań uważają, że same spółdzielnie ukręciły na siebie bicz.  Niektóre z nich przesadzają i prawie w ogóle nie udostępniają dokumentów, choć spokojnie mogłyby to robić. Żaden jednak z rozmówców nie chce się wypowiadać pod nazwiskiem, bo boi się krytyki swojego środowiska.

Większość  bowiem prezesów spółdzielni i prawników nie pozostawia na ministerialnej  propozycji suchej nitki. Ich zdaniem idzie ona zdecydowanie za daleko i może nawet zniszczyć finansowo spółdzielnie.  - Nie mam nic przeciwko temu, by spółdzielnie działały w sposób transparentny w stosunku do swoich członków.  Ale musi być  w przepisach jakiś  mechanizm chroniący prawa osób trzecich. Spółdzielnie nie mogą  udostępnić bez ograniczeń wszystkich zawieranych przez siebie umów – twierdzi Grzegorz Abramek, wiceprezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie.

 -  Podam przykład. W spółdzielni wymieniane są windy. Rada nadzorcza zdecydowała się odstąpić od przetargu, ponieważ jedna z firm zgodziła się na ceny niższe od tych z katalogu. Informacja na ten temat miała pozostać poufna. Niestety, jeden ze spółdzielców zażądał udostępnienia uchwały rady nadzorczej podjętej w tej sprawie, a jak ją dostał opublikował natychmiast na Facebooku. O poufności nie było już więc mowy. Firma zerwała współpracę ze spółdzielnią. Niestety wielu spółdzielców nadużywa przysługującego im prawa dostępu do dokumentów. I coś z tym trzeba zrobić – uważa Grzegorz Abramek.

W spółdzielniach są też tajemnice handlowe

Ostro o propozycji wypowiada się również Szymon Rosiak, prezes Legionowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Ministerstwo rozwoju chce chyba zniszczyć spółdzielnie. Przestaniemy być konkurencyjni. Tak jak prywatne przedsiębiorstwa prowadzimy działalność gospodarczą, dlatego powinna nas obowiązywać tajemnica. Kilka lat temu na walnym zgromadzeniu jeden z członków zażądał ode mnie informacji, jakie w najbliższym czasie  spółdzielnia planuje kupić nieruchomości pod inwestycje. Jak dowiedział się o które działki chodzi, nabył je i zaproponował odsprzedaż za dużo wyższą kwotę – opowiada Szymon Rosiak .

Inaczej na propozycję ministerialną patrzą sami spółdzielcy. Ich zdaniem jest ona bardzo dobra. - Chcę wiedzieć na co spółdzielnia wydaje pieniądze, ale każda moja prośba o udostępnienie dokumentów jest odrzucana. Po zmianie prawa już tak nie będzie – uważa Anna Kryst, mieszkająca w  jednej z warszawskich spółdzielni.

Natomiast dr Piotr Pałka, wspólnik Derc Pałka ERC Kancelaria Radców Prawnych uważa, że obowiązujące przepisy w zupełności wystarczą i nie ma co ich zmieniać. - Spółdzielca, któremu odmówiono wglądu do umów zawieranych przez spółdzielnie z osobami trzecimi, może przecież złożyć wniosek do sądu rejestrowego o zobowiązanie spółdzielni do udostępnienia tych umów. I to sąd sprawdzi, czy obawy spółdzielni co do tej osoby były uzasadnione, czy nie.  A to co proponuje ministerstwo jest zwyczajnie nieodpowiedzialne - uważa  Piotr Pałka.

Zarządy płacą grzywny 

Obecnie spółdzielcy masowo korzystają z art. 18 ust.3 prawa spółdzielczego.  Wystarczy wejść na portal sądów powszechnych. Widnieją na nim dziesiątki postanowień wydanych na podstawie tego przepisu. Orzeczenia są różne. W niektórych wypadkach sądy uważają, że wystarczy, że umowa zawiera klauzulę poufności i już nie można jej udostępnić. Są jednak i takie, które nakazują spółdzielni udowodnić, że umowa faktycznie zawiera treści, które nie mogą być udostępnione.

Już teraz też sądy karzą  grzywnami prezesów oraz innych członków zarządy  za nieudostępnienie  dokumentów. Zwykle wynoszą one od 200 do  1 000 zł . Bardzo rzadko zdarzają się grzywny w wysokości 5 tys. zł.

Czytaj także: Mieszkanie w spółdzielni dalej bez księgi wieczystej>>