Po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza od ciosów nożem, zadanych w czasie gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 13 stycznia, w Polsce rozgorzała debata na temat faktycznej bezkarności "mowy nienawiści" w naszym kraju. Warto wobec tego przypomnieć ustalone stanowisko Trybunału w Strasburgu na temat granic ochrony wolności wyrażania opinii z art. 10 Konwencji o prawach człowieka.

Wolność wypowiedzi nie jest nieograniczona

Zgodnie z ustępem drugim art. 10 Konwencji, wolność ta pociąga za sobą "obowiązki i odpowiedzialność", a jej wykonywanie "może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej." Prawo polskie również przewiduje szereg możliwości walki z mową nienawiści, począwszy od uregulowań prawnokarnych (art. 256, art. 257, art. 119, art. 212 kodeksu karnego), poprzez przepisy pozwalające na ochronę powagi sądu, ochronę funkcjonariuszy przed znieważeniem, wreszcie po ochronę cywilnoprawną dóbr osobistych konkretnej osoby (art. 23, art. 24 kodeksu cywilnego). Stosownych przepisów prawnych zatem nie brakuje, można zapytać zatem: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

 

Mowa nienawiści to nie prawo do krytyki

Podstawowym problemem w tej mierze wydaje się niezdolność lub niechęć po stronie organów ścigania do identyfikowania i ścigania konkretnych wypowiedzi jako przypadków stosowania mowy nienawiści. Organy wzbraniają się przed wszczynaniem takich postępowań karnych, zasłaniając się argumentami właśnie z zakresu ochrony wolności wypowiedzi, prawa do krytyki, a zwłaszcza prawa do krytyki politycznej, a także znacznie szerszego marginesu tolerancji, który obowiązuje w przypadku kontrowersyjnych wypowiedzi na temat osób publicznych, w przeciwieństwie do wypowiedzi o osobach prywatnych. Sam Trybunał w Strasburgu wskazuje na to, że polityk musi mieć "grubszą skórę" i być odporny na krytykę, a opinia publiczna ma prawo do informacji na temat zainteresowania powszechnego. Argumenty cytowane powszechnie przez organy ścigania nie zasługują jednakże na uwzględnienie, jako argumenty rażąco sprzeczne z duchem i istotą Konwencji oraz sensem prawa do wolności wyrażania opinii.

Warto przeczytać: Strasburg: sędzia może zostać skrytykowany na łamach prasy

Nienawiść nie podlega ochronie

Trybunał w Strasburgu w swym orzecznictwie daje jasne wskazówki co do tego, kiedy kończy się ochrona wolności wyrażania opinii, a zaczyna mowa nienawiści. Zgodnie z art. 17 Konwencji, nie można dochodzić ochrony praw podstawowych w przypadku, gdy stanowi to nadużycie takiego prawa, to jest zmierza do zniweczenia innych praw i wolności chronionych konwencyjnie. W niedawnej decyzji Trybunału z dnia 27 czerwca 2017 r., skarga nr 34367/14, Belkacem przeciwko Belgii, Trybunał stwierdził wyraźnie: "art. 17 [to jest odmowa ochrony] znajduje zastosowanie jedynie wyjątkowo i w sytuacjach krańcowych. Jego celem jest uniemożliwienie wykonywania prawa konwencyjnego, którego skarżący chce dochodzić w skardze do Trybunału. W sprawach dotyczących art. 10 Konwencji, artykuł ten powinien być stosowany jedynie wówczas, gdy jasnym jest, że przedmiotowe wypowiedzi miały na celu odejście od jego faktycznego celu poprzez wykorzystanie prawa do wolności wypowiedzi w sposób jednoznacznie sprzeczny z wartościami Konwencji. Kwestią rozstrzygającą w świetle art. 17 jest to, czy celem wypowiedzi skarżącego było podżeganie do nienawiści lub przemocy, lub czy poprzez takie wypowiedzi skarżący dążył do powołania się na Konwencję w sposób pozwalający mu na prowadzenie działalności lub popełnianie czynów w zamiarze zniweczenia praw i wolności w Konwencji chronionych." Wniosek stąd płynący jest jednoznaczny: nie jest uprawnioną krytyką, także krytyką polityczną, i nie podlega ochronie wolności wyrażania opinii taka wypowiedź, która dąży do zaprzeczenia innym prawom i wartościom chronionym w Konwencji: prawu do życia, prawu do wolności wyznania, zakazu dyskryminacji (w tym zakazu dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, czego polski ustawodawca nadal nie chce uznać), prawa do wolności i bezpieczeństwa, demokratycznych wartości państwa prawa i tym podobne.

