W związku z trwającą w Nowym Jorku sesją Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) kolejne państwa zapowiedziały uznanie Palestyny. Obecnie już ok. 150 krajów uznaje państwowość Palestyny, a w ONZ ma ona status państwa-obserwatora (analogicznie jak Stolica Apostolska).

Ilość nie zawsze przechodzi w jakość

Uznać inne państwo można w sposób wyraźny albo dorozumiany. Wyraźne uznanie polega na notyfikowaniu tego zainteresowanemu w sposób jednoznaczny, tak aby nie wywoływało to wątpliwości. Uznanie dorozumiane opiera się na ocenie postępowania państwa uznającego (np. zawiera ono umowy dwustronne, nawiązują stosunki konsularne albo dyplomatyczne). Same prowadzenie negocjacji albo przystąpienie do umowy wielostronnej, której stroną jest też dane państwo, nie oznacza jeszcze jego uznania. Państwo może być uznane przez inne indywidualnie, może też być uznane zbiorowo. Ten ostatni przypadek miał miejsce w 1992 r., gdy Europejska Wspólnota Gospodarcza uznawała Bośnię i Hercegowinę.

Wśród państw, które w ostatnim okresie albo już uznały państwowość Palestyny, albo niedługo to uczynią, są: Wielka Brytania, Kanada, Australia, Portugalia i Francja. Mają jeszcze dołączyć Belgia, Luksemburg, Malta i Andora. Nie ma na tej liście Niemiec, Włoch, Grecji, Holandii, a także dwóch kluczowych państw, czyli Izraela i USA. Z klubu G7 Palestynę uznają obecnie Kanada, Francja i Wielka Brytania, przeciwko temu są Japonia, USA, Włochy i Niemcy.

Na uwagę zasługuje też deklaracja Kanady, gdyż to pierwszy z krajów G7, nieformalnej grupy największych światowych potęg gospodarczych, który uznał suwerenność Palestyny. Po drugie, Kanada uznała Palestynę warunkowo – w dwustronnych rozmowach dyplomatycznych władze palestyńskie zobowiązały się, że przeprowadzą reformy i w 2026 r. odbędą się tam wybory parlamentarne bez udziału Hamasu. Kolejny warunek to demilitaryzacja państwa. To o tyle ciekawy przypadek, gdyż doktryna prawa międzynarodowego dopuszcza możliwość warunkowego uznania państwa.

Warto też zwrócić uwagę na Portugalię, której był szef MSZ w latach 2013-2015 Paulo Portas skrytykował niedzielne uznanie niepodległości Palestyny jako „pochopne”. Jego zdaniem nie zostały spełnione kryteria prawnomiędzynarodowe, w tym brakuje szans na faktyczne wprowadzenie w życie państwowości palestyńskiej w sytuacji trwającego wciąż konfliktu z Izraelem, wątpi też w powstanie państwa palestyńskiego w sytuacji rozbudowywania osiedli żydowskich w taki sposób, aby nie było ciągłości terytorialnej Palestyny. Tu też następuje odwołanie się do doktryny prawa międzynarodowego o tzw. przedwczesnym uznaniu, gdy nie są jeszcze spełnione obiektywne warunki do istnienia takiego państwa.

Nie ma sztywnych form

W przypadku formy prawnej uznania innego państwa nie ma żadnych sztywnych reguł – wiele zależy od okoliczności bądź zwyczaju. W przypadku Portugalii uznanie ogłosił minister spraw zagranicznych, Francji – prezydent Macron, a w pozostałych przypadkach premierzy (kanadyjski wykorzystał w tym celu swój oficjalny profil na portalu X). To pokazuje też, że nie ma jednakowej procedury uznawania państwowości innych krajów, a wiele zależy od przepisów danego państwa i zwyczajów dyplomatycznych (w tym wybór miejsca ogłoszenia takiej deklaracji). Część państw zrobiła to na własnym terenie, Francja zapowiada zaś ten krok podczas obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

 

Sprawdź również książkę: Prawo międzynarodowe publiczne w zarysie >>


Nawet tak stabilne prawnie państwa jak Rzeczpospolita Polska, również stosują różne formy. Władze Rzeczypospolitej – poniekąd wierne polskim doświadczeniom historycznym i moralnej tradycji walk „za wolność waszą i naszą” – chętnie uznają państwowość i niepodległość nowych państw. W 1948 r. Polska była jednym z pierwszych państw, które uznały państwo Izrael. Minister Spraw Zagranicznych Zygmunt Modzelewski 18 maja 1948 r. – w odpowiedzi na notę izraelskiego MSZ – wysłał odpowiedź, w której Polska oficjalnie uznawała tymczasowy rząd Izraela.

W latach 80-tych XX wieku PRL najpierw uznał Organizację Wyzwolenia Palestyny (OWP), a potem w 1988 r. państwowość Palestyny. Palestyńska Rada Narodowa na uchodźctwie w Algierii w dniu 15 listopada 1988 r. proklamowała akt niezależności, w dzień później PRL wyraziła gotowość do współpracy z władzami palestyńskimi od momentu, gdy takie władze zostaną utworzone. Polska poparła też miesiąc później rezolucję ONZ A/RES/43/177 w sprawie nazwy „Palestyna” (w miejsce OWP) i statusu państwa-obserwatora w ONZ, która jest uznawana za symboliczne uznanie państwowości palestyńskiej, potwierdzająca prawo do niepodległości, suwerenności i samostanowienia.

