Instytucja kultury jest samorządową osobą prawną i ma odrębny status oraz autonomię. Jej pozycję reguluje ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Prowadzenie działalności kulturalnej jest zadaniem własnym gminy - zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym to samorząd musi zapewnić pomieszczenia i pieniądze na prowadzenie działalności instytucji kultury.
 

Katarzyna Kubicka-Żach: Co według pani jest największym wyzwaniem w działalności instytucji kultury?

Teresa Jankowska, animatorka, edukatorka CAL i samorządowiec: Dużym wyzwaniem w działalności instytucji kultury jest stosowanie obowiązującego prawa, które jest różnie interpretowane i stosowane przez samorządy. Wiele uwag można mieć także do traktowania jednostek kultury przez samorząd, zdarza się bowiem nierzadko, że w sposób podległy, mimo że instytucje te posiadają osobowość prawną i bardzo dużą odpowiedzialność w rozliczaniu dotacji, którą otrzymują od swoich organizatorów. Poza tym często samorządy nie dostrzegają potencjału instytucji kultury, jako podmiotu, który może działać na rzecz rozwoju społecznego. To główny element dyskusji pomiędzy samorządowcami a instytucjami kultury.  Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli określa zarzuty wobec samorządowych instytucji kultury czyli  brak pieniędzy, słabą kondycję lokalową, kłopoty kadrowe oraz wydatki z naruszeniem prawa, słabą sytuację lokalową, kłopoty kadrowe oraz wydatki z naruszeniem prawa, a także  nieporadność samorządów jako organizatorów ograniczającą ofertę kulturalną i jej odbiór przez grupy narażone na wykluczenie. 

Porównaj: NIK: Samorządy utrudniają dostęp do kultury>>

 

Na czym to dokładnie polega?

Problemem jest często narzucanie przez samorządowców formuły działania, która nie przystaje do badanych przez instytucje potrzeb i posiadanych zasobów. A według ekspertów, w instytucjach kultury są zatrudniani fachowcy, którzy mają rozeznanie, jakie są potrzeby kulturowe w środowisku lokalnym. Organizacje pozarządowe, a wśród nich nasze Stowarzyszenie Wspierania Aktywności Lokalnej CAL, przez realizację wielu programów starają się pokazać, że potrzebny jest dialog pomiędzy samorządem a instytucjami kultury.

Jak wygląda kwestia finansowania jednostek kultury i jakie tutaj występują problemy?

Instytucje kultury bazują na dotacjach i wypracowanych przez siebie środkach. Składając sprawozdania przed samorządem, przed radnymi, wykazują, jak wykorzystały dotacje i samodzielnie pozyskane pieniądze. Pytanie brzmi, czy instytucja kultury powinna sprawozdawać się tylko z dotacji, bo tak możemy interpretować przepisy. Często instytucje pokazują również finanse wypracowane przez siebie. I tu niestety, często dochodzi do tego, że samorządy „karzą” instytucje, które były przedsiębiorcze, czyli im więcej sobie wypracowały środków zewnętrznych, tym bardziej ścina się im dotacje, „bo sobie radzicie”. A to budzi wątpliwości w zakresie autonomiczności instytucji kultury i wspierania tak ważnego obszaru jakim jestem kultura i przedsiębiorczość w rozwoju społeczności lokalnych.  

Raport NIK z 2019 roku pokazuje wyniki badań kwestionariuszowych przeprowadzonych wśród dyrektorów samorządowych instytucji kultury, którzy wskazali na główne przeszkody w prowadzeniu działalności kulturalnej. Są to brak możliwości zakupu muzealiów i doposażenia sceny, ograniczone inwestycje i remonty, brak stałej lokalizacji, bariery architektoniczne i trudności w zatrudnieniu i zatrzymaniu wykwalifikowanej kadry.

 

Czy można te problemy jakoś rozwiązać?

Tak. Jak zwykle potrzebny jest dialog i większa świadomość samorządu, jak dużą rolę odgrywa kultura w rozwoju jednostki społeczności lokalnej. Instytucje są często poważnymi partnerami samorządu w procesach rewitalizacji, są nieodzowne w aktywizacji społeczności lokalnej. Mogą odgrywać dużą rolę w edukacji kulturowej. Obecnie instytucje kultury są prowadzone również przez organizacje pozarządowe. Często pokazujemy taki przykład instytucjom kultury, że można też działać w ten sposób. NGO przystępują w tym celu do przetargów lub konkursów.

Samorządy są zobligowane do prowadzenia jednej biblioteki publicznej. Nigdzie nie jest powiedziane, że muszą prowadzić ośrodek kultury. Są przykłady, np. w Jarocinie, gdzie biblioteka wchłonęła ośrodek kultury – postanowiono połączyć obie instytucje w jedną. Biblioteka pełni tam rolę lidera. Biblioteki i domy kultury nie są zawsze postrzegane jako instytucje równorzędne.  Prowadzą rozbieżną działalność, ale obie są instytucjami kultury. Zdarza się, że ze sobą współpracują, konkurują lub są w strukturze jednej instytucji kultury.

Często pewnych działań ośrodki kultury nie mogą prowadzić ze względów statutowych, na przykład prowadzenia działalności kawiarnianych. Zdarza się więc, że to kawiarnie przejmują rolę instytucji kultury. Działania takie rozwijają się coraz intensywniej, zwłaszcza w miastach. Samorządy powołują tzw. miejsca aktywności lokalnej (MAL) lub miejsca aktywności mieszkańców (MAM), które mogą powstawać m.in. w domach kultury. Są prowadzone przez mieszkańców.

