Przedstawiciele schronisk - z którymi rozmawiało Prawo.pl - nieoficjalnie uspakajają, że obecnie sytuacja nie jest zła i porzuceń - z racji koronawirusa - nie jest dużo. - Był taki moment, na samym początku, że część osób zaczęła panikować, pojawiły się informacje łączące psy i koty z przenoszeniem choroby. Zostało to szybko zdementowane przez WHO i sytuacja się ustabilizowała. To nie znaczy, że nie mamy przypadków "zaginionych" zwierząt. Są i jak zawsze jest ich sporo, trudno ocenić z czego wynikają - mówi jeden z nich. 

O tym, że sytuacja była poważna świadczą jednak strony i portale wielu schronisk i fundacji w kraju. Przypominają na nich o stanowisku WHO - zgodnie z którym nie ma żadnych dowodów na to, że zwierzęta mogą przenosić lub zakazić się COVID-19, i apelowały o nie porzucanie ich. 

Prawnicy wskazują jednak, że problem nie dotyczy tylko psów, czy kotów. Bo zwierzęta domowe to też rybki, gryzonie i gady, które gdy właściciel trafi do szpitala pozostaną same. - Zwierzęta są i będą w związku z pandemią w bardzo trudnej sytuacji. Chodzi zarówno o zwierzęta domowe, które zagrożone się sytuacją braku należytej opieki, jak o zwierzęta gospodarskie, laboratoryjne, te w sklepach zoologicznych, jadące właśnie w transportach. Skala problemów jest ogromna, mają one zróżnicowany - wskazuje adwokat Karolina Kuszlewicz, zajmująca się prawami zwierząt

 


Oddam psa, niekoniecznie w dobre ręce

Jak informują obrońcy praw zwierząt i fundacje na co dzień zajmujące się adopcją m.in. psów, w całym kraju dochodziło do incydentów związanych z próbami oddawania ich, a nawet - co potwierdzali weterynarze - pytano o możliwość ich uśpienia. - Najczęstsze tłumaczenia to strach przed zakażeniem, lub bezradność - co zrobię w sytuacji gdy np. zachoruję - mówi jedna z aktywistek. I podaje konkretny przykład - starsze małżeństwo, które przyszło do gabinetu ze zdrowym psem, pytając jakie są możliwości uśpienia, czy pozostawienia. 

Adwokat Katarzyna Topczewska, która na co dzień zajmuje się ochroną praw zwierząt zdecydowanie podkreśla, że koronawirus nie jest żadnym uzasadnieniem na takie działanie. 

- Jak dowodzą badania naukowe, zwierzęta nie są nosicielem koronawirusa, zatem nie przyczyniają się w żaden sposób do rozprzestrzeniania pandemii. Ustawa o ochronie zwierząt traktuje porzucenie zwierzęcia jako przestępstwo, niezależnie od motywacji. Porzucenie zwierzęcia nigdy nie będzie traktowane jako wypuszczenie go na wolność. Przyjmując pupila pod swój dach bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność za jego życie i bezpieczeństwo - wskazuje. 

Czytaj: Zwierzęta odzyskują głos, gorzej z ochroną ich praw>>
 

Porzucasz - znęcasz się, kara minimum do trzech lat więzienia 

Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zwierząt, tego rodzaju potraktowanie pupila, czyli członka rodziny jest "świadomym zadaniem mu cierpienia, a co za tym idzie znęcaniem się nad nim". - Pies ma świadomość 3-letniego dziecka – odczuwa emocje, przywiązanie do opiekuna, ma poczucie bezpieczeństwa. Przyzwyczajony do opieki, warunków domowych, regularnych posiłków, nie rozumie co się dzieje, kiedy nagle zostaje wywieziony i pozostawiony na drodze czy w lesie - mówi mecenas Topczewska. 

Grożą za to zresztą konsekwencje karne. Za przestępstwo porzucenia zwierzęcia do 3 lat pozbawienia wolności, ale prawo przewiduje, że czyn ten można popełnić także w typie kwalifikowanym, to znaczy ze szczególnym okrucieństwem. Za to grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. 

Przykładami takiego zachowania jest choćby przywiązania psa do drzewa w lesie, czy pozostawienia w zaklejonym pudełku, czyli takie postępowanie, które pozbawia go możliwości "walki o samodzielny byt" i skazuje na okrutną śmierć – przez zagłodzenie lub rozszarpanie przez dzikie zwierzęta.

