Wybrałem do tych rozważań pewien wąski, acz z punktu widzenia obywatela znaczący, obszar zagadnień związany z zaborem mienia ruchomego.

Czytaj:
Prezydent podpisał drakoński kodeks karny>>
Odstraszać, nie wychowywać? Sejm odrzucił weto Senatu do zaostrzania kar>>
Apel o prezydenckie "weto" do represyjnej noweli kodeksu karnego>>
 

Populistyczni legislatorzy, populistyczne prawo

Kodeks karny od zawsze odzwierciedla poziom intelektualny, doświadczenie w ściganiu sprawców przestępstw  i zapobieganiu przestępczości tych, którzy proponują i wprowadzają do obiegu prawnego poszczególne rozwiązania. Stąd też, im słabsi legislatorzy, bardziej populistyczni i niekompetentni, tym bardziej prymitywnie represyjny kodeks karny. Zdarza się jednakże tak, że niekompetencja i brak rozeznania cechuje wiele pokoleń legislatorów a owoce ich pracy idą w odwrotnym kierunku, tzn. „wspomagają przestępców”. 

W okresach kiedy społeczeństwo ubożeje, nasila się przestępczość pospolita, w tym kradzieże, napady itp. Jest to proces naturalny i powtarzalny. Najczęściej, w tych właśnie momentach, uchwala się różnorakie poprawki w przepisach karnych, zarówno materialnych jak i procesowych, aby pokazać sprawność państwa i jego sprawczość. Często idzie to w absurdalnych kierunkach albo zmiany dotyczą nie tych regulacji, których zmiana mogła by faktycznie poprawić sytuację.

Czytaj w LEX: Znęcanie się w zestawieniu z innymi typami przestępstw >>>

Czytaj w LEX: Znaczenie wyroku zagranicznego sądu karnego dla rozstrzygnięcia sprawy cywilnej w Polsce >>>

 

Diana Dajnowicz-Piesiecka, Emilia Jurgielewicz-Delegacz, Emil W. Pływaczewski

Sprawdź  
POLECAMY

Kradli magnetowidy, bo były trudno dostępne

Chcę się skoncentrować na dwóch przykładach, które w oczywisty sposób sprzyjają przestępcom, wprowadzając sądy w zakłopotanie a u pokrzywdzonych wywołują zrozumiałą frustrację. Z rozmysłem chcę uniknąć rozważań czysto prawno-technicznych, dlatego będę posługiwał się obiegowymi sformułowaniami. I tak, paserstwo, zarówno umyślne jak i nieumyślne, czyli mówiąc wprost tworzenie praktycznych możliwości zbycia skradzionych przedmiotów, a często prokurowanie dokonywania przestępstw, jest czysto rynkową relacją pomiędzy podażą i popytem. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Polsce istniał rynek obrotu skradzionymi telewizorami, magnetowidami czy kamerami VHS, wobec ograniczonego dostępu do tych dóbr w sklepach RTV  (wysoki popyt, niewystarczające środki na zakup, braki w dostawach, itp.). Z tego też względu, gangi włamywaczy mieszkaniowych i sklepowych kradły na potęgę ten towar bo miały zapewniony zbyt. Paserzy nie tylko na pniu kupowali taki towar ale także go zamawiali. Skazanie złodzieja, zatrzymanego  ze skradzionymi przedmiotami poza miejscem dokonania przestępstwa, za kradzież lub kradzież z włamaniem, stawało się możliwe tylko wówczas, gdy ślady zabezpieczone podczas oględzin miejsca przestępstwa wskazywały jednoznacznie na zatrzymanego podejrzanego. W innym przypadku, zatrzymany przestępca tłumaczył się skutecznie, przyznając się jedynie do paserstwa, za co groziła znacznie mniejsza kara i zazwyczaj brak stosowania aresztu tymczasowego wobec zatrzymanego.

Czytaj w LEX: Zaostrzenie konsekwencji karnych popełnienia przestępstw przeciwko środowisku >>>

Czytaj w LEX: Popełnienie przestępstwa w czasie odbywania kary jako negatywna przesłanka kary łącznej >>>

