O postawieniu w stan likwidacji trzech spółek mediów publicznych – Polskiego Radia S.A., Telewizji Polskiej S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A. poinformował minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz. W swoim oświadczeniu wskazał, że „takie działanie pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowanie tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania”. Wyjaśniamy, co to oznacza w praktyce i jak zmiana może wpłynąć na sytuację pracowników mediów publicznych.

Czytaj również: Spółki mediów publicznych postawione w stan likwidacji, w TVP teoretyczna dwuwładza

Stan likwidacji – i co dalej?

Przyczyny rozwiązania spółki akcyjnej (w takiej formie działają spółki mediów publicznych) zostały wprost określone w przepisach kodeksu spółek handlowych (k.s.h.) – jedną z nich jest podjęcie przez walne zgromadzenie uchwały o jej rozwiązaniu. W przypadku spółek mediów publicznych stuprocentowym udziałowcem jest Skarb Państwa, mamy więc jednego akcjonariusza. Dlatego wszystkie uprawnienia walnego zgromadzenia wykonuje minister kultury. Otwarcie likwidacji następuje w dniu podjęcia uchwały o rozwiązaniu spółki. Zachowuje ona osobowość prawną przez cały ten okres, ale do firmy spółki używane jest dodatkowe oznaczenie „w likwidacji”.

Co istotne, w okresie, w którym spółka pozostaje w likwidacji nie można, nawet częściowo, wypłacać akcjonariuszom zysków ani dokonywać podziału majątku spółki przed spłaceniem wszystkich zobowiązań. Poza tym większość przepisów (np. dotyczących funkcjonowania organów spółek, praw i obowiązków) stosuje się bez zmian, chyba że k.s.h. stanowi inaczej. Zamknięciem wszelkich bieżących spraw spółki i spłaceniem wierzycieli zajmują się likwidatorzy. Są nimi członkowie zarządu spółki, chyba że statut lub uchwała walnego zgromadzenia ustali inne zasady. Rozwiązanie spółki następuje po przeprowadzeniu likwidacji, z chwilą wykreślenia z rejestru. Jednak aż do dnia złożenia wniosku stan likwidacji można cofnąć przez podjęcie odpowiedniej uchwały. W tym przypadku ruch ponownie należy więc do ministra kultury.

- Pierwszą konsekwencją rozwiązania spółek medialnych i otwarcia ich likwidacji jest to, że wygasają mandaty członków zarządu oraz prokura. Czyli na przykład wpis dotyczący udzielenia prokury, o który wnioskowano jeszcze przed świętami, stał się bezprzedmiotowy. W mocy pozostają natomiast powołania członków rad nadzorczych. I tutaj otwiera się pierwsza rafa, bo w kontekście całego sporu o media publiczne nie wiadomo, czy członkami rady nadzorczej są ci, którzy zostali powołani jeszcze przez Radę Mediów Narodowych, czy też ci, którzy zostali wyłonieni przez ministra kultury, który jako jedyny akcjonariusz działa na forum walnego zgromadzenia spółek medialnych. Tak więc rozwiązanie spółek i otwarcie ich likwidacji na pewno nie przecina sporu o to, kto jest członkiem rad nadzorczych – mówi dr hab. Iwona Gębusia, radca prawny w kancelarii Legal Insight. 

A, jak zaznacza prawniczka, to bardzo istotne, bo nawet jeśli zostanie powołany likwidator, to nie zmienia to faktu, że musi on w określonych przypadkach (wskazanych w ustawie lub statucie spółek medialnych) pozyskiwać zgodę członków rad nadzorczych do dokonywania czynności. Pozostaje również kwestia wniosków, które zostały złożone do sądu rejestrowego.