Czytaj: Kuszlewicz: Prawa zwierząt w Polsce wciąż lekceważone>>

Z kolei jeśli chodzi o usypianie zwierzęcia, zgodnie z ustawą jego uśmiercenie może nastąpić w celu zakończenia cierpienia. Nie ma zatem prawnej możliwości dokonania eutanazji bez medycznych przyczyn. W takim przypadku zarówno lekarz, jak i właściciel zwierzęcia narażają się na odpowiedzialność karną za nieuzasadnione uśmiercenie. A kara jest taka sama jak w przypadku znęcania się. 

 

- W Polsce „nie ma „eutanazji” zwierząt domowych na życzenie - potwierdza dr Michał Rudy, radca prawny, wykładowca na SWPS - Przepisy ustawy o ochronie zwierząt ustanawiają w ogóle generalny zakaz zabijania zwierząt kręgowych, tym psów i kotów. Co prawda ustawa wprowadza jednocześnie dopuszczalne wyjątki od tego zakazu, wśród nich absolutnie nie ma takiego, jak życzenie posiadacza zwierzęcia domowego - dodaje.

 

Sprawca coraz łatwiejszy do wykrycia 

Prawnicy i obrońcy praw zwierząt przyznają, że tego typu sprawy przez lata były jednymi z najtrudniejszych jeśli chodzi o wykrywanie sprawców. To się jednak zmienia - i biorąc pod uwagę świadomość społeczną i podejście służby. - Największym problemem, z jakim borykają się nadal organy ścigania, jest odnalezienie sprawcy. Kiedyś takie przestępstwa były praktycznie niewykrywalne. Dzisiaj, dzięki potędze mediów społecznościowych, coraz więcej tego typu spraw trafia na wokandę, szczególnie, jeżeli doszło do szczególnie okrutnego potraktowania zwierzęcia – takie przypadki bulwersują opinię publiczną i mobilizują do powszechnego poszukiwania byłego właściciela - mówi adwokat Topczewska. 

Nie tylko pies, rybka też pomocy potrzebuje 

Mecenas Kuszlewicz podkreśla natomiast, że problem nie tkwi jedynie w wyprowadzaniu psów, w jej ocenie brakuje ze strony państwa instrumentów chroniących zwierzęta w sytuacjach kryzowych. - Jeśli chodzi o zwierzęta domowe, to największy problem, jaki ja identyfikuję, to pozostawienie ich bez opieki z uwagi na objęcie kwarantanną szpitalną lub leczeniem osoby chorej. Wiemy, że zachorowań będzie przybywać, a tym samym coraz więcej osób nie będzie mogło opuszczać swoich mieszkań, zaś część z opiekunów zwierząt trafi do szpitala - przypomina.

I dodaje, że w takich sytuacjach potrzebne są procedury postępowania ze zwierzętami, które zostaną. - Informacje o tym, że zwierzę na czas kwarantanny może być przekazane znajomym, a w przypadku braku takiej zastępczej opieki - zostanie przyjęte do schroniska dla zwierząt, to zdecydowanie za mało. Po pierwsze - schroniska są już dziś w większości zapełnione. Po drugie zaś - zwierzęta domowe to nie tylko psy. Ludzie trzymają w swoich domach i koty niewychodzące na zewnątrz i ptaki, i gryzonie i gady oraz ryby. O tych zwierzętach zwykle sąsiedzi nie wiedzą. Uważam, że obowiązkowo wobec każdej hospitalizowanej osoby powinien być przeprowadzany wywiad, czy ma pod swoją opieką jakieś zwierzę domowe czy gospodarskie - mówi. 

Pomóc w tym - według prawniczki - mógłby specjalny formularz, przekazywany służbom, które podejmą się pomocy zwierzętom. - W przypadku osób mieszkających w pojedynkę o takim zwierzęciu naprawdę może nikt nie wiedzieć i jeśli nie wprowadzimy tego typu procedur - będą one skazane na śmierć głodową - dodaje. 

Kwarantanna? Z psem pomożemy 

Coraz więcej jest oddolnych inicjatyw, które mają ułatwić opiekę nad zwierzętami, głównie wyprowadzanie psów w tym okresie. Zgodnie m.in. z wypowiedziami przedstawicieli Generalnego Inspektora Sanitarnego, osoby na kwarantannie nie mogą same psów wyprowadzać, ale może ktoś robić to za nie, przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa. 

Specjalny portal uruchomiła m.in. Fundacja na rzecz Zwierząt Przytul Psa. Można na nim umieścić ogłoszenie, że jesteśmy chętni do wyprowadzania psa i prośbę o takie wsparcie. - Chodzi o to, by ułatwić właścicielom psów i osobom, które mogą i chcą pomóc kontakt. I mamy zgłoszenia tych, którzy chcą udzielić wsparcia. Pomysł zrodził się stąd, że zaczęliśmy dostawać maila z pytaniami co zrobić w sytuacji, kiedy ktoś ma psa, jest na kwarantannie i nie może z nim wychodzić na spacer - mówi Agnieszka Ciborowska z Fundacji. 

