Fragmenty Konwencji, na której byli obecni też politycy Konfederacji, od kilku dni goszczą nie tylko na portalach informacyjnych, ale też społecznościowych. Dużo emocji budzi choćby fragment odnoszący się do przeszłości, w której - jak mówi na nagraniu jeden z uczestników -  "kobiety były częścią gospodarstwa domowego o statusie wyższym niż zwierzęta, czy dobytek ruchomy, ale mimo wszystko nie uczestniczącym na równych prawach w procesach decyzyjnych". - I to jest, jeśli mówimy o relacjach między kobietą a mężczyzną, układ zdrowy i układ patriarchalny esencjonalnie, dbamy o dobro należących do nas kobiet, ale traktujemy je nie jako partnerów, ale jako część dobytku - podsumowuje.

Czytaj: Strasburg: Mowa nienawiści to nie wolność wyrażania opinii >>

Rozmówcy Prawo.pl podkreślają, że tego typu wypowiedzi są nie tylko bulwersujące - przy okazji widoczne są bolączki zarówno przepisów, jak i orzecznictwa. Chodzi tu m.in. o przepisy dotyczące mowy nienawiści, które nadal nie uwzględniają np. mowy nienawiści ze względu na płeć czy orientację seksualną - zresztą na konieczność wypełnienia takiej luki zwracano uwagę na szczeblu unijnym, a o konieczności uwzględnienia w definicji przestępstw motywowanych uprzedzeniami również tych na innym tle, niż rasa, pochodzenie narodowe lub etniczne, wyznanie i bezwyznaniowość apelował m.in. poprzedni RPO Adam Bodnar.

 

Płeć w mowie nienawiści pomijana od dawna

Od 1 października - co warto przypomnieć - wchodzą pewne zmiany jeśli chodzi o mowę nienawiści, nadal jednak nie uwzględniają ani kwestii płci, ani np. orientacji seksualnej. I tak przy dyrektywie wymiaru kary - art. 53 Kodeksu karnego dodane zostają okoliczności obciążające, a wśród nich m.in. popełnienie przestępstwa motywowanego nienawiścią z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej lub wyznaniowej ofiary albo z powodu jej bezwyznaniowości. Zmienia się też art. 256 K.k dotyczący propagowania nazistowskiego, komunistycznego, faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa lub nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość. Dodany zostaje par. 1 a, w myśl której tej samej karze co za poprzedni czyn - do trzech lat więzienia, podlega osoba, która publicznie propaguje ideologię nazistowską, komunistyczną, faszystowską lub ideologię nawołującą do użycia przemocy w celu wpływania na życie polityczne lub społeczne.

- Niestety, nie ma przepisu karnego, po który można by wprost sięgnąć w tym przypadku, czyli wprost wskazanej mowy nienawiści ze względu na płeć, jako samoistnego znamienia czynu zabronionego. Można próbować wyinterpretować to z przepisów ogólnych, w tym przede wszystkim Konstytucji, w której przecież jest wprost wskazany zakaz dyskryminacji ze względu na płeć i to, że kobiety i mężczyźni mają takie same prawa. Także obserwując dorobek judykatury europejskiej, widać, że ten problem jest prawnie piętnowany. Warto w tym miejscu wskazać choćby Estonię, członka UE od 2004 r., w której problem nienawiści na tle płci jest szczególnie dostrzegalny i działania organów Unii Europejskiej nakierowane na monitorowanie tego problemu i próby wsparcia Państwa w jego zwalczaniu. Bazując na dotychczasowym doświadczeniu zawodowym, nie spotkałam się z orzeczeniem polskiego sądu w sprawie dotyczącej choćby wprost nawoływania do pozbawienia kobiet praw wyborczych - mówi Maria Janik, adwokatka, członkini ORA w Łodzi, przewodnicząca Komisji Edukacji Prawnej przy NRA.

