Chodzi o art.  15zzs ustawy o przeciwdziałaniu epidemii - dotyczący terminów procesowych i sądowych. Wynika z niego, w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii - ogłoszonego z powodu - jak zapisano w ustawie - COVID - bieg terminów procesowych i sądowych nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega zawieszeniu na ten okres. Dotyczy to terminów w postępowaniach sądowych, w tym sądowoadministracyjnych, postępowaniach egzekucyjnych, karnych, karno-skarbowych, w postępowaniach w sprawach o wykroczenia, administracyjnych, postępowaniach i kontrolach prowadzonych na podstawie ordynacji podatkowej i m.in. kontrolach celno-skarbowych. A zatem zabrakło w nazwie choroby liczby 19, a zatem artykuł ten nie odnosi się do COVID-19. - To oczywisty błąd legislacyjny, który nie może zostać sprostowany w inny sposób, niż przez nowelizację, gdyż takie jego brzmienie występowało przez cały okres prac ustawodawczych - mówi sędzia Zbigniew Miczek z Sądu Okręgowego w Krakowie, który zwrócił na niego uwagę. 

 

Czytaj: Jest projekt Tarczy2 - nie ma w niej dobrych rozwiązań ani dla firm, ani dla obywateli>>

Możliwe podważanie zawieszenia terminów

Sędzia w swojej opinii dla Prawo.pl. wskazuje równocześnie, że błąd nie powstał na ostatnim etapie prac, już w parlamencie, ale był już w projekcie rządowym - już wówczas w przepisie art. 15 zzs ust. 1  mowa była o COVID,  a nie o COVID-19.

Podobnie w tekście ostatecznie uchwalonym i ogłoszonym. - Tymczasem zgodnie z art. 2 ust. 1 ustawy, jej przepisy stosuje się do zakażeń i choroby zakaźnej wywołanej wirusem SARS-CoV-2, zwanej dalej, COVID-19. A zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 13 marca 2020 roku wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, zaś na podstawie rozporządzenia Ministra Zdrowia z 20 marca 2020 roku ogłoszono stan epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2 - podkreśla sędzia.

Czytaj w LEX: Bieg terminów procesowych w związku z koronawirusem - różne interpretacje nowej regulacji >

 


Jaki może być skutek?  - Literalne brzmienie tego przepisu mówi o zawieszeniu terminów ze względu na wirus COVID, a nie COVID-19. Jak się wydaje, zaniechanie sprostowania tego błędu może prowadzić do prób podważenia wystąpienia skutku zawieszenia terminu, poprzez kwestionowanie skuteczności normy prawnej wynikającej z tego przepisu - dodaje sędzia.

Czytaj w LEX: Zagrożenie koronawirusem a prawo do prywatności >

Prawnicy mają wątpliwości

Nieco inaczej na sprawę patrzy Adam Bartosiewicz, radca prawny i doradca podatkowy w EOL Kancelarii Doradztwa Podatkowego.

- Owszem, przepis stanowi, że terminy ulegają zawieszeniu na czas trwania stanu epidemii  czy zagrożenia epidemicznego „ogłoszonego z powodu COVID”, nie ma wskazania na „COVID-19”,. Czy to oznacza, że terminy biegną? Nie zostały zawieszone? Moim zdaniem nie. To prawda, że w specustawie definiuje się „COVID-19” jako „zakażenia i chorobę zakaźną wywołaną wirusem SARS-CoV-2”. To prawda, że z punktu widzenia onomastyki COVID i COVID-19 to różne nazwy. Ale, czy teraz jest czas na dzielenia włosa na czworo? - mówi mec. Bartosiewicz. Choć przyznaje, że przydałaby się szybka nowelizacja, np. w tzw. Tarczy Antykryzysowej 2, która dodałaby brakującą 19.

Czytaj w LEX: Funkcjonowanie kancelarii prawnej i środki prawne w praktyce w sytuacji stanu zagrożenia epidemicznego koronawirusem >

I dodaje, że analiza procesu ustawodawczego, okoliczności towarzyszące temu procesowi (pośpiech) oraz zdrowy rozsądek jednoznacznie wskazują, że ustawodawca miał zamiar zawiesić terminy w postępowaniach i kontrolach w związku ze stanem epidemii, niezależnie od tego, czy nazywa jego przyczynę „COVID”, czy „COVID-19”. - Jakakolwiek inna interpretacja powyższego przepisu oznaczałaby brutalne podeptanie zasady zaufania do prawa, które w obecnych czasach trzeba budować - dodaje mec. Bartosiewicz.