- Moim zdaniem powinny być one rozpatrywane według kolejności wpływu, choć oczywiście część z nich już stała się bezprzedmiotowa. KRS i tak będzie musiał jednak rozstrzygnąć, kto ma być wpisany jako członek rad nadzorczych. Są różne scenariusze tego, co wydarzy się dalej. KRS może oddalić wniosek o wpis ze względu na to, że zdezaktualizowała się kwestia powołania członków zarządu, ale też może go cofnąć sam likwidator. Wówczas sąd rejestrowy wyda postanowienie o umorzeniu postępowań rejestrowych – tłumaczy prawniczka.

 

Działanie "ad hoc" jest błędem, najpierw powinien być pomysł 

Dr hab. Gębusia zaznacza jednak, że jej zdaniem ujawnienie w rejestrze rozwiązania spółek i otwarcia likwidacji wcale nie musi być oczywistą kwestią. Może się bowiem okazać, że zostanie podniesiony argument, że jest to czynność dokonywana dla pozoru, jako forma nacisku i szantażu wobec prezydenta i wyraz nadużycia uprawnień właścicielskich ze strony ministra kultury. Tak można bowiem odczytywać wydźwięk wydanego przez ministra kultury oświadczenia. Dlatego ekspertka podkreśla, że niewątpliwym błędem było to, że przed ogłoszeniem postawienia spółek w stan likwidacji nie upubliczniono przynajmniej podstawowych założeń projektu ustawy medialnej, nie przedstawiono pomysłu na „uzdrowienie” mediów publicznych i rzeczywistego oddzielenia ich od władzy wykonawczej.

- Obóz rządzący działa ad hoc, nie przedstawiając obywatelom przemyślanej i spójnej koncepcji w kwestii mediów publicznych, co rzutuje na sposób postrzegania czynności prawnych przedsiębranych przez ministra kultury - mówi prawniczka. 

Wszelkie działania powinny zmierzać do likwidacji

Prawnicy przypominają również, że otwarcie likwidacji wiąże się z określonymi konsekwencjami w zakresie celu dalszego prowadzenia spółki. Tak więc stwierdzenie, że pozwoli to na wyciągnięcie podmiotów z kryzysu, nie jest do końca zgodne z rzeczywistością.

- Spółka może prowadzić bieżącą działalność, jeżeli jest to konieczne, ale powinna podejmować działania celem jej jak najszybszego wygaszenia – mówi dr Aleksandra Krawczyk, adwokatka z kancelarii Ecolegal.

Łukasz Lewandowski, adwokat i doradca restrukturyzacyjny w kancelarii DSK wyjaśnia, że choć likwidator może zawierać nowe umowy (w rozumieniu k.s.h.), jednakże tylko w celu prowadzenia likwidacji, czyli w celu upłynnienia majątku, zaspokojenia wierzycieli oraz doprowadzenia do wykreślenia spółki z KRS. Takim przykładem może być umowa z firmą windykacyjną, celem ściągnięcia należności likwidowanej spółki. Ekspert podkreśla jednak, że zasadniczo likwidator powinien zmierzać do zakończenia wszelkich innych umów (wypowiedzieć je w imieniu spółki, odstąpić od nich albo rozwiązać je wspólnie z kontrahentem).

- Nie ma prawnych przeszkód zawierania umów przez spółkę w likwidacji – jednak te umowy powinny służyć kończeniu interesów spółki w likwidacji. Nowy kontrahent powinien zdecydować się na zawarcie umowy ze spółką w likwidacji w zasadzie jedynie wtedy, gdy może zaoferować świadczenia, które pomogą w zakończeniu likwidacji. Każda inna działalność powinna budzić obawę, że umowa nie zostanie wykonana. Warto pamiętać, że w przypadku, gdy spółka w likwidacji stanie się niewypłacalna (np. co do zasady nie będzie w stanie zapłacić swoim kontrahentom), to likwidator powinien złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości. Jeśli tego nie zrobi, odpowie prywatnym majątkiem wobec wierzycieli spółki – wyjaśnia mec. Lewandowski.