W grudniu 1991 r. prezydent Lech Wałęsa – po konsultacji z rządem Jana Olszewskiego – uznał niepodległość Ukrainy jako pierwszy na świecie (kilka godzin po Polsce zrobiły to też Kanada i Rosyjska Federacyjna Republika Radziecka). Nastąpiło to dzień po ukraińskim referendum niepodległościowym. W przypadku Polski miało to formę oficjalnego oświadczenia władz państwowych, co jest standardową praktyką w prawie międzynarodowym dotyczącą uznawania nowych państw. Oświadczenie to zostało przekazane stronie ukraińskiej i opublikowane publicznie, co czyni je aktem pełnego uznania prawnego w prawie międzynarodowym. Uznanie państwa nie wymaga bowiem specjalnej formy ustawowej - wystarczające jest jednoznaczne oświadczenie władz państwowych (zazwyczaj głowy państwa lub rządu), doręczenie noty dyplomatycznej lub komunikatu nowemu państwu i publiczne ogłoszenie tego faktu. Taki akt ma charakter jednostronny i polityczno-prawny. Nie tworzy nowego prawa, ale potwierdza uznanie statusu prawnego innego podmiotu międzynarodowego. Zresztą w przypadku Ukrainy już kilka miesięcy później podpisano obowiązujący do dzisiaj Traktat o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy (Dz. U. z 1993 r. nr 125, poz. 573).

W lutym 2008 r. rząd Donalda Tuska - również kilka dni po ogłoszeniu deklaracji niepodległości przez Kosowo - uznał to państwo. Jednak nie była to uchwała Rady Ministrów, a decyzja rządu w nawiązaniu do jednostronnego aktu Kosowa. 

 

Ciekawy polski precedens

Uznanie nie zawsze wymaga oficjalnej formy, może się odbyć niejako de facto. Co ciekawe, w listopadzie 1918 r. – jak podkreślają podręczniki do prawa międzynarodowego publicznego – de facto pierwsze uznały polską niepodległość Niemcy, przysyłając do Warszawy swojego dyplomatę, hrabiego Harry’ego Kesslera (1868-1937). W nocy 18/19 16 listopada 1918 r. drogą radiową – ze stołecznej cytadeli, przy użyciu aparatury z kodem wywoławczy „WAR” niemieckiej firmy Telefunken - Polska notyfikowała całemu światu swoją niepodległość. Tekst depeszy datowanej na 16 listopada – w oryginalnym języku francuskim, w jakim został puszczony w eter, a także polskim tłumaczeniem - jest oficjalnie opublikowany (Monitor Polski z 1918 r. poz. 206). Już kilka dni później zjawił się z Warszawie Kessler z dyplomatycznymi listami uwierzytelniającymi. Smaczku całej sprawie nadaje fakt, że to hrabia nadzorował przyjazd Józefa Piłsudskiego z Magdeburga do Warszawy, stąd być może powściągliwość we wspominaniu niemieckiego gestu. Zresztą nominacja Kesslera pochodziła od namiastki rządu tymczasowego – Niemcy były wtedy zrewoltowane, wręcz na skraju rewolucji – i po kilku tygodniach Kessler wrócił do Berlina. O palmę pierwszeństwa w uznaniu niepodległej Polski rywalizują jeszcze Francja i papiestwo (Francuzi 13 listopada uznali Komitet Narodowy Polski w Paryżu za faktyczny polski rząd, zaś Benedykt XV napisał 15 listopada list do arcybiskupa warszawskiego Aleksandra Kakowskiego, w którym wspomina o odrodzeniu i niepodległości Polski).

Uznanie faktów nie oznacza entuzjastycznego poparcia

Fakt prawnomiędzynarodowego uznania jakiegoś państwa nie jest równoznaczny z polityczną przyjaźnią i bezwarunkowym poparciem. Francja w poniedziałek wieczorem uzna oficjalnie Palestynę, ale jednocześnie pojawił się nad Sekwaną podobny problem jak w Polsce, gdy samorządy w 2022 r. masowo wywieszały w geście solidarności ukraińskie flagi - lokalne MSW wprowadziło zakaz wywieszania palestyńskich barw. Nie chodzi o poparcie lub jego brak dla sprawy palestyńskiej, obawy o oskarżenia o niechęć wobec Izraela albo antysemityzm, ale zasadę tzw. neutralności służby publicznej. Jak tłumaczy francuskie MSW, władze państwowe nie tylko nie oczekują wywieszania flag, ale wręcz nakazują, aby tego nie robić. Z powodu tego stanowiska - że przed merostwami miejsce jest tylko dla symboli państwa francuskiego - mer Nicei Christian Etrosi musiał zdjąć w czerwcu, w wyniku nakazu sądowego, zawieszone tam flagi Izraela, które miały symbolizować poparcie dla zakładników więzionych w Strefie Gazy przez Hamas. Część merostw zapowiedziała jednak, że zbojkotuje ten zakaz. W Malakoff, na południowych przedmieściach Paryża, mer Jacqueline Belhomme zadecydowała, że nie usunie flagi palestyńskiej przed wtorkiem, mimo nakazu sądu. Natomiast w Saint-Ouen, na północnych przedmieściach stolicy, mer Karim Bumrane zapowiedział, że wywiesi również flagę izraelską, jako symbol pokoju.