Naczelna Rada Adwokacka ruszyła z tą inicjatywą w połowie marca. Szybko powstały listy adwokatów chętnych do takiego wsparcia w poszczególnych izbach. Niektóre z nich, jak Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie czy izba w Toruniu nawiązały współpracę z izbami lekarskimi. Izba wrocławska przekazała do Dolnośląskiej Izby Lekarskiej oraz Dolnośląskiej Izby Pielęgniarek i Położnych listę 68 adwokatów i aplikantów adwokackich z 70 kancelarii, którzy zgłosili gotowość udzielania nieodpłatnej pomocy prawnej pracownikom służby zdrowia.

Czytaj: Medycy będą walczyć o rekompensaty za zarażenie koronawirusem>>

Od pytania o środki ochrony, po zadośćuczynienie

Jak podkreślają zaangażowani w akcję adwokaci pytania, z którymi zgłaszają się do nich medycy, są różnorodne i...ewoluują wraz z kolejnymi tygodniami epidemii. 

- Na początku pytań ze strony medyków było dużo. Dotyczyły choćby tego, co robić w sytuacji gdy nie zapewniane są im środki ochrony, gdy przedłużany jest czas pracy? Czy można odmówić powrotu do pracy bez przeprowadzenia testu i czy istnieje przymus wykonywania takich badań medykom? Teraz tych pytań jest mniej. Mam wrażenie, że być może część osób pracujących w szpitalach przyzwyczaiła się do sytuacji, a może po prostu uważają, że to nie jest to jeszcze ten moment by podnosić takie kwestie - mówi adwokat Agnieszka Zemke-Górecka, dziekan ORA w Białymstoku. 

 

I dodaje, że część pytań medyków dotyczy samych testów, m.in. tego czy pracodawcę można w jakiś sposób zobowiązać do ich przeprowadzania i czy ponosi on odpowiedzialność jeśli test nie był przeprowadzany i np. lekarz zachorował.  - Charakter tych pytań się zmienia. Początkowo dotyczyły głównie tego, czy można czegoś odmówić, teraz głównie dochodzenia zadośćuczynień. Np. czy w sytuacji gdy dojdzie do zakażania, w przypadku braku odpowiednich środków ochrony osobistej, mogę pozwać pracodawcę? – dodaje adwokat. W jej ocenie w takiej sytuacji można mówić o odpowiedzialności Skarbu Państwa. 

Czytaj: Adwokaci wspomogą prawnie lekarzy, pielęgniarki i ratowników>>

W ORA w Warszawie działa infolinia

W ORA w Warszawie trwa akcja ADWOKACI DLA MEDYKÓW.  Uruchomiono infolinię - 22 290 202 50. Jak informuje - adwokat Michał Fertak, rzecznik prasowy ORA w Warszawie - dzwoni na nią każdego dnia średnio kilkanaście osób, pytania kierowane są również na adres mailowy adwokacidlamedyków@ora-warszawa.com.pl - jest ich 5-7 dziennie. 

- Nasz zespół składa się z 70 adwokatów i aplikantów adwokackich, którzy w cierpliwy i profesjonalny sposób wyjaśniają zawiłości języka prawniczego. Najczęściej zadawane pytania dotyczą nakazu pracy, przenoszenia z innych oddziałów na zakaźne, czasu wykonywania pracy czy dylematów praca - opieka nad własnymi dziećmi. Z czasem pytania są też coraz bardziej skomplikowane, co pokazuje skalę problemów z jakimi na co dzień zmaga się personel medyczny - dodaje. 

Warto się odwoływać

Pytania dotyczące przeniesienie do innej jednostki, dotyczą m.in. tego dlaczego te decyzje mają rygor natychmiastowej wykonalności, nie uwzględniają sytuacji życiowej medyków, przebytych chorób itp. i czy powinny wiązać się z przeprowadzeniem postępowania. W ocenie adwokatów pracodawca powinien to przeanalizować i choćby na podstawie absencji, zwolnień lekarskich, wywnioskować, że np. lekarz był poważnie chory i nie może być przenoszony do szpitala zakaźnego. 

- Przy takich pytaniach wyjaśniamy medykom, że jest to postępowanie administracyjne. I, że w związku z artykułami 7 i 77 Kodeksu postępowania administracyjnego, przed skierowaniem takiej osoby powinno się sprawdzić, czy może wesprzeć szpital jednoimienny. Warto też pamiętać, że obecnie każdemu przysługuje prawo do odwołania i medycy powinni je składać. Jeśli go nie złożą, to znaczy, że się godzą z tym co jest w decyzji. Jest to postępowanie dwuinstancyjne, jest rygor natychmiastowej wykonalności. Ale przy rozpatrywaniu odwołania, organ administracji musi wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności - dodaje mecenas Zemke-Górecka. 

Świadomość prawna lekarzy jest duża

Adwokaci nie mają też wątpliwości, że w sytuacjach gdy dojdzie do szkody, np. choroby czy śmierci medyka, są podstawy do zadośćuczynienia, także dla jego bliskich. Konieczne będzie jednak wykazanie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tym, że nie dostarczono np. środków ochrony osobistej, a tym że w danym czasie wykonywał świadczenia. Jak oceniają choć szpital może się bronić ograniczonymi środkami i niemożnością przewidzenia skali epidemii, w takiej sytuacji nie zwalnia go to jednak od odpowiedzialności. 

 

Cena promocyjna: 119.2 zł

|

Cena regularna: 149 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 104.3 zł


- Świadomość lekarzy jest bardzo duża, tego że narusza się ich prawa również. A sytuacje są czasem kuriozalne. Przykładowo na oddział neurologii trafia pacjent. Nie zabezpiecza się lekarzom kombinezonów i okazuje się, że on ma koronawirusa. Pytanie, czy można było zrobić w odpowiednim momencie test, czy nie powinno się zabezpieczyć lekarzy, bo wtedy by nie doszło do zachorowania i następnie jaki jest przebieg choroby medyka, czy bezobjawowy, czy z komplikacjami. Będą różne sytuacje, będą też pozwy – mówi dziekan Zemke-Górecka.

Choroba zawodowa czy nie 

Naczelna Rada Lekarska (NRA) i Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych (NIPiP) alarmowały, by określić, że COVID-19 jest chorobą zawodową. Zarówno prof. Andrzej Matyja, prezes NRA jak i Zofia Małas, prezes NIPiP, wskazywali już pod koniec marca, że personel medyczny stoi na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. Został też bardzo często bez zabezpieczeń i wyposażenia w środki ochrony osobistej w szpitalach, a nie może odmówić pracy - stąd wysokie ryzyko zarażenia wirusem SARS-CoV-2 podczas wykonywania obowiązków zawodowych przez medyków.

Józefa Szczurek-Żelazko, wiceminister zdrowia odpowiedziała samorządom zawodowym, że COVID-19 może być traktowany jako choroba zawodowa, ale nie będzie wpisany bezpośrednio do rozporządzenia Rady Ministrów. Bo już w rozporządzeniu ministra zdrowia o wykazie chorób zakaźnym ale wydanym na podstawie artykułu 3 ust. 2 ustawy o chorobach zakaźnych, uznano SARS-COV-2 za  chorobę zakaźną. Tym samym, zdaniem wiceminister Szczurek-Żelazko, może być ona traktowana jako choroba zawodowa.