Rozmowa z dr hab. Maciejem Borskim, profesorem w Instytucie Nauk Prawnych Wyższej Szkoły Humanitas w Sosnowcu, Dziekanem Wydziału Nauk Społecznych i Humanistycznych WSH, redaktorem naczelnym czasopisma naukowego Roczniki Administracji i Prawa

 

Aleksandra Partyk: Wybory prezydenckie już niebawem. Część wyborców pójdzie do urn, część z nich odda głos w innej formie - bez wychodzenia do lokali wyborczych. Czy to dobre rozwiązanie?

Maciej Borski: Oczywiście, że tak. Alternatywne metody głosowania, do których zaliczyć można głosowanie korespondencyjne czy głosowanie przez pełnomocnika są bardzo dobrym rozwiązaniem - niewątpliwie zmniejszającym tzw. absencję przymusową, która wiąże się z wystąpieniem obiektywnych barier uniemożliwiających wzięcie udziału w wyborach poprzez oddanie głosu bezpośrednio w lokalu wyborczym. Dotyczy to niewątpliwie osób z niepełnosprawnościami, dzięki czemu urealnia się konstytucyjnie przyznane im czynne prawo wyborcze. Głosowanie korespondencyjne jest ponadto rozwiązaniem zapewniającym realizację zasady powszechności wyborów także w stosunku do wyborców w pełni sprawnych, którzy z różnych powodów wolą skorzystać z takiej właśnie możliwości oddania głosu. Wydaje się to być szczególnie istotne w obecnej, pandemicznej rzeczywistości. Nie ulega jednak wątpliwości, że alternatywne metody głosowania powinny być uzupełnieniem tradycyjnego głosowania w lokalu wyborczym, które jest zdecydowanie preferowane przez większość wyborców, w tym również wyborów z niepełnosprawnościami i starszych.

W innych krajach takie hybrydowe rozwiązania się sprawdzają?

Generalnie tak. Dotyczy to zwłaszcza głosowania korespondencyjnego, jako alternatywy dla głosowania osobistego w lokalu wyborczym. Rozwiązania takie funkcjonują w aż 17 państwach europejskich.

 


Jakie rozwiązania są najczęściej stosowane?

Najczęściej głosowanie korespondencyjne polega na tym, że wyborcy, którzy chcą głosować korespondencyjnie, otrzymują pocztą z właściwej komisji wyborczej przesyłkę z materiałami wyborczymi. Wyborca wypełnia kartę do głosowania, a następnie wysyła ją pocztą na adres właściwej komisji wyborczej w określonym przez przepisy wyborcze danego kraju terminie. Po sprawdzeniu przez komisję wyborczą takiej przesyłki wypełniona karta do głosowania jest dodawana do urny. Różnice dotyczą natomiast kręgu wyborców uprawnionych do skorzystania z tej formy głosowania. Tylko tytułem przykładu w Belgii, Holandii i Włoszech możliwość taką mają obywatele, którzy w czasie wyborów przebywają poza granicami państwa. Z kolei w Hiszpanii z rozwiązania tego może skorzystać zarówno wyborca zamieszkały na terenie kraju, jak i przebywający stale lub czasowo poza jego granicą. Co ważne chęci głosowania korespondencyjnego nie trzeba uzasadniać, ale raz podjęta decyzja w danych wyborach nie może być zmieniona i wyborca nie może już wtedy zagłosować osobiście. Warto jeszcze wspomnieć, że najdłuższą tradycję spośród państw europejskich, w których głosowanie korespondencyjne wspomaga osobiste mają wybory brytyjskie, gdzie po raz pierwszy możliwość taka została przewidziana w 1918 r. dla żołnierzy służących poza Wielką Brytanią. 

Czy w pana ocenie nadchodzące wybory prezydenckie będą powszechne, równe, bezpośrednie i tajne?

Niestety, nie. Zbyt wiele absolutnie fundamentalnych reguł przeprowadzania wyborów zostało złamanych. Przede wszystkim sytuacja w jakiej znaleźliśmy się od chwili wprowadzenia w Polsce stanu epidemii jest w praktyce zakamuflowanym, inaczej tylko nazwanym, stanem nadzwyczajnym. A przecież w stanie nadzwyczajnym, zgodnie z art. 228 Konstytucji, nie tylko nie przeprowadza się wyborów, ale także nie zmienia się ordynacji wyborczej. Tymczasem 2 czerwca br. Sejm uchwalił kolejną specustawę, tym razem dotyczącą szczególnych zasad organizacji najbliższych wyborów prezydenckich. Ustawa ta weszła w życie z dniem ogłoszenia, bez jakiegokolwiek vacatio legis. Przecież to się w głowie nie mieści! Jak można stanowić prawo wyborcze w takim trybie! Gdzie staranność i rozwaga w podejmowaniu kluczowych dla funkcjonowania państwa decyzji! Na pierwszy rzut oka widać, że ustawodawca naruszył w ten sposób konstytucyjną zasadę demokratycznego państwa prawnego, z której wynikają skierowane właśnie pod adresem prawodawcy nakazy rzetelnego tworzenia prawa. Jednym z nich jest zasada odpowiedniego vacatio legis.