Walka z paserstwem ważniejsza niż ze złodziejstwem

Nieproporcjonalnie niska sankcja karna za paserstwo umożliwiała złodziejom uniknięcie odpowiedzialności za dokonanie kradzieży, włamania czy napadu. Aby zmienić tę, niekorzystną ze społecznego punktu widzenia, sytuację, przedstawiciele organów ścigania, w tamtych czasach jak i w obecnych, postulowali zmianę w kodeksie karnym, która rozbiła by tę wolnorynkową zależność. Innymi słowy, paserzy tworzący rynek zbytu dla złodziei, są  większym zagrożeniem społecznym niż sami złodzieje, gdyż to oni ich „tworzą”. Takie regulacje, tzn. bagatelizujące paserstwo, obowiązywały/obowiązują, zarówno w kodeksie karnym z, 1969 i 1997 roku. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż matka polskich kodyfikacji karnych, kodeks karny z roku 1932 r. sankcjonował kradzież i paserstwo na tym samym poziomie (do 5 lat pozbawienia wolności) i co równie ważne artykuły opisujące przestępstwo paserstwa lokuje w części poświęconej przestępstwom przeciwko porządkowi publicznemu, a nie przeciwko mieniu, co nadaje inną, mniej pospolitą rangę temu przestępnemu zachowaniu.

Czytaj w LEX: Kwalifikacja prawna kradzieży roweru zabezpieczonego zamknięciem >>>

Czytaj w LEX: Kradzież przy użyciu kasy samoobsługowej w sklepie >>>

Akcenty w niewłaściwych miejscach

Z  punktu widzenia pokrzywdzonego oraz policjanta, który ma chronić porządek publiczny, czytaj: bronić ludzi przed przestępcami, regulacje z roku 1969 i 1997 sprzyjają potencjalnym sprawcom kradzieży i utrudniają pracę organom ścigania. Nowoczesne podejście do prawodawstwa karnego uwzględniające gwarancje procesowe osoby oskarżonej oraz różnicujące motywacje sprawcy przestępstwa, co ma mieć wpływ na wymiar kary, nie powinny zaburzać podstawowego rozumienia rzeczy, tzn. że społeczne niebezpieczeństwo czynu jest ważniejsze i niż niuanse motywacyjne sprawcy. Dobrem chronionym nie jest sprawca przestępstwa tylko jego ofiara, w tym także potencjalna  (prewencja ogólna). Nie wiedzieć czemu, to właśnie w okresie międzywojnia, powstawały regulacje prawa karnego o wiele nowocześniejsze choć znacznie mniej represyjne? Kwestia relacji sankcji karnej, w przypadku kradzieży i paserstwa, jest przykładem na to, że legislacja stawia akcenty polityki karnej w niewłaściwych miejscach, zwiększając bezzasadnie represyjność przepisów karnych zamiast różnicować akcenty, zgodnie z praktycznym i logicznym porządkiem rzeczy.

 

Kradzież czy zabór mienia

Obywatele postrzegają skuteczność prawa karnego przez pryzmat swoich własnych doświadczeń, obaw oraz przypadków, które znają z doświadczenia swojego otoczenia. Przestępstwa nazywają obiegowo, po imieniu a społeczne niebezpieczeństwo czynu określają w zależności od dotkliwości wyrządzonej przez sprawcę konkretnej ofierze. Gdy przyjmiemy taki punkt widzenia za wyjściowy do tworzenia normy prawa karnego, to zupełnie absurdalnym widzieć będziemy obecność, niestety niezmienną od 1969r., przepisu, który obok naturalnie rozumianej kradzieży pojazdu mechanicznego (najczęściej samochodu lub motocykla, roweru) stanowi wyjątek lub typ kwalifikowany, pozwalający sprawcy na łagodniejsze traktowanie. Mowa o zaborze pojazdu mechanicznego w celu krótkotrwałego użycia. W tym przypadku racio legis przerosło racio factum o głowę! Tak sformułowany przepis (art. 214 kk z 1969 r. i art. 289 kk z 1997 r. obie wersje prawie identyczne) wyróżnia jeszcze typy kwalifikowane np. zabór pojazdu z włamaniem (kradzież z włamaniem) lub w wyniku użycia przemocy (rozbój), wprowadza niebywały galimatias interpretacyjny, nie tylko w umysłach pokrzywdzonych ale także śledczych i sędziów! Bo jeżeli możemy zrozumieć, że ustawodawca chciał zróżnicować sytuację, w której nietrzeźwy sprawca ma kaprys przejechać się tramwajem, czy polewaczką ale nie chce w ten sposób osiągnąć korzyści majątkowej poprzez przywłaszczenie rzeczy, to czy musiał posuwać się aż do takiej konstrukcji, która de facto i co gorsza także de iure, w każdej niemalże sytuacji przyłapania złodzieja na gorącym uczynku lub zaraz po kradzieży daje mu skuteczną możliwość tłumaczenia się z zarzutu „niewinną” motywacją. Albowiem każdy sprawca przy zdrowych zmysłach, w takiej sytuacji oświadczy przed sądem, że wprawdzie pobił dotkliwie właściciela pojazdu, który nie chciał dobrowolnie oddać swojego motocykla (sic!), ale nie można stawiać mu zarzutu kradzieży lub co gorsza rozboju  (zbrodnia zagrożona karą od trzech lat pozbawienia wolności) gdyż spieszył  do narzeczonej, aby pilnie dowieźć Panadol. Konia z rzędem temu kto wyjaśni, w sposób przekonywujący, pokrzywdzonemu, że to co go spotkało to nie był żaden rozbój ani kradzież bo bandzior chciał się tylko przejechać jego motocyklem.

