Patrycja Rojek-Socha: Od 15 lutego szkoły, ale też inne placówki zajmujące się opieką nad dziećmi mają mieć wprowadzone standardy ochrony małoletniego. Na razie to swoisty okres próbny, za pół roku braki będą mogły być karane, ale już mówi się o niepotrzebnej, nadmiernej biurokracji.

Aleksandra Szewera-Nalewajek: No właśnie. Dla mnie jest to coś niezrozumiałego, bo mówimy o rzeczach oczywistych, które od dawna powinny być stosowane. Więcej, w wielu miejscach te standardy są normą. Przykładowo jeśli dany ośrodek kuratorski do tej pory pracował dobrze, chronił dzieci, działał według określonych zasad, uwzględniających ich bezpieczeństwo, no to ma standardy, wystarczy je spisać. Jest jeszcze jedna istotna kwestia, o której zapominamy. Takie standardy chronią nie tylko dzieci, chronią też opiekunów. Bo wreszcie jasno stawiane są granice np. między pracą a życiem prywatnym.

Sprawdź w LEX: Czy standardy ochrony małoletnich mają być opracowane przez organ prowadzący szkołę, czy przez właściwego dyrektora placówki?  >

 

Co to oznacza?

Na przykład to, że rodzice nie będą mogli wydzwaniać do opiekunów, nauczycieli o każdej porze np. nocy, bo właśnie wtedy o czymś sobie przypomnieli.

Czytaj: Szkoły nieprzygotowane do standardów ochrony dzieci, MS kończy prace >>

 

Standardy powinny być jednolite we wszystkich placówkach?

Tego akurat nie da się zrobić. Każdy przykładowo ośrodek kuratorskich, ale też i szkoły muszę je dopasować do swojej specyfiki. Założenie powinno być jednak jedno: dziecko jest człowiekiem, wymaga ochrony przed krzywdzeniem, nawet bardziej niż osoba dorosła. Są oczywiście kontrowersyjne zalecenia, np. by standardy uwzględniały konieczność odizolowania krzywdzącego - a przecież może chodzić o innego ucznia, pracownika itp. Jak to zrobić? Skoro można odizolować osobę dorosłą od pokrzywdzonego dorosłego przykładowo poprzez zakazy to można zrobić to również na poziomie szkół, świetlic czy ośrodków. I co ważne, jasno trzeba określić ramy relacji z dzieckiem.

Sprawdź w LEX: Czy gminna biblioteka publiczna jest zobowiązana do posiadania standardów ochrony małoletnich? >

 

Nauczyciel nie powinien być wśród znajomych dziecka na Facebooku?

Przede wszystkim takie zasady muszą być jasne. Dziecko, rodzic, opiekun, nauczyciel muszą wiedzieć, co jest dozwolone, a co nie. Przykładowo prosta kwestie robienia zdjęć i wstawiania na oficjalne profile społecznościowe placówek. Generalnie jestem przeciwniczką wstawiania zdjęć, na których widać twarz dziecka, no bo po co to robimy? Czemu ma to służyć? Zazwyczaj temu, by pokazać, że w danej szkole jest fajnie, jest zapewniona dobra opieka nad dziećmi. Jeśli już wstawiamy takie zdjęcie, to czemu nie uwzględniamy podstawowych zasad. Przykładowo, że dziecko, jeśli robi mu się zdjęcie, powinno być ubrane, no a strój kąpielowy w takim rozumieniu ubraniem nie jest. Tymczasem na takich oficjalnych profilach często można zobaczyć zdjęcia podopiecznych z basenu. Dlatego podczas szkoleń zazwyczaj pytam dorosłych, czemu to ich nie ma na tych zdjęciach i co by zrobili, gdyby ktoś zrobił im zdjęcie w kostiumie i umieścił na publicznym profilu. To są podstawowe zasady, których od zawsze powinniśmy się trzymać. A jeszcze ważniejsze jest to, by dziecko po prostu zapytać, czy chce by robiono mu zdjęcia, by zamieszczano je np. na Facebooku. Jeśli chodzi natomiast o znajomych na Facebooku, to jeszcze teraz powtarzam, trzeba oddzielić życie służbowe od prywatnego. Zresztą to podobnie jak w przypadku kontaktu fizycznego.

Czytaj też w LEX: Prawnokarna ocena bezprawności zachowań znieważających w Internecie >

 

No właśnie, nauczyciel, opiekun może przytulić dziecko?

