Przedmiotem rozprawy w Sądzie Apelacyjnym był wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku z 6 grudnia 2018 r. Na jego podstawie Wałęsa miał przeprosić Kaczyńskiego za wypowiedzi, w których były prezydent od kwietnia 2015 do maja 2017 r. sugerował, iż prezes PiS jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską. Sąd okręgowy oddalił jednocześnie część żądań Kaczyńskiego, który domagał się też przeprosin za słowa Wałęsy o tym, że prezes PiS "nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie". Kaczyński domagał się również, żeby Wałęsa zapłacił w formie zadośćuczynienia 30 tys. zł na cele społeczne. W trakcie rozprawy apelacyjnej pełnomocnik prezesa PiS wniósł o uwzględnienie w całości (także w odrzuconej wcześniej przez sąd okręgowy części) pozwu. Pełnomocnik Wałęsy wnioskował z kolei o oddalenie pozwu w całości. Sąd Apelacyjny w Gdańsku odrzucił jednak apelacje obu stron. Tym samym podtrzymał decyzję sądu niższej instancji.

Zobacz również: Rzecznik dyscyplinarny SN zawiesił postępowania w sprawie dwojga sędziów >>

- Nie dam sobie zamknąć ust. Będę skarżył ten wyrok do Sądu Najwyższego, a jak będzie trzeba, to do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Smutne jest jednak to, że Sąd w Polsce chce ograniczać swobodę wypowiedzi na tematy polityczne. I to, co do wypowiedzi tak istotnych, ostrzegających Naród - napisał Wałęsa na Facebooku.