 


W orzecznictwie Trybunału odnajdujemy też szereg wskazówek dotyczących ochrony wolności wyrażania opinii i dopuszczalności sankcjonowania mowy nienawiści w kontekście tak specyficznego medium, jakim jest Internet. Kluczowym orzeczeniem w tej mierze jest wyrok Wielkiej Izby Trybunału Praw Człowieka z 16 czerwca 2015 r., skarga nr 64569/09, Delfi AS przeciwko Estonii. We wskazanym orzeczeniu Trybunał stwierdza odpowiedzialność internetowego serwisu informacyjnego za nienawistne, obraźliwe i nawołujące do przemocy komentarze internautów umieszczone pod artykułem opublikowanym w serwisie prowadzonym przez skarżący portal. Trybunał jednocześnie przedstawia skrupulatną analizę okoliczności, które należy brać pod uwagę przy ocenie charakteru danej wypowiedzi, to jest nie tylko jej dosłowną treść, ale także jej węższy i szerszy kontekst, osadzenie wypowiedzi w danej rzeczywistości społecznej, forma wypowiedzi (na przykład stosowanie wulgaryzmów), środki podejmowane przez podmioty zobowiązane lub uprawnione do reakcji na wypowiedź, i tym podobne. Jednocześnie Trybunał konsekwentnie powtarza, że nie są objęte ochroną wolności wyrażania opinii z art. 10 Konwencji takie wypowiedzi, które wymierzone są w wartości chronione Konwencją i zmierzają do zniweczenia innych praw i wolności konwencyjnych.

Konieczne zdecydowane działania organów ścigania w przypadkach mowy nienawiści

Jak widać więc, odróżnienie mowy nienawiści od przypadków uprawnionej krytyki, w tym krytyki prezentowanej w ostrej formie lub w niewybrednym tonie, może nastręczać trudności, nie jest jednak niemożliwe. Polskie organy ścigania muszą jednak opracować w tej mierze zestaw dobrych praktyk, uwzględniających wykładnię orzeczniczą Trybunału Praw Człowieka wypracowaną na podstawie art. 10 Konwencji. Z przykrością trzeba stwierdzić, iż dotychczasowe decyzje organów ścigania w takich sprawach budzą poważne wątpliwości. Mowa tu, chociażby, o niedawnej decyzji prokuratury gdańskiej i wrocławskiej o umorzeniu postępowań w sprawie "aktów zgonu" wystawionych w lipcu 2017 r. przez Młodzież Wszechpolską jedenastu polskim samorządowcom, w tym prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi i prezydentowi Poznania Jackowi Jaśkowiakowi. (Prezydenci miast podpisali "Deklarację prezydentów o współdziałaniu miast Unii Metropolii Polskich w dziedzinie migracji".) Trudno o bardziej wyrazisty symbol działania, które ma na celu zniweczenie wartości, praw i wolności chronionych w Konwencji o prawach człowieka, niż wystawienie swemu politycznemu przeciwnikowi "aktu zgonu", zwłaszcza przy uwzględnieniu szerokiego kontekstu społecznego tego działania. Organy ścigania wyposażone są w odpowiednie instrumenty prawne, pozwalające na skuteczne ściganie mowy nienawiści. Muszą tylko zacząć je stosować.

Orzeczenia:
Belkacem przeciwko Belgii, decyzja ETPC z dnia 27 czerwca 2017 r., skarga nr 34367/14;
Delfi AS przeciwko Estonii. wyrok Wielkiej Izby ETPC z 16 czerwca 2015 r., skarga nr 64569/09
.