Co jeśli vacatio legis jest nieodpowiednie?

W państwie demokratycznym brak zachowania minimum przyzwoitości w postaci co najmniej 14 dni na „spoczywanie ustawy” powinien spotkać się ze stanowczą reakcją organu ochrony konstytucyjności prawa, który powinien orzec o niekonstytucyjności takiej ustawy i spowodować, że trafi ona „do kosza”. Jak by tego było mało, uchwalona ustawa łamie też dobrą praktykę wynikającą z wyroku Trybunału Konstytucyjnego, w którym stwierdził on, że nie zmienia się prawa wyborczego później niż na 6 miesięcy przed wyborami. Warto zauważyć, że orzeczenie to nigdy nie było w powyższym zakresie kwestionowane przez teoretyków oraz praktyków prawa, a także partie polityczne i uzyskało powszechną akceptację. Dokonywanie zmian prawa wyborczego z odpowiednim wyprzedzeniem jest traktowane przez organizacje monitorujące przebieg wyborów m.in. przez Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE jako rozwiązanie absolutnie niezbędne, stanowiące wyznacznik demokratyczności wyborów. Zapewnia ono nie tylko wzrost poczucia pewności prawa, ale również pozwala wszystkim zaangażowanym organom administracji na odpowiednie przygotowanie się.

 

Jakie ma pan jeszcze zastrzeżenia?

Zmiany w prawie wyborczym wymagają też poszanowania zasad legalności i praworządności. Trudno mówić o ich przestrzeganiu w kontekście uchwalonej ustawy dotyczącej wyborów prezydenckich. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że dokonanie jakiejkolwiek zmiany prawa wyborczego wymaga szerokiej publicznej dyskusji oraz przejrzystości samego procesu ustawodawczego. Kompletnie niezrozumiały jest dla mnie też fakt, że zmiany prawa wyborczego dokonuje się przyjmując nową odrębną ustawę zamiast nowelizować kodeks wyborczy. Dokonanie ujednolicenia prawa wyborczego poprzez przyjęcie w 2011 r. jednego kodeksu wyborczego w miejsce kilku przynajmniej częściowo dublujących się ordynacji wyborczych jest bardzo pozytywnie oceniane przez konstytucjonalistów, tymczasem łamie się konsens w tym zakresie i wraca do starych, złych rozwiązań. No, ale to oczywiście najmniejszy problem.

Co z równością wyborów?

Najbliższe wybory nie będą równe. Jak można mówić o równości w sytuacji, gdy społeczeństwo całą swą uwagę skupia na sprawach związanych z pandemią. W praktyce tylko urzędujący prezydent wykonując swoje codzienne obowiązki ma szansę na prowadzenie skutecznych działań kampanijno-promocyjnych. W moim przekonaniu znaczące ograniczenie możliwości swobodnego prowadzenia kampanii wyborczej, zwłaszcza przez polityków opozycji pozwala również na stwierdzenie, że naruszona została zasada wolnych wyborów – niewyrażona wprost w Konstytucji, ale będąca absolutnym fundamentem państwa demokratycznego - zasada chroniona przez Europejską Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

Jak w pana ocenie nowe regulacje mogą wpływać na frekwencje wyborczą?

W moim przekonaniu nowe zasady bardzo niekorzystnie odbiją się na frekwencji wyborczej. Każdy obywatel udający się do lokalu wyborczego lub decydujący się na głosowanie korespondencyjne będzie musiał w praktyce rozważyć, czy chce narazić swoje zdrowie, a może i życie, oddając głos w wyborach. Oznacza to, że wiele osób w obawie o nie zrezygnuje z udziału w wyborach i nie skorzysta z jednego ze swych najważniejszych praw politycznych. Niezależnie od tego wiele osób chcących wziąć udział w głosowaniu (osobiście w lokalu wyborczym czy korespondencyjnie) może zostać poddanych kwarantannie na mniej niż 5 dni przed wyborami, co sprawi, że stracą one prawo do głosowania. W ten sposób absencja przymusowa na pewno zwiększy swój wymiar.