Nie ma metody idealnej, a skrytykowany w Warszawie system powiązania opłat ze wskazaniami wodomierza nie musi być taki zły. Dzięki niemu płacą za wodę także tzw. pasażerowie na gapę, czyli osoby, które produkują śmieci, ale w innych systemach umykają rozliczeniom.  Od 2013 r. obowiązuje on w Szczecinie, wprowadziło go też wiele gmin nadmorskich. I tam protestów nie ma. Pojawiają się jednak propozycje, jak usprawnić system.

Czytaj też: Nowe przepisy już obowiązują, a mieszkańcy dalej będą słono płacić za śmieci

Za śmieci płaci się według jednej z trzech metod 

Ustawa o utrzymaniu i czystości i porządku w gminach przewiduje trzy metody naliczania opłaty za wywóz śmieci: od powierzchni użytkowej, od wody oraz od liczby osób w gospodarstwie domowym. Prawnicy, samorządowcy i eksperci są zgodni - każda z tych metod ma swoje wady, ale i zalety. 

Gospodarowanie odpadami przez gminy po 1 stycznia 2022 r. - nowy komentarz praktyczny >

- Samorządy najchętniej powiązałyby wysokość opłaty z zużyciem wody. Ale poziom jej zużycia niekoniecznie musi iść w parze z ilością faktycznie wytwarzanych śmieci. Dana osoba może dużo zużywać wody, a praktycznie nie produkować śmieci i odwrotnie. Ktoś oszczędza na wodzie, ale śmieci wytwarza ogromną ilość.

Tak samo niesprawiedliwe jest uzależnianie opłaty od powierzchni użytkowej. Tak jak ma to miejsce ostatnio w Warszawie. Od 1 stycznia w stolicy 85 zł za mieszkanie płaci zarówno właściciel małej kawalerki,  jak i dużego luksusowego apartamentu. Podobnie jest w wypadku domów. Obowiązuje jedna opłata w wysokości  108 zł zł bez względu na to, czy chodzi o willę, czy mały domek - tłumaczy Marian Mazurek, radca prawny, partner w Kancelarii Prawnej M. Mazurek i Partnerzy Radcowie Prawni. 

Ale i trzecia metoda, tj.  uzależniająca wysokość opłaty od liczby osób w gospodarstwie domowym, też nie jest doskonała, ponieważ wielu mieszkańców gmin jest nieuczciwa i oszukuje. - W danym lokalu mieszka dajmy na to pięć osób, ale oficjalnie tylko jedna i tylko od tej jednej płaci się za śmieci. Nie ma jak tego zweryfikować - wyjaśnia radca Mazurek. 

PORADNIK: Opłaty za gospodarowanie śmieciami - poradnik dla mieszkańca >

Maciej Kiełbus partner w Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna sp. k. również przyznaje, że metody ustalania opłat nie są doskonałe. Widzi jednak też ich zalety. - Specyfika samorządowego prawa odpadowego jest taka, że traktuje w sposób jednolity wszystkie gminy, czyli zarówno wiejskie, jak i te turystycznie, które mają w sezonie letnim i zimowym dużo więcej mieszkańców, jak i duże miasta w tym stolicę.

Warszawa jednak jest specyficzna, bo to największe miasto w Polsce. Tysiące jej mieszkańców to studenci, pracownicy przyjezdni, cudzoziemcy etc., a więc występuje zjawisko bardzo dużej migracji ludności, a skoro tak to i dużo osób produkuje śmieci, ale nie płaci za nie.

- W przypadku stolicy najlepszym systemem naliczania opłat jest system powiązania opłat ze wskazaniami wodomierza. Ta metoda świetnie sprawdza się też w gminach turystycznych. Posiada ją częściowo również od 2013 r. Szczecin i nie budzi tyle emocji co w wypadku stolicy. Dzięki niej zjawisko "pasażera na gapę" jest mnie odczuwalne. Wszyscy płacą - podkreśla Maciej Kiełbus. 

Czytaj: Czy w sytuacji zaległości w opłacie za gospodarowanie odpadami komunalnymi, można odmówić odbioru śmieci od właściciela nieruchomości? >

W jego opinii w Warszawie śmieci to w dużej mierze problem polityczny. Każda metoda jest oprotestowywana. Władze miasta chciały wprowadzić metodę od gospodarstwa domowego zróżnicowaną według kryterium powierzchniowego. -  Metoda ta została niestety w zaskakujący sposób zakwestionowana przez regionalną izbę obrachunkową. Tymczasem metoda oparta na takim samym mechanizmie prawnym obowiązuje w innych gminach i tamtejsze RIO nie ma do niej zastrzeżeń - dodaje. 

 

Ufamy, nie kontrolujemy 

Najbardziej rozpowszechnionym systemem jest system naliczania opłat w zależności od liczby członków gospodarstwa domowego, choć  dużą jego wadą jest brak możliwości weryfikacji prawdomówności mieszkańców. Taką metodę stosuje m.in. Przasnysz.  - W naszym wypadu jest to najbardziej sprawiedliwy system. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie idealny, ale takiego jak doskonale wszyscy wiemy, nie ma. Ufamy mieszkańcom. Wierzymy, że nie zatajają ile osób mieszka pod  danym adresem. Nie prowadzimy systemowych kontroli. Zdarzają się, ale tylko doraźne, gdy dociera do nas sygnał w tej sprawie. Przede wszystkim sprawdzamy, czy dzieci mieszkańca korzystają z  komunalnych przedszkoli, żłobków, a jeżeli tak a nie są zgłoszone to prosimy o skorygowanie deklaracji śmieciowej. Nikogo jeszcze nie ukaraliśmy z tego  powodu - mówi Łukasz Machałowski, wiceburmistrz Przasnysza. 

A może tak podatek zamiast opłaty? 

Pojawiają się również propozycje usprawnienia systemu. W grę mogą wchodzić dwie inne metody ustalania opłaty za śmieci oraz podatek od śmieci. Ten ostatni pomysł jest chwalony najbardziej. 

- Można uzależnić wysokość opłaty od ilości wyprodukowanych śmieci  (tj. od masy) oraz tzw. metoda pojemnikowa. Ostatnia obowiązuje w przypadku firm,  a polega na tym, że zamawia się pojemnik o różniej wielkości w zależności od potrzeb .

Propozycję wprowadzenia metody od "masy odpadów" postulują mieszkańcy Ełku, którzy przyjęli petycję w tej sprawie. Trafiła ona do Sejmu i czeka na rozpatrzenie. 

Według mec. Mariana Mazurka żadna z tych metod nie byłaby również sprawiedliwa. - Metoda pojemnikowa obowiązuje w Niemczech i świetnie się sprawdza. W naszym wypadku tak może nie być. Podobnie jak w przy metodzie "od masy odpadów". Obawiam się, że po ich wprowadzeniu jeszcze więcej odpadów trafiałoby do lasów i na pola - twierdzi. 

Od lat pojawia się propozycja wprowadzenia podatku od śmieci. Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP przygotował nawet projekt ustawy.

Pomysł jest prosty. – Polacy powinni płacić gminom w całym kraju tyle samo za śmieci. Samorządy zaś otrzymane pieniądze przeznaczałyby na ich odbieranie i przetwarzanie. Bez angażowania zarządców nieruchomości i mieszkańców – mówi Jerzy Jankowski, prezes Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP.

Propozycję chwali Marian Mazurek. - Taki podatek płaciłoby się razem z podatkiem od nieruchomości. W ustawie mogłyby być określone górne stawki, a te właściwe określałyby same gminy. System byłby prosty i odbiurokratyzowany - uważa.