Dr Bartosz Sierakowski, radca prawny, starszy partner w Zimmerman Sierakowski i Partnerzy zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestie. - Trzeba pamiętać, że TVP nie posiada tzw. zdolności upadłościowej, czyli nie może upaść nawet jeśli stanie się niewypłacalna. Z tych względów moim zdaniem likwidator jest uprawniony do podejmowania wszelkich czynności zmierzających do zachowania wypłacalności spółki. Jeśli jednak spółka utraci płynność, wtedy można wszcząć wobec niej postępowanie restrukturyzacyjne (na wniosek likwidatora). W ramach restrukturyzacji spółka może kontynuować swoją działalność, mimo że jest w stanie likwidacji - mówi.

 

Nowość

Pracownicy – do zwolnienia

Stan likwidacji spółki najbardziej niekorzystny może okazać się dla pracowników mediów publicznych. Prawnicy nie mają bowiem wątpliwości – przepisy jednoznacznie wskazują, że wszystkich będzie trzeba zwolnić.

- Kodeks pracy przewiduje specjalną procedurę w tym zakresie. Jeżeli wypowiedzenie pracownikowi umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony lub umowy o pracę zawartej na czas określony następuje z powodu likwidacji pracodawcy, pracodawca może, w celu wcześniejszego rozwiązania umowy o pracę, skrócić okres trzymiesięcznego wypowiedzenia, najwyżej jednak do jednego miesiąca. W takim przypadku pracownikowi przysługuje odszkodowanie w wysokości wynagrodzenia za pozostałą część okresu wypowiedzenia. Okres, za który przysługuje odszkodowanie, wlicza się pracownikowi pozostającemu w tym okresie bez pracy do okresu zatrudnienia – tłumaczy dr Krawczyk.

Wskazuje, że możliwe jest także przeprowadzenie zwolnień grupowych. Z kolei pracownicy mogą, odwoływać się od wypowiedzeń na zasadach ogólnych, a także wtedy, gdy pracodawca skróci okres wypowiedzenia poniżej 1 miesiąca czy odmówi wypłaty odszkodowania.

Jak tłumaczy z kolei Agata Duda-Bieniek, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny w RESIST Rezanko Sitek Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych, w przypadku likwidacji pracodawcy pracownicy tracą wiele swoich praw. Wskazuje, że uchylony jest obowiązek konsultacji wypowiedzenia pracownikowi umowy na czas nieokreślony ze związkami zawodowymi, wyłączona jest ochrona przed wypowiedzeniem pracowników w wieku przedemerytalnym, nie stosuje się ochrony przed wypowiedzeniem w okresie urlopu i innej usprawiedliwionej nieobecności pracownika w pracy, a ponadto wygasa ochrona pracowników przed wypowiedzeniem lub rozwiązaniem umowy o pracę zastrzeżona na podstawie przepisów szczególnych. 

- Zdecydowanie łatwiej zatem zwolnić np. pracownicę w ciąży. Powyższe nie wyłącza jednak np. przepisów dotyczących należnych pracownikom odpraw (w przypadku wypowiedzenia umowy o pracę), jeśli pracodawca zatrudnia co najmniej 20 pracowników. Likwidacja nie powinna mieć także wpływu np. na podwyżki dla nadal zatrudnionych pracowników - tłumaczy prawniczka.

 

Fala pozwów do sądów pracy?

