Zalecenia ministerstwo przekazało sądom w połowie maja, gdy na wokandy - po ponad dwóch miesiącach zamrożenia wróciły sprawy spoza katalogu pilnych. To wtedy maseczki stały się stałym elementem na salach i korytarzach sądowych. Z rekomendacji resortu wynika równocześnie, że jeśli jest to konieczne, dopuszczalne jest zdjęcie maski, musi być jednak zachowany dwumetrowy odstęp. To zresztą nie jedyne wymogi - przy wejściu do wszystkich pomieszczeń - zgodnie z rekomendacjami - mają być płyny do dezynfekcji rąk i informacje o obligatoryjnym korzystaniu z nich przez wszystkie wchodzące osoby. W wielu sądach na drzwiach sal rozpraw wywieszone są informacje o dozwolonej liczbie uczestników, do tego dochodzi konieczność ich wietrzenia i dezynfekcji wszystkich powierzchni. 

Z kolei wchodzącym do sądów mierzona jest temperatura, a w części placówek, przed wejściem do sal wyznaczane są specjalnie strefy, w który można czekać na rozprawy.

 Czytaj: COVID-owy miecz Damoklesa wisi nad sądami - zaległości nieuniknione>>

Sędzia odpowiedzialny za innych 

Wśród sędziów, tak jak w społeczeństwie, jest różne podejście do zagrożenia koronawirusem i przestrzegania wymogów sanitarnych. Część z nich uważa, że powinny być restrykcyjnie przestrzegane, także ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa stronom. Inni są bardziej liberalni w tym zakresie. 

- Na przewodniczącym ciąży obowiązek dbałości o zdrowie pracownika sądowego, ale i konieczność troski o osoby, które przyszły do sądu na rozprawę. Musimy im zapewnić możliwie komfortowe samopoczucie, przy zachowaniu konieczności przebywania na sali rozpraw w masce i zachowaniu dystansu społecznego - mówi sędzia Anna Wypych-Knieć, członkini Stowarzyszenia Sędziów polskich „Iustitia” orzekająca w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Mokotowa.

Takie zasady obowiązują zresztą w większości sądów. Pracownicy sekretariatów, czy sędziowie, gdy wychodzą do części wspólnych, mają mieć zasłonięte usta i nos, podobnie - gdy w pokojach nie mają możliwości zachowania dystansu społecznego.

Kolejną kwestią jest dezynfekcja sal. - Jeśli sądzę na sesjach stacjonarnych i jest przerwa – a powinno być minimum 15 minut na wietrzenie – sama lub wespół z protokolantką sądową dezynfekuję wszystkie powierzchnie kontaktowe, klamki, ławy dla stron, mównice dla świadków, również sprzęt audiowizualny, głośniki. Generalnie zespół będący na sali rozpraw robi to we własnym zakresie. I nie słyszałam, żeby w jakimkolwiek sądzie były zatrudnione jakiekolwiek dodatkowe osoby, które by to czyniły - mówi sędzia Wypych - Knieć. 

 

Dużo zależy od stron i interesantów

Sędziowie podkreślają, że dużo zależy od osób, które przychodzą do sądów. Przypominają, że zdarzały się już przypadki, kiedy sąd musiał odroczyć rozprawę, bo uczestnik nie miał maski i nie chciał jej założyć twierdząc, że nie może. 

- Owszem są osoby, które nie mogą nosić masek, ale są to sytuacje dość rzadkie, a alternatywą – wynikającą z wytycznych - są przyłbice. Nie rozumiem sytuacji, w której obywatele nie noszą masek, argumentując tym, że obowiązek ich noszenia jest niezgodny z konstytucją  i równocześnie kompletnie tej konstytucji nie szanują, jeżeli chodzi o łamanie praw człowieka, czy kwestie związane z praworządnością - mówi sędzia Wypych-Knieć. 

W jej ocenie to bardziej kwestia "chęci dostosowania się do pewnych wymogów, szacunku do innego człowieka, dla  zdrowia, dla jego pracy i rodziny". 

- Oczywistym jest również, że wśród osób przychodzących do sądu jak i  wśród pracowników są osoby o obniżonej odporności, starsze, mieszkające ze starszymi rodzicami i o nie szczególnie musimy zadbać – mówi sędzia.

Sędzia Dorota Drab, wiceprezes Sądu Rejonowego Łódź Śródmieście podkreśla, że strony i pełnomocnicy ze zrozumieniem odnoszą się do wprowadzonych zasad. - Sale są dezynfekowane i wietrzone, co jest ułatwione ze względu na porę letnią, uczestnicy przychodzą w maseczkach na rozprawy, a sędziowie i protokolanci korzystają z maseczek oraz przyłbic ochronnych. Są to dodatkowe elementy, na które trzeba zwracać uwagę, zaś wietrzenie sal powoduje, że sesje są dłuższe, a niektóre rozprawy wywoływane z opóźnieniem - dodaje.

Czytaj: Z podwyższoną temperaturą nie do każdego sądu>>

Podejście sędziów różne - czasem maseczka utrudnia 

Sędzia Arkadiusz Krupa z Sądu Rejonowego w Łobzie zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. Jak podkreśla, maseczka może powodować, że np. świadek jest słabo słyszalny. 

- Po wtóre, nie widać jego mimiki, a więc w niektórych sytuacjach trudniej ocenić czy jest wiarygodny, czy nie - mówi i dodaje, że na jego sali rozpraw funkcjonuje to podobnie jak w przestrzeni publicznej. 

- Nie jestem epidemiologiem, trudno mi to ocenić, ale uważam, że te zabezpieczenia, które są w sądach stosowane, są przede wszystkim dla naszego komfortu psychicznego i trzeba się do tego przyzwyczaić. Tym bardziej, że robiąc zakupy, załatwiając sprawy urzędowe, jesteśmy zmuszeni do bardziej bezpośredniego kontaktu, niż pracując w sądzie - wskazuje sędzia.

Także sędzia Wypych-Knieć przyznaje, że kwestia zasłaniania ust jest dość istotna, jeśli chodzi o ocenę wiarygodności świadków.  - Uważam jednak, że bezpieczeństwo, życie i zdrowie obywateli, konieczność przeciwdziałania nadmiernemu narażeniu ich na zakażenie wymaga od sędziego, by podszedł do obowiązujących wytycznych w sposób dość dokładny. Inna będzie sytuacja, gdy jesteśmy w stanie zapewnić dystans społeczny, gdy strony oddzielone są od siebie ścianą z pleksiglasu, a inna - gdy tego brak. Oczywiście pojawia się pytanie czy wola osób uczestniczących w rozprawie co do możliwości procedowania bez masek,  zwalnia przewodniczącego od przestrzegania wymogu noszenia masek. Tu wiem, że praktyka jest różna, ale na to wpływ ma wielkość sali, dystans społeczny, zasłony z peksiglasu oraz liczba osób będących na rozprawie - wskazuje.