Chodzi o umowę kredytu mieszkaniowego zawartą 5 października 2007 roku w kwocie 192 890 CHF. Suma kredytu miała być wypłacana w transzach, a ostateczny termin spłaty został określony na dzień 4 listopada 2036 roku. Wyjściowe oprocentowanie kredytu określono jako zmienne na poziomie 3,81 proc. w stosunku rocznym i zostało powiększone o marżę banku wynoszącą 1 proc., która zawierała się już w oprocentowaniu kredytu. Zabezpieczeniem wykonania umowy kredytu była hipoteka kaucyjna do kwoty 289 335  CHF, hipoteka łączna umowna na nieruchomości należącej do dłużniczki. Ze względu na fakt, że wartość wkładu własnego, oferowanego przez kobietę była niewystarczająca, zawarto dodatkową umowę ubezpieczenia niskiego wkładu własnego. Kwota niskiego wkładu podlegająca ubezpieczeniu została określona na sumę 38 578 CHF, a koszt ubezpieczenia na 1 465  CHF. Łączna kwota wszystkich kosztów związanych z udzieleniem kredytu wyniosła 232 215  zł.

Zgodnie z postanowieniami umowy, kredytobiorczyni była zobowiązana do przelewu dwukrotności raty kapitałowo – odsetkowej na rachunek banku przez cały okres kredytowania, celem wykonania zobowiązania z tytułu umowy kredytu. Zapis ten stanowił zabezpieczenie roszczeń banku, w sytuacji gdyby kobieta pozostawała w zwłoce ze spłatą. W przeciwnym razie była uprawniona, po zapłacie dwukrotności raty, do natychmiastowej wypłaty nadwyżki przekraczającej jej wymagalne zobowiązanie. Strony kilkakrotnie aneksowały umowę, zmieniając warunki kredytu.

Czytaj: Nie ma uchwały SN, nie ma też podstaw do dalszego zawieszania postępowań frankowych>>

Sąd: kredytobiorca znał ryzyko

Kredytobiorczyni ostatnią z rat uiściła 4 grudnia 2015 roku, a następnie zaprzestała spłaty kredytu. Bank wezwał ją do zapłaty, a następnie wypowiedział umowę. Nakazem zapłaty z dnia 29 czerwca 2017 roku Sąd Okręgowy w Krakowie nakazał pozwanej zapłatę kwoty 145 326 z umownymi odsetkami, co następnie podtrzymał w wyroku z dnia 23 października 2019 roku. Sąd uznał m.in., że kobieta musiała sobie zdawać sprawę z ryzyka związanego z przewalutowaniem kwoty kredytu z CHF na PLN. Tym samym uznał, że umowa kredytu była w całości ważna.

Następnie Sąd Apelacyjny w Krakowie, wyrokiem z 11 grudnia 2019 roku, oddalił apelację pozwanej wskazując, że skoro kredytobiorczyni sama złożyła dyspozycję wypłaty kredytu w PLN, to przyjęła samodzielnie na siebie ryzyko kursowe związane z przewalutowaniem. Sąd zauważając, że umowa zawarta z pozwaną zwierała klauzule nieważne, stanowiące typowy przykład nadużywania pozycji dominującej banku względem klientki, jednocześnie stwierdził, że nie miały one wpływu na ustalenie sytuacji pozwanej.

Kolejna próba wzruszenia zapadłego wyroku również okazała się bezskuteczna, gdyż 9 grudnia 2020 roku Sąd Najwyższy odmówił przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania od wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 11 grudnia 2019 roku.

Skarga nadzwyczajna do Sądu Najwyższego

Działając z upoważnienia Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand wniósł skargę nadzwyczajną od prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 11 grudnia 2019 roku, oddalającego apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie z 23 października 2018 roku. Zarzucił zaskarżonemu orzeczeniu naruszenie zasad oraz praw człowieka i obywatela, określonych w Konstytucji RP, w tym zasady sprawiedliwości społecznej, równości wobec prawa, ochrony konsumentów przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi oraz prawa do rzetelnej procedury sądowej. Zrzucił ponadto rażące naruszenie prawa materialnego i procesowego.

Jak podniesiono w skardze, umowa kredytu, w oparciu o którą bank wyprowadził żądanie zapłaty, jest umową co najmniej częściowo nieważną z uwagi na fakt, że opiera się o liczne klauzule niedozwolone dotyczące przeliczenia kwoty kredytu według kursu franka szwajcarskiego. Skutkiem tego jest również błąd w wyliczeniu rzekomego roszczenia. Zaznaczono, że celem umowy kredytu nie może być nadmierne wzbogacenie po stronie kredytodawcy i faktyczne doprowadzenie kredytobiorcy do pozbawienia go jakiejkolwiek możliwości spłaty zadłużenia.

 

W skardze wskazano również, że kredytobiorczyni nie miała możliwości ingerencji w treść umowy kredytu przed jej podpisaniem, a w zakresie jej konstrukcji i możliwych konsekwencji udzielono jej tylko ogólnych informacji. - Poinformowano ją, że ryzyko związane z zawarciem kredytu jest niewielkie. Bank nie przedstawił pozwanej symulacji wpływu kursu waluty na saldo kredytu ani sposobu mechanizmu rozliczania kredytu i ustalania jego salda. Nie udzielił jej również informacji dotyczących istoty przewalutowania i przeliczania kredytu, ryzyka związanego z tego rodzaju kredytem, danych dotyczących stabilności waluty CHF, ani zestawienia perspektywy czasowej jej stabilności, która pozwalałaby w sposób miarodajny dokonać jej rzeczywistej oceny - zaznaczono. Podkreślono, że umowa przyznawała bankowi uprawnienie do jednostronnego wpływania na wysokość świadczeń stron ustalonych w umowie w oparciu o tabelę kursów ogłaszaną przez bank.