W najbliższą sobotę - 11 stycznia, ulicami Warszawy przejdzie Marsz Tysiąca Tóg, a w nim sędziowie, adwokaci, radcy prawni i prokuratorzy, w sprzeciwie wobec tzw. ustawy kneblującej lub kagańcowej. Chodzi o przyjętą 20 grudnia przez Sejm nowelę Ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, zmieniającą także przepisy Ustawy o Sądzie Najwyższym, a przede wszystkim tryb powołania Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego.

Patrycja Rojek-Socha: Marsz ma przejść w milczeniu?  

Marta Kożuchowska-Warywoda: Tak. Samo wydarzenie jest planowane jako marsz milczenia, czyli wszelkie apele, wystąpienia, wszelkie transparenty będą ograniczone do minimum. Zabierzemy ze sobą nasze togi. Część sędziów zdecyduje się na ich założenie, część z nas będzie niosło togę przewieszoną przez ramię. Bo to sprawa bez precedensu, że my sędziowie, w stroju urzędowym wychodzimy na ulicę.

 


Ważne jest też miejsce spotkania?

Zdecydowaliśmy, że marsz wyruszy sprzed Sądu Najwyższego, na placu Krasińskich. To miejsce dla nas, sędziów symboliczne. To tu, w 2017 r. rozpoczęły się protesty nazywane łańcuchami światła przeciw zmianom w ustawach o Krajowej Radzie Sądownictwa, Sądzie Najwyższym, czy Prawie o ustroju sądów powszechnych.

Kolejna nowela zaostrza m.in. przepisy dotyczące postępowań dyscyplinarnych. 

I jest bezpośrednim przyczynkiem do tego protestu. Mowa oczywiście o przyjętej 20 grudnia 2019 r. ustawie potocznie nazywanej kagańcową lub kneblującą. Te przepisy zamykają nam usta. I chcemy wyrazić wobec tego sprzeciw. Za chwilę znajdziemy się bowiem w takiej sytuacji, że już nie będziemy mogli rozmawiać z dziennikarzami, udzielać wywiadów, wypowiadać się publicznie o istotnych sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości. Bo o to w tym chodzi.

Przedstawiciele ministerstwa, ale też choćby Krajowej Rady Sądownictwa mówią wprost - sędziowie to nie politycy, nie powinni wypowiadać się w sprawach politycznych.

Ale nie chodzi o politykę i nie w każdej debacie chcemy brać udział. Nie chcemy dyskutować o emisji dwutlenku węgla czy innych bieżących problemach. W tej debacie publicznej bierzemy głos tylko wtedy gdy chodzi o wymiar sprawiedliwości, a konkretnie o wprowadzanie takich zmian w funkcjonowaniu sądów, które w naszej ocenie są niekorzystne dla obywateli. Chodzi o zmiany, które nie likwidują tych największych bolączek, jak np. stale wzrastający wpływ spraw do sądów, co przekłada się na sprawność prowadzonych postępowań. Dlaczego? Bo się na tym znamy, jesteśmy sędziami, osobami wykształconymi, prawnikami i co więcej - uważamy, że jest to i nasz obowiązek sędziowski i obywatelski. Te przepisy w sposób radykalny ograniczają też uprawnienia samorządu sędziowskiego i w sposób niedopuszczalny poszerzają  zakres odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Pomysłodawcy tej ustawy chcą usankcjonować pewien status quo.

 


Czyli?

Wadliwe powołania sędziów przez Krajową Radę Sądownictwa, na co zwrócił uwagę w swoim wyroku z 19 listopada 2019 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zgodnie z tym projektem sędzia nie będzie mógł już zakwestionować prawidłowości powołania innego sędziego na skutek procesu nominacyjnego przeprowadzonego przez nową Krajową Radę Sądownictwa. 

Czytaj: SN odpowie, czy sędziowie mogą pomijać TK przy ocenie konstytucyjności ustaw>>
 

A pełnomocnicy już teraz zapowiadają, że będą wnioskować m.in. o wyłączenie sędziów rekomendowanych przez nową KRS, powołując się na wyrok TSUE. 

Tymczasem wejście w życie ustawy kneblującej w praktyce uniemożliwi wykonywanie tego wyroku. To może wywołać poważne reperkusje jeśli chodzi o status naszego kraju w Unii Europejskiej. To w skrócie główne przyczyny, które spowodowały, że zdecydowaliśmy się na taką formę protestu.

Sędziowie pokażą swoją siłę?

Mamy deklarację ze strony sędziów i innych zawodów prawniczych, że wezmą udział w Marszu. Wiemy, że będą też prokuratorzy, adwokaci. Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Maciej Bobrowicz wystosował apel do radców, żeby również przyłączyli się do protestu. Trudno oszacować ile osób weźmie w nim udział. Bo to się zmienia z godziny na godzinę. Z wielu miast w Polsce sędziowie i przedstawiciele innych zawodów prawniczych przyjadą do Warszawy autokarami.

Czytaj: Izba Kontroli SN: Można sprawdzać niezależność KRS>>

Będzie wydźwięk międzynarodowy?

Tak bo swoją obecność potwierdzili m.in. prezes Europejskiego Stowarzyszenia Sędziów Jose Ingreja Matos, sędziowie z Francji, Włoch, Niemiec, Austrii, Chorwacji, Rumunii, Czech i m.in. Norwegii. Ale głosy wsparcia i zapowiedzi uczestnictwa napływają nadal i to z różnych państw. 

Nie obawiacie się, że trwające obecnie postępowania dyscyplinarne mogą sędziów do Marszu zniechęcić?

Jest takie prawdopodobieństwo, że wzmożona aktywność panów rzeczników dyscyplinarnych może powodować, że cześć osób zrezygnuje, ale to będzie mniejszość. Wśród sędziów, których znam, widzę efekt wręcz przeciwny. Działania rzeczników dyscyplinarnych wręcz mobilizują do nas wszystkich do protestu w najbliższą sobotę. Myślę, że jest duża determinacja środowiska, by sprzeciwić się tego typu działaniom i pokazać jak szeroki jest brak akceptacji dla nich. 

Liczą państwo, że ten Marsz odniesie skutek?

Liczymy na to, że nie będzie można nie zauważyć naszego milczącego sprzeciwu. Spodziewamy się , że obecność sędziów z krajów UE spowoduje, że to będzie wydarzenie o charakterze europejskim, a nie tylko krajowym. Chcielibyśmy doprowadzić do konstruktywnej dyskusji o prawdziwej reformie wymiaru sprawiedliwości, w której jesteśmy gotowi wziąć udział.

 

Biorąc pod uwagę większość sejmową, szansa na przystopowanie obecnych zmian nie jest duża?

Wszyscy wiemy jak wygląda proces ustawodawczy. Nawet jeśli Senat odrzuci projekt tej ustawy, to zdajemy sobie sprawę, że Sejm jest w stanie ją ponownie uchwalić. Nie podejmowalibyśmy jednak tych działań gdybyśmy czuli, że jesteśmy na straconej pozycji. Będziemy walczyć do końca o niezależność sądów i niezawisłość sędziów, a także o miejsce Polski w Zjednoczonej Europie.