Czytaj też w LEX: Niewiadomska-Cudak Małgorzata, Wpływ unormowań konstytucyjnych Rzeczypospolitej Polskiej i Republiki Litewskiej na partycypację kobiet w sferze publicznej >

Odnosząc się do art. 256 k.k dodaje, że rozwiązaniem mogłaby być zmiana legislacyjna polegająca na wprowadzeniu określenia „w szczególności na tle różnic…”. - To dałoby podstawę do rozważania także publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic płciowych, jako znamienia tego czynu zabronionego. Taki jednoznaczny kierunkowskaz jest potrzebny - podsumowuje. Adwokatka przypomina również o drodze prywatnoskargowej - czyli kwestii zniesławienia, znieważenia - art. 212, 216 Kodeksu karnego. - I w tym przypadku rzeczywiście taka możliwość jest i, w mojej ocenie, można by podjąć próbę drogi sądowej. Przy czym takie postępowanie musiałaby zainicjować dotknięta wypowiedzią kobieta wobec konkretnego sprawcy. Czyli tego, który wypowiedział te słowa. Droga byłaby wyboista, ale moim zdaniem są podstawy by wywieść, że dana osoba, w tym przypadku kobieta, została znieważona lub zniesławiona. Przy czym trzeba by wykazać dlaczego te konkretne słowa ją znieważyły, poniżyły. Powtarzam - nie jest to łatwe i być może dlatego osoby, które decydują się na takie wypowiedzi czują się bezkarne - mówi.

Czytaj też w LEX: Przestępstwo mowy nienawiści >

 

Dehumanizujesz kobiety? Przeszkoda przy rejestracji fundacji    

Adam Kuczyński, radca prawny (Adam Kuczyński Kancelaria Radcy Prawnego), prezes Fundacji Przeciw Kulturze Gwałtu zaznacza, że tego typu wypowiedzi, poglądy wypowiadane przez przedstawicieli fundacji powinny skutkować tym, że jeśli wpłynie w jej sprawie wniosek do sądu rejestrowego, to powinien spotkać się z odmową (na podstawie art. 1 i art. 9 ust. 1 Ustawy o fundacjach w związku z art. 13 Konstytucji RP).  Jak dodaje, podobnie powinno być w przypadku stowarzyszenia zwykłego, czyli takiego, które nie figuruje w KRS. Takie przesłanki powinny być podstawą do jego rozwiązania na wniosek prokuratora lub organu nadzoru - art. 41, art. 43 pkt 1 w związku z art. 29 Prawa o stowarzyszeniach i art. 13 Konstytucji RP.

O co konkretnie chodzi? - W moim przekonaniu, bazującym na lekturze doniesień prasowych, fundacja o celach dyskutowanych na głośnym spotkaniu, odwołuje się do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, o których mowa w art. 13 Konstytucji RP i jako taka nie ma prawa bytu w Rzeczypospolitej. W tym miejscu należy wyjaśnić i przypomnieć, że wspomniany art. 13 Konstytucji RP mówi o "nazizmie, faszyzmie i komunizmie", zaś art. 256 par. 1 K.k. mówi o "faszystowskim lub innym totalitarnym ustroju państwa". Przepisy te są trafnie skonstruowane, bowiem uwzględniają różnorodność faszyzmu, nazizmu i komunizmu oraz możliwość ich ewolucji w czasie - zaznacza mecenas. Dodając, że z tej właśnie przyczyny nie można na gruncie prawa utożsamiać faszyzmu lub nazizmu wyłącznie z hitleryzmem lub frankizmem, a komunizmu ze stalinizmem. - Tylko dla jasności należy przypomnieć, że systemowa dyskryminacja kobiet, zakaz aborcji i ideologiczna indoktrynacja w systemie edukacji na temat niższości kobiet, to ważne elementy systemu panującego przykładowo w III Rzeszy Niemieckiej - podsumowuje.

Dodaje, że może to być utrudnione. - Cele statutowe będą zapewne sformułowane na tyle ogólnikowo, że sądowi rejestrowemu trudno będzie dopatrzyć się ich niezgodności z prawem. Sąd rejestrowy musiałby bowiem przeprowadzić wnikliwe postępowanie, uwzględniając przy tym w szczególności wypowiedzi fundatora i osób mających wchodzić w skład organów fundacji. Sądy rejestrowe raczej nie mają takiej praktyki, a nad analizą celów statutowych fundacji zwykły się pochylać raczej w stosunku do organizacji zawiązywanych przez społeczność LGBT+ - mówi.

