Jak poinformowało serwis Prawo.pl Ministerstwo Spraw Zagranicznych, do wyborców głosujących w trybie korespondencyjnym poza granicami Polski wysłano rekordową liczbę ponad 343 tysięcy pakietów wyborczych. Przygotowywanie i wysyłka pakietów odbywały się od wtorku 16 czerwca. Ze względu na ich bardzo dużą liczbę pakiety musiały zostać przygotowywane i wysłane w kilku transzach, stąd wyborcy otrzymywali je w rożnym czasie – wysyłka prowadzona była między 16 a 22 czerwca.

MSZ podkreśla, że 22 czerwca, czyli zgodnie z ustawowym terminem, wysłane zostały ostatnie pakiety wyborcze do naszych rodaków głosujących korespondencyjnie. Uwzględniając skalę oraz krótki czas na wykonanie tego zadania, była to bezprecedensowa operacja w historii polskiej służby konsularnej. Dlatego przypomina, że w przypadku dostrzeżenia przez wyborców jakichkolwiek nieprawidłowości w otrzymanych pakietach, powinni oni kontaktować się z właściwym miejscowo urzędem konsularnym.

Czytaj w LEX: Zadania jednostek samorządu terytorialnego w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej >

Konsulaty przedłużyły godziny pracy

Magdalena Pietrzak, szef Krajowego Biura Wyborczego mówi serwisowi Prawo.pl, że wystosowała prośbę do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które odpowiada za przygotowanie wyborów za granicą, by konsulaty przedłużyły godziny pracy, aby umożliwić jak największej liczbie Polaków mieszkającym za granicą dostarczenie kopert zwrotnych.

Konsulaty w krajach, w których odbywa się głosowanie korespondencyjne, będą czynne w piątek do godz. 24 i w tym czasie będą odbierać przesyłki zarówno od operatorów, jak i wyborców, natomiast w sobotę i niedzielę - przesyłki doręczane przez operatorów.

 

Wielu pakietów wciąż nie dostarczono

Tymczasem Polacy mieszkający za granicą mówią nam o chaosie i dezinformacji. Dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska z Uniwersytetu Osnabruckiego w Niemczech wskazuje, że są duże problemy z dodzwonieniem się do konsulatu, co wzmaga niepokój. - Pakiety, które - zgodnie z informacją udzielaną przez konsulat - zostały wysłane w minioną sobotę nie dotarły do niektórych adresatów do środy, a do soboty – a to ostatni dzień pracy poczty przed wyborami - konsulat powinien je otrzymać z powrotem – zaznacza.

Czytaj w LEX: Zapewnienie obsługi urzędnikom wyborczym przez samorządy >

Również w Hiszpanii wiele osób wciąż nie dostało przesyłek. Jak ocenia Agnieszka Wierzbicka, prawnik i doradca podatkowy mieszkająca tam od ponad dwóch lat, pakiety dotrą do Polaków najwcześniej 25 czerwca z powodu obchodzonego święta.

- Nawet jeśli dostaniemy do skrzynki pocztowej pakiety przed 28 czerwca, to nie wiadomo jak dostarczyć na czas oddane przez nas głosy, które muszą dotrzeć do komisji najpóźniej 26 czerwca - mówi. I dodaje, w Hiszpanii nie można głosów odnieść do komisji, bo osobisty kontakt jest wykluczony ze względu na pandemię. Komunikacja z ambasadą czy konsulatem musi więc odbyć się za pośrednictwem poczty lub kuriera.

Zaczęło się od problemów z systemem logowania

Jak dowiadujemy się od Polaków mieszkających za granicą, kłopoty związane z wyborami zaczęły się od problemów ze stroną internetową eWybory.msz.gov.pl. Piotr Rykaczewski mieszkający w Niemczech mówi, że została ona uruchomiona z wielogodzinnym opóźnieniem, jest nieintuicyjna i często nie działała. - W mediach społecznościowych podawaliśmy sobie pomysły: spróbuj otworzyć stronę w innej przeglądarce, na telefonie. Obraz nędzy i rozpaczy, w porównaniu do innych rozwiązań cyfrowych, np. aplikacji mObywatel, portalu ePUAP od lat ułatwiających życie Polakom za granicą – mówi.

Margarita Barwińska-Böhm, która mieszka w Niemczech od 28 lat, mówi serwisowi Prawo.pl, że mimo dokonania zgłoszeń przez ministerialny system elektronicznej rejestracji wyborców, wiele osób wciąż nie dostało pakietów wyborczych. Do tego utrudniony był kontakt z konsulatem. - Wygląda na to, że władze nie chciały, żebyśmy głosowali – mówi. Podkreśla, że wybory są znacznie utrudnione w czasie pandemii, a nie powinno być podziałów wśród obywateli, bo mieszkający za granicą też chcą głosować.