Czytaj w LEX: Prawa i obowiązki pełnomocników procesowych w praktyce w związku z koronawirusem >

Jeszcze inaczej do tej kwestii podchodzi radca prawny Piotr Szmitkowski.  W jego ocenie niedokładność popełniona przez ustawodawcę nie rodzi takich konsekwencji, o jakich mówi sędzia Miczek. - "COVID" to przyjęty przez WHO skrót od "coronavirus disease", a więc oczywiście pojęcie to obejmuje w szczególności chorobę nazwaną ostatnio (w lutym b.r.) przez WHO "COVID-19", wywoływaną przez nowego koronawirusa "SARS-Cov-2". Zatem stan epidemii "ogłoszony z powodu COVID" (art. 15zzs ustawy) to m.in. stan epidemii ogłoszony "w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2", jak stanowi rozporządzenie MZ (i do czego ograniczony jest zakres stosowania ustawy) - wskazuje. 

Zobacz procedury w LEX:

 

Zdaniem adwokata Jana Kieszczyńskiego z kancelarii NGL Legal, brak „19ki” przy COVID to klasyczny wypadek przy pracy i, wziąwszy pod uwagę, że ustawę będą stosować sędziowie, trudno aby uznali go za wystarczający do stwierdzenia, że zawieszenie ustawy nie funkcjonuje i wyciągnęli z tego niekorzystne skutki dla podsądnych. I zwraca uwagę, na inny, raczej niezamierzony efekt legislacyjny.  - Choć chciałbym, żeby to była ostatnia tego typu epidemia, to takie ukształtowanie brzmienia przepisu wprowadza zawieszenie terminów przy oficjalnym ogłoszeniu epidemii jakiejkolwiek choroby wywołanej koronawirusem, nie tylko tej obecnie obserwowanej i choć raczej nie o tym myślał ustawodawca, to „tak wyszło” – zauważa mec. Kieszczyński.

Czytaj w LEX: Funkcjonowanie sądów i wymiaru sprawiedliwości w obliczu koronawirusa >

Nie jedyny problem z terminami

To kolejny problem z zawieszaniem lub wstrzymaniem terminów, który podnoszony jest przez prawników w związku z niedawną nowelizacją specustawy dotyczącej koronawirusa. Wcześnie dużą dyskusję wzbudził art. 15zzr.  dotyczący wstrzymania rozpoczęcia i zawieszenia biegu terminów określonych przepisami prawa administracyjnego. Początkowo ten fragment brzmiał "terminów określonych przepisami prawa cywilnego i prawa administracyjnego". Po poprawce PiS usunięto "cywilnego".

Czytaj: Specustawa zawiesza terminy administracyjne, a cywilnych - nie>>

Efekt jest taki - jak wskazują prawnicy, że chociaż początek przepisu ogranicza jego stosowanie do spraw administracyjnych, to jego dalsza część odnosi się do czynności z zakresu prawa cywilnego: ogólnego, rzeczowego, i zobowiązań. Środowiska prawnicze i m.in. RPO liczyli na interwencję Senatu w tej sprawie. Senat artykuł lekko poprawił, ale usuniętego słowa "cywilnego"  nie przywrócił.

Prawnicy nie mają wątpliwości, że oznacza to ni mniej, ni więcej, że terminy administracyjne ulegają wstrzymaniu, a cywilne płyną dalej. - I dotyczy to na przykład wszystkich wniosków do organów, które obecnie nie działają, lub ograniczyły swoją pracę, a terminy są przewidziane prawem cywilnym - mówi radca prawny dr hab. Mariusz Bidziński, prof. Uniwersytetu SWPS.  I podaje konkretne przykłady.

Kolejne przykłady do przedawnienia. - Wszystkich roszczeń majątkowych, np. wynikających z zawartych umów, czy roszczeń odszkodowawczych za szkody spowodowane czyimś bezprawnym działaniem. Mamy przecież art. 117 Kodeksu cywilnego, który mówi o tym, że roszczenia majątkowe przedawniają się z upływem czasu określonego w tych przepisach. I w tej sytuacji  np. bieg przedawnienia roszczenia o zapłatę ceny sprzedaży, o zapłatę pożyczki, zaległego czynszu, o zapłatę odszkodowania nie ulega zawieszeniu - wyjaśnia Karolina Dołowska, dyrektor Zespołu Prawa Cywilnego w Biurze RPO.