Co dalej? Jak wskazano w komunikacie zamieszczonym na stronie SN, przepisy ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym nie określają trybu postępowania w przypadku braku kworum wymaganego do podjęcia uchwały Kolegium w przypadku konieczności zaopiniowania projektu regulaminu Sądu Najwyższego. A jak dodano norma taka zawarta jest w art. 9c Prawa o ustroju sądów powszechnych, zgodnie z którym „ilekroć przepis ustawy przewiduje zasięgnięcie opinii kolegium albo zgromadzenia ogólnego bez wskazania terminu, w razie niewyrażenia opinii w dniu, na który zostało zwołane posiedzenie w celu jej wydania, uważa się, że opinia jest pozytywna”.

Czytaj też:  Sędzia Żurek: Neosędziowie to paserzy Konstytucji - muszą odejść

Zdolność uchwałodawcza

- Z dnia na dzień zostało zwołane Kolegium SN – mówi serwisowi Prawo.pl Jarosław Matras, sędzia Izby Karnej. – Trudno nie odnieść wrażenia, że przez parę ładnych lat nikomu nie przeszkadzało kworum, związane z podejmowaniem uchwał w Izbie i w połączonych Izbach Sądu Najwyższego w pełnym składzie. Teraz Prezydent obniża kworum. Nie rozumiem tej zmiany. Może to być próba stworzenia podstaw, aby tam, gdzie zasiadają sędziowie powołani w wadliwej procedurze, mogli podejmować uchwały, które wiązać będą innych sędziów. Choćby w Izbie Cywilnej, gdzie 2/3 do tej pory nie stanowiło podstawy do wydania uchwały, a teraz wystarczyć będzie połowa sędziów. W Izbie Karnej na przykład limitem jest  38 stanowisk, a orzeka 32 sędziów - 10 nowych i 22 starych. Może się wkrótce pojawić osiem etatów i będzie większość. Okaże się wtedy, ze wszystkie powołania sędziowskie są prawidłowe i taką uchwałą zwiąże się „starych” sędziów – wskazuje sędzia Matras.  

Chodzić też może o odwrócenie kierunku uchwały trzech połączonych Izb z 2020 r. Zdaniem „starych” sędziów SN  może to umożliwić osobom wadliwie powołanym do Sądu Najwyższego na stanowiska sędziowskie, zmianę tej uchwały. 

Jak twierdzi sędzia Izby Karnej prof. Włodzimierz Wróbel, ta uchwała z 2020 r. znacznie utrudniła przejęcie przez polityków pełnej władzy nad Sądem Najwyższym i sądami powszechnymi. Obecnie dla podjęcia takiej uchwały całego Sądu Najwyższego konieczny jest udział 2/3 wszystkich sędziów. Mając na względzie, że dzisiaj w Sądzie Najwyższym nieco ponad połowa osób została powołana na stanowisko sędziego w wadliwych procedurach, osiągnięcie owych 2/3 nie jest możliwe, bowiem pozostali sędziowie SN w większości odmawiają orzekania w składach mieszanych.

- Według proponowanych zmian, do wydania takiej uchwały ma już wystarczyć obecność tylko połowy sędziów. Wystarczą więc sami wadliwie powołani sędziowie, żeby wydać we własnej sprawie orzeczenie, które miałoby potwierdzić, że są sędziami Sądu Najwyższego (przy okazji w projekcie regulaminu zwiększa się liczbę sędziów w Izbie Cywilnej z 43 do 44 - ciekawe, dla kogo potrzebne jest to jedno miejsce). - twierdzi prof. Wróbel.

Jednak kolegium wyznaczone na wtorek 7 listopada  nie odbyło się, gdyż część sędziów, jego członków uznała w piśmie do prof. Małgorzaty Manowskiej, że posiedzenie zostało zwołane bez żadnego uprzedzenia. A członkom nie przedłożono niezbędnych materiałów w postaci zmian w projekcie rozporządzenia i uzasadnienia nowych regulacji. Pod listem podpisali się: dr Piotr Prusinowski, prof. Krzysztof Rączka, Dawid Miąsik, prof. Marta Romańska, Tomasz Artymiuk, Jarosław Matras i Barbara Skoczkowska.

Co mówi uchwała połączonych Izb SN?

Uchwała trzech połączonych Izb SN z 23 stycznia 2020 r. miała rozwiązać problem "nowych" sędziów, którzy awansowali lub zostali powołani na podstawie opinii neoKRS. Sąd Najwyższy podnosił w niej, że w przypadku sądów powszechnych do każdej sprawy sędziego należy podchodzić indywidualnie i że różna jest skala i zakres procesowych skutków wadliwości powołania na urząd "nowego" sędziego, w zależności od rodzaju sądu i jego miejsca w strukturze organów wymiaru sprawiedliwości. Rozwiązaniem miałoby być w tych przypadkach przeprowadzenie testu bezstronności.  

Z uzasadnienia uchwały wynikało również, że im wyższy sąd, tym wyższe wymagania - szczególnie jeśli chodzi o SN. Z uchwały wprost wynika, że "nienależyta obsada sądu w rozumieniu art. 439 par. 1 pkt. 2 k.p.k. albo sprzeczność składu sądu z przepisami prawa w rozumieniu art. 379 pkt. 4 k.p.c. zachodzi także wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba powołana na urząd sędziego Sądu Najwyższego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw".

