Sanepid nie widział podstaw do stwierdzenia u Anny K. (dane zmienione) choroby zawodowej. Podstawą do wydania negatywnych dla niej decyzji były orzeczenia lekarskie ośrodka medycyny pracy i Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego. Przyznano w nich, że Anna K. cierpiała na zespół cieśni w obrębie nadgarstka, ale lekarze uznali, że istniały pozazawodowe czynniki ryzyka, m.in. hipercholesterolemia (otyłość), współistniejące zmiany zwyrodnieniowe i dyskopatyczne kręgosłupa szyjnego. Wskazali też na brak monotypowego charakteru wykonywanej pracy, która stwarzałaby ryzyko powstania choroby zawodowej układu nerwowego oraz brak korelacji objawów zespołu cieśni nadgarstka z pracą. Tym samym nie znaleziono podstaw do przyjęcia bezspornie lub z wysokim prawdopodobieństwem zawodowej przyczyny zespołu cieśni w obrębie nadgarstka. Anna K. jednak się nie poddała i wniosła skargę.

 


Samo schorzenie z wykazu to za mało

Sprawą zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie, który wskazał, że rozpoznanie schorzenia widniejącego w wykazie nie jest wystarczającą przesłanką do stwierdzenia choroby zawodowej. Do stwierdzenia zespołu cieśni nadgarstka pochodzenia zawodowego trzeba jeszcze wykazać, że praca była wykonywana w narażeniu na ruchy wielokrotnie powtarzalne (monotypowe) oraz wystąpienie udokumentowanych objawów upoważniających do rozpoznania choroby zawodowej (do 1 roku od zakończenia pracy w narażeniu zawodowym). Sąd podkreślił, że dla rozpoznania zespołu cieśni nadgarstka jako choroby zawodowej istotne jest wskazanie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy schorzeniem, a sposobem wykonywania pracy. Tymczasem w przypadku Anny K. nie został spełniony warunek dotyczący narażenia na ruchy monotypowe podczas wykonywania czynności zawodowych. Mając to na uwadze, WSA oddalił skargę.

Czytaj także: WSA: Nie każde schorzenie gardła u nauczyciela to choroba zawodowa >>>

Orzeczenia lekarskie są kluczowe

Nie zakończyło to jednak sporu, ponieważ Anna K. złożyła skargę kasacyjną. Naczelny Sąd Administracyjny wskazał, że postępowanie w sprawie stwierdzenia choroby zawodowej jest ukształtowane w taki sposób, że organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej dokonują jedynie oceny co do wszechstronnego uzasadnienia rozpoznania choroby zawodowej lub braku ku temu podstaw. Sąd podkreślił, że rozpoznanie choroby zawodowej oraz związku przyczynowego z warunkami pracy musi opierać się na orzeczeniu lekarskim, ponieważ wymaga to wiedzy specjalistycznej. Tak też było w rozpoznawanej sprawie. Ponadto WSA dokonał oceny ustalenia stanu faktycznego w oparciu o obowiązujące rozwiązania prawne. Nie można więc skutecznie zarzucić naruszenia przepisów postępowania, które mogło mieć wpływ na wynik sprawy.

 

Choroba mogła mieć niezawodowe przyczyny

W skardze kasacyjnej zarzucono też naruszenie art. 235(1) ustawy Kodeks pracy. Przepis ten stanowi, że za chorobę zawodową uważa się chorobę, wymienioną w wykazie chorób zawodowych, jeżeli w wyniku oceny warunków pracy można stwierdzić bezspornie lub z wysokim prawdopodobieństwem, że została ona spowodowana działaniem czynników szkodliwych dla zdrowia występujących w środowisku pracy albo w związku ze sposobem wykonywania pracy, zwanych "narażeniem zawodowym". NSA podkreślił, że pomimo pracy w warunkach narażających na chorobę, jej powstanie mogło nastąpić z innych przyczyn, które nie były związane z zatrudnieniem. Dlatego też ustalenie istnienia związku przyczynowego między warunkami pracy a chorobą zawodową musi być oparte na orzeczeniach lekarskich. Te zaś nie dawały podstaw do przyjęcia zawodowej przyczyny zespołu cieśni w obrębie nadgarstka. Mając powyższe na uwadze, Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną.

Wyrok NSA z 18 listopada 2020 r., sygn. akt II OSK 2269/18