Prawnicy wskazują, że jeżeli do likwidacji faktycznie dojdzie i nowe władze nie wypracują porozumień z pracownikami, sądy pracy mogą zostać zarzucone pozwami. -Samo postawienie spółek w stan likwidacji jeszcze nie oznacza, że likwidacja zostanie realnie przeprowadzona - mówi Prawo.pl Waldemar Urbanowicz, adwokat z kancelarii DT- Gujski Zdebiak. - Wszystko zależeć będzie od tego, jak postąpi minister, nie można wykluczyć stworzenia np. jakichś pakietów odejściowych, czy ochrony dla zwalnianych pracowników. Niemniej jest to sytuacja skomplikowana i może skończyć się falą pozwów w sądzie pracy, jeżeli do zwolnień pracowników faktycznie dojdzie i zdecydują się oni na odwołanie. Zakładam przy tym, że minister działa racjonalnie i – jeżeli faktycznie dojdzie do likwidacji – to zostaną wypracowane porozumienia ze stroną pracowniczą. Raczej nie wierzę, że ot tak dojdzie do zwolnienia tysięcy ludzi i doprowadzenia do potencjonalnego wygenerowania takiej liczby pozwów - podkreśla.  Tu też wiele zależeć będzie od finansów, bo pewnym wyjściem z tej sytuacji byłoby zaoferowanie zwalnianym pracownikom dobrych odpraw po to, by zrezygnowali z odwołania do sądu pracy. 

Mec. Urbanowicz podkreśla, że jeżeli do zwolnień dojdzie, a pracownicy odwołają się do sądów pracy, najprawdopodobniej będą kwestionować możliwość postawienia spółek w stan likwidacji. – Długofalowo zakładam, że to będzie poddane pod rozwagę być może w ramach jakiegoś zagadnienia lub pytania prawnego do Sądu Najwyższego albo wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego. Należy się bowiem zastanowić, czy dopuszczalna jest taka formuła zabezpieczenia, jaką zastosował trybunał, jaki ona niesie ze sobą skutek prawny w kontekście decyzji stricte pracowniczych – podkreśla.  

  

Pozorna likwidacja i szef uzurpator

Oczywiście bardzo prawdopodobne jest, że dojdzie do fikcyjnej likwidacji spółek - zmiany nazwy podmiotu, powołania nowych władz i przeniesienia całego majątki do nowej spółki. Po takich przetasowaniach okaże się np., że straciły pracę jedynie osoby, które były niewygodne dla nowych władz. Część ekspertów podkreśla, że jeżeli chciano pozbyć się dziennikarzy, którzy zasłynęli z kontrowersyjnych wypowiedzi i działań w ciągu ostatnich ośmiu lat, należało rozważyć przepisy o wypowiedzeniu umowy z przyczyn dotyczących pracownika i odwołania się do przepisów Prawa prasowego, zobowiązujących dziennikarza do rzetelności. Bo problemem może być sytuacja, w  której okaże się, że wypowiedzenie uzasadniono redukcją stanowiska, a w krótkim czasie obsadzono tę funkcję nowym pracownikiem. To, podobnie jak prosty transfer majątku na inną spółkę, wskazuje na pozorność likwidacji.

- Uważam, że pozorność likwidacji też może być argumentem podnoszonym przez zwolnionego pracownika przed sądem pracy – wskazuje mec. Urbanowicz. -  Jeżeli dołożymy do tego te spory kompetencyjne, aspekty związane z samą konstrukcją przepływu finansowego, brakiem - być może planu na realizację - likwidacji, może być to zasadny zarzut – wskazuje. Dodaje, że problematyczna może być też sytuacja, w której w PAP czy TVP pojawi się nowy dyrektor, czy szef działu i wręczy pracownikowi wypowiedzenie. – Może dojść do sytuacji, gdy taki pracownik odwoła się do sądu argumentując, że jego nowy przełożony wcale nim nie jest, a co za tym idzie wypowiedzenie jest bezskuteczne. Szczególnie interesująca jest w tym kontekście możliwość zażądania dopuszczenia do pracy, którą przyznają przepisy dotyczące zabezpieczenia zatrudnienia osób korzystających ze szczególnej ochrony stosunku pracy – podkreśla mec. Urbanowicz. Oznaczałoby to wręcz podwójną obsadę niektórych stanowisk i prawdziwą zagwozdkę dla nowych władz mediów publicznych.