W piątek, 11 października 2019 roku Sąd Okręgowy w Warszawie w składzie: Maria Dudzik, Joanna Machoń i Dorota Walczyk (sędzia sprawozdawca) oddalił apelację mBanku od wyroku Sądu Rejonowego w Warszawie (sygn. akt VI C 1792/17). - Sąd zgodził się z oceną sędziego  sądu rejonowego Łukasza Mrozka i wskazał, że jest ona zgodna z orzecznictwem TSUE – mówi Filip Kmiciewicz, radca prawny, pełnomocnik kredytobiorców w tej sprawie. - Jesteśmy zadowoleni, bo jest to pierwszy krok do ujednolicenia orzecznictwa i być może - przyspieszenia rozpoznawania tego typu spraw – dodaje.

Chcesz wiedzieć więcej o kredytach frankowych? Pobierz bezpłatny e-book o konsekwencjach prawnych i ekonomicznych wyroku TSUE w sprawie Dziubak >>

Krzysztof Olszewski, rzecznik mBanku, zwraca jednak uwagę na sprawy węgierskie. - Tamtejsze sądy pytały TSUE przynajmniej czterokrotnie o wykładnię prawa unijnego. Od pierwszego wyroku w sprawie Kasler minęło ponad pięć lat, a orzecznictwo nadal nie jest jednolite - mówi Krzysztof Olszewski. I wskazuje, że zdaniem banku TSUE nie popiera "odfrankowienia".  W piątkowej sprawie sąd nie miał wątpliwości, że można zamienić kredyt indeksowany do franka w złotówkowy, oprocentowany stawką LIBOR. Bank może jednak wnieść kasację.

Czytaj w LEX:
Umowy kredytu denominowane w walucie obcej a ochrona konsumenta w świetle orzecznictwa TSUE >
Wyrok TSUE w sprawie Dziubak oraz jego konsekwencje prawne i ekonomiczne >

 

O co walczyli frankowicze

W maju 2008 roku małżeństwo podpisało z BRE Bankiem (obecnie mBank) umowę o kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego na kwotę 544 tys. złotych.  Do maja 2017 roku spłacili 262 874 zł, w sierpniu pozwali bank. Domagali się  zasądzenia 68 tys. zł (razem z odsetkami) z tytułu nadpłaconych rat, których wysokość ustalana była na podstawie niedozwolonych klauzul. Podnieśli też, że wobec ustalenia abuzywności postanowień, w zakresie, w jakim umożliwiają one pozwanemu arbitralnie i swobodnie określać kursy, a przez to wysokość ich świadczenia,  należy je pominąć w umowie. Nie wnosili o unieważnienie kontraktu. 

Bank wskazywał, że umowa była negocjowana, sposób jej wykonywania nie wskazywał na nierówność stron, a pozbawiona klauzul waloryzacyjnych będzie niezgodna z prawem. Ponadto podkreślił, że powyższych spraw w ogóle by nie było, gdyby nie nastąpiła niekorzystna dla powodów zmiana kursu waluty obcej.  Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia – ten, który w czwartek "odfrankowił" trzy umowy mBanku – w styczniu 2019 roku przyznał rację frankowiczom. Sędzia Łukasz Mrozek "odfrankowił" im umowę.

- Chcę podkreślić, że intencje kredytobiorców, które kryją się za treścią pozwów nie mają znaczenia. Nawet gdyby kurs waluty, do której kredyt jest indeksowany lub denominowany, nie uległ żadnej zmianie, to sąd badając sprawę jak ta, doszedłby do tych samych konkluzji co powyżej. Sąd w dalszym ciągu stwierdziłby, że w analizowanej umowie znajdują się zapisy stanowiące klauzule niedozwolone - podkreślił sędzia Łukasz Mrozek. Dlaczego?

