Koszty odbioru i zagospodarowania odpadów drastycznie wzrosły, gminy zaczęły więc szukać metod uszczelnienia systemu, czyli zapewnienia wpływów z opłat śmieciowych niezbędnych do jego utrzymania.

 

Metody naliczania opłat niezwiązane z ilością odpadów

Wszystkie metody naliczania opłaty wprowadzone przez ustawodawcę są z założenia niezwiązane z ilością wytwarzanych odpadów. Jak dotąd w polskich miastach i gminach metoda „od osoby” jest najbardziej popularna, gdyż jest najmocniej ze wszystkich obowiązujących metod powiązana z  bytowaniem człowieka, a tym samym z wytwarzaniem przez niego odpadów.

Metoda „od powierzchni”, pomimo że administracyjnie najtańsza i pozostawiająca najmniejsze pole do nadużyć ze strony właścicieli nieruchomości, jest metodą najmniej akceptowalną społecznie ze względu na jej największe "oderwanie" od kwestii bytowania człowieka i ilości wytwarzanych  odpadów

Dysproporcje w obciążeniu opłatą

W wyniku jej zastosowania dochodzi do pewnych dysproporcji w obciążeniu opłatą - często na dużej powierzchni zamieszkuje mała liczba osób, które wytwarzają mało odpadów, albo duża liczba osób wytwarzająca dużo odpadów zajmuje małą powierzchnię mieszkalną. Pewnym remedium na te przypadki jest stosowanie stawki degresywnej do wzrastającej powierzchni.

Od roku 2013 część gmin zaczęło również stosować metodę „od wody”, co spotykało się  z protestami społecznymi oraz opiniami, że ludzie będą oszczędzać wodę i „społeczeństwo nie będzie się myć”.

Istniały też obawy, że można ograniczyć ilość wykazywanej zużytej wody metodami nieuczciwymi. Zgodnie z przepisem opłatę za śmieci wyliczało się, biorąc pod uwagę ilość zużytej wody na nieruchomości, co w praktyce oznaczało liczbę metrów sześciennych wody wskazanych na fakturze  za wodę.

W zabudowie wielomieszkaniowej wspólnoty podnosiły, że są różnice w zużyciu wody z sumy podliczników i z faktur, co mogło świadczyć o kradzieżach wody lub stratach na sieci i pojawiało się pytanie, kto za tą różnicę zapłaci. Mieszkańcy domów jednorodzinnych z kolei podnosili, że zużywają wodę również do podlewania roślin ogrodowych, więc nie ma to przełożenia na zużycie, jak w zabudowie wielorodzinnej.

Różnicowanie opłat dla różnych rodzajów nieruchomości

Pojawiały się też pomysły różnicowania opłat dla różnych rodzajów nieruchomości - inaczej w wielo- i jednorodzinnych, ale mieszkańcy podnosili, że to niesprawiedliwe społecznie. Niecały również zasób mieszkaniowy jest opomiarowany licznikami, czy w ogóle objęty systemem wodociągowym. Problematyczne również  są nieruchomości, które posiadają dwa źródła wody - opomiarowany z  wodociągów i nieopomiarowany - ze studni.

Po lipcowej nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach w  2019 roku, ustawodawca dał radzie gminy możliwość określenia zasad ustalania ilości zużytej wody na potrzeby  obliczania opłaty za gospodarowanie odpadami. Gmina może przyjąć, że na potrzeby opłaty za śmieci przyjmuje np. średnie opłaty za zużycie wody za ostatnie pół roku.

Dzięki temu system jest bardziej elastyczny. Co ważne - im rzadsze obliczanie opłaty na nowo, tym mniejsze są koszty administracyjne i społeczne związane ze składaniem nowych deklaracji.

Czytaj też: Od metrów, wody czy osoby – gminy szukają pieniędzy za śmieci

Metoda od osoby niemiarodajna i przysparza pracy

Od początku funkcjonowania systemu gospodarki odpadami większość gmin obawiała się metod niezwiązanych z liczbą mieszkańców - czyli od powierzchni i od wody, zwróciły się więc w kierunku metody od osoby.  Jest to jednak metoda, która powoduje, że system jest nieszczelny, bo mimo podejmowanych przez organy administracji działań, trudno jest uchwycić kwestię zamieszkania osoby - niełatwo bowiem  w rzeczywistości udowodnić, ile osób faktycznie zamieszkuje w gospodarstwie domowym.

W każdej gminie mamy do czynienia z zaniżaniem liczby osób deklarowanych jako zamieszkujące. Zwłaszcza jest to trudne  w budynkach wielomieszkaniowych, gdzie na spółdzielni lub wspólnocie mieszkaniowej ciąży obowiązek ustalenia liczby osób faktycznie zamieszkujących nieruchomość.

Dlatego metoda od osoby pozostawia spore pole do nadużyć ze strony nieuczciwych mieszkańców, a zarządcom i spółdzielniom mieszkaniowym oraz urzędom przysparza to dużo pracy administracyjnej. Co miesiąc są zmiany - ktoś się wyprowadza i wprowadza, codziennie jedni ludzie umierają, a inni się rodzą. W ślad za tym idą zmiany deklaracji składanych do urzędu, których weryfikacja wymaga nakładu pracy i kosztów.

Szukając oszczędności, gminy chcą uszczelnienia systemu

Gminy odczuwając brak środków na sfinansowanie systemu zaczęły poszukiwać oszczędności po stronie kosztów z jednej strony oraz zwiększenia wpływów z drugiej - obok koniecznych podwyżek opłaty, również poprzez uszczelnienie systemu opłat.

Metoda najmniej wrażliwa na zmiany i pozostawiająca najmniejsze pole do nadużyć i nieścisłości to naliczanie opłat w zależności od powierzchni. Coraz więcej miast ją stosuje, mimo że jest najbardziej kontrowersyjna społecznie – od lat Gliwice, a ostatnio Gdańsk, Gdynia, Wrocław czy Białystok.

Im więcej osób płaci za odpady w systemie, tym mniejsze obciążenie finansowe przypada na osobę. Za nieuczciwych, zobowiązanych do ponoszenia opłaty, ale uchylających się od tego obowiązku, w praktyce płacą wszyscy pozostali.

Magdalena Sobczak - przewodnicząca Regionalnej Sieci Konsultacyjnej ds. Gospodarki Odpadami w Województwie Śląskim działającej w ramach Śląskiego Związku Gmin i Powiatów, kierownik Biura ds. Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miejskim w Bielsku-Białej