Instytucja kultury powinna mieć przestrzeń dla działań społecznych i obywatelskich poza działaniami związanymi z amatorskim ruchem artystycznym czy działaniami specjalistycznymi.  Naszym zdaniem kultura współtworzona przez mieszkańców, włącza ich w działania instytucji. Z naszych doświadczeń wynika, że pojawianie się miejsc aktywności mieszkańców (MAM lub MAL) w instytucjach kultury, staje się zdaniem niektórych dyrektorów czy animatorów konkurencją wewnętrzną, ponieważ instytucja chcąc wypracować dla siebie środki finansowe proponuje zajęcia odpłatne, natomiast w tzw. MAMie mieszkańcy mogą proponować takie same zajęcia wolontarystycznie, nieodpłatnie.  Jednocześnie wiele instytucji nie wyobraża sobie pracy bez takiej aktywności.

A jak to jest rozwiązane prawnie?

Ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej w ten sam sposób traktuje instytucje prowadzone przez ngo czy domy kultury. Oba podmioty muszą zdobywać środki zewnętrzne oprócz tego, że otrzymują dotacje, żeby zbilansować swoją działalność.

Ngo mają większą elastyczność, dużo dzieje się w nich wolontarystycznie. Instytucje kultury są zobligowane do działań związanych z umowami o pracę, jest tam inna stabilność. Wydaje się, że samorząd ma większą kontrolę nad instytucją prowadzoną przez idom kultury, niż przez ngo. Przy ngo zazwyczaj  sprawdza dotację, a w przypadku własnej instytucji, kontrola jest dokładniejsza, dotyczy również środków zewnętrznych. Prawo w tym zakresie mamy takie samo, ale podejście jest już inne.  Natomiast znowu odniosę się do raportu NIK z bieżącego roku, który wnioskuje, aby  „samorządy bardziej reagowały na potrzeby bieżące i majątkowe instytucji kultury, które prowadzą. Powinny też zwiększyć nadzór nad ich działalnością, w tym nad wydatkowaniem środków publicznych. Samorządowym instytucjom kultury NIK poleca dostosowanie obiektów do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, w podeszłym wieku i rodzin z małymi dziećmi, bo umożliwi im to korzystanie z całej oferty kulturalnej. Powinny też zdaniem izby dalej zabiegać o pozyskanie środków finansowych do realizacji celów statutowych. Wnioskuje też m.in. o rzetelne procedowanie i dokumentowanie wydatkowania pieniędzy, prowadzenia przetargów i zaciągania zobowiązań.”

Czytaj też: Małe domy kultury mogą walczyć z wykluczeniem cyfrowym>>
 

Na czym polega problem braku samodzielności instytucji kultury?

Nie można generalizować, ale duża część instytucji kultury z którymi współpracujemy wskazuje, że często występuje tzw. podległość w zakresie określania, jakie wydarzenia należy realizować, bądź też przyznania dotacji dla instytucji tylko w zakresie utrzymania instytucji bez zabezpieczenia środków na działalność merytoryczną. Jest też często obserwowana zależność na przykład w przypadku zmian kadencji samorządu, dochodzi do zwolnień dyrektorów instytucji kultury. Są oni niejako „przypisywani”  konkretnemu wójtowi, burmistrzowi, bo wiele działań prowadzą pod ich patronatem.

Znane jest hasło „nie ma rury, to z kultury” czyli samorządowi łatwiej obciąć dotację na instytucje kultury niż na inwestycję drogową. A to my sami jako mieszkańcy rozliczamy naszych włodarzy z kilometrów wybudowanych dróg, a nie pytamy, jakie mają pomysły na rozwój kultury lub jaka jest polityka kultury w naszym samorządzie.. Wiadomo, że kultury nie da się zważyć i zmierzyć, ale to dzięki niej zachodzą ważne zmiany w świadomości, na poziomie postaw, umiejętności wyrażania siebie i współpracy.

Samorząd rozliczając instytucje kultury z ich działalności, także pyta zazwyczaj o liczbę zorganizowanych wydarzeń i osób, które w nich biorą udział. Brakuje ciągle przekonania, że powinniśmy mówić o zmianie jakościowej, którą kultura może wprowadzić w naszych wspólnotach, w naszych samorządach.

Co to znaczy?

Łatwo to pokazać w miejscowościach turystycznych, gdzie produkt lokalny tworzy się dzięki kulturze, dziedzictwu kulturowemu, potencjałowi miejsca. Coraz częściej instytucje kultury biorą udział w przedsięwzięciach rewitalizacyjnych. Zmiany wprowadza się przez animację kulturową, wydarzenia, które budują poczucie dumy z miejsca, gdzie się mieszka. Szkoda, że samorządy często nie zauważają, że kultura jest ważna w zakresie rozwoju społeczności.

Jakie zmiany prawne według pani powinny nastąpić w samorządowej kulturze?

Po pierwsze wszyscy powinniśmy sobie uświadomić czym jest kultura. Konieczna jest dyskusja nad standardami pracy, żeby instytucje mogły być również oceniane pod względem zmiany jakościowej, którą wprowadzają w naszych środowiskach wspólnie z samorządem i mieszkańcami.  A jeżeli nie na poziomie prawa, to przede wszystkim dzięki świadomemu samorządowi, dla którego kultura powinna być ważna na równi z inwestycjami, bo przede wszystkim dotyczy człowieka i wspólnoty. Nie jest nigdzie zapisane, w jaki sposób samorząd ma rozliczać z działalności instytucje kultury – wspomniałam o wykazaniu ilości wydarzeń, eventów i frekwencji uczestników. Bardziej potrzebne byłoby rozliczanie na zasadzie edukacji samorządowo-instytucjonalnej. Nie wiem, jak do tego zachęcić samorządy, bo bieżąca praca nad zdobywaniem środków na twarde inwestycje zabija dyskusję o zmianie mentalnej i kulturowej.