 

 

Schwytanie złodzieja, czy odzyskanie mienia?

Jaka to różnica dla ofiary przestępstwa, czy złodziej ukradł aby sprzedać, używać czy porzucić?! W jednej z pierwszych spraw jakie miałem okazję samodzielnie prowadzić, a było to dochodzenie w sprawie kradzieży z włamaniem do mieszkania, nie zdałem, za pierwszym podejściem, egzaminu z roli państwa w ściganiu przestępców. Otóż, mając zidentyfikowanego sprawcę włamania (nie odzyskawszy skradzionych przedmiotów), usiłowałem zakończyć postępowanie przygotowawcze i wystąpić do prokuratora o skierowanie aktu oskarżenia do sądu. Wtedy to właśnie mój bezpośredni przełożony uświadomił mi, że nie taka moja rola, bo pokrzywdzony zgłosił przestępstwo w nadziei, iż odzyska skradzione przedmioty. Schwytanie sprawcy jest dla niego drugorzędne, choć wystarczające dla państwa. Dlatego też, dopiero gdy udało się odzyskać skradzione przedmioty pozwolono mi na zakończenie tego postępowania. Takie właśnie powinno być podejście państwa do tzw. polityki karnej: mniej energii w statystykę a więcej pracy na rzecz ofiar przestępstw.

Czytaj w LEX: Rozgraniczenie między usiłowaniem a dokonaniem kradzieży >>>

Czytaj w LEX: Wykorzystanie takiej samej sposobności jako przesłanka ciągu przestępstw >>>

Sztuczne konstrukcje prawne służą przestępcom

Historia zaboru pojazdu  mechanicznego w celu krótkotrwałego użycia zaczyna się, umownie, w roku 1969, ale co ciekawe, od samego początku ma charakter nienaturalny. Podstawowym typem dla  opisu tego nagannego zachowania jest wykroczenie, a przestępstwo stało się typem kwalifikowanym tegoż wykroczenia! Otóż kodeks wykroczeń z roku 1932 w art. 57 opisywał samowolne użycie mienia ruchomego i przewidywał dla sprawcy karę aresztu do dwóch tygodni lub grzywny. Ten prosty przepis, dzięki swojej ogólności (brak typów kwalifikowanych) oraz braku granicy wartości mienia, powyżej której mielibyśmy do czynienia z przestępstwem, nie dawał możliwości uwolnienia się od zarzutu kradzieży, kradzieży z włamaniem czy bandyckiego napadu! Niezrozumiałym wydaje się sztuczne penalizowanie w kodeksach karnych zachowań, które są wykroczeniami i w ten sposób ułatwianie złodziejom życia. Niezrozumiałym wydaje się konsekwencja, pomimo wielu głosów rozsądku, do przenoszenia tego skompromitowanego przepisu do nowego kodeksu karnego III RP. Niezrozumiałym jeszcze bardziej, wydaje się utrzymywanie tego przepisu w obrocie prawnym, w sytuacji kiedy, coraz słabiej przygotowani merytorycznie, legislatorzy zaostrzają nieracjonalnie sankcje za poszczególne przestępstwa, udając walkę z przestępczością.

W dzisiejszych czasach , kiedy dostępność i wielość niezależnych badań pokazuje wyraźnie w jakim kierunku należy się zwrócić aby poprawiać bezpieczeństwo obywateli oraz jak korzystać z doświadczeń innych państw w tym tych z Unii Europejskiej, której prawo jest naszym prawem a nasze sądy sądami unii, nie znajduję racjonalnego wytłumaczenia dla takiego postępowania, choć zdaje sobie sprawę, że jakieś musi być, tylko jakie?!

Autor: Tomasz Warykiewicz, były funkcjonariusz Biura do Walki z Przestępczością Zorganizowaną Komendy Głównej Policji i Centralnego Biura Śledczego KGP.

 

Diana Dajnowicz-Piesiecka, Emilia Jurgielewicz-Delegacz, Emil W. Pływaczewski

Sprawdź  
POLECAMY