Czytaj również: Sądy częściej orzekną na korzyść frankowiczów >>

Bank nie informował o ryzyku tak jak powinien

Sąd rejonowy ustalił, że ostateczną wersję umowy małżeństwo poznało dopiero w dniu jej podpisania, choć została ona zawarta według standardowego wzorca. Mogło jednak negocjować tylko wysokość prowizji i marży.  Małżonkowie mieli świadomość, że niekorzystna zmiana kursu spowoduje wzrost comiesięcznych rat oraz całego zadłużenia. Bank jednak nie wytłumaczył im, w jaki sposób w zależności od zmiennej wysokości kursu, będzie kształtować się wysokość poszczególnych rat  oraz saldo kredytu. Nie zostali również poinformowani przez pozwanego, w jaki sposób wykonywana jest indeksacja kredytu do franka.  Bank nie wyjaśnił, jak ustalane będą odpowiednio kursy: kupna i sprzedaży walut.  Informacja udzielona przez pracownika banku było ogólna i powierzchowna. Pomijała najważniejsze aspekty ryzyka walutowego. Podpisane zaś oświadczenia o ryzyku kursowym było, w istocie, tylko deklaracją świadomości tego, że zmianie może ulec kurs, a w konsekwencji zwiększy się lub zmniejszy zobowiązanie kredytowe powodów. W ocenie sądu zaś, jeśli przedstawia się konsumentowi prawie wyłącznie korzyści wynikające z wybieranego produktu kredytowego, pomijając zagrożenia dla stabilności finansowej , to nie można jednocześnie twierdzić, że pomiędzy stronami umowy nastąpiły swobodne negocjacje, a kredytobiorcy podjęli w pełni świadomą, niezależną decyzję odnośnie tego, jaki kształt ma przybrać podpisywana umowa.  Pracownik banku nie wyjaśnił powodom,  co się stanie gdy nastąpi silny spadek złotówki w stosunku do franka.

 


Nieuczciwy charakter klauzuli stwierdził już Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów

Sąd ustalił też, że klauzula waloryzacyjna w tej sprawie jest identyczna z tą, którą Sąd Okręgowy w Warszawie Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów  uznał za niedozwoloną i zakazał jej wykorzystywania w umowach z osobami fizycznymi (wyrok z 27 grudnia 2010 r. sygn. XVII AmC 1531/09). Brzmi ona tak: "Raty kapitałowo-odsetkowe oraz raty odsetkowe spłacane są w złotych po uprzednim ich przeliczeniu wg kursu sprzedaży (...) z tabeli kursowej (...) Banku S.A. obowiązującego na dzień spłaty z godziny 14:50".
SOKiK zarzucił m.in., że wysokość kursu ustalana przez bank nie pozostawała w żadnej relacji do kursu średniego NBP, co umożliwia bankowi jednostronne kształtowanie sytuacji konsumenta. Brak doprecyzowania sposobu ustalania kursu sprawia, że bank może wybrać dowolne kryteria, co zaburza równowagę stron. I  nie ma tu znaczenia faktyczny sposób wykonywania umowy. Konsekwencją uznania postanowień za nieuczciwe jest brak związania nimi powodów od chwili zawarcia umowy, a co za tym idzie - konieczność pominięcia wskazanych paragrafów umowy. To zaś powoduje, że w umowie powstaje luka, na skutek której zachodzi niemożność określenia zasad ustalania wysokości zobowiązania i określenia wysokości kwoty zadłużenia w walucie obcej. Idąc dalej, dochodzi do niemożności określenia wysokości poszczególnych rat.

Umowa ważna, ale bez waloryzacji

W konsekwencji sąd rejonowy  przyjął, że umowa kredytu pozostaje ważna, lecz z wyłączeniem wszystkich zapisów dot. klauzul indeksacyjnych (waloryzacyjnych). Kredyt jest wobec tego kredytem złotówkowym, a spłacie podlega kwota nominalna z ustalonym w umowie zmiennym oprocentowaniem według stawki LIBOR. Fakt, iż taki produkt kredytowy jest dla banku nieopłacalny ekonomicznie pozostaje bez wpływu na ostateczne rozstrzygnięcie. Bank bowiem nie wykazał, aby taka umowa była  niedozwolone przez prawo. 
-  Nie można zapominać, że przyjęte rozwiązanie stanowi następstwo zastosowania przez bank nieuczciwych postanowień umownych – podkreślił w uzasadnieniu sędzia Łukasz Mrozek. Warszawski Sąd Okręgowy w podzielił jego poglądy i w piątek oddalił apelację banku.

Sędzia SR Łukasz Mrozek w uzasadnieniu przypomniał jeszcze zasadę mistrza minimalizmu Ludwiga Mies van der Rohe, że mniej znaczy więcej. Jego zdaniem zarówno pozew, jak i odpowiedź na pozew mogłyby być o wiele krótsze. 

Kolejny wyrok w drugiej instancji ma zapaść w poniedziałek 14 października w warszawskim Sądzie Apelacyjnym. Poniedziałkowa sprawa dotyczy jednak unieważnienia umowy indeksowanej. Sędzia warszawskiego Sądu Okręgowego Kamil Gołaszewski - ten, który zadał pytanie do TSUE - uznał bowiem, że klauzula waloryzacyjna określa główne świadczenie, a jej usunięcie powoduje, że umowa nie może pozostać w obiegu. jego wyrok zweryfikuje SA. W opisywanej sprawie nie było takiego żąania. 

Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 11 października 2019 r., sygn. V Ca 289/19.