Problem jest poważny, bo zgodnie z ustawą, która rejestru dotyczy, usuwanie danych nieletnich następuje co do zasady 10 lat po ukończeniu przez nich 18. roku życia. Oznacza to, że niejednokrotnie informacje o nich są w rejestrze znacznie dłużej niż dane sprawców pełnoletnich. Co ważne, w myśl tej samej ustawy do rejestru może trafić nieletni wobec którego zastosowano środki wychowawcze, poprawcze lub wychowawczo-lecznicze. Czyli i za link do filmu, i za gwałt.  

Zastrzeżenia w tym zakresie miał zresztą sam Prokurator Generalny. Na etapie prac nad przepisami, w opinii z 26 stycznia 2016 r. wskazał, że takie ujęcie jest "w rażący sposób sprzeczne z dobrem małoletniego i może spowodować nieodwracalne skutki dla jego psychiki, niwecząc zupełnie cele, dla których zastosowano wobec nieletniego wymienione wyżej formy jego readaptacji społecznej".

W przepisach jest i paradoks. W ustawie o rejestrze przestępców na tle seksualnym zapisano bowiem wyłączenie: nie wpisuje się do niego nieletniego sprawcy, gdy doszło do współżycia z osobą poniżej 15. roku życia bądź doprowadzenia do innych czynności seksualnych (czyli czynu z art. 200 par. 1 KK) - co ma przeciwdziałać penalizowaniu dobrowolnego seksu między małoletnimi. - Ale efekt jest taki, że sama propozycja nawiązania współżycia płciowego, przekazywana np. sms-ami czy mailami o treści erotycznej, w wyniku której nie doszło do stosunku seksualnego czy innej czynności seksualnej (czyli czyn z art. 200a par. 2 k.k.), może powodować wpis sprawcy do rejestru przestępców na tle seksualnym, zaś dojście do współżycia czy czynności seksualnej – już nie, gdyż istnieje w ustawie wyraźne wyłączenie takiej sytuacji - mówi radca prawny Michał Kubalski, naczelnik wydziału prawa rodzinnego w Biurze RPO. 

Czytaj: Nastolatka w rejestrze pedofilów? RPO ma wątpliwości>>

Informacja z rejestru jak kubeł zimnej wody

Do Rzecznika Praw Obywatelskich co rusz wpływają tego typu sprawy, podobnie zresztą jak do Rzecznika Praw Dziecka. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że chodzi zazwyczaj o drobne sprawy, a rodzice i nastolatkowie dowiadują się o wpisie, gdy już jest dokonany. Bo - co również ważne - umieszczenie w rejestrze następuje z mocy prawa. Dopiero jeśli sąd uzna, że w danym przypadku (z różnych przyczyn) danych sprawcy nie należy upubliczniać, wydaje w tej sprawie postanowienie. 

- O wpisaniu do rejestru przestępców seksualnych nie informuje się w trakcie postępowania ani rodziców sprawcy/ sprawczyni, ani samych nieletnich sprawców. Wpadają oni zatem w swoistą pułapkę proceduralną, gdyż dowiadują się o tym skutku już po uprawomocnieniu się orzeczenia, gdy przychodzi zawiadomienie o dokonanym wpisie. A wtedy działanie jest bardzo utrudnione. Po pierwsze przedstawiciele ustawowi nieletniego nie mają możliwości wniesienia środka odwoławczego od prawomocnego postanowienia, a po drugie – w samym postanowieniu nie ma mowy o Rejestrze, bowiem wpis do niego następuje z mocy prawa – tym samym w postanowieniu nie ma rozstrzygnięcia, które można byłoby zaskarżyć. Nie można apelować od czegoś, czego w postanowieniu nie ma. Mamy obecnie co najmniej kilka takich wniosków o wystąpienie o zmianę orzeczenia w takiej sprawie - mówi Michał Kubalski.

Czytaj w LEX: Zakres czasowy ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym >

Dodaje, że często chodzi o jednorazowe wybryki, wysłanie linka do strony pornograficznej, czy zdjęcia. - Nastolatek przyznaje się, że jednorazowo wysłał smsa z takim linkiem, dostaje środek polegający na upomnieniu czy zobowiązaniu do przeprosin i zaprzestania takich czynów, i wszyscy sądzą, że to koniec. A wtedy przychodzi zawiadomienie, że nieletni został wpisany do rejestru przestępców seksualnych. A trzeba pamiętać, że dane w przypadku nieletnich pozostają w rejestrze do 10. roku po uzyskaniu pełnoletności. Więc zazwyczaj do 28. roku życia. A może chodzić o nieletniego, który w chwili popełnienia czynu miał na przykład 12 lat. RPO wielokrotnie występował w tej sprawie do Ministra Sprawiedliwości, nawet premier po prośbie Rzecznika przekazał MS polecenie udzielenia odpowiedzi, i dalej odpowiedzi nie ma - wskazuje.