Czytaj: Kodeks ma chronić przed mową nienawiści, ale nie osoby LGBT+ >>

Czytaj też w LEX: Śledzińska-Simon Anna, Kobiety i płeć w Konstytucji >

Wiele zależy od sędziów  

Rozmówcy Prawo.pl przyznają, że o swoje prawa można w tym przypadku walczyć na drodze przepisów cywilnych, konkretnie tych dotyczących ochrony dóbr osobistych. Przy czym przy "zbiorowym" pozwie może być trudno. - Zawężająca wykładnia, która od wielu lat przeważała w sądach, do niedawna nietrafnie zakładała, że wyłącznie wymienienie kogoś z nazwiska lub zindywidualizowanie go w inny sposób w swojej wypowiedzi, pozwala sięgać po prawne środki ochrony dóbr osobistych. Czyli jeśli ktoś był objęty jakimś dehumanizacyjnym działaniem naruszającym jego dobra, które obejmowało nie tylko jego, lecz całą grupę do której należy, to takiej ochrony z reguły mu nie udzielano. Taki pogląd nie wynika z przepisów prawa, lecz jest wyłącznie zawężającą interpretacją przepisów kodeksu cywilnego, nakierowaną na ograniczenie liczby spraw, z którymi ludzie idą do sądu - mówi Wojciech Kozłowski, radca prawny, partner w kancelarii BLSK. I dodaje, że taka sprzeczna z Konstytucją i prawem międzynarodowym wykładnia, zawężająca skutkuje od lat narastaniem różnych przejawów mowy nienawiści wymierzonymi w grupy osób albowiem sprawcy - w takich przypadkach - mają poczucie bezkarności.

Czytaj też w LEX: Mowa nienawiści to nie wolność wyrażania opinii. Omówienie orzecznictwa ETPC na podstawie art. 10 Konwencji o prawach człowieka >

- Warto podkreślić, że każdą sprawę trzeba oceniać indywidualnie. A podstawą powinno być wypracowanie takiej praktyki orzeczniczej, która pozwoli objąć ochroną wszystkie przypadki, które takiej ochrony wymagają - bez zasłaniania się rzekomą wolą ustawodawcy, bo ustawodawca nie zakazuje obejmowania ochroną osób należących do grup danego rodzaju - podkreśla mecenas. Zaznacz równocześnie, że po ochronę z zakresu dóbr osobistych należy sięgać wyłącznie w drastycznych przypadkach. - To, że jakiś polityk uważa, że kobiety powinny zostać pozbawiane praw wyborczych - w mojej ocenie nie jest jeszcze naruszeniem dóbr osobistych, gdyż ochrona dóbr osobistych nie służy zwalczaniu każdej głupoty, lecz jedynie takiej, która równocześnie cechuje się bezprawnością. Naruszenie dóbr osobistych musi charakteryzować bezprawność czyli taka ingerencja poprzez np. wypowiedzi rzeczywiście dehumanizacyjne, że ktoś nie tylko się czuje dotknięty z powodu własnej wrażliwości, ale ten powód znajduje obiektywne uzasadnienie w ocenach społecznych - mówi mecenas Kozłowski. I dodaje, że wiele zależy od analizy kontekstu wypowiedzi. - Na przykład głośne w ostatnich dniach określenie kobiety "dobytkiem mężczyzny" może być dehumanizacyjne, gdy pada ze strony osoby podejmującej działania na rzecz uniemożliwienia kobietom dostępu do prawnej ochrony zdrowia - np. odmawiającej prawa do legalnej aborcji w przypadku gwałtu. Ale jeśli historyk mówi o tym, że przed laty kobiety traktowane były w określony sposób, to ważny jest kontekst czy przywołuje to bo chce kobiety znieważyć, czy celem jest ich odczłowieczenie, czy też pokazanie ewolucji poglądów historycznych na ten temat? To musi ocenić sąd. Uważam, że w przypadku takiej samej treściowo wypowiedzi, w zależności od kontekstu, możliwe jest zarówno orzeczenie uznające to za niedopuszczalne i naruszające dobra osobiste, jak i przeciwne - podsumowuje.