Jak dodaje, na stronie już teraz ogłaszają się osoby chętne do takiej formy wolontariatu. - Zachęcamy też tych, którzy takiej pomocy potrzebują. Jesteśmy gotowi pomagać im nie tylko bazując na tych, którzy oferują takie wsparcie. Możemy również publikować takie prośby na naszej stronie - mówi. 

Działa facebookowa grupa wsparcia w czasie zagrożenia COVID-19 - "Pies w Koronie" skupiająca i wolontariuszy i potrzebujących z całej Polski. Zasada jest podobna, ktoś informuje, że potrzebuje w danym miejscu i w danym czasie pomocy - ktoś odpowiada, że może jej udzielić, lub - co także się zdarza - oferuje, że jest gotowy udzielać takiej pomocy. 

 

Ważne zasady 

Pomysłodawcy przedsięwzięć przypominają przy tym kilka zasad, których trzeba przestrzegać by zabezpieczyć i wolontariuszy i otoczenie. Podstawa to to, by przy przekazywaniu psa nie dochodziło do kontaktu pomiędzy osobą poddaną kwarantannie lub samoizolacji i tą, która psa wyprowadza. Ważna są też środki ochrony osobistej - rękawiczki, maseczka. 

Pies powinien czekać na wyprowadzającego już za drzwiami, z założoną obrożą i smyczą, osoba wyprowadzająca nie powinna dotykać bezpośrednio (bez rękawiczek) ani smyczy, obroży ani samego pupila.

Kolejnym pomysłem, który ma usprawnić "akcje", jest zawiązanie na smyczy żółtej wstążeczki. - Chodzi o to by inne osoby spacerujące z psami nie podchodziły. I nie chodzi o ryzyko zakażenia - bo wiemy, że go nie ma, tylko o informację, że pies nie należy do nas, jest wyprowadzany, może być zestresowany i nie czuć się komfortowo, kiedy podejdzie do niego inny pies - mówi jeden z wolontariuszy.

 

Zielone korytarze i zalecenia dla hodowców

Dr Michał Rudy zwraca uwagę, że na razie nie ma żadnych ograniczeń ani jeżeli chodzi o transport zwierząt, ani działalność gabinetów weterynaryjnych.

- Z moich informacji wynika, że większość zakładów leczniczych dla zwierząt w dalszym oferuje swoje usługi dla zwierząt, czy ich właścicieli. Jeżeli chodzi o sam transport zwierząt, to na terenie Polski nie ma informacji o jakiś trudnościach z nim związanych. Problemem są natomiast faktycznie granice. W tym zakresie zwierzęta w transporcie „dostały” niejako rykoszetem w związku z ogłoszeniem zagrożenia stanu zagrożenia epidemicznego. Bo chociaż samo rozporządzenie nie dotyczy transportów zwierząt, to na granicach w związku z obowiązkiem odnoszącym się do przekazywania swoich danych kontaktowych przez osoby fizyczne wracające do kraju potworzyły się gigantyczne korki, w których utknęły również transporty ze zwierzętami - dodaje. Rozwiązaniem problemu są "zielone korytarze" tworzone na granicach przy współpracy z Inspekcją Weterynaryjną.

 

Inną kwestią jest opieka nad zwierzętami w ZOO, jeżeli pracownicy ogrodu znajdą się w kwarantannie lub zachorują, to właśnie ona może się stać poważnym problemem.

- Zarządzanie kryzysowe w danym ogrodzie musi znaleźć remedium na takie ryzyko (umowy zlecenia, wzajemna pomoc między ogrodami itp.). Tak naprawdę jednak większe zagrożenie jest związane z rolnikami i hodowcami zwierząt gospodarskich oraz posiadaczami zwierząt towarzyszących - mówi dr Michał Rudy. 

 

Na stronie Głównego Inspektoratu Weterynarii opublikowano wytyczne dla hodowców zwierząt gospodarskich - wynika z nich, że zwierzętami może się opiekować osoba poddana kwarantannie, jeżeli stan zdrowia jej na to pozwala. W dalszej kolejności powinna poprosić o pomoc rodzinę lub sąsiadów. Gdy to niemożliwe, Główny Inspektorat Weterynarii Radzi, by rozważyć oddanie zwierzęcia na czas trwania kwarantanny do hotelu dla zwierząt, opcjonalnie innego miejsca mogącego zapewnić bezpieczną nad nim opiekę.