To też powinno mieć odzwierciedlenie w standardach. Niektórzy nauczyciele, w dobrej wierze, można powiedzieć, że mają tendencje do pocieszania dzieci, ale też właśnie przytulania. Na to też trzeba zgody dziecka. Przecież koleżanki, kolegi ot tak w pracy nie przytulisz, zapytasz o zgodę. I oczywiście nie każdy kontakt fizyczny jest zły, ale trzeba zachować granice i je postawić. I oczywiście wiem, że to nie jest łatwe. Dzieci, szczególnie w młodszych klasach przywiązują się mocno do nauczycieli, opiekunów, czasem na nich wręcz "wiszą". Ale przykładowo nauczyciel, wychowawca chronią dziecko, dbając o jego dobro musi też dbać o siebie i chronić siebie przed wchodzeniem zbyt mocno w takie relacje, no i uważać, by i dzieci od siebie emocjonalnie nie uzależniać.

 

Kiedy tak o tym rozmawiamy, to wydaje mi się, że może to być trudne. Szczególnie kiedy nauczyciel opiekuje się dajmy na to 30 dziećmi w wieku 6, 7 lat.

Dlatego moim zdaniem nauczyciele powinni mieć superwizje. Omawiając pewne sytuacje łatwiej byłoby im zobaczyć, gdzie i jak powinni postawić granice. Czego nie mogą albo inaczej, nie powinni robić, nawet jak są świetnymi nauczycielem, wychowawcą, opiekunem. Co więcej, takie superwizje chroniłyby ich przed wypaleniem. Przede wszystkim jednak, dyrektorzy placówek powinni ze swoimi pracownikami omówić to, co już obowiązuje, co trzeba wprowadzić, zasady jakich należy się trzymać, co działa, a co niekoniecznie się sprawdzi.

Sprawdź w LEX: Czy do wprowadzenia standardów ochrony małoletnich zobowiązane będą także jednostki samorządowe nieoświatowe, w których mogą przebywać małoletni? >

 

Od 15 lutego nie można już nazywać ucznia głąbem, ani żartować publicznie z jego pomyłek?

A czy poniżanie nie jest przypadkiem przemocą? No właśnie, jest. Więc jeśli jest przemocą, to poniżać dziecka podobnie jak osoby dorosłej nie wolno. Nie wolno też stosować przemocy fizycznej i wejście w życie obowiązku standardów ochrony dziecka nie ma tu żadnego znaczenia. Szczerze powiedziawszy mocno mnie dziwi, że nadal pojawiają się takie problemy. Uregulowanie kwestii traktowania dzieci przez pracowników danej placówki powinno być najłatwiejszą kwestią w standardach. Po prostu traktujesz dziecko jak człowieka, z poszanowaniem jego praw, pytasz go o wiele rzeczy, traktujesz go i odnosisz się do niego z szacunkiem. Krzywdzenie to nie jest tylko przemoc fizyczna, ale i poniżanie, które się zdarza. np. z uwagi na pochodzenie, status społeczny, możliwości intelektualne. Przy czym, to nie oznacza, że dziecko ma same prawa, ale ma też i obowiązki, bo prawa mają oczywiście też nauczyciele, i pracownicy pracujący z dzieckiem. Dziecko ma prawo, obowiązki, to działa w dwie strony. Powtarzam, czasem trzeba sobie przypomnieć także nauczycielom oczywiste rzeczy, że dzieci się nie wyzywa, nie obraża, nie bije. To podstawowe kwestie, ale to się zdarza. Wszystko zależy od szkoły, bo są szkoły, w których dyrektorzy radzą sobie z takimi sytuacjami bardzo dobrze.

Nowe obowiązki dla dyrektorów szkół - stworzą procedury ochrony dzieci przed przemocą>>

 

Przepisy nie będą martwe?

To też zależy od wielu czynników. Mam nadzieje, że nie. Ale np. często podczas warsztatów pytam, czy dzieci mają w szkole bezpieczną osobę, czyli kogoś, komu mogą powiedzieć o przemocy. I owszem, słyszę np., że tak, że pani dyrektor to wszystko można powiedzieć, albo pani pedagog, ale bywa też tak, że takiej osoby nie ma. A dziecko w szkole powinno czuć się bezpieczne i powinno mieć możliwość, bez obaw, mówić o tym, co je niepokoi. Rodzice w tym przypadku nie wystarczą.

Czytaj też w LEX: Standardy Ochrony Małoletnich przed przemocą - nowe obowiązki dyrektorów szkół >