Czytaj: Od ośrodka wychowawczego po więzienie - wadliwy system psuje dzieci>>

Kluczowy wniosek o niewpisywanie do rejestru 

Prawnicy podkreślają, że kuleje i świadomość stron i czasem sędziów. Ci ostatni wydając postanowienia w sprawie nieletnich - często ograniczające się do upomnienia, czy zobowiązania do udziału w terapii, nie informuje o "rejestrowych" konsekwencjach, kończą sprawę. Formularz, w którym jest do zaznaczenia okienko z pytaniem, czy był wniosek o rezygnację z wpisu do rejestru, czasem wypełniają nie sędziowie, lecz sekretariaty. Jak wynika z naszych doświadczeń i wpływających do Biura skarg, sędziowie często mogą nawet nie uświadamiać sobie, jakie długotrwałe i dalekosiężne mogą być konsekwencje orzeczenia w takiej sprawie - dodaje Kubalski.  

Wskazuje, że RPO ratuje sytuację, składając wniosek o przystąpienie do postępowania, wraz z wnioskiem o przywrócenie terminu do złożenia wniosku o niewpisywanie do rejestru – oczywiście, o ile do RPO wpłynie stosowna skarga i o ile waga czynu i sytuacja nieletnich sprawców za tym przemawia.  

- Sądy to zazwyczaj akceptują, natomiast w mojej ocenie to mocno nieprawidłowa sytuacja, że obywatel nie może samodzielnie podjąć działań, tylko musi szukać ratunku u RPO, bo albo upłynął już termin, albo można uznać, że go w ogóle nie było, bo informacji o wpisie nie ma w postanowieniu - wskazuje mecenas.

 

Rejestr to nie miejsce dla nastolatka? 

Prawnicy podkreślają, że może warto się zastanowić nad tym, czy wpisywanie nieletnich do rejestru przestępców na tle seksualnym jest zasadne. - W mojej ocenie ta kwestia powinna być ponownie przedyskutowana. Bycie osobą małoletnią, to jest ważny czas w życiu człowieka, kiedy kształtuje się jego osobowość, charakter, funkcjonowanie w społeczeństwie i poznaje on normy obowiązujące w otaczającym świecie. I jest pytanie, czy rejestr jest w ogóle dobrym narzędziem w takich sprawach. Bo wiąże się z nim duża stygmatyzacja, a przecież celem postępowania w sprawach nieletnich jest wychowanie i resocjalizacja w najbardziej drastycznych przypadkach. Nie jestem pewna czy stosowanie wpisu do rejestru można traktować jako rozwiązanie wychowawcze - mówi adwokat Monika Horna-Cieślak. 

I dodaje, że problematyczny jest też czas obowiązywania tego wpisu. - Jest to bardzo długotrwałe i dotyczy etapu wchodzenia w dorosłość, kształtowania przyszłości - mówi. W jej ocenie, jeżeli już to takie przepisy powinny zostać doprecyzowane m.in. poprzez wskazanie w jakich przypadkach, przy jakich czynach i na jaki czas. 

- Jeżeli doszlibyśmy do wniosku, że tak - wpis w niektórych przypadkach jest zasadny, to powinno to być na o wiele krótszy okres i nie w sprawach drobnych, w których sąd stosuje jedynie środki wychowawcze. Być może w przypadku środków poprawczych - czyli gdy mamy do czynienia z gwałtem lub powtarzającymi się czynami na tle seksualnym. Bo środek wychowawczy - przypominam - ma co do zasady wychowywać - wskazuje adwokatka.

 


W ocenie mecenasa Kubalskiego, rozwiązaniem mogłoby być obligatoryjne zamieszczanie w treści orzeczenia kończącego postępowanie postanowienia o wpisie do rejestru. - Wtedy można by zaskarżyć to choćby apelacją. Ponadto wówczas w uzasadnieniu orzeczenia pojawić musiałoby się uzasadnienie tego wpisu – lub rezygnacji z wpisu. Obecnie nie wiadomo, czemu sąd uznał, że wpis do rejestru jest zasadny – i czy w ogóle tę kwestię rozważał - wskazuje. 

Widzi też potrzebę szkoleń sędziów, tak, by w toku postępowania informowali jego uczestników o możliwości złożenia wniosku o niewpisywanie do rejestru oraz o skutkach braku takiego wniosku. – W ten sposób spełniony byłby wymóg prawidłowości proceduralnej postępowania, polegający na obowiązku informacyjnym sądu - dodaje radca prawny Michał Kubalski, naczelnik wydziału prawa rodzinnego w Biurze RPO.