- Te same konkretne okoliczności możliwe do tolerowania w przypadku obsadzania sądów niższego rzędu, mogą uzasadniać ocenę o braku bezstronności i niezawisłości w przypadku sądów wyższego rzędu - wynika z uchwały. I tu przechodzimy do meritum sprawy. SN uznał bowiem, że ma to szczególne znaczenie w przypadku nowych sędziów Sądów Najwyższego. Wskazał co prawda, że przyjęta w uchwale wykładnia nie prowadzi do usunięcia z urzędu osób powołanych na urząd sędziów SN, ani nie powoduje ich zawieszenia w urzędowaniu w rozumieniu art. 180 Konstytucji RP, ale "w perspektywie procesowej nie jest jednak wykluczone, że określone okoliczności, które wystąpiły w procedurze powołania na urząd sędziego lub zaistniały później, będą prowadzić w sposób trwały do braku warunków postrzegania danego składu Sądu Najwyższego z udziałem określonego sędziego, jako sądu bezstronnego i niezawisłego".

SN wskazał również, że większe wątpliwości co do dochowania standardów będą występować wówczas, gdy w danej sprawie sąd miałby orzekać w kwestiach istotnych z punktu widzenia władzy, w szczególności interesów majątkowych Skarbu Państwa lub w sprawach karnych, w których oskarżycielem publicznym jest prokuratura, a na jej czele stoi obecnie minister sprawiedliwości jako Prokurator Generalny.

Po uchwale zaczęły się masowe transfery z Izb nowych – Kontroli Nadzwyczajnej i Izby Dyscyplinarnej do pozostałych izb uzasadniane przeciwdziałania zaległościom.

Wycofanie się z uchwały

Prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski uważa, że zmiany w Regulaminie SN idą w kierunku przygotowania gruntu pod wycofanie się z uchwały trzech połączonych Izb SN z 23 stycznia 2020 r. Mimo, że już Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że ta uchwała jest nieważna.

- Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie uchwały trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego jest dotknięte wadą, bo orzekali w niej sędziowie tzw. dublerzy. A ponadto Trybunał nie ma kompetencji, aby uchylać uchwały SN, gdyż między tymi organami istnieje autonomia decyzyjna  – wyjaśnia prezes Prusinowski.

Kolegium opiniujące projekt Regulaminu SN nie ma większości prawidłowo powołanych sędziów. Z tym , że kworum kolegium to dwie trzecie całego składu. W skład kolegium wchodzi 16 sędziów, w tym prezesi wszystkich Izb.

Wykroczenie poza uprawnienia Prezydenta

Projekt prezydencki zawiera trzy zmiany: dwie są korekcyjne – przesunięcie etatów z jednej Izby do drugiej o jeden (do Izby Cywilnej dodano dwa etaty ), druga – dotyczy co robić ze sprawami, gdy sędzia kończy orzekanie,, a trzecia – najważniejsza - reguluje sprawę głosowania nad uchwałami Sądu Najwyższego.

- Mam wątpliwości czy Prezydent ma uprawnienia do określania większości uczestniczącej w podejmowaniu uchwał. Przecież władza wykonawcza nie może regulować składu sądu rozporządzeniem, zamiast ustawy - mówi prezes Prusinowski. Ustawa o Sądzie Najwyższym reguluje tę kwestię, gdy orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Mówi się tam o 2/3 głosów, aby podjąć uchwałę. Ciekawe, że proponowana zmiana zakłada, że do podjęcia uchwały pełnego składu połączonych Izb, jak również całej Izby potrzebna jest połowa sędziów, z wyjątkiem reguły zastosowanej w Izbie Kontroli. I ona będzie musiała do podjęcia uchwały całej Izby – 2/3 głosów.

Będziemy mieć sytuację pewnej nierównowagi: cały skład Sądu Najwyższego to ½ sędziów ( prawidłowo i nieprawidłowo powołanych), a uchwała dotycząca niezależności i niezawisłości w Izbie Kontroli wymaga 2/3 całego składu.

W Izbie Karnej zasiada jeszcze większość prawidłowo powołanych sędziów, a Izbie Pracy – też, ale już w Izbie Cywilnej przeważają sędziowie wadliwie powołani przez upolitycznioną KRS. Na biurku Prezydenta leżą jeszcze trzy kandydatury sędziowskie do Izby Pracy, które to osoby można w każdej chwili  powołać. Dwóch sędziów Izby Pracy jednak godzi się orzekać z nowymi sędziami, więc i w Izbie Pracy większości nie będzie - dodaje prezes Prusinowski.

 

Konfrontacja z trybunałami międzynarodowymi

- Żaden regulamin nie jest w stanie uchylić orzeczeń trybunałów międzynarodowych, które potwierdziły, że wadliwie powołane osoby nie mogą orzekać jako niezależny i bezstronny sąd – uważa prof. Włodzimierz Wróbel. - Manipulowanie Regulaminem Sądu Najwyższego przez polityków było przez ostatnie lata na porządku dziennym. W ten sposób przeprowadzono nominacje Pierwszego Prezesa SN, pacyfikowano poszczególne Izby w Sądzie Najwyższym, neutralizowano znaczenie Zgromadzenia Ogólnego sędziów Sądu Najwyższego. Teraz, mimo tego co zdarzyło się 15 października, podejmowana jest kolejna próba takiego samego działania - kwituje profesor.

Bez opinii kolegium?

Zgodnie z przywołanym przez SN przepisem prezydent może podpisać zmiany w Regulaminie bez opinii kolegium. Ale wtedy - jak podkreślają sędziowie -  złamałby art. 4 ustawy o Sądzie Najwyższym.

Według tego przepisu, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, po zasięgnięciu opinii Kolegium Sądu Najwyższego, określi, w drodze rozporządzenia, regulamin Sądu Najwyższego, w którym ustali liczbę stanowisk sędziego Sądu Najwyższego w izbach...itd.

O zaistniałej sytuacji, braku opinii kolegium, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego - jak wskazano w komunikacie - poinformował Prezydenta RP, który będzie podejmował decyzje w przedmiocie dalszych prac nad zmianami w Regulaminie SN.