Magdalena Ornat, koordynator Sztabu Obywatelskiego Rafała Trzaskowskiego w Brukseli, wskazuje, że w Belgii Polacy też spotykają się z wieloma przeszkodami w procesie wyborczym. Sam proces rejestracji był niejasny dla wielu wyborców: e-maile z linkiem do potwierdzenia rejestracji przychodziły już po wygaśnięciu linku, informacja o glosowaniu korespondencyjnym nie została nagłośniona przez MZS i wiele osób chciało wybrać się do konsulatu osobiście, by tam oddać głos.

Czytaj też: Wybory prezydenckie za granicą z problemami, bez względu na ich formę

Osobisty odbiór i dostarczenie pakietów nie wszędzie możliwe

Rozwiązaniem niepewności związanej z czasem dostarczenia przesyłki przez pocztę mógłby być osobisty odbiór pakietów z konsulatu i ich osobiste dostarczenie po wypełnieniu, czy choćby osobiste przekazanie głosów. Niestety, nie jest to w wielu krajach możliwe - m.in. w Niemczech, gdzie przewidziano jedynie pocztowe przesłanie pakietów w obie strony – do wyborcy i do konsulatu.

Co gorsza, okazuje się, że część pakietów, które już trafiły do niektórych wyborców, zawiera karty bez pieczęci. - Nie ma informacji co należy zrobić w tej sytuacji, a to wszystko powoduje - miejmy nadzieję - skrócenie czasu na oddanie głosu, a nie uniemożliwienie wzięcia udziału w powszechnych przecież wyborach – mówi dr Wiewiórowska.

Jak podkreśla Magdalena Pietrzak z KBW, trudności przy głosowaniu, takie jak niemożność dostarczenia pakietu osobiście do konsulatu czy brak możliwości głosowania korespondencyjnego może wynikać z obostrzeń w danym kraju. – Wszystko zależy od warunków lokalnych i zgody państw przyjmujących, na co konsulaty nie mają wpływu – dodaje. 

Problemy z przemieszczaniem się

W Dubaju problem polega na tym, że na przejazd trzeba mieć zezwolenie, a władze tych zezwoleń nie wydają. Wydział konsularny ambasady RP w Abu Zabi wydał komunikat, z którego wynika, że jedyna możliwość to udział osobisty w wyborach, korespondencyjne są niemożliwe ze względu na epidemię. Jednocześnie władze kraju nie wyraziły zgody na przejazd w dniu wyborów do stolicy kraju. Konieczne więc są przepustki od policji, które trudno uzyskać.

Katarzyna Borowicz mieszkająca w Abu Dhabi w Emiratach Arabskich podkreśla, że większość osób chętnych i zarejestrowanych do głosowania dostała odmowę i nie zagłosuje. Jej zdaniem ambasada nie zadbała o obywateli, których jest w Emiratach Arabskich ponad 7 tysięcy.

Agnieszka Królik, prezes Stowarzyszenia Polsko - Kanaryjskiego Arka na Teneryfie podkreśla, że na nie będzie tam komisji wyborczej z związku z pandemią. Dla mieszkańców Teneryfy jedyną opcją jest lot do Madrytu, aby zagłosować. - Wiele osób zniechęciło się do udziału w wyborach ze względu na utrudnienia w rejestracji – mówi.

Magdalena Pietrzak przyznaje, że największym problemem jest czas, zarówno na dostarczenie pakietu do wyborcy, jak i na zwrotne odesłanie wypełnionej już karty. - Pewnie najbezpieczniejszym w takiej sytuacji byłoby osobiste dostarczenie koperty zwrotnej do konsulatu, oczywiście wyłącznie, gdy dany kraj przewiduje taką ewentualność, a wyborca ma możliwość – mówi.

Wyborcy sami ponoszą koszty

Dr Małgorzata Kozak, radca prawny, mieszkająca w Holandii, podkreśla, że koszt wysłania przesyłki ze śledzeniem w Holandii wyniósł ok. 5 euro, podczas gdy bilet do ambasady do Hagi byłby ok. dziesięć razy droższy. Jak podkreśla, poczta holenderska działa sprawnie. - Dopisanie do listy wyborców odbyło się zdalnie. Natomiast konieczne było śledzenie terminów – mówi.

Margarita Barwińska-Böhm zaznacza, że przesyłki są drogie – w Niemczech to ok. 5,99 euro, a wyborcy chcąc zagłosować, muszą zapłacić z własnej kieszeni. Na Teneryfie koszt nadania takiej przesyłki dla jednej osoby to kwoty od 7,99 euro do 24,60 euro od pakietu. A jednodniowa przesyłka w USA kosztuje prawie 30 dolarów.

Szefowa KBW przypomina jednak, że koszty dojazdu do konsulatu czy przesyłek wyborczych nie były zwracane wyborcom również pod rządami poprzednich przepisów. Jak wyjaśnia, podobna sytuacja jest przy wyborach w kraju, gdzie nie przewiduje się zwrotu kosztów, jeśli wyborca musi np. dojechać do lokalu wyborczego.  

Czytaj też: Nie ma pakietu, będzie skarga lub protest wyborczy
 

Karty bez pieczęci

Magdalena Ornat zaznacza, że niektóre pakiety wyborcze w Belgii są dostarczane niestarannie, wystają ze skrzynek, są nadarte, dziurawe. Margarita Barwińska-Böhm zwraca też uwagę na pozbawione pieczęci nieważne karty, które zdarzały się w pakietach oraz pakiety bez oświadczenia o osobistym oddaniu głosu. – Nie ma już czasu, żeby je z powrotem odsyłać – podkreśla.

Szefowa KBW zaznacza, że na każdej karcie powinna być pieczęć, a jeśli na którejś jej nie było, mogło to być wynikiem „błędu ludzkiego”, co zdarza się również w lokalu wyborczym. Na problemy związane z wybrakowanymi pakietami, w których nie było np. oświadczenia o osobistym oddaniu głosu odpowiada, że takie oświadczenie każdy może napisać sobie sam, zawierając w nim stosowne dane, podpisać własnoręcznie i dołączyć do koperty zwrotnej z pakietem.

– Zdarzały się też błędne dane, co również nie jest problemem, bo można te niepoprawne skreślić i napisać samemu właściwe, bądź sporządzić nowe oświadczenie – mówi Magdalena Pietrzak.

Po wyborach będzie można złożyć protesty wyborcze

Dr hab. Bartłomiej Michalak, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, członek Zespołu Ekspertów Wyborczych Fundacji Batorego podkreśla, że osoby, które nie będą mogły zagłosować za granicą, będą miały trzy dni na złożenie protestu wyborczego od dnia podania wyniku wyborów przez PKW do publicznej wiadomości. Jak jednak podkreśla, takie protesty mogą nie mieć wpływu na wynik wyborów ze względu na ich jednostkowy charakter.  

Jak przewiduje, ze względu na skalę przedsięwzięcia i światową pandemię nieprawidłowości może być wiele. Problemy te nie są jednak dla eksperta niespodzianką. - Wybory były organizowane w sytuacji wyjątkowej i w pośpiechu, takie problemy w skali makro są więc nie do uniknięcia - mówi.

Jego zdaniem obostrzenia lokalne mogą być znacznym utrudnieniem, zwłaszcza jeśli władze danego państwa wprowadzają zakaz przemieszczania się osób lub to reglamentują. Odpowiedzialność za ewentualne niedostarczenie pakietu na czas może spadać na wiele podmiotów, takich jak operator pocztowy, placówka dyplomatyczna czy Państwowa Komisja Wyborcza.   

Prawa zależą od sprawności poczty

- Nasze prawa wyborcze lub ich brak w tym roku zależą od sprawności usługi pocztowej – mówi mieszkający w Niemczech Piotr Rykaczewski.

- Sposób  przeprowadzenia tych wyborów na "łapu-capu" pokazuje całkowity brak szacunku dla wyborców, co więcej podważa się istotnie zaufanie wyborców za granicą do samej procedury demokratycznej jaką są wybory – uważa Małgorzata Bos-Karczewska, redaktor naczelna Polonia.nl. Jak dodaje, w Holandii mówi się, że karty do głosowania  to "kserówki", bo pieczęć ambasady jest wydrukowana. - To tylko podkręca emocje, brak zaufania, obawy że karty nie dojdą na czas oraz ze dojdzie do fałszerstw – mówi.

Agnieszka Królik dodaje, że obywatele w kraju nie muszą organizować akcji w mediach społecznościowych, aby moc oddać swój głos w wyborach. - Poświęcamy nasz czas, energię, pieniądze na to, aby walczyć o nasze prawo, które w teorii mamy zagwarantowane w Konstytucji – mówi.

Zgodnie z kalendarzem wyborczym do dnia 13 czerwca 2020 r. następowało zgłaszanie do właściwego konsula zamiaru głosowania korespondencyjnego za granicą. Do dnia 22 czerwca był termin na odbieranie pakietów wyborczych osobiście przez wyborców we właściwych urzędach konsularnych, jeśli zadeklarowali to w zgłoszeniu zamiaru głosowania, jeśli w danym państwie istnieją warunki umożliwiające osobisty odbiór pakietu wyborczego. 22 czerwca minął też termin na wysłanie przez konsulów pakietów wyborczych do wyborców wpisanych do spisów wyborców, którzy wyrazili zamiar głosowania